Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Kazba Al Udaja w Rabacie: do nieba przez dziurę w murze


Najwyższy czas napisać o Maroku. W końcu minął już miesiąc od czasu, gdy zwiedzałam ten kraj. Powrót do Polski oznaczał nadrobienie obowiązków, które w czasie dwóch tygodni zwiedzania zostały odłożone na dalsze pole, a nawet zapomniane. Ale teraz, gdy zaczęłam już tęsknić za oceanem i egzotyczną zabudową przyszedł czas na pisanie. Niech na pierwszy ogień pójdzie Rabat i pytanie co warto w nim zobaczyć. A jest to przede wszystkim najpiękniejsza kazba, jaką miałam okazję widzieć – kazba Al-Udaja w Rabacie.

 

Słownik architektoniczny Maroka

Żeby zrozumieć marokańskie miasta i miasteczka już na początku przychodzi nam się zmierzyć z kilkoma problemami lingwistycznymi. Bo o ile plus minus wiemy czym może być medyna i suk, tak potem zaczynają się schody. Co to jest kazba? Czym się różni od ksaru? A jak w to wszystko wpasowuje się riad? 

 —

Interesująca nas kazba Al-Udaja jest więc fortecą, która broniła miasto Rabat. Znajduje się w najbardziej wysuniętym w ocean punkcie. Zaraz u jej stóp znajduje się początek medyny Rabatu i tradycyjny suk, a po drugiej stronie rzeki Wadi Bu Rakrak (Oued Bouregreg) leży drugie, przez wieki należące do piratów, miasto – Sale. Kazba Al-Udaja, choć powstała już w XI wieku, nabrała drugiego życia po przybyciu Hiszpanów w XVIII wieku miała bronić Rabat właśnie przed najazdem morskich wilków.

 

Spacer do kazby Al-Udaja

O kazbie Al-Udaja słyszałam już dawno. Wiedziałam, że jest najpiękniejszym miejscem w Rabacie, że nie można jej ominąć. Po znakomitej rybce w restauracji na promenadzie i powolnym spacerze nad rzeką doszłyśmy do murów kazby – zdających się nie mieć przejścia brązowych olbrzymów, które porażały tak swoją potęgą, jak i architekturą.

Wspaniała brama okazała się mieć z przejściem niewiele wspólnego. Do kazby trzeba było wejść tylnymi drzwiami, bardziej przypominającymi dziurę w murze. Dookoła naganiacze przekonywali mnie po francusku i angielsku, że koniecznie potrzebuję przewodnika, że kazba jest labiryntem, którego nie da się ogarnąć samodzielnie. Mieli jednak pecha. Niestety właściciel mojego pensjonatu zdążył mnie już ostrzec – kazbę zwiedza się łatwo.

Zaraz po wejściu po prawej stronie znajdują się przepiękne Ogrody Andaluzyjskie. Z nich jest przejście do najbardziej urokliwej kawiarni, jaką miałam okazję widzieć w Maroku. Co z tego, że wszyscy mnie uczą, że nie należy siadywać w turystycznych kawiarniach i należy wybrać się do jednego z lokalnych przybytków? To właśnie kafejka najpiękniej położona przyciąga turystów i mimo że była trochę droższa od innych, zachwycona wypiłam w niej kawę i spróbowałam lokalnych ciastek. Z tarasu rozpościerał się widok na całą zatokę i na położone po drugiej stronie rzeki Sale – dziś będącą częścią aglomeracji Rabat-Sale.

Czas na spacer po kazbie. Pomimo jej militarnej przeszłości, przypomina raczej idyllę, być może miasteczko jest z tych, w których można by zamieszkać w niebie. Niebiesko-białe domki oddzielone były od siebie wąskimi uliczkami. Gwarne suki marokańskich medyn nie miały tu prawa się zagnieździć. Ulice pozostały puste i spokojne. I tylko co kilkanaście sekund waszą drogę przebiega spłoszony kot. Nie spodziewał się u siebie niechcianych gości.

