Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

A jednak! Weekend w Sztokholmie był tani!

 

dojazd z lotniska zwiedzanie w weekend nocleg koszty wyjazdu

Ze Skandynawią jest śmieszna zależność. Jej państwa – Norwegia, Dania czy Szwecja – należą do najdroższych europejskich krajów. A jednocześnie loty do Oslo, Bergen czy Sztokholm z Polski – to te najtańsze. Wzbraniamy się jednak przed zakupem z obawy, że na miejscu nie będzie nas na nic stać.

Otóż chciałam powiedzieć, że się udało – wybrałam się na trzy dni do Sztokholmu i kosztowało mnie to 900 zł.

Dobra cena? Świetna! To znaczy ok, jest to oczywiście dużo więcej niż weekend we Lwowie czy Bratysławie (i to wcale nie po kosztach), ale jednak 300 zł na dzień to coś, co da się odłożyć. Cena ta oczywiście zakłada ciasne zapinanie pasa – zapomnijcie o trzygwiazdkowych hotelach czy jadaniu w restauracji. Ale jednak – zwiedzicie wszystkie ważne atrakcje turystyczne, wyśpicie się i najecie po swojemu. To co? Gotowi na wasz plan “Sztokholm na weekend”?

Jak lecieć do Sztokholmu?

Na lotnisko Sztokholm Skavsta kursują samoloty z Gdańska, Warszawy, Katowic, Lublina, Poznania, Wrocławia i Krakowa. Gdziekolwiek więc mieszkasz, niemal na pewno masz blisko do dobrego lotniska. Ja leciałam wcześnie rano z Krakowa, tak że ok. 10.00 byłam już na lotnisku Skavsta. Lot w dwie strony kosztował 80 zł.

I tu niestety – jak to często z tanimi lotniskami bywa, Skavsta nie znajduje się blisko Sztokholmu. Jest oddalona od miasta o 100 km.

Jak dotrzeć ze Skavstiej do Sztokholmu?

W internecie znajdziecie kilka sposobów na jak najtańsze dotarcie do Sztokholmu. My postanowiliśmy nie kombinować i już w Polsce na stronie Viator kupiliśmy bilety autobusowe w dwie strony. Dzięki temu ok. 13.00 byliśmy w naszym sztokholmskim hostelu.

Sztokholm: Gdzie spać?

Spaliśmy w najtańszym z miejscowych hosteli: City Hostel. Jego plusem (oprócz ceny) jest duża kuchnia, w której codziennie sobie przygotowywaliśmy śniadania i obiadokolacje (no wiecie, oszczędność ;)), supermarket pod nosem, a także fakt, że oddalony jest o 5 minut od dworca na który przyjechał nasz autobus. Minusem: trochę większa odległość od ścisłego centrum (15 min na piechotę). Cena za osobę w pokoju 10-osobowym to 240 koron (108 zł).

Dzień 1: Atrakcje centrum Sztokholmu i zwiedzanie Gamla Stan

14.00

Po zakwaterowaniu w hostelu, w końcu przyszedł czas na zwiedzanie. Naszym pierwszym przystankiem był słynny sztokholmski „hipsterski” targ: Hötorgshallen**. Na parterze mieściły się niewielkie restauracje, a niżej stoiska z jedzeniem najwyższej jakości. Podobnie jak wcześniej na podobnych targach w Turku i Helsinkach – szalenie mi się tu podobało. Wydaje mi się, że targi, to coś czym północna Europa może się świetnie chwalić.

Miałam nadzieję na słynną kanapkę z krewetkami raksallad. No ale, jak zobaczyłam, że kosztuje równowartość 50 zł, to stwierdziłam, że zrobię ją sobie sama.

15.00

Przez główny zakupowy deptak Drottninggatan* doszliśmy do Kulturhuset, odpowiednika naszego pałacu kultury. Nie zdecydowaliśmy się jednak na zwiedzanie. Weszliśmy tylko do informacji turystycznej, gdzie nabyliśmy dwudniowe karty miejskie Stockholm Pass (dostępna też online). Taka karta upoważniała nas do odwiedzania 60 muzeów i atrakcji w mieście. Niestety (czego wcześniej nie zauważyłam) nie pozwala na bezpłatne korzystanie z transportu publicznego.

