Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

7 powodów, by jechać na Suwalszczyznę już w tym miesiącu

Suwalszczyzna? Mała kraina na północno-wschodnim krańcu Polski. Dla wielu (dla mnie) koniec świata. Trudniej tu dojechać niż do niejednej europejskiej stolicy. Z Krakowa była to dwunastogodzinna podróż z dwoma przesiadkami. Dla Piotra, który mieszka na Podhalu, nawet z trzema. Nie prościej byłoby mi też dojechać z rodzinnej Wielkopolski. Z Leszna pociąg do Poznania, z Poznania do Warszawy, z Warszawy do Białegostoku lub (jeśli godzina dopasuje) od razu do Suwałk. Czy jej atrakcje naprawdę są warte takiego poświęcenia?

 

Pewnie właśnie dlatego Suwalszczyzna od zawsze miała dla mnie otoczkę egzotyki i magii. Myśląc o niej odbijałam się od fraz „zielone płuca Polski”, „kraina z baśni”, „najdziksza rzeka” (tu Rospuda) i „klasztor na wodzie”. No i woda – dużo, dużo, dużo, dużo wody. A jak na zodiakowe ryby przystało, wodę to ja uwielbiam.

Gdzieś tam z tyłu głowy zawsze wiedziałam, że na Suwalszczyznę pojadę. Kiedy? To było pytanie. W drodze do krajów bałtyckich? Za 10? 20 lat? Cóż, trzy miesiące temu na pewno nie myślałam, że pojadę tam lada moment.

A tymczasem okazało się, że gdy ja patrzyłam na mapie na odległą Suwalszczyznę, w jej stolicy, w jednym z dziesiątek powojskowych budynków powstawał luksusowy, największy w okolicy hotel, Hotel Loft 1898. W kwietniu, jeszcze przed jego otwarciem, dostałam zaproszenie do spędzenia kilku dni w jego ścianach. No i pojechałam. A decyzja o wyjeździe była znakomita. Z co najmniej kilku powodów.

 

1. Spływy kajakowe po Czarnej Hańczy i Kanał Augustowski

Mój chłopak ma uraz do wody. Po tym zdaniu przez długi czas byłam zmuszona stawiać smutną kropkę. No bo co tu zrobić? Ja przez lata nie wchodziłam na rower, bo w wieku 6 lat złamałam na nim rękę. On przez lata trzymał się z daleka od mórz, jezior i rzek. Ale nie mogłam dopuścić do tego, by pobyt w krainie jezior obył się bez wodnych atrakcji.

Zdecydowaliśmy się na wynajem kajaków i spływ po Czarnej Hańczy. Marek, właściciel Wigry24.pl, polecił nam – jego zdaniem – najbardziej malowniczy odcinek rzeki z Wysokiego Mostu do Frącków i tam spędziliśmy kilka wspaniałych godzin. Dookoła nas były lasy, a co jakiś czas przed nami wznosiła się w powietrze szara czapla (razem widzieliśmy ich pięć). Podobno w sezonie na trasie, bez potrzeby wychodzenia z kajaków, można kupować jagodzianki, pierogi i najlepszy w Polsce kwas chlebowy.

Nasza czterogodzinna trasa to tylko fragment wielodniowego spływu, który rozpoczyna się na Wigrach, a kończy w okolicach Augustowa. Po drodze kilka godzin spędza się na Kanale Augustowskim, jednym z cudów dziewiętnastowiecznej techniki. Inne polecane rzeki na spływy to Rospuda (oczywiście!), Szeszupa i Marycha.

A bojący się wody Piotr? Pyta, kiedy i gdzie jedziemy na kolejny spływ 🙂

 

2. Suwalski Park Krajobrazowy

 

Nie będę ukrywać, że Suwalski Park Krajobrazowy zrobił na mnie największe wrażenie. A jednocześnie że widziałam w nim niewiele i mam potrzebę spędzić w nim kilka dni.

