Wyspa Kos to taka Grecja w pigułce. Fascynujące, rozległe, doskonale zachowane stanowiska archeologiczne, urocze białe miasteczka, majaczące na horyzoncie wysokie wzniesienia, fantastyczne jedzenie w portowych tawernach, skaliste plaże ukryte w ciasnych zatoczkach i kilometrowe łachy żwirkowatego piasku. Przeczytajcie, co robić na Kos. W artykule:
- Co zobaczyć na Kos. Atrakcje wyspy
- Historia Kos
- Najpiękniejsze plaże na Kos
Zobacz też: Grecja: atrakcje dla dzieci. Przegląd popularnych kierunków.
Nie da się nie wspomnieć o okolicznościach w jakich tu dotarłam. Miała być Gruzja , potem Estonia, sytuacja bycia pod kreską, obawy o wprowadzenie kwarantanny. Pandemia. W dobie koronawirusa Grecja stała się jedną z niewielu dostępnych opcji wyjazdowych, a i tak na hotelowych basenach hula wiatr, nie tylko dosłownie. Grecy są bardzo przejęci sytuacją, turystyka to dla nich życie. Reżim sanitarny jest codziennością, wszyscy dbają o siebie i innych i liczą na to, że to tylko 2020 tak bardzo nie daje rady. W Grecji nikt nie cwaniakuje, nie podnosi cen, każdy z przejęciem dziękuje za to, że tu dotarliśmy.
Wyspa Kos – Grecja przy tureckiej rivierze
Jedna z dwunastu wysp archipelagu Dodekanez (zwanego również Sporadami Południowymi, ale te są poszerzone o parę dodatkowych wysp). Popijając szprycera podczas blue hour, tuż po zachodzie słońca, w Marimar mogłam obserwować budzące się do nocnego życia tureckie Bodrum, wypatrywać skalne formacje na Kalimnos i ostre szczyty na Pserimos. Greckie wyspy usiane są na Morzu Egejskim niczym piegi u rudej piękności, nie ma tu bałtyckiego zachwytu prostą linią horyzontu. Tu promy kursującą jak gondole w Wenecji, a przy solidnej lornetce, można podglądać sąsiadów zza wody.
Wyspa Kos ma 50 km długości i 10 km szerokości. Długość linii brzegowej ma 112 km i oferuje pełen przekrój przez rodzaje plaż od miałkiego piasku, przez obłe kamienie, po skaliste urwiska. Infrastruktura turystyczna jest bardzo bogata i zróżnicowana, można tu przyjechać na wczasy z touroperatorem, samodzielnie wynająć apartament, widziałam też paru backpackersów. Na Kos uprawia się winorośl, migdałowce, figi, oliwki, pszenicę, kukurydzę oraz warzywa (najczęściej pomidory i sałatę). Na Kos jest lotnisko, głównym portem morskim jest Kos, ale promy na okoliczne wysepki odpływają również z Kardameny i Mastichari.
Lubisz greckie wyspy? Przeczytaj posta o Alonissos, mało znanej wyspie bez lotniska.
Historia Kos: Dawno, dawno temu
Najczęściej o Kos mówi się, że jest ojczyzną ojca medycyny – tu urodził się Hipokrates, jednak przez historię tej niby oazę na morzu przewinęło się wiele wojsk i władców – Dorowie, Persowie, Rzymianie. Wyspę opanowało Cesarstwo Bizantyjskie, następnie Wenecjanie, którzy sprzedali Kos w 1314 r. Joannitom. Dwieście lat później wyspa została podpita przez Turków, a w 1912 r. swoją flagę wbili tu włoscy faszyści. 1943 r. to pamiętna bitwa o Kos i dwuletnie, tragiczne w skutkach rządy niemieckie. Krótki epizod brytyjski, i od 1947r. ta wyspa znajdująca się parę kilometrów od tureckiego lądu została włączona do Grecji.
