Jak ten czas leci! Zdaje się, że dopiero co pisałam podsumowanie mojego trzydziestego pierwszego roku życia, a już piszę kolejne!
2 lata temu, w dzień 30 urodzin spisałam listę 30 marzeń, które mam zrealizować między 30 i 40 urodzinami. Rok temu z dumą i szczęściem napisałam o 6 marzeniach, które udało mi się zrealizować już w pierwszym roku po trzydziestce. A jak było w tym roku? Czy 31. rok mojego życia był tak samo podróżniczo udany?
Cóż, sądziłam, że nie. Zaledwie miesiąc temu miałam najgorsze, najbardziej pechowe doświadczenie w moim podróżniczym życiu. Przez zagapienie i nie sprawdzenie jednej sprawy nie poleciałam do Meksyku. Mimo że miałam bilety, stałam z nimi na lotnisku i już wchodziłam do samolotu, zostałam cofnięta i musiałam wrócić do Polski. Choć więc byłam pewna, że spełniam punkt 17 – na, pozostał on niezaliczony.
A jednak przed chwilą przejrzałam listę 30 podróżniczych marzeń i ze zdziwieniem odkryłam, że to był bardzo dobry podróżniczy rok! Spełniłam kolejne 5 marzeń i miałam dwie cudowne podróżnicze przygody, a także kilka miłych tygodniowych wyjazdów. Prześledźmy, co udało się zrobić w tym roku
Punkt piąty – wycieczka po Szkocji
We wrześniu razem z Piotrem i Korą pojechaliśmy na 6 dni do Edynburga. Początkowo planowaliśmy zwiedzić kilka miejscowości, jednak gdy dowiedzieliśmy się, ile atrakcji jest do zobaczenia w mieście, zdecydowaliśmy się że spędzimy cały pobyt w stolicy Szkocji, robiąc tylko dwie jednodniowe wycieczki za miasto.
Edynburg początkowo nas zawiódł, jednak szybko okazało się, że to kwestia zbyt wysokich oczekiwań i powoli odkrywaliśmy jego pozytywne strony. Bardzo podobała nam się też prowincja – kaplica w Roslin i nadmorskie miasteczko North Berwick.
Punkt ósmy – przejść długodystansowy szlak
Spodziewałam się, że szlak, który przejdę będzie Szlakiem św. Franciszka z Florencji do Rzymu lub najsłynniejszy fragment Camino de Santiago w Hiszpanii. Tymczasem w lipcu i sierpniu razem z moją mamą i niespełna dwuletnią Korą przeszłyśmy Wielkopolską Drogę św. Jakuba z Gniezna do Leszna.
Nie zrobiłyśmy całości naraz – miałyśmy trzy podejścia najpierw idąc z Gniezna pod Poznań, potem przechodząc przez miasto do Manieczek, w końcu z Manieczek doszłyśmy do Leszna. Razem zrobiłyśmy 200 km mając ze sobą nosidło i wózek dla Kory. Osobny artykuł o Wielkopolskiej drodze św. Jakuba tutaj.
Podobało nam się tak bardzo, że w tym roku planujemy kontynuować spacer i z Leszna przejść przez Dolny Śląsk, by dojść do granicy w Zgorzelcu. To kolejne 200 km. Trzymajcie kciuki!
Punkt piętnasty – zwiedzić Łódź
To jedna z tych małych rzeczy, które zawsze się zostawiało na później. Jednak w 2019 roku zdecydowałam się pojechać na konferencję See Bloggers do Łodzi. Przy okazji miałam ochotę pochodzić po mieście, wejść do jednego muzeum, obejrzeć słynny łódzki street art i trochę industrialnych przestrzeni.
O ile Łódź mi się podobała, to niestety nie zdobyła mojego serca i nie zostanie moim ulubionym polskim miastem. Zdaje się, że słyszałam o niej za dużo pozytywów i podobnie jak w przypadku Edynburga – moje oczekiwania były zbyt wysokie.
Punkt dwudziesty trzeci – wrócić do Palermo
Oj bardzo tęskniłam za Sycylią. W końcu znalazłam pretekst by tam pojechać – mój przewodnik po Trapani i zachodniej Sycylii ma już 5 lat i wymaga uaktualnienia. Postanowiłam dodać do niego część o Palermo, bo obecnie to tutaj jeździ najwięcej polskich turystów, a po polsku ciągle nie powstał przewodnik po tym dużym i niezwykle ciekawym mieście.
W grudniu razem z Piotrem i Korą polecieliśmy więc na Sycylię. Przez cztery dni zwiedzaliśmy Palermo, gdzie zbierałam informacje o mieście, pojechaliśmy na jeden dzień do Cefalu – z tego wyjazdu powstało video i artykuł na blogu.
Odwiedziliśmy Corleone, gdzie byłam pierwszy raz. Ostatnie trzy dni spędziliśmy w Trapani i okolicach, które znam tak dobrze, a które chciałam pokazać Piotrowi. To były bardzo przyjemne sycylijskie wakacje, a ja mam ochotę na więcej.
Punkt dwudziesty ósmy – zaliczyć jakąś pustynię
Nigdy nie można powiedzieć tego za dużo – pustynia to najpiękniejsza część kuli ziemskiej. Uwielbiam spacerować po piasku lub kamieniach i patrzeć na uspokajający horyzont.
W marcu i kwietniu byliśmy 2 tygodnie w Omanie, gdzie spędziliśmy noc pod namiotem na pustyni Wahiba Sands.
Wahiba Sands to baśniowa piaszczysta pustynia z przepięknymi wysokimi na 120 metrów wydmami, mocnym nocnym wiatrem i palącym słońcem za dania. Niestety nie dało się na niej długo wytrzymać i już o 9 rano uciekaliśmy szukając klimatyzowanej śniadaniarni. Jednak co spojrzałam na wspaniałe dostojne wydmy, co po nich pochodziłam i co się pozwoliłam bawić Korze w piasku, to nasze.
i malutka część punktu 3 – weszłam na jeden szczyt Korony gór Polski
Tak naprawdę z tego punktu jestem niezadowolona. Przez cały rok weszliśmy z Korą tylko na jeden szczyt Korony gór Polski – na Lubomir w Beskidzie Makowskim (choć wg najnowszego stanu wiedzy to szczyt Beskidu Wyspowego). Nie jestem z tego zadowolona i mam nadzieję, że w roku 2020 wejdziemy na znacznie więcej szczytów, z których spora część będzie już pokonana przez Korę na jej własnych nóżkach.
Plany na rok 2020
Czy planuję spełnić jakieś marzenia z listy w tym roku? Oczywiście że tak! Na pewno chcę wejść na kilka szczytów Korony gór Polski i pojechać na kilka dni do Pragi. Mam nadzieję, że finanse i kondycja fizyczna pozwolą zaliczyć jeden z punktów amerykańskich: ten nieszczęsny Meksyk, Nowy Jork lub Vancouver.
Piotra mocno ciągnie na Bałkany, więc może w końcu się tam wybierzemy. Myślę, że zwiedzimy też Mosznę i wejdziemy na Babią Górę. A jak będzie na pewno – to się zobaczy w najbliższym roku. 🙂
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