Jest on najstarszym krajobrazowym parkiem w Polsce. I być może najbardziej urokliwym. Jakbym miała go opisać w kilku słowach, to powiedziałabym, że są to jeziora połączone z pagórkami. Do tego doliny, rzeczki, niewielkie osady – widzicie to?

Udało mi się zwiedzić zachodnią część parku. Zaczęliśmy od odwiedzenia Turtulu, dawnego młyna wodnego, w którym obecnie mieści się siedziba parku. Obok przepływa Czarna Hańcza, która w tym miejscu przypomina bardziej wartki strumień niż spokojną rzekę, po której płynęliśmy na kajakach. O dwa kroki stąd wznosi się górka, z której rozlega się świetny widok na młyn i zalew.

Przeszliśmy się widokowym szlakiem doliny Czarnej Hańczy, który doprowadził nas aż do Jeziora Hańcza. Uważaliśmy na geografii? Tak! To jest to najgłębsze jezioro Polski. Ma 108,5 metra głębokości!

Na naszej drodze znalazła się jeszcze jedno ciekawe miejsce – Głazowisko Bachanowo nad Czarną Hańczą. Leży tu ok 10 tysięcy (!) głazów. Głazy znalazły się tu po roztopieniu lodowca ze Skandynawii.

Wiele nie widzieliśmy. Jak wrócę, to chcę wejść na Górę Cisową, odwiedzić staroobrzędową wieś Wodziłki, Górę Zamkową i Smolniki, gdzie kręcono „Pana Tadeusza”. Jeszcze dużo do zrobienia.

3. Wigry i klasztor kamedułów

Jeśli kojarzycie Suwalszczyznę tylko z jednym obrazkiem, to prawdopodobnie z tym. Klasztor, a raczej zespół poklasztorny, zdaje się być położony na jeziorze. Słusznie, wybudowany został bowiem na wyspie, na miejscu dawnego grodu Jaćwingów, dawnych mieszkańców tych ziem. Klasztor znakomicie komponuje się z krajobrazem i bezsprzecznie jest najbardziej malowniczą widokówką okolicy. Jego zdjęcie wrzuciłam na zależnego Instagrama – chyba jeszcze nigdy z taką ochotą nie serduszkowaliście mi zdjęć. Tak, jest przepiękny! Kościół, dawne klasztorne domki zakonników, wieża, na którą można wejść i oglądać z niej okolicę. Dziś też kawiarnia, restauracja i pokoje do wynajęcia. Miałam to szczęście, że zjawiłam tu się tuż przed zachodem słońca. Padające na klasztorne mury światło powalało.

Podobno pod klasztorem mieszczą się olbrzymie podziemia, a w nich niezwykły skarbiec, w tym złota kareta, którą przyjeżdżała tutaj królowa Bona. Więcej o klasztorze tutaj.

4. Kuchnia Suwalszczyzny

 

Wrzuciłabym ją pod numerem pierwszym, ale wtedy pewnie uznalibyście mnie za głodomora, któremu nic tylko rośnie tyłek przy stole. A więc na miejscu czwartym – moja znakomita, ukochana odmiana polskiej kuchni. Co lubię najbardziej? Genialne kartacze z mięsnym farszem (rodzaj dużych kluch) czy bliny (placki ziemniaczane nadziewane mięsem lub grzybami)? Wędzoną sieję czy sielawę? A może babkę ziemniaczaną? I czy zostanie mi jeszcze miejsca w brzuszku, gdy na stół wleci deser w postaci sękacza (wypieku z ciasta biszkoptowego) czy mrowiska (polanych miodem faworków)? A nie daj Boże jeszcze do tego dojdzie degustacja serów z Wizajn.

Gdy przyjechaliśmy do Suwałk, w hotelowej restauracji Tatarak czekała na nas degustacja regionalnych potraw. Rzuciłam się na nie (polecam pierogi z okoniem!) i to był niestety błąd. Czekało na nas sześć dań, a ja – przygotowana na trzy, no góra cztery, ze łzami w oczach odsuwałam od siebie moje bliny, moją sielawę i – o nieszczęścia – moje kartacze!

