Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

#kącikzależnego, czyli mężczyzna na blogu!

Stało się. Mój chłopak tydzień temu poinformował mnie, że chciałby pisać na blogu. Już nie tylko dawać mi zdjęcia, nie tylko pomagać przy ich edycji. On naprawdę chce pisać! Tworzyć teksty. O tych miejscach, w których byliśmy razem, ale i tych, gdzie podróżował, zanim zostaliśmy parą.

Już kilka blogerek przez to przechodziło. Mamy problem z nazwą bloga, prawda dziewczyny? No bo jak to? Facet ma pisać na platformie, która nazywa się „Zależna w podróży”? Która wybitnie wskazuje na to, że autorką jest kobieta?

Julia z Where is Juli rozwiązała to tak, że dopisała +Sam. Koralina, która tropiła przygody, przekształciła się w „Tropimy przygody”. Ja postanowiłam na razie nazwy bloga nie zmieniać. Ale oddam kącik. Przekazuję wam w wasze ręce #kącikzależnego.

#kącikzależnego będzie ukazywał się w każdą środę. Czasem w formie postów na blogu, czasem po prostu będzie to wpis na Facebooku. Piotr – bo tak ma Zależny na imię – w każdą środę będzie miał pełne prawo robienia z blogiem, fanpagem, Instagramem, a nawet Twitterem i Snapchatem, co tylko chce.

Piotr przewija się na blogu nie od dziś. W liczbie mnogiej pisałam wam o podróży po Kazachstanie, o wycieczce do Garmisch-Partenkirchen czy o Podlasiu. Wspólnie wypowiadaliśmy się przy okazji reportażu Anity o kobietach, które pomimo bycia w związku, podróżują same.

To jednak mało. Piotr pozostawał dla was nie do końca poznany. Pewnie ma już kilka fanek, które myślą o nim, jako o tajemniczym panu X. Facet, który pozwala kobiecie na samorealizację, któremu nie przeszkadza, że ona jeździ po całym świecie i Bóg wie, co tam robi. Który ceni jej niezależność i nie przychodzi mu do głowy, by ją ograniczać („czasem przychodzi” – wtrącił tu Piotr). Który jednocześnie podziela jej pasję i gdy ona kręci się po Sycylii, on zamiast siedzieć przed telewizorem, idzie w góry, o czym potem jej z pasją opowiada. I pomimo podróżowania po Europie i świecie, pomimo poznawania setki atrakcyjnych facetów, nigdzie nie jest tak dobrze i tak bezpiecznie, jak tam, gdzie można się przytulić do Piotrka. Tak, zdradzę wam – mój facet jest bliski ideału. I tak – jest zajęty. Nie oddam go!

Ale jest środa, ja się rozpisałam, a to przecież jego dzień. Oddaję mu wobec tego głos. Zacznijmy od wywiadu.

 

A: Kochanie jesteś gotowy? Masz tremę?

P: Trudno powiedzieć. Raczej nie jest to typowa trema, jaką ma się na przykład podczas prezentacji Strategii Rozwoju Miasta Poznania do roku 2030. Nie będę musiał występować przed większą publicznością, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Bardziej obawiam się czy moje osobiste zainteresowania przypadną do gustu Twoim czytelnikom. Ty specjalizujesz się w podróżach do bardziej znanych, chętniej odwiedzanych miejsc, z lepszą infrastrukturą turystyczną. Ja preferuję kraje i miejsca mniej popularne, dzikie, czasem niebezpieczne. Mam nadzieję, że będę potrafił zainteresować Twoich czytelników „moimi miejscami”, pisząc nie tylko o podróżach, ale także o kulturze i polityce regionu.

A: Powiedz mi, co Cię właściwie skłoniło do tego, żeby zacząć pisać? Pamiętam czasy, gdy o bloga nie dbałeś wcale i uważałeś go za moją prywatną, niezbyt wyszukaną zabawkę.

