Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Top 9 Norwegii. Moje najpiękniejsze miejsca kraju fiordów.

Przeglądam norweskie zdjęcia by odpowiedzieć na pytanie o największe atrakcje Norwegii.

Usiadłam przy stole w pokoju, zaparzyłam kawę i wolno, obrazek po obrazku, przypominam sobie swój lipcowy wyjazd.

Zastanawiam się czy tego się spodziewałam. Czy tak sobie wyobrażałam zwiedzanie Norwegii? Czy po powrocie do Polski mam ochotę tam wrócić? To trzecie na pewno. Ale co do pierwszego i drugiego – głowy nie daję.

Wcześniej znałam Norwegię ze zdjęć. Na fotografiach widywałam głównie jej strzeliste zachodnie wybrzeże, poprzecinane wpływającymi w wysokie klify fiordami. Oczywiście przed oczyma wyobraźni miałam słynne półki skalne – największe atrakcje Norwegii.

Czy w czasie swojej wycieczki je zobaczyłam? Czy na nie weszłam? Tak! A Piotr nawet dwukrotnie. Jednak nie miałam pojęcia jak wygląda południowe wybrzeże kraju. Sądziłam, że to jedno z wielu nudnych morskich brzegów, prawdopodobnie zalesionych, których sporo np. w Finlandii.

Tymczasem, to właśnie południe i jego Norweska riwiera okazały się najmilszym zaskoczeniem w czasie naszej tygodniowej wycieczki.

Ale do rzeczy. Lubicie listy – ja też je lubię. Wobec czego zapraszam was na listę 9 największych atrakcji Norwegii, które wywarły na mnie największe wrażenie. Niech będzie ona wprowadzeniem do naszej norweskiej przygody i zachętą do zwiedzania Norwegii.

Wszystkie wymienione w tekście miejsca zobaczyliśmy w ramach wycieczki zorganizowanej przez Nordtrip.pl. To rodzinne biuro podróży oferuje tanie wycieczki dla Polaków. Szczegółową ofertę zobaczycie na ich stronie.

1. Preikestolen – największa atrakcja Norwegii

Zacznijmy po bożemu, czyli od klasyki. Preikestolen (po przetłumaczeniu na polski „ambona”) to prawdopodobnie największa atrakcja Norwegii. Ten najsłynniejszy, położony nad fiordem Lysefjord, norweski klif wcale nie jest najwyższy. Ma „zaledwie” 604 metry wysokości. Jednak jego kształt i wyraźne wysunięcie w przepaść sprawiły, że jest najchętniej odwiedzanym miejscem w kraju.

Zgadzam się, że robi niesamowite wrażenie i każdemu polecam go zobaczyć. Na Preikestolen idzie się z dużego parkingu i taki lekki trekking w górę (weźcie porządne górskie buty!) trwa ok. 2 godzin. Dla mnie, ciężarnej, był to jednak pewien wysiłek i szłam zdecydowanie wolniej. Zdobycie klifu okazało się wyczynem.

Chcę tu wyraźnie zaznaczyć jedno. Wszyscy pokazują zdjęcia z Ambony, niewiele mówiąc o samej drodze na nią. Tymczasem sam szlak na Preikestolen jest przepiękny i bardzo zróżnicowany. Po drodze mijamy stawy, rozlewiska, widzimy wspaniałe szczyty i wspinamy się po skałach.

Więcej o Preikestolen przeczytacie u Łukasza i u Marcina, z którymi byłam na wycieczce.

 

2. Lyngør – najlepiej zachowana wioska w Europie

Większość czasu spędziłam na południu Norwegii, na tak zwanej Riwierze Norweskiej czyli w najcieplejszej, najbardziej słonecznej części kraju. Tutaj odwiedziłam ok. 10 wiosek i miasteczek i muszę przyznać, że są wspaniałym miejscem na wakacje. Spokojne, nastawione na turystów, ale nie za bardzo – z jedną czy dwoma kawiarniami i restauracjami, a przede wszystkim – z przepiękną architekturą wchodzącą baśniowo w łagodne skaliste wybrzeże. Mogłabym tylko pomarzyć, by polskie wypoczynkowe miasteczka tak wyglądały.

 

Zacznę od Lyngør, wioski która przez UNESCO została uznana za jedną z najlepiej zachowanych tradycyjnych społeczności w Europie. Magia tej drewnianej miejscowości polega na tym, że można się na nią dostać jedynie łodzią. Podobnie jak na moim ulubionym Marettimo przy Sycylii, nie istnieje na niej ruch samochodowy, nie ma dróg, a mieszkańcy i turyści poruszają się po niej na piechotę lub od domu do domu płyną łodziami. Obecnie w położonej na wyspie wiosce na stałe mieszka 70 osób. Dziś Lyngør to jeden z najlepszych adresów w Norwegii. Każdy chciałby tu mieć swój letni dom – hytte.

