Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Bornholm: atrakcje, których nie można przegapić

Niels, który wiele lat temu uciekł z Kopenhagi na Bornholm, opowiedział mi trochę o życiu na wyspie zanim zaczęliśmy przyjeżdżać my, turyści. O czasach, gdy nie było tu samochodów, a wszyscy mieszkańcy przemieszczali się rowerami. O długich tygodniach bez dostawy jedzenia, gdy srogie morze kłębiło wysokie kołtuny fal. Gdy wszystko pachniało soloną bryzą, a żadne drzwi nie miały klucza. Jeśli ktoś by się pokusił na czyjąś własność, to mógłby się z nią tylko rzucić do morza lub schować do piwnicy. Wszyscy się znali, każdy wiedział o sąsiedzie wszystko. Niels jest malarzem. Ciężko zdecydować czy bardziej abstrakcyjna jest forma czy treść jego dzieł. Dla mnie ich podziwianie było przełomowe, bo dzięki temu starszemu panu sztuka współczesna do mnie przemówiła. A jeśli wyobrażasz sobie, że rozmawiałam przy herbacie ze staruszkiem, to wiedz, że to był mężczyzna z fantazją i polał prosecco. A Sania tą imprezę przespał w swoim szwedzkim wózku. Zapraszam Was na przewodnik po atrakcjach na Bornholmie!

W artykule:

Zobacz też: Bornholm: rejsy i noclegi na wyspę

Bornholm – Wyspa, która mogłaby by być polska.

Albo szwedzka, ewentualnie niemiecka. Na serio. I zawsze była duńska! Jednak kiedy spojrzycie na mapę do tych trzech krajów jest bliżej niż do Danii. Jednak to najstarsza europejska monarchia wywalczyła sobie najbardziej słoneczną wyspę na całym Morzu Bałtyckim. O Bornholmie mówi się, iż to Europa w pigułce. Przemierzając na dwóch kółkach 235 km ścieżek rowerowych zahaczymy o bezkresy piaszczystych wydm, trzeci co do wielkości las Danii, urwiska skalne smagane przez rozbujałe fale żywiołu. Będą łąki i pola uprawne. Mewy krążące nad kutrem rybackim. Klimatyczne budki sztormowe w porcie. Okrągłe kościoły. Spotkamy owce spacerujące po ścieżce asfaltowej, które nie do końca będą się czuły w obowiązku ustąpić nam drogi. Zjemy śledzia! Najlepszą kanapkę z wędzonym śledziem ever.

Atrakcje na wyspie Bornholm – nasza lista

Jedynym słusznym środkiem transportu na Bornholmie jest rower. Można oczywiście zapakować się na prom z samochodem, ale najlepiej zostawić go na kempingu i wyspę przemierzać wolniej. Bo tutejsza jedynka (idąc islandzkim tropem), czyli obwodnica wyspy, ma jedyne 105 km. Więc nie łamiąc tutejszych przepisów ruchu drogowego okrążyć się ją da w dwie godziny.

1. Bornholm – miasteczka na wyspie

Ronne

Stolicą wyspy jest położone na zachodnim wybrzeżu Ronne. Sam spacer po najstarszej dzielnicy – Toldbodgade, jest szalenie przyjemny. Kolorowa, niewielka zabudowa, duże, odsłonięte okna, naturalna uprzejmość mieszkańców. Ale też wyspiarska małomówność (no, może poza Nielsem). Wejdźcie do Muzeum Bornholmu, posiedźcie na tętniącym życiem Store Torv i spokojniejszym Lille Torv. Jeśli kościół św. Mikołaja będzie otwarty to zajrzyjcie dla XIV wiecznej chrzcielnicy. Piękna jest latarnia morska, z Bastionu Ottona cudownie jest obserwować życie portu, tutejszą bramę na świat. My z Sanią upodobaliśmy sobie trawnik za biblioteką miejską. Do Ronne przypływają promy ze Szwecji, Niemiec i polskiego Świnoujścia.

Nexo

Nexo, to port podróżników chwalących sobie low-cost. Tu przypływają promy pieszo-rowerowe z Kołobrzegu. Które są tanie i małe. Wielkość w tym przypadku ma znaczenie. Buja nimi niemiłosiernie. Ja tą podróż w 2008 (wtedy bez Sani) przeżyłam chyba tylko dlatego, że ją przespałam. W Nexo również jest kościół św. Mikołaja, jest muzeum, rynek, i romantyczny widok na port. Właściwie podobnie jest w Hasle, Gudhejm i Svaneke oraz Allinge. Wyróżnia się tylko Akirkeby, bo położone jest w tak zwanym interiorze. Całe 16 km od Ronne, 13 od Nexo i 4 od morza w linii prostej.

Dla fanów widokowych tras zjazd do Gudhejm z głównej drogi może okazać się bardzo atrakcyjny.

Mój przewodnik po Bornholmie z dziećmi będzie nie o miastach. Będzie o atrakcjach, których przegapić po prostu nie można.

Wrzosowiska i łąki w Hammeren.

Bajkowe miejsce na piknik i spacer. Paradoksalnie zaczynam od jedynego miejsca na wyspie, gdzie rowerami jeździć nie wolno. Można za to spacerować po olbrzymiej bryle granitu wchodzącej w morze. Na rozległych wrzosowiskach i łąkach byczyć się z widokiem na mewy krążące nad kutrami rybackimi, głodne smacznych i łatwych kąsków. Na Bornholmie wszystko jest bardzo slow. Zwiedza się też w dość specyficzny sposób, po prostu chłonąć piękno natury. Włócząc się ścieżkami odwiedzimy latarnię morską przy której jak mamy szczęście latarnik będzie sprzedawał domowe ciasto i kwaśną lemoniadę. Ikoną są ruiny kaplicy Salomona, do których dotrze każdy, niezależnie którą ścieżkę wybierze. Ostoją licznych owadów stały się polodowcowe jeziora Opalsoen i Kristalsoen. Na szlaku wychodzi żywa skała jest trochę stopni, kamieni i przewyższeń. Byliśmy z wózkiem i choć jest to najlepszy wózek na teren dla dzieci ever, to musieliśmy go nosić.

