Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Wokół sycylijskiej kuchni (i nie tylko)

 

Update: Poniższy tekst powstał kilka lat temu. Od tej pory spędziłam na Sycylii kilka miesięcy i moja znajomość jej kuchni znacznie się polepszyła. Jeśli chcecie przeczytać, co zjeść na Sycylii, to zajrzyjcie tutaj.

Jedną z najwspanialszych rzeczy w podróżowaniu jest jedzenie. Kiedy ostatnio wyraziłam tę, dla mnie oczywistą, sprawę, spotkałam się z niezrozumieniem ze strony rodziców. Dla nich ważniejsze są narty, zwiedzanie muzeum czy spacer po nadmorskiej plaży. Regionalna kuchnia to kwestia drugorzędna. Nie przyszłoby im do głowy polecieć do Mediolanu na kolację (mi jakiś czas temu przyszło) czy dokładnie studiować sekcję przewodnika poświęconą kuchni. A już na pewno nie kupiliby książki z przepisami, na które ja za każdym razem tak zachłannie spoglądam.

Dla mnie gastroturystyka czy etnografia jedzenia jest absolutnie pasjonująca. Mogę nie być fanką grappy, ale jak słyszę, że jest home made, to chcę ją spróbować. Mogę być fanką czerwonego wina wytrawnego, ale jak usłyszę, że odwiedzana winnica słynie ze swojego białego słodkiego, to chcę go spróbować. Nie mam też za dużo oporów. Chcę spróbować wszystkiego!

Chcę też przywozić te smaki. Nieczęsto znajdziecie u mnie pamiątki. Z Sycylii jedyną rzeczą, jaką przywiozłam były kolczyki (przywożę je często). W moim pokoju zdarzają się też kartki pocztowe z reprodukcją starych czarno-białych zdjęć. Ale to co kupuję przede wszystkim to jedzenie. Wino ze Stanów I Słowacji, ser z Sardynii, dwa pokaźne opakowania jackfruitów z Tajlandii… Byłoby tego dużo więcej gdyby nie ograniczone gabaryty plecaka i moich rąk, których nie wiadomo czemu mam tylko dwie. Jednym słowem: jedzenie! Smak, jako ten fascynujący, niedający się zarejestrować na dysku zmysł. I życie które wokół tego zmysłu się toczy.

Włochy i kuchnia? Takie zestawienie chyba nikogo nie dziwi. Poniżej zaliczona przez nas lista. W kategoriach, punktach i zdjęciach.

 

 Domowo:

1. spaghetti u Gianniego

Zrobione na szybko z niczego o trzeciej w nocy. Trochę czosnku, oliwy, cebuli I karczochów. Do tego jakieś niepoprawne ilości peperonii I oregano I uczta gotowa

 

2. tortilla siciliana

-Słyszałyście o tortilli hiszpańskiej – zapytał goszczący nas w Palermo kolega. – Hiszpanie są z niej tacy dumni, a to dla nas taka prosta, codzienna potrawa.

Dokładnie to samo pomyślałam, jak pierwszy raz mnie hiszpańską tortillą poczęstowano. Sycylijska to właściwie to samo: smażone ziemniaki, na to jajka I ser. Proste? Proste. Pyszne? Pyszne.

 

3. truskawki z octem balsamicznym

Kwietniowe truskawki prosto z targu, ocet balsamiczny produkcji sąsiadki. Próbowaliście? Ja nigdy wcześniej, a było warto. Przepyszne zestawienie! W wersji polskiej można użyć truskawek czerwcowych I octu ze sklepu (choć tego drugiego pewna nie jestem).

 

Sycylijsko

1. Cannoli Siciliani

Przejdźmy do tradycyjnych sycylijskich dań. Cannoli to coś na kształt rurek z kremem z tym że rurki te są z innego ciasta (trochę faworkowego), a krem nie jest po prostu bitą śmietaną, a kremem na bazie ricotty, często doprawianej jakimś owocowym smakiem. Ja się w nich zakochałam! Dostępne w każdej cukierni.