5. Styk kultur na kresach

Kuchnia, nieznana w innych częściach Polski, świadczy najlepiej o zróżnicowaniu kulturowym okolicy. Kartacze? To wszak nic innego jak litewskie cepeliny. Babka ziemniaczana? Jakby żywcem wyjęta z Białorusi.

Te ślady wielu kultur są tu widoczne na każdym kroku. W ramach naszej wycieczki zajechaliśmy do wioski Puńsk, kulturalnej stolicy polskich Litwinów. Tu udało nam się dostać wykład na temat krajki, nigdzie indziej w Polsce nie praktykowanej sztuki tkactwa. Nie muszę oczywiście dodawać, że miejscowi rozmawiają ze sobą po litewsku. Więcej o Puńsku napisał Krzyś na swoim blogu.

Chwilę później byliśmy w Sejnach. Miasteczko w Polsce znane ze względu na klasztor dominikański, ale przy biegnącej do niego ulicy znajduje się też stara synagoga. Nie powinno to dziwić – Żydów do Sejn sprowadzili właśnie dominikanie. Przeor sam wniósł z rabinem do synagogi tablice mojżeszowe! Z tego sąsiedztwa niemal naturalnie wynika powstanie Ośrodka Pogranicze – „Sztuk, Kultur, Narodów”, które – jak nam powiedziano – bardzo prężnie działa w regionie.

Dodatkowo, jest to jedyny taki region w Polsce, gdzie dwa trójstyki granic oddalone są od siebie zaledwie o 70 km. Mowa oczywiście o Polsce-Rosji-Litwie i Litwie-Białorusi-Polsce

Książki o Suwalszczyźnie

Lubicie czytać literaturę związaną z odwiedzanym miejscem? Ja bardzo! W każdym tekście staram się wam polecić pozycje o regionie. Jeśli zdecydujecie się je zamówić, to miło mi będzie, jeśli skorzystacie z podanych tu linków. Dzięki temu dostanę małą prowizję.

6. Suwałki i architektura

 

Przeglądając spacerownik po po Suwałkach łatwo można dojść do wniosku, że miasto skupia się na promocji dwóch elementów: 1) architektury klasycystycznej – podobno najlepszego polskiego przykładu zabudowy klasycystycznej, 2) miejsc związanych z Marią Konopnicką, autorką „O krasnoludkach i sierotce Marysi”. Zdecydowanie brakuje tam jednego, dużo ciekawszego niż nudny klasycyzm – architektury wojskowej.

Miasto w XIX wieku, za czasów panowania rosyjskich carów na ziemiach polskich, Suwałki znalazły się na ważnym trakcie łączącym Petersburg z Warszawą. Wtedy właśnie wybudowano zespoły koszar, cerkiew garnizonową, kasyno wojskowe, a także wiele pomocnych budynków. W czasach świetności miasta, kiedy było czwartym największym miastem Królestwa Polskiego, stacjonowało tu 10 tysięcy żołnierzy! Właśnie jeden z budynków koszarowych został przekształcony w hotel, w którym się zatrzymaliśmy. Pozostałe służą za mieszkania, współczesne koszary czy – o zgrozo – popadają w ruinę. A szkoda, bo razem tworzą niesamowity klimat.

7. Suwalszczyzna z dziećmi

 

-A tam wioska bajkowa – powiedziała pani Jola, która oprowadzała nas po skansenie w Puńsku.

-No to was pewnie nie interesuje, prawda? – W pół spytał, a w pół odpowiedział pani Joli Krzysiek – ten sam, który w imieniu hotelu zaprosił nas na Suwalszczyznę.