Nie będę opowiadała całej historii teraz, opowie się ona sama przy opisywaniu kolejnych atrakcji. Wyspa Kos była dla mnie perfekcyjna. Pokonałam na skuterze ponad 400 km, zaglądając w każdy zakamarek, wypatrując brązowych tablic z żółtymi wskazówkami, które w Helladzie oznaczają archeoatrakcje. Starałam się, by moje włosy nie były suche nawet przez kwadrans, wciąż zatrzymując się przy uroczych plażkach. Jadłam, przez tydzień nie założyłam stanika innego niż od kostiumu kąpielowego.
Dlaczego wybrałam na wakacje Kos?
Na te wakacje zdecydowałam się w ostatniej chwili, i choć podróże z biurem podróży są dalekie mi, to tym razem w to weszłam, bo celowo chciałam wesprzeć branżę, która jest tak mocno dyskryminowana przez nasz rząd we wsparciu. Hotel Marebello Beach Resort normalnie jest dwa razy droższy, mi udało się go zdobyć w okazyjnej cenie. Przelot, transfer, all inclusive, zaraz po zameldowaniu wynajęłam na cały tydzień skuter, którym mogłam dojechać wszędzie gdzie chciałam.
Poszukaj noclegów na Kos przez ten link. Dzięki temu dostanę małą prowizję, a ty podziękujesz mi za prowadzenie bloga. 🙂
Co robić na Kos?
Jeśli Wasze wymarzone wakacje, to trochę plaży, trochę zwiedzania, trochę trekkingów, trochę włóczenia się po malowniczych miasteczkach i dużo dobrego jedzenia, to jesteście na właściwym blogu 🙂
Równowaga to moje drugie imię, ekstremizm w żadnym wydaniu nie jest mi miły. Na Kos można wszystko, by odpocząć prawdziwie. Zapraszam Was na moją wersję etosowych wakacji:
Asklepion – krótka podróż w starożytne czasy
Pierwszy dzień to dla mnie zawsze odkrycie przeszłości miejsca – zwiedzam, doczytuję, poznaję. Potem rozmawiając z ludźmi, obserwując architekturę, świątynie – wiem z czym to powiązać i jak rozumieć.
To miejsce to must. Położone na niewysokim wzgórzu archeologiczne miasteczko da nam wyobrażenie o tym, jak wielką wagę przykładano do cienia w dawnych czasach. (sic!) Przy stanowisku jest duży parking (na którym z cieniem gorzej), najbardziej opłaca się kupić łączony bilet do trzech miejsc na Kos – za 15 euro zapewnicie sobie wstęp do Asklepionu, Casa Romana oraz muzeum w Kosie.
Asklepion został odkryty na początku XX wieku przez niemieckiego archeologa R. Herzoga, któremu miejsce wskazał lokalny miłośnik starożytności, wykopaliska prowadzili Włosi. Znajdował się tu ośrodek medycyny i kultu Asklepiosa, nauki pobierał wspomniany już Heraklit. Znajdziemy tu rzymskie łaźnie, fragmenty mozaik, kolumny, ołtarze i rozległe migdałowce, drzewka oliwne i jałowce.
Jeszcze chwila
Asklepios był jednym z herosów, bogiem sztuki lekarskiej, synem Apolla i nimfy Koronis. Święto ku jego czci obchodzono w cyklu pięcioletnim. Inne ośrodki kultu to Pergamon i Epidauros. Przedstawiano go jako węża – symbol odradzającej się siły zdrowotnej. To stąd wąż w lekarskich emblematach.
Na terenie wykopalisk znajduje się małe muzeum z drobną sztuką i tablicami z inskrypcjami. Koniecznie (nawet jak upał będzie doskwierał) zaliczcie wszystkie trzy tarasy, wdrapcie się na samą górę schodów, by ogarnąć zachwycający widok na wyspę i morze.
Na zwiedzania przeznaczcie około półtorej godziny.
Miasto Kos archeologicznie – odeon, Casa Romana, agora i muzeum
Tylko trochę ponad 3 kilometry dzieli Asklepion od kolejnych fantastycznych ruin. Na obrzeżach stolicy wyspy zostawcie na trochę skuter lub samochód by zwiedzić rzymskie pozostałości.