 

2. Arancini di Riso

Chyba najpopularniejszy sycylijski snack. Arancini to niezbyt urodziwe kulki (albo coś na ich kształt) z ryżu, otoczone w bułce tartej. W środku mają nadzienie. My jadłyśmy bolońskie I z jakimiś ziołami. Najlepiej smakują na ciepło

 

3. pizza na Sycylii

Kilkukrotnie słyszałam opinię, że na Sycylii jest najlepsza pizza we Włoszech. Nie wiem czy jest to prawda obiektywna, ale subiektywnie przyklaskuję jej z całych sił. Zwłaszcza w nieturystycznych miejscach, gdzieś w środku wyspy. O sycylijskiej pizzy przeczytacie tutaj 

 

alkoholowo

1. wino u Gianniego

Najlepsze wino na świecie? To które nie ma etykiety. Robione przez rodzinę na wsi na użytek domowy. Albo nawet sprzedawane na większą skalę, ale u nas akurat “z zaplecza”. Gianni uraczył nas kilkoma rodzajami sycylijskiego wina “prosto z ogródka”. Ech, co to był za wieczór.

 

2. piwo na Etnie

Czy pite przez nas na Etnie Castello jest piwem smacznym? Nie wiem. Tradycji w sumie nie ma, nijak się ma do Sycylii (ma swoje browary w północno-wschodnim skrawku Włoch w San Giorgio di Nogaro). Ale w tym przypadku to się akurat nie liczyło. To było Castello na Etnie!

 

3. wino sycylijskie

Jadąc na Sycylię myślałyśmy o tym, żeby odwiedzić jakieś winnice. Ostatecznie tego nie zrobiłyśmy, a szkoda. Raz jeden kupiłyśmy sobie butelkę wina w barze. Spędziłyśmy relaksujący wieczór przy MonteLimo będącym jednym z win szczepu Nero d’Avola. Mogłabym streścić tu informacje, które przed chwilą przeczytałam, ale może po prostu odeślę was bezpośrednio do znawców

 

kawa i herbata

Ach te hektolitry wypitego we Włoszech espresso. Nie da się go odmówić. Nawet niepijąca kawy A. w końcu zaczęła to robić. Espresso we włoskim barze przy ladzie kosztuje mniej, niż jego nieudany odpowiednik w Polsce. Zajmuje jedną trzecią przestrzeni filiżanki do espresso lub połowę kieliszka do wódki. Szybki, pobudzający shot.

Dla tych, którzy w kawie cenią sobie dodatek mleka, a jednak nie chcą zajmować swoim kolegom zbyt wiele czasu, Włosi mają caffee machiatto. Kojarzy wam się może z kawą w szklance z dużą ilością mleka? Błąd! To latte machiatto. Caffe machiatto to po prostu espresso z niewielką ilością mlecznej pianki. Nadal na shota.

A co do herbat: przestrzegam! Nie proście waszych włoskich znajomych o zrobienie wam herbaty! Po pierwsze, jestem niemal pewna, że sprzedawane we włoskich sklepach Liptony są dużo słabsze niż ich polskie odpowiedniki. Po drugie, oni zalewają herbatę ledwo ciepłą wodą! Podgrzewając ją wcześniej w mikrofali. Zdarzyło mi się nawet, że po poproszeniu o herbatę, mój gospodarz mnie przeprosił, za to że nie ma mikrofalówki w domu, wobec czego wodę będzie musiał podgrzać na kuchence. O czasy! O obyczaje!

I wreszcie dodatek: podane nam przez Gianniego poranne napoje w słoiczkach. Dla mnie kawa, dla A. napar z imbiru. Były prześliczne.

 

dodatkowo

pizza w Trani

Tradycyjna pizza z Apulii (pizza pugliese) nie przypomina zwykłej, cieńkiej pizzy neapolitańskiej. W tym przypadku mamy do czynienia z grubą bułą pozbawioną pomidorowego sosu z kilkoma dodatkami na na wierzchu (ser, oliwki, pomidory – co tam sobie wybierzecie). Dla mnie za sucha, no ale jak regionalna to trzeba było.

Jedziesz do Trapani i na zachodnią Sycylię? Napisałam przewodnik, który może Cię zainteresować. Chętnie pomogę też w znalezieniu noclegu. A może najpierw chcesz poczytać więcej o Sycylii? Tutaj znajdziesz listę artykułów, które napisałam na jej temat.

 

Exit mobile version