 

3. Gjeving – moje ulubione miejsce w Norwegii

Sąsiadującą z Lyngør wioską, ale już na stałym lądzie, jest Gjeving – miejscowość która najbardziej podbiła moje serce.

Jak wygląda Gjeving? Jak marzenie małej dziewczynki o Avonlea z serii książek o Ani. Bajkowe domki z małymi ogródkami, z których każdy wchodzi w wodę. Pomiędzy nimi mostki, zadbane trawniki, białe płotki i puszczone na drewniane domy kwiaty. Trochę dalej jedna restauracja, jeden hotel, w którym motywem przewodnim są książki (!!!), a w końcu kolejny mostek, który prowadzi na malutką wysepkę, na której stoi jedna samotna ławeczka.

Zwykle się mówi o Włoszech, jako o miejscu na idealną emeryturę. A może powinnam jednak spojrzeć bardziej na północ i to w Norwegii poszukać takiego miejsca? Przynajmniej na lato.

4. Jettegrytene – ukryta atrakcja Norwegii

Oddalamy się od naszych uroczych wiosek i jedziemy kilkadziesiąt kilometrów w głąb lądu. Kierujemy się do Jettegrytene – miejsca, o którym nie znałam prawie nic w języku angielskim, a za to całkiem dużo po polsku (np. na blogach Biegun wschodni i Kasai).

Jettegrytene nazywane jest przez naszych przewodników „naturalnym parkiem wodnym”. Wszystko dlatego, że wyrzeźbione przez lodowiec skały stworzyły kotły wodne, a pomiędzy nimi zjeżdżalnie, wodospady, rzeczki, baseny i baseniki, oraz oczywiście „słupki” do skoków do wody. Razem kilkadziesiąt mniejszych i większych basenów.

Trafiliśmy tu w wakacyjnym sezonie Norwegów i widok był przedni. Pełno ludzi, niczym na fajnej nadmorskiej plaży. Dzieci chlapią się w mniejszych basenach, starsi skaczą z dużych wysokości do zimnej wody. Wspaniałe miejsce!

5. Rejs po Riwierze Sørlandet

Wracamy nad morze, by odwiedzić więcej małych miasteczek. To dobry moment, by powiedzieć coś o najlepszym sposobie zwiedzania okolicy. To oczywiście rejs łódką – w naszym przypadku motorową.

Dom w którym mieszkaliśmy, położony jest kilkaset metrów od zatoki. To z niej wypływaliśmy do pobliskiego Tvedestrandu czy dalszych Gjevingu czy na Lyngør. Wpływaliśmy pomiędzy skały, obserwowaliśmy ptaki, mieliśmy nadzieję zobaczyć foki, a nawet wpłynęliśmy na pełne morze. W międzyczasie piknikowaliśmy na ławeczkach przy pomostach, do których cumowaliśmy. Przepiękny dzień, który w czasie wakacji w Norwegii można by powtórzyć jeszcze kilka razy.

zdj. Wiktor z Nordtrip.pl

6. Tvedestrand – miasto pełne książek

Wspomniałam już wyżej o Tvedestrandzie, czyli kolejnej miejscowości norweskiej riwiery. Nasze tygodniowe wczasy spędziliśmy właśnie kilka kilometrów od niej, mieliśmy więc okazję parę razy zawitać do tego białego miasteczka.

Tvedestrand zapamiętam na długo po pierwsze z powodu jego białych uliczek, a po drugie dlatego, że w tej niewielkiej, zaledwie sześciotysięcznej, miejscowości znajduje się kilka, może kilkanaście księgarń i antykwariatów. Wyrastają jak grzyby po deszczu. Miasteczko wygląda urokliwie z góry, urokliwie z wody, ale najpiękniejsze jest właśnie, gdy się spaceruje po jego uliczkach. Kolejne miejsce, w którym kręciłabym sceny do Ani z Zielonego Wzgórza.

Książki o Norwegii!