Odeon w Kos
Odeon, czyli rzymską salę koncertową, trochę podobną do teatru, ale mniejszą i zadaszoną odkrył w 1929 r. włoski archeolog L. Laurenzi. Wiele posągów odkrytych podczas wykopalisk znajduje się dziś w muzeum w Kosie. Najbardziej cenioną pamiątką jest marmurowy posąg Hipokratesa. Odeon mógł pomieścić jednocześnie 750 osób, w 14 rzędach. Pod widownią znajdowały się ciągi komunikacyjne w formie dwóch półokrągłych portyków, które prowadziły do szeregu pomieszczeń służących jako sklepy i pracownie, panuje tu bardzo przyjemny chłód.
Wyspa Kos – Casa Romana
Kolejnym fascynującym zabytkiem jest Casa Romana. Wille rzymskie niegdyś maniakalnie zwiedzałam między Rzymem, a Neapolem, więc dla mnie to punkt obowiązkowy, choć wiadomo, że popiół Wezuwiusza konserwował dużo lepiej niż grecka wapienna gleba. Jednak tektonika ma tu również swój udział – 23 kwietnia 1933 r. Kos nawiedziło bardzo silne trzęsienie ziemi. Oprócz ogromnych zniszczeń, które dotknęły ówczesną współczesność, z ziemi wyłoniły się pozostałości po czasach starożytnych. Były to czasy, gdy Kos było pod władaniem rządów włoskich, więc kolejny raz to Włosi przewijają się w badaniach.
Zarówno wielkość willi, jak i jej bogactwo oraz położenie, świadczy o zamożności i randze rodziny tu mieszkającej. Surowa bryła budynku nie działa na wyobraźnie, jednak dajcie jej szansę, gdyż starożytne domy gorącego południa od zewnątrz były smutnymi twierdzami, a wewnątrz tętniły życiem fontann i zieleni. Są zielone dziedzińce z wodą i żółwiami, wspaniała, interaktywna ekspozycja. Ogrom zabytków i ciekawie pokazane życie codzienne.
Zawsze zachwycają wszystkich dwie, bardzo prozaiczne rzeczy. Rzymskie piece na chleb i kible. Tu mamy do czynienia ze świetnie zorganizowaną instalacją wodociągowo – kanalizacyjną. Woda rozprowadzana była rurami z wypalanej gliny, ułożonymi z niewielkim spadkiem, pod podłogą, do kuchni, prywatnej łaźni, do ogrodów, by nawadniać roślinność. Odpływy natomiast wyprowadzały ścieki na zewnętrz budynku do centralnych kanalizacji poza budynek. Rzymski majstersztyk.
Muzeum w Kos
Po zwiedzaniu tych dwóch przybytków udaliśmy się krętymi uliczkami w kierunku portu, by odwiedzić lokalne muzeum, które siłą rzeczy jest archeologiczne.
Budynek zaprojektowali Włosi w 1934 roku i już dwa lata później postawiono gmach, który nawiązuje do faszystowskich ciągot w architekturze. Wchodzimy i już jesteśmy na atrium, czyli dziedzińcu o wysokości dwóch kondygnacji. Posadzkę, wypełnia oryginalna mozaika obrazującą oryginalną z przełomu II i III w. p.n.e. przedstawiającą Hipokratesa z Asklepiosem.
W mieście Kos jest też rozległa agora (agory omówię przy okazji pobytu w Atenach, planuję serię wpisów mocno archeologicznych), twierdza, sławne drzewo Hipokratesa (dziś ławkę pod nim okupuje lokalny menel). Miasteczko Kos jest urocze, ale ładniejsze jest każde inne na wyspie (o których za chwilę).
Epizod joannicki – Zamek Antimachia
Numer dwa z ważności zabytków na Kos, jednak dziś jest trochę, powiedzmy, opuszczone przez bileterów, co ma swój urok. Zamek Antimachia znajduje się się w głębi wyspy, na płaskowyżu. Jest doskonałym punktem obserwacyjnym, genialnym wizualnie w czasie złotej godziny. Za budowę twierdzy odpowiedzialni są rycerze Zakonu Joannitów, którzy rezydowali na pobliskim Rodos. Fort Antimachia pełnił rolę więzienia dla potępionych rycerzy, którzy nadużywali pozycji lub w jakikolwiek sposób wykazywali nieposłuszeństwo dla obowiązujących zasad zakonu.