16.00

Naszym deptakiem dochodzimy do Gamla Stan***, najstarszej i najbardziej zabytkowej części miasta. Póki jeszcze muzea otwarte, stwierdziliśmy, że korzystamy z naszych kart. Wchodzimy do Pałacu Królewskiego*, gdzie zwiedzamy komnaty królewskie, wystawę o starym zamku (zniszczony w czasie pożaru), oraz skarbiec królewski.

17.00

Idziemy dalej. Po sąsiedzku z pałacem znajduje się katedra Storkyrkan*, na którą rzucamy okiem i wchodzimy do znajdującego się na rynku Muzeum Nobla**. Muzeum jest niewielkie, przeładowane wiedzą, ale jego odwiedzenie wiąże się z fajną rozrywką. Można obejrzeć kilkanaście filmów o noblistach, pobawić się w naukowca i – to chyba najlepsze – usiąść na krześle z autografami laureatów Nobla!!!

18.00

Sztokholm odwiedziliśmy w styczniu. To oczywiście oznacza, że o godzinie 18 już od dawna było ciemno. Powłóczyliśmy się po prześlicznych uliczkach wyspy Gamla Stan i powoli, okrężną drogą, wracaliśmy do hostelu, by ugotować kolację. Sztokholm w wieczorowych barwach okazał się niezwykle malowniczy.

Dzień 2 (sobota): zwiedzanie Wyspy Muzeów w Sztokholmie

10.00

To właśnie sobota miała być tym długim, przepełnionym zwiedzaniem, dniem. Po śniadaniu i zrobieniu drugiego śniadania do plecaków, podjechaliśmy metrem na Gamla Stan, którą tym razem chcieliśmy przejść za dnia. Po jakiejś pół godzinie weszliśmy na prom, który zabrał nas na słynną Wyspę Muzeów. Głośno i wyraźnie powiedziałam Piotrkowi, że stać mnie tylko na 3 muzea dziennie. Cóż… skończyło się pięcioma.

 

11.00

Wchodzimy do Skansenu*** – muzeum Szwecji na otwartym powietrzu i pierwszego skansenu na świecie (stąd nazwa!).

Jeśli zwiedzamy Sztokholm, to jest to pozycja obowiązkowa. W kilku wioskach i miasteczkach odpowiadającym etnografii różnych części Szwecji pracują osoby przebrane w historyczne stroje, które opowiadają o poszczególnych zawodach.

Szalenie nam się podobało muzeum tabaki, z której najwyraźniej Szwecja niegdyś słynęła.

Jest tu też zoo ze zwierzętami Szwecji. W Skansenie, zwłaszcza przy ładnej pogodzie, można śmiało spędzić cały dzień. Miejsce znane jest również z innego powodu. To tutaj organizowany jest najlepszy jarmark świąteczny w Sztokholmie

15.00

Brzegiem morza idziemy do Spritmuseum*, które niestety okazało się bardzo niewielką galerią, a znane było bardziej z baru i restauracji. Nie spędziliśmy tam nawet 10 minut i poszliśmy dalej do słynnego Vasamuseum***(!).

To właśnie to muzeum statku Vasa jest największą atrakcją Sztokholmu, Szwecji, a być może całej Skandynawii. W XVII wieku nowo wybudowany okręt wojenny miał ruszyć na Polskę. A jednak, ledwo odpłynął od brzegu, od razu zatonął. Został wydobyty dopiero w drugiej połowie XX wieku i dzisiaj mieści się w tym, poświęconym mu, muzeum. Koniecznie musicie je odwiedzić!

17.00

Kolejna atrakcja była dla mnie. To Junibacken**, czyli muzeum dla dzieci poświęcone twórczości Astrid Lindgren. Znajduje się tu pociąg bajek – wchodzimy do wagonika i wiezie nas przez świat szweckiej twórczości dla dzieci. Narrator w wagoniku opowiada też po polsku, więc jeśli jesteście w Sztokholmie z dzieciakami (albo jeśli macie Stockholm pass), to zajrzyjcie.