P: Początkowo trochę tak właśnie uważałem – piszesz sobie na blogu, to spoko i koniec. Nie wnikałem w to jakoś głębiej. Stopniowo jednak zacząłem rozumieć, że jest to fajny sposób na dzielenie się swoją pasją z ludźmi mającymi podobne zainteresowania. Pozytywny „feedback” czytelników daje dużo energii i motywacji do dalszego działania. Można chociażby poprowadzić ciekawą dyskusję w komentarzach i nawiązać nowe znajomości. Po skończeniu studiów czegoś mi brakowało i chyba wiem, co to takiego – brak wysiłku twórczego. Zarzuciłem plan studiów doktoranckich i mnie nosi. Może blog będzie dla mnie metodą pozwalającą trochę się uspokoić i zająć czymś ciekawym 🙂

A: Poznaliśmy się prawie pięć lat temu. Planowałam wtedy jechać na wymianę studencką do Rosji. Ty akurat wtedy o Rosji opowiadałeś. Wtedy jeszcze byłeś o wiele bardziej doświadczonym podróżnikiem niż ja. Czy przyszło Ci do głowy, że rozmawiasz z dziewczyną, której przyszłość będzie tak bardzo związana z tym, co lubisz robić najbardziej?

P: Tak było pięć lat temu, a teraz nasze role się odwróciły. Ja zrobiłem się bardziej stacjonarny, a Ty jesteś ciągle w drodze. Wygląda na to, że wspólna pasja wtedy nas połączyła i dzięki niej nadal tworzymy fajny związek.

A: Trochę banał, ale niech Ci będzie ;). Następne pytania. Twój ukochany kraj to Kirgistan. W ogóle pasjonują Cię kraje byłego ZSRR. Opowiesz o tym więcej? Skąd się wzięła ta pasja? Dlaczego akurat Kirgistan?

P: To dziwne, ale moje zainteresowanie byłym obszarem postradzieckim przyszło niespodziewanie. Jeszcze na początku studiów Rosja była dla mnie krajem bardzo neutralnym. ZSRR rozciągało się na połowę świata, a u steru władzy był zawsze jeden przywódca. Rozumiałem ten obszar bardzo stereotypowo. Przełomowe stały się dla mnie pierwsze kontakty z ludźmi pochodzącymi z „bliskiej zagranicy”. Stopniowo rozszerzałem swoją wiedzę na temat demoludów i nabrałem ochoty zobaczyć je na własne oczy. Ze wszystkich republik powstałych po rozpadzie Kraju Rad najbardziej przypadły mi do gustu górzyste środkowoazjatyckie „stany”. Dlaczego Kirgistan? Odpowiedź jest prosta – był pierwszy. To właśnie tam postanowiłem wybrać się w pierwszą „podróż życia”. Wielokrotnie wpisując w Google „Tien Shan/Pamir” myślałem – to jest to. Tam chcę jechać! Wysokie ośnieżone szczyty, niesamowite doliny, dzika przyroda. I co było po wylądowaniu w Biszkeku? Na płycie lotniska kilka ogromnych amerykańskich samolotów wojskowych, terenowe hummery i pełno amerykańskich żołnierzy. Gdzie ja jestem? Może pilotowi pomyliły się „stany”? Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że obserwuję kontyngent wojsk amerykańskich czekających na transfer do Afganistanu. Stop! Widzę, że się zaczynam rozpisywać i odbiegając od tematu :). Skończę tylko wątek: po wyjeździe z lotniska doczekałem się dokładnie tego na co liczyłem: piękne widoki, dzicz i góry tylko dla mnie. W tym kraju jest to, do czego lubię wracać – przyroda i dziewicze góry.

A: Jesteś człowiekiem gór. Całe życie mieszkasz na Podhalu. Przeszedłeś polskie Tatry, sporą część słowackich, a ostatnio uwielbiasz Beskid Wyspowy. Jakie są Twoje ulubione trasy?