Jeśli tak jak ja, uwielbiasz czytać o miejscach, które chcesz odwiedzić, to podpowiadam listę norweskich lektur

  • M. Czarnecki – Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym – reportaż o tym, co w tytule. O tym czy w Norwegii naprawdę odbierają rodzicom dzieci, gdy sąsiedzi usłyszą płacz. Tego autora jest też “Skandynawia hahal. Islam w krainie białych nocy
  • I. Wiśniewska – Hen. Na północy Norwegii – reportaż najlepszej polskiej pisarki, która specjalizuje się w strefach polarnych
  • A. Kurek – Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach – typowa proza “o kraju”. Takie najfajniej czytać przed wyjazdem, by mieć jakiś obraz i ciekawoski o miejscu, gdzie się jedzie.
  • Norwegia. Praktyczny przewodnik – przewodnik dla podróżujących samodzielnie po kraju
  • I jeszcze absolutnie rewelacyjne reportaże Åsne Seierstad. “Jeden z nas. Opowieść o Norwegii”, która jest już niestety niedostępna na rynku, oraz “Dwie siostry” – historia sióstr, które wyjechały z Norwegii walczyć po stronie ISIS, a także poszukującego ich ojca.
  • A dzieciom kupcie “8+2” Anne-Cath Vestly. Ta seria najsłynniejszej norweskiej pisarki dla dzieci to klasyka gatunku!

Wszystkie linki są affiliacyjne. Jeśli podoba Ci się moja praca i chcesz ją wesprzeć, to kup proszę swoje książki klikając na linki. Dzięki temu ja dostanę małą prowizję, co pozwoli mi dalej blogować.

7. Nadmorski spacer w okolicach Narestø

Takich miejsc na południu Norwegii pewnie jest pełno. Miejscowość Narestø nie jest znana. Nie ma tu parku narodowego czy nawet rezerwatu przyrody. Jest las, wyspy i oszlifowane przez wodę skały, po których wspaniale się skacze i które przypominały nam trochę Bektau-Atę, czyli nasze ulubione miejsce w Kazachstanie. Są dwie możliwości, że tu dotrzecie. Po pierwsze – zdarzy się to, gdy po Norwegii będziecie podróżować kilka miesięcy. Niespiesznie, w kamperze lub busie będziecie spacerować wśród natury.

Drugim – szybszym sposobem – jest dać się poprowadzić przez lokalnego mieszkańca. Tak dokładnie było w naszym przypadku. Zaprowadzili nas tu Agnieszka z Wiktorem, nasi przewodnicy po Norwegii, którzy znają chyba każdy kamień Norweskiej Riwiery. Spędziliśmy tu trochę ponad godzinę, spacerując niespiesznie, robiąc zdjęcia, wdychając jod i coraz lepiej się poznając.

8. Risør – tak wygląda zadeptane miasteczko!

To będzie ostatnie miasteczko Norweskiej Riwiery. Risør okazało się być najbardziej turystycznym z wymienionych wyżej miejscowości, co ciągle nijak się ma do sopockiego molo. Tak jak Tvedestrand będzie kojarzył mi się z książkami, tak Risør to miasteczko małych oryginalnych sklepików – sklepu z antykami, galerii biżuterii, maleńkiej piekarni specjalizującej się tylko w jednym wypieku.

Miasto znane jest z tradycji budowy drewnianych łodzi i to właśnie wokół portu skupia się jego centrum. Mniejsze i większe łódki, na tle ślicznych drewnianych domków, nie da się inaczej opisać, jak jednym słowem: bajkowe.

zdj. Wiktor z Nordtrip.pl

9. Kjeragbolten – kamień, co trzeba zobaczyć w Norwegii

Ostatnie doświadczenie niestety nie jest moje. Od początku wycieczki było postanowione, że ja na Kjerag nie idę. Niestety, trudniejsze wejście po stromych kamieniach nie bardzo nadaje się na ugoszczenie ciężarnej. Z Agnieszką z Nordtripu poszedł za to Piotr i był to dla niego najlepszy dzień wyjazdu.

Kjeragbolten to drugie po Preikestolen wizytówkowe miejsce w Norwegii. Tak – to ten kamień zawieszony między klifami, który znajduje się na wysokości – bagatela – 1000 metrów nad fiordem. Jednak jak wspomniałam, wejście na niego nie jest tak łatwe, jak na Preikestolen, wobec czego nie spotkamy na nim takich tłumów turystów. Chłopaki po powrocie do naszego domku stwierdzili zgodnie – do zaliczenia wielkiej norweskiej trójki została im Trolltunga. Więcej o wejściu na Kjerag napisał Łukasz.

Co powiecie o tej liście? To zdecydowanie nie są największe atrakcje Norwegii. To atrakcje, które ja zdołałam zobaczyć w Norwegii. A to przecież dopiero początek poznawania tego kraju. Wspólnie z Piotrem marzymy o podejściu do niej bardziej trekkingowo – ale to dopiero za kilka lat.

Wszystkie wyżej wymienione miejsca zobaczyłam dzięki kameralnemu biurowi podróżny Nordtrip, które oferuje tanie polskojęzyczne wycieczki po Norwegii. Więcej informacji o ofercie znajdziecie na ich stronie.

Podobał Ci się ten tekst? Możesz mi podziękować i kupić mi wirtualną kawę. Dzięki niej będę pisać jeszcze więcej!

 

Exit mobile version