17.30

Zostało nam pół godziny do zamknięcia Nordiska museet, czyli muzeum nordyckiego. Mi odpadały już nogi, ale Piotr nalegał, by chociaż szybko się po nim przebiec. Tak też zrobiliśmy. Najciekawszy w muzeum jest sam gmach – piękny neorenesans. Samo muzeum należy do etnograficzno-historycznych i cóż… przynudza. 😉

18.30

Piechotą wracamy do hostelu. Po całym dniu na przygotowanych rano kanapkach postanowiliśmy na drobne „szaleństwo”. Zatrzymaliśmy się w najbardziej prestiżowej sztokholmskiej okolicy na kawę i ciacho – słynne szwedzkie semla, czyli bułkę wypełnioną marcepanem. Padło na Taverna bazaar – kolejne restauracje zrobione w dawnej hali. Świetna atmosfera. Polecam!

Dzień 3 (niedziela): rejs po Sztokholmie, metro w Sztokholmie i Muzeum Fotografii

10.30

O 10.30 zaczęliśmy poznawać Sztokholm z poziomu wody. Rejsu oczywiście nie można było przepuścić, tym bardziej, że Stockholm Pass gwarantował nam darmową podróż.

Pogoda się nie udała – chowaliśmy się pod szalikami i kocami, a zdjęcia powychodziły bardzo średnie. Ale co się nawdychaliśmy jodu, to nasze.

12.00

Jedną z największych atrakcji Sztokholmu to tutejsze metro. Stacje przesiadkowe udekorowane są w fascynujące wzory i kolory.

Dlatego kupiliśmy półtoragodzinny bilet i przez ten czas zwyczajnie wchodziliśmy i wychodziliśmy z metra, zwiedzając najciekawsze stacje.

 

14.00

Powoli kończy nam się nasz Stockholm pass. Wchodzimy więc do ostatniego muzeum – słynnej Fotografiska***, czyli galerii fotografii.

Ciężko mi polecić ją z czystym sumieniem. Dlaczego? A to dlatego, że galeria nie posiada stałej kolekcji. Wystawy się zmieniają co kilka miesięcy – my trafiliśmy na świetne „We have a dream” – portrety i krótkie historie o tych, którzy zmieniają świat na lepsze. Było też kilka wystaw pobocznych, w tym reklamy Diesela. Ubaw po pachy!

16.00

Popołudnie postanowiliśmy spędzić na włóczenie się po wyspie Södermalm – najbardziej hipsterskiej części miasta. Zajrzeliśmy do kilku niezależnych butików i w końcu usiedliśmy w jednej z kawiarń. Jakież było nasze zaskoczenie, że była otwarta tylko do 18.00.

18.00

Skoro już jesteśmy na Södermalm, to skierowaliśmy nasze kroki na uliczkę Monteliusvagen, która podobno jest najlepszym punktem widokowym w mieście. Czy tak na pewno jest? Po weekendzie w duży mieście nie da się tego powiedzieć na pewno. Jednak zdecydowanie polecam się tu wybrać i usiąść na jednej z ławeczek.

19.00

Spacerkiem, przez śliczne strome uliczki Södermalm, liczne mosty, a w końcu mijając sztokholmski ratusz, wróciliśmy do hostelu ugotować kolację i wziąć nasze rzeczy. Za kilka godzin jedziemy na lotnisko i z powrotem do Krakowa.


Dużo zdjęć nocnych, prawda? No tak to jest, jak zwiedza się Skandynawię zimą ;).

Rachunek z weekendu

  • bilet Ryanair Kraków – Sztokholm Skavsta – 70 zł x 2
  • autobus Flygbussarna Skavsta – Sztokholm – 278 SEK (110 zł) x 2
  • City Hostel, miejsce w pokoju ośmioosobowym – 520 SEK (232 zł) x 2
  • karta miejska Stockholm Pass 48 h – 715 SEK (320 zł) x 2
  • bilet na metro – 43 SEK (19 zł) x 2
  • zakupy w supermarkecie na weekend + 2 kawy z ciachem – 670 SEK (300 zł) 

RAZEM: 1802 zl za dwie osoby



Ściągnij darmowy ebook!

Szukasz informacji o wakacyjnych miejscach, w tym o Szwecji? Ściągnij za darmo moją książkę. Tam zabrałam wszystkie opisane w 2016 roku przez blogerów podróżniczych miejsca. Bo oprócz mnie o Szwecji napisało kilkanaście innych osób. To kilkanaście punktów widzenia i porad. 🙂 

Tekst powstał przy współpracy z Organizacją turystyczną Sztokholmu. Podobał Ci się? Kolejne będą równie fajne! Dołącz do czytelników bloga na Facebooku i bądź na bieżąco z blogowym światem.

Exit mobile version