Zakon był bardzo bogaty, podróżując po pogańskich terenach, głosili dobrą nowinę i wywozili wszelkie kosztowności.
Historycznym momentem było oblężenie Turków Osmańskich, którzy w 1457 roku, w liczbie 16 000 żołnierzy, próbowali wedrzeć się do fortu bronionego tylko przez 15 rycerzy i 200 miejscowych wolontariuszy. Oblężenie trwało 20 dni. Wtedy udało się obronić zamek. Niestety, w 1522 roku, mimo ciągłego umacniania murów, twierdza jak i cała wyspa Kos, została zdobyta przez sąsiadów z Anatolii.
Najwyższy szczyt Kos – Dikaios
Nie byłabym sobą, gdybym nie zaplanowała jakieś małego spacerku, szczególnie w tak pięknie górzystej okolicy. Nie powiem, góra Dikaios (846 m.) mnie zaskoczyła trudnością szlaku, dość pewna siebie, wybrałam się tam w sandałach – japonkach, i to że przynajmniej nie skręciłam nogi traktuję w kategoriach cudu. Miejcie więc przynajmniej adidasy.
By zdobyć najwyższy szczyt Kos, trzeba wjechać odrobinę ponad Zię. Jeśli macie samochód 4×4 lub quada to dacie radę szutrową drogą, aż do początku szlaku.
Czerwony szlak jest o umiarkowanym stopniu trudności, jednak to nie jest leśna ścieżka. Są tu skały, stopnie, uskoki. Weźcie dużo wody, bo dość szybko wychodzi się z krzaków na patelnię. Jest przewarto! Na szczycie znajduje się mała kaplica, oraz schron dla turystów, bardzo dobrze przygotowany do noclegu.
Wyspa Kos – najpiękniejsze plaże
Plaże na Kos są szalenie zróżnicowane. Ich podstawową zaletą jest dużo opcji z cieniem. Drzewa, skały, skarpy, to wszystko bardzo przyjemnie się komponuje i pozwala na długie godziny nad wodą. Jedne ciągną się kilometrami drobnego żwirku, inne wypełnione są obłymi, bardzo śliskimi kamieniami, i wreszcie (moje ulubione) kryją się w skalnych zatoczkach.
Część plaż jest prywatnych – wstęp na nie nie jest płatny, ale za parasol i dwa leżaki (na cały dzień) płaci się 6-10 euro. Na takich plażach jest również obsługa przy leżakach.
Plaże które odwiedziłam:
Dolphin Bay
Nieprzypadkowo przedstawiam to miejsce jako pierwsze. Przy parkingu wisi szyld Welcome to the greek choas. To miejsce, w którym mogłabym się urodzić i wychować. Plażka jest wąska, nie ma parasoli i leżaków. Jest cień jałowca, skarpa, piaszczyste dno. Jeśli chcielibyśmy doświadczyć plaży z młodości Donny z Mamma Mia, to ona musiała wyglądać właśnie tak. Na skarpie jest tawerna, którą prowadzi stary hipis. Serwuje świeżutkie ośmiorniczki, najlepszą frappe i ma luz, przemawia przez niego prawdziwe greckie siga siga. Rozległy ogród usiany jest stolikami w cienistych oazach i pełnym słońcu. Każdy czuje się tu dobrze, pod warunkiem, że czuje ten luz.
Camel Beach
plaże u wrót Półwyspu Kefalos. Dla tych o mocnych nerwach, zjazd jest bardzo stromy w dół szutrową drogą. Miejsca jest niewiele, trzy rzędy parasoli i leżaków (8 euro za dzień), obsługa przywozi na truchlatym skuterku napoje. Miejsce o tyle ciekawe, że obok jest ciąg, bardzo atrakcyjnych geologicznie skalistych urwisk po których można sobie podpływać. Wejście do wody jest piaszczyste, zatoczka jest płytka, to fajna opcja dla rodzin z dziećmi. Na górze jest tawerna ze świetną musaką!