 

Jedyne sklepy, jakim udało się tu przedostać, okazały się być studiami artystycznymi. W jednym sprzedają obrazy przedstawiające Rabat, w innym fotografie okolicy. Gdzie indziej trafiamy do sklepu z ceramiką wykonaną przez kobiety z wysokiego Atlasu. Oprócz tego na głównej ulicy była jedna piekarnia i jakiś tam spożywczak. Dzieciaki biegiem wracały z tornistrami. Kazba – mimo że byłaby idealną miejscówką na urocze hoteliki – pozostała nietknięta przez turystyczny przemysł.

 

Zwiedzanie reszty Rabatu

Podobnie zresztą jak cały Rabat. Owszem spotykałyśmy turystów we wspomnianych Ogrodach Andaluzyjskich czy przy Wieży Hassana, która jest częścią nigdy nieskończonego meczetu, ale niewielu. Meczet swym pięknem i potęgą miał przewyższać te mieszczące się w Mekce czy Medynie. Nie doczekał się ukończenia i wraz z przylegającym do niego mauzoleum króla Mohameda V dziś jest atrakcją turystyczną tak dla Europejczyków, jak i mieszkańców północnej Afryki.

 

Odpływając z Rabatu do Sale prostą łodzią patrzyłam na stolicę Maroka. Stolicę, która z niewiadomego mi powodu pozostała poza turystycznym obiegiem. Tłumy przybywają do czerwonego Marakeszu. Odwiedzają błękitną As-Sawirę i brązowy Fez. Ale Rabat, mieniący się wszystkimi kolorami tęczy, żyje swoim własnym, niezwiązanym z turystami życiem. A przecież ze wszystkich dużych miast, jakie odwiedziłam w Maroku, właśnie tu czułam się najlepiej. Tu było najpiękniej.

 

Informacje praktyczne i dalsza lektura

Czytaj teraz: Tak pustynię Eig Chabbi, jak i kaniony Dades i Todra umieściłam na liście 9 miejsc w Maroku, do których chciałabym wrócić. Przeczytajcie też o innym pokochanym przeze mnie miejscu w tym kraju – pustyni Eig Chabbi. A najpraktyczniejszy marokański tekst to ten napisany przez innych blogerów podróżniczych.

Ceny w Maroku: listę marokańskich cen znajdziecie tutaj.

Nocleg w Rabacie

Znalezienie noclegów w Maroku nie sprawiało mi problemu nigdzie poza Rabatem. Tutaj nie potrafiłam natrafić na żadną tanią opcję. W końcu zakotwiczyłyśmy w pirackim Sale w przepięknym riadzie należącym do francuskiej rodziny. Riad Marlinea kosztował nas 55 euro za dwie osoby za noc. Drogo, ale bardzo polecam.

 

Co zobaczyć w Rabacie

Największą atrakcją Rabatu niewątpliwie jest opisana wyżej kazba Al-Udaja. Na drugim miejscu znajduje się kompleks z Wieżą Hassana i Mauzoleum Mohameda V. Oprócz tego warto pospacerować po przepięknej promenadzie wzdłuż rzeki, wybrać się do tutejszych suków i przez otwarte drzwi zerknąć wewnątrz Wielkiego Meczetu (niemuzułmanom wstęp wzbroniony). Wrażenie podobno robi poranna zmiana warty przed pałacem królewskim, nie dane mi jednak było jej zobaczyć.

 

Nie pogardzajcie też miastem Sale. Na mnie szczególne wrażenie zrobił cmentarz za murami, z którego był fantastyczny widok na kazbę Al-Udaja. Z promenady w Rabacie przypływa tu prom-łódka za 2 dh. Więcej o cenach w Rabacie i w całym Maroku przeczytacie tutaj.

Podobał Ci się ten tekst? Następne będą jeszcze ciekawsze! By ich nie przegapić już dziś dołącz do fanów bloga na Facebooku. Inspirujemy się do podróży, pokazujemy zdjęcia, uczymy się od siebie o świecie. Fajnie jest 🙂

Exit mobile version