I jak tu dwudziestosiedmioletnia dziewczyna ze swoim trzydziestoletnim facetem, do tego nieposiadający dzieci, mają powiedzieć, że przeciwnie – interesuje bardzo!

Bo tym co zrobiono na Suwalszczyźnie dla dzieciaków jestem zachwycona. Wykorzystano ją, jako krainę Marii Konopnickiej, a więc krainę krasnoludków. Pobudowano krasnoludkowe wioski, a w nich atrakcje, które mają tak bawić, jak i uczyć. I tak ja na przykład z zachwytem łaziłam po drzewie języków europejskich – od praindoeuropejskich korzeni, aż do polskiej gałęzi. Wiosek na całej Suwalszczyźnie jest siedem, każda zrobiona inaczej, każda opisana w znakomitym przewodniku po „Baśniowym szlaku”, który przy okazji przemyca sporo informacji krajoznawczych. A i jest też dużo questów po okolicy. Czytelniczko, czytelniku halo! Macie dzieciaki? No to nie wahajcie z nimi przyjechać na Suwalszczyznę. Takie rozwiązania jak tutaj powinny być w całym kraju! Zainteresowanym polecam stronę baśniowego szlaku.

BYĆ MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ TEŻ:

–> Dolina Baryczy – cały Wrocław tu jeździ, a ty?

–> Nasz piękny tydzień na Podlasiu

–> 10 atrakcji, które uwiodły mnie w Śląskim

INFORMACJE PRAKTYCZNE

Nocleg w Suwałkach: spaliśmy w nowo otwartym Hotelu Loft 1898 w Suwałkach. Hotel ma trzy gwiazdki, co może być mylące – zasługuje na cztery. Wnętrza są bardzo nowoczesne, a nazwa „loft” pasuje do nich jak ulał. Jak napisałam wyżej znajduje się w budynku dawnych koszar. Wewnątrz restauracja, centrum spa, klub i lounge bar. Ceny od 160 zł za pokój dwuosobowy. Można wypożyczyć rowery.

Wypożyczenie kajaków: wypożyczyliśmy u Marka ze strony wigry24.pl i bardzo polecamy. Marek poleci dogodną trasę, a że mieszka w Suwałkach, to i zawiezie na miejsce. Cena od 35 zł od osoby za 4-godzinny spływ. Marek ma też żaglówki, a i zorganizuje offroad po terenach przygranicznych z Litwą.

Restauracje na Suwalszczyźnie: w Suwałkach żywiliśmy się w restauracji Tatarak w hotelu (otwarta też dla gości niehotelowych). Poza Suwałkami polecam „Uzeigę” (Zajazd) w Puńsku, która serwuje znakomite litewskie potrawy. Tutejsze bliny – palce lizać.

Po Suwalszczyźnie poruszaliśmy się samochodem, stopem lub rowerami – wskazówek pociągowo-autobusowych niestety nie podam. Stop szedł nam… przeciętnie. Ścieżki rowerowe – znakomite! Zwłaszcza w samych Suwałkach, które są prawdziwie rowerowym miastem.

Dodatkowe informacje: jak będziecie w Suwałkach to koniecznie (ale to koniecznie koniecznie) idźcie do informacji turystycznej. Tam znajdziecie setki materiałów przydatnych do zwiedzania okolic. Polecam zwinąć mapę i foldery „9 cudów Suwalszczyzny”, „Suwalszczyzna dla aktywnych” i „Suwalski Park Krajobrazowy”. A rodzinom z dziećmi nabyć „Baśniowy Szlak. Niezwykły przewodnik po Suwalszczyźnie”.

 

Podobał wam się tekst? Kolejne będą tylko lepsze. Dołączcie do czytelników bloga na Facebooku i zawsze bądźcie na bieżąco. 

A jeśli podobał Ci się ten tekst i pomógł Ci w przygotowaniu wyjazdu, to możesz mi podziękować i kupić mi wirtualną kawę. Dzięki niej będę pisać jeszcze więcej!

Exit mobile version