2. Hammershus  – zamek, a obok klify.

Hammershus naznaczony jest już przez Wikingów, których fortyfikacje ulepszono na rozkaz arcybiskupa Lundu. 75 metrów wzniesienie wydaje się być niewielkie, i forsujące nie jest, jednak na tle stołowatej okolicy się wybija. To są malownicze ruiny. Bardzo ciekawym aspektem jest, iż w ostatnich latach prowadzono tu wykopaliska przez archeologów z Instytutu Archeologii UW. Marta i Janusz wspaniale odkopywali przeszłość.

W tej części Bornholmu wybrzeże jest posiane skalistymi, urwistymi klifami.

3. Las Almindingen i podjazdy pod piaszczyste górki.

Lubimy ogarniać najwyższe wzniesienia, (patrzeć, odkąd są dzieci) na strome góry i wspinać się na punkty widokowe. W Lesie Almindingen poczujemy moc przyrody. Ścieżki bywają piaszczyste, choć w większości są dobrze przygotowane, ale dziko. Rower z bagażem i lekka panika – OMG górka! Spokojnie, ta dzicz jest pozorna. Jesteśmy w Skandynawii. Pod górkę wylali asfalt.

4. Plaża w Dueodde – Mówią, że najpiękniejsza plaża Europy.

Widziałam ładniejsze w Algarve. Ale ta wielka, mega wielka w Dueodde robi gigantyczne wrażenie. To jest taka cudowna namiastka pustyni, wchodzenie na kolejne falujące wydemki, ja już prawie widziałam fatamorganę. Koniecznie wchodzimy na latarnię morską. Widok robi wrażenie!

5. Baltic Sea Glass – Huta szkła i pamiątki z Bornholmu.

Jadąc z Nexo na północ zwracamy uwagę na drogowskazy Baltic Sea Glass. To muzeum, ale i warsztat. Prawdziwe, nowoczesne dzieła sztuki. Huta szkła ma sto procent racji bytu wszędzie tam, gdzie jest piasek. Ale to jest sport dla bogatych, to kupowanie szkła. Nawet bardzo. Na zakupy polecam Wam genbrugi. To są bardzo popularne w Danii wyprzedaże garażowe. Od wielkich hal, po ciasne garaże –  sprzedaje się wszystko – ubrania, meble, książki, zabawki, urządzenia. Ja przywiozłam (sprawną) wagę kuchenną z lat pięćdziesiątych. Klocki drewniane dla Sani, książeczki obrazkowe.

6. Zjedz śledzia.

Wszędzie na Bornholmie są wędzarnie. Nie wiem czy ktoś pisał poezję o wędzonych śledziach, ale jeśli nie, to ja chyba zacznę. Uwielbiam. No i same budynki są szalenie malownicze. Najfajniej jest trafić na jakąś imprezę – festiwale są ciągle gdzieś na wyspie organizowane. Najlepsza w jakiej wzięłam udział miała miejsce w sierpniu 2008 gdzieś w centrum wyspy – to były dożynki. Wciągnęła nas lokalna społeczność, choć nawet nie zamierzaliśmy protestować.

Przewodnik po Bornholmie – informacje praktyczne

Bornholm to dużo, dużo więcej, ja napisałam przewodnik po tej uroczej wyspie wydany nakładem wydawnictwa Bezdroża.

Promy na Bornholm

Jest parę kwestii praktycznych, po których poruszać się trzeba umieć. Przede wszystkim promy. To jest kwestia zmienna. Dla wybierających się z rowerami bez samochodu – Kołobrzeg (płynęłam w 2008), jest to jednak jak już pisałam mała i kłopotliwa jednostka. W 2014 wybraliśmy się samochodem, Sania miał 11 miesięcy, nie sposób było się ogarnąć inaczej. Płynęliśmy z Sassnitz na niemieckiej Rugii, w tym roku w sezonie letnim pływały też duże jednostki ze Świnoujścia.

Bornholm – kempingi

Kempingi, czyli to o co pytacie najczęściej. Możliwe iż zaliczyłam większość tych regularnych, czyli ze wszystkimi udogodnieniami. To są raje. Dla dzieci też. Kuchnie w pełni wyposażone, łazienki z udogodnieniami, na kempingu w Sandkaas jest nawet specjalna umywalnia dla niemowlaków. Wygodniej niż w domu. Bardzo leśny i taki typowo biwakowy, niby surowy, ale niczego nie brakuje na tym Mollers w Dueodde. Na Gallokken pod Ronne jest masa ludzi, którzy przyjechali tam na całe wakacje. Na Aakirkeby jest fajny basen. Ten rodzaj kempingów naprawdę nie jest moim zdaniem drogi – przykładowo Sandkaas – moim zdaniem najlepszy – wychodzi 130 zł na rodzinę z jednym dzieckiem. Jest jednak ratunek dla szukających oszczędności – naturkamp. Spanie przy gospodarzu, z dostępem do łazienki, ale raczej z zimna wodą. O praktycznej wyspie napiszę osobnego posta, bo przewodnik po Bornholmie z dziećmi może tego nie udźwignąć. 🙂

Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Zobacz też praktyczne informacje o Bornholmie

Exit mobile version