Spis treści
Choroba kojarzona ze starszą ciocią i chylącym się ku zachodowi życia dziadkiem. A jednak i u (jeszcze trochę) młodych trafić się może. Jak to wszystko się stało? W skrócie: jestem po dwóch cukrzycach ciążowych, nie mam specjalnego obciążenia genetycznego, ot, najwyraźniej w insulina nie była priorytetem dla mojej trzustki, kiedy Sania był w brzuchu. Z drugą ciążą powtórka. Rok po urodzeniu Idy czułam, że coś jest nie tak. Lekarz od dawna radził bym była na diecie niskoglikemicznej, ale ja dzień zaczyna(ła)m od słoika z suszonymi morelami. Dziś zapadł taki trochę wyrok. No to co teraz? Jakie będzie życie i podróże w stanie przedcukrzycowym?
Zobacz też: Z brzuchem na pokład. Czy i jak podróżować w ciąży
Co to jest stan przedcukrzycowy.
Chciałoby się powiedzieć: NAJGORZEJ! No bo to trochę siedzenie na tykając bombie. Nie mogę powiedzieć sobie: “dobra, dawajcie mi ten serniczek, a ja sobie strzelę parę jednostek insuliny”. Bo jej nie biorę (i mam nadzieję brać nigdy nie będę). Mogę spożywać produkty z indeksem glikemicznym niższym niż 55. Lista jest dość spora, więc tragedii nie ma. Ale. Jak tu być podróżującym hipsterem i odmawiać sobie brioszki z czekoladą na śniadanie będąc we Włoszech? Jak w ogóle wytłumaczyć komuś serwującemu śniadanie w Trapani, że nie zjem makaronu, ryżu, ani polenty? No masakra. Podróże w stanie przedcukrzycowym to z pewnością będzie inny wymiar, ale na pewno do ogarnięcia.
Podróże w stanie przedcukrzycowym? Doświadczenie już mam.
Bo choć od lekarza wróciłam 12 godzin temu, to w czasie dwóch ciąż trochę doświadczeń zebrałam. Podstawową wygodą jest na pewno opcja noclegowa z własną kuchnią, by można było często jeść. Ja pierwsze śniadanie jem zaraz po wstaniu. Na urlopie często drugie jemy już na mieście. Obiady i kolacje niskoglikemiczne mogą być dużo łatwiejsze do zamówienia z karty niż dania wegańskie. Sytuację ratuje zwykle dział sałatki i mięsa. Nie jest to niemożliwe, już w tej chwili tabelki z indeksem glikemicznym w różnych produktach znam na pamięć i wiem jak się w tym poruszać. Czego nie wolno? Przede wszystkim cukru i glutenu. Szerokim łukiem omijać będę bataty, mango i daktyle, a zamawiać mainstreamową sałatkę caprese. Cóż, trzeba obrócić kartę i czerpać z surowych buraków garściami. Bo te ugotowane już szkodzą.
Cukrzyca – Co na to społeczeństwo?
Jak to co? Wszyscy wiedzą wszystko najlepiej. Wszystko wygrała moja znajoma:
– No co Ty, nie jesz makaronu? Moja mama miała cukrzycę i wszystkiego po trochu jadła.
– O, a jak się teraz czuje?
– Nie żyje.
Zgadnijcie na co zmarła!
No właśnie. To nie są żarty! Z odmawianiem jedzenia brownie będę miała pewnie podobny problem, co z odmawianiem napicia się wódki.
Druga kwestia to dzieci. Już tylko zdążyłam dziś usłyszeć, że “gdybyś nie miała dzieci nie miałabyś cukrzycy”. Nie zamieniłabym się.
Ponieważ myślimy o trzecim dziecku, a wiadomo, że każdy prawdziwy Polak to powinien mieć “parkę”, a my już mamy, więc po co dalej? Komentarz – “ale przecież to Ci zaszkodzi”. A skąd wiesz? Jesteś lekarzem? Bo diabetolog twierdzi inaczej.
Czego oczekuje osoba w stanie przedcukrzycowym? Na pewno nie współczucia i użalania się, bo tego chyba nie potrzebuje nikt, kto przy jakiejkolwiek dysfunkcji jest stabilny psychicznie. Jeśli pójdziemy razem na kawę, to śmiało możesz jeść tort bezowy czy ziemniaczane puree. Nie rusza mnie to.
Czego mi będzie brakowało?
Dużo łatwiej jest mieć cukrzycę ciążową, niż siedzieć okrakiem na armacie. Odkładanie wizyty w Deseo o parę tygodni jest łatwiejsze, niż tylko wypicie tam kawy. Nie wiem jak będę przekonywała pana rolkarza w Mizu, żeby zawinął mi awokado, świętego Jakuba i serek fila bez ryżu. Magda ze Starej Farmy jeszcze nie wie, że jak przyjedziemy w październiku, to czekają nas jakieś ograniczenia (HEJ HEJ!). Będę musiała zmienić wiele, ale nie jest to niemożliwe. Najważniejsze jest to, że mam dla kogo być zdrowa.
Dlaczego Wam to piszę? Przede wszystkim chciałabym, by żadna choroba dla nikogo nie była ograniczeniem w życiu. Podróże w stanie przedcukrzycowym są możliwe i naprawdę można wiele. Będę raz na jakiś czas puszczała coś w tym temacie na bloga – jest dużo miejsc na kulinarnych mapach, które sygnują dania w menu LG (low glycemic), warto więc
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. To jest drugi okołozdrowotny tekst na blogu (nie licząc tych o podróżowaniu w ciąży). Agnieszka pisała też o WZJG u Piotra i tym jak on radzi sobie w podróży.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.