P: W Tatrach i Beskidach zaczynały się moje małe przygody podróżnicze. Polskie tatrzańskie szlaki udało mi się przejść w czasie, gdy mieszkałem w Zakopanem. Zamiast do szkoły łaziłem na szlak ;). Stopniowo zaczynałem „przenosić się” z trekkingowaniem na Słowację. Niestety Zakopane ze względu na ilość turystów w sezonie wiele traci. W górach cenię chyba najbardziej spokój i ciszę, dlatego Słowacja stała się moją alternatywą dla zatłoczonych polskich ścieżek. Kilka lat temu odkryłem Beskid Wyspowy, czyli przyjemne małe górki, zaledwie godzinę drogi samochodem z Krakowa. Dokładniej o beskidzkich wyspach napiszę na blogu innym razem 🙂

A: Off topic: Kochasz mnie? 😉

P: A jakże 😉

A: Studiowałeś rosjoznawstwo, ale i religioznawstwo. Pracę magisterską napisałeś o religii Azteków, prawda? To jednak od Rosji dość daleko. Jak się zapatrujesz na podróż w rejony Ameryki Środkowej?

P: Tak, Ameryka Środkowa interesowała mnie jeszcze przed szeroko rozumianym „wschodem”. Niestety jeszcze nie odwiedziłem tego kontynentu. Myślę, że trzeba będzie to w przyszłości nadrobić. Szczerze mówiąc, po ostatnim wyjeździe do Kazachstanu mam ochotę zmienić kierunek naszych podróży. Mam dosyć koszmarków w typie Astany (Nur-Sułtan)

A: Z zapałem przeglądam bilety do Meksyku. 😉

Piotr jest rzeźbiarzem-rzemieślnikiem. Zajmuje się gównie pracami w drewnie. Jak dla mnie rewelacja, bo mój chłopak nie dość, że uwielbia naturę, to jeszcze chętnie ze mną chodzi do muzeów. No i właśnie o turystyce kulturalnej chcę teraz porozmawiać. Jak się zapatrujesz na zwiedzanie miast? Masz swoje ulubione? Albo takie, które chciałbyś zobaczyć?

P: Turystyka miejska nigdy nie była moim konikiem. To dzięki Tobie powoli uczę się zwiedzać miasta. Do tej pory aglomeracje były dla mnie punktem tranzytowym. Moim ulubionym miastem zawsze chyba pozostanie Kraków. Nie byłem nigdy w Paryżu – może tam sobie na weekend polecimy kiedyś?

A: Da się zrobić. Oprócz tego pasjonujesz się polityką, a raczej jej absurdami i intrygami. Mam dużą nadzieję, że część Twoich tekstów będzie dotykać właśnie tego tematu. Że napiszesz o kulcie prezydenta w Kazachstanie czy opowiesz o Kijowie po Majdanie. Ale to tylko nadzieje – ja się nie wtrącam. Masz już jakieś pomysły, o czym będzie za tydzień? A może masz kilka pomysłów i zrobimy głosowanie wśród czytelników? 😉

P: Bez przesady z tym pasjonowaniem się polityką. Owszem, interesują mnie zagadnienia z tym związane, ale chyba tylko w takim zakresie, na jaki pozwala mi na to czas wolny. Na temat rosyjskiej geopolityki i mentalności mogę z przyjemnością napisać. Bardziej jednak chciałbym zająć się promowaniem „serca Azji”, bo w tym temacie chyba mam najwięcej do powiedzenia.

A: A wymarzona wycieczka? Jak wygląda?

P: Trudno powiedzieć. Na chwilę obecną nie wymarzyłem sobie dużej podróży. Bardziej chyba mam ochotę na krótkie, a intensywne wyjazdy. Jak wcześniej wspomniałem Ameryka Środkowa i Południowa wizualizują się coraz bardziej w mojej głowie. Zresztą nie tylko mi ale i Tobie :). Stare przyzwyczajenia podróżnicze nie dają jednak o sobie zapomnieć. Nie pogardzę także wyprawą w dzikie rejony Federacji Rosyjskiej, zwłaszcza że mamy coraz częściej loty na Kamczatkę za bardzo dobrą kwotę.

A: No to tyle. Nasz najbliższy wspólny wyjazd to Wielkopolska, a potem urodzinowy Izrael. Z Piotrem spotkacie się za tydzień. A ze mną lecicie do Austrii. Śledźcie na Facebooku i Snapchacie. Zawsze pod @zaleznawpodrozy.

Exit mobile version