Limnionas
Od razu jak ją zobaczyłam na mapie, wiedziałam, że muszę tam dojechać. Okrągła, ściśle zamknięta zatoczka, plaża znika i się pojawia w zależności od fazy księżyca. Urocze, pełne dzikości miejsce, pod warunkiem, że traficie na pustości.
Agios Stefanos Beach
Najbardziej gwarna z plaż, ale z fajnym, rodzinnym klimatem. Opłata (nawet nie wiem jaka, ale maks 10 euro) za parasol z leżakiem, są też rowery wodne do wynajęcia. Przy plaży znajduj się ruiny bazyliki, z cudownymi mozaikami. Jest też przybrzeżna wyspa z kaplicą, dla wytrwałych dobra opcja na dopłynięcie wpław. Na wysepce jest niewielka kamienista plaża.
Golden Beach
Najbardziej bałtycka z greckich plaż. Są fantastyczne wydmy, miałki piasek, bardzo długo płytko, prawie jak w Zatoce Puckiej. Miejsce dzikie i urocze. Nie mam zdjęć, chłonęłam piękne chwile.
Gorące źródła na Kos – nietypowe atrakcje Kos
Być może dla niektórych wizja zanurzenia się w 60 stopniach przy prawie 40 w powietrzu brzmi trochę kuriozalnie, ale nie zniechęcajcie się. Plaża znajduje się pod wysoką skarpą na południowym wschodnie wyspy, więc jakieś cztery godziny przed zachodem słońca osnuwa już ją cień. Ze skały do dużej niecki wypływa mega gorące źródło. Jednak naturalny basen połączony jest z wodą morską, więc ciepłość raczej idzie w prądach. Można też łatwo się schłodzić w dużym akwenie. Jest też bardzo specyficzny zapach siary, gorąc wynika z aktywności sejsmicznej okolicy i aktywnego wulkanu na wyspie Nisyros nieopodal, która podgrzewa wodę. Plaża przy gorącym źródle jest bezpłatna, ale jest bar w którym można się posilić.
Zia – oko na wyspę
Urokliwa wioska, polecana wszędzie i zawsze. Rzeczywiście jest białym miasteczkiem na wzgórzu jest genialną miejscówką na zachód słońca, szczególnie knajpa Watermill. Główna ulica miasteczka usiana jest straganami, niestety z zawartością bardziej chińską niż grecką. Ale nie umniejszajmy miejscowości :). Fajnie jest po niej się przespacerować, wspiąć do kościoła, spojrzeć na cudne morze.
Kardamena – biały port z super sklepami
Jeśli miałabym jeszcze kiedyś jechać na Kos, to zamieszkałabym w Kardamenie. To najbardziej klimatyczne z miasteczek, może dlatego, że mam ogromny sentyment do niewielkich portów. To tu zrobicie lokalne zakupy – sukienki, saszetki, biżuterię. Jest ze smakiem. A ulica ciągnąca się wzdłuż wybrzeża karmi fantastycznymi kadrami.
Kefalos – miasteczko na spacer i gyrosa
Dobrze tu pospacerować i w knajpie na pierwszych zakręcie po wjeździe przy parkingu zjeść gyrosa. Niebo!
Słone Jezioro na Kos
Parę kilometrów od Marmari znajduje się się słone jezioro Igroviotopos Alikis. Wokół niego wiedzie piaszczysta droga, fajna na quadowe szaleństwa. Internety mówią, że żerują tam flamingi, my widzieliśmy jedynie mewy. Wyspa Kos ma wiele atrakcyjnych smaczków.
Wyspa Kos – atrakcje, których nie odwiedziłam
Nie odwiedziłam Plaka Forest – lasu z pawiami (celowo, jako celebracja wakacji bez dzieci). Jest jeszcze aquapark (ale covid). Nie popłynęłam na Kalimnos (bo spędzę tam wspinaczkowe wakajki).
Byliście na Kos? Co Wam się podobało? Skorzystaliście z mojego posta?
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Zobacz też: Nisyros – opowieść o Grecji na wulkanie
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.