Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Czy znajdziesz miasteczko w Londynie?

 

Holland Park Notting Hill nocleg i praktykalia więcej o Anglii

Uwielbiam Londyn!
To zdanie zasługuje na to, by pojawić się w tym artykule jako pierwsze.

Gdy w listopadzie przyleciałam na pod-londyńskie lotnisko Stansted, już na nim odetchnęłam pełną piersią. Poczułam się u siebie. Kupiłam kubek smakowego latte i usiadłam na ławce, by następne pół godziny spędzić na oczekiwaniu na pociąg do Cambridge.

Nie wiem, co to było. Wszak jeszcze nawet nie opuściłam lotniska, a już byłam szczęśliwa. Czy to możliwe, że porty lotnicze odzwierciedlają swoje miasta? Czy na lotnisku w Bolonii czuję się jak w centrum miasta? Czy Balice przypominają Kraków?

Czy wiecie, że nieopodal lotniska Stansted jest jeszcze jedno piękne miasto? To właśnie Cambridge. Z lotniska dojedziecie tam w pół godziny. Przeczytajcie więcej tutaj.

No właśnie nie całkiem. A jednak tak to zadziałało tym razem. Gdy dwa dni później, już po zwiedzeniu Cambridge, przyjechałam do Londynu, powiedziałam mu głośno:
-Kochanie, tęskniłam!

W poszukiwaniu sielskiego Londynu

Londyn ma jeden problem.
Jego centrum, dzielnice City czy Westminster, są najmniej ciekawą częścią miasta.
Gdy jesteście nastawieni na zwiedzanie największych atrakcji Londynu i na swojej liście macie trasę: Big Ben, słynne opactwo Westminster, pałac Buckingham i National Gallery i – nie daj Boże – po zaliczeniu tych „mustów” wyjedziecie z Londynu, to zapewniam was, że stwierdzicie od razu, że Londyn jest brzydki.

Ja od razu powiem – podarujcie sobie taki wyjazd. On nie ma sensu. Wy w ogóle Londynu wtedy nie poczujecie, nie zakosztujecie w nim radości. O tym Londynie tez nie będę dzisiaj pisać.

Zostawiam więc dzielnice City i Westminster ze swoim słynnym opactwem i dzisiejszy tekst poświęcę całkiem innej części. Jeśli zastanawiacie się, co warto zobaczyć w Londynie, to zapraszam was w okolice pięknego Notting Hill i na słynną Portobello Road– jednego z najgorętszych adresów Londynu.

Hostel w parku w Notting Hill

Przyjechaliśmy tu pod wieczór i od razu się zgubiliśmy. Mimo, że nasz hostel oddalony był od stacji metra 5 minut drogi, to wystarczyło iść w równoległą uliczkę, by z 5 minut zrobiło się 15. Trudno to jednak nazwać stratą. Szliśmy po prześlicznej ulicy pełnej białych kamienic, typowych dla okolic Hyde Parku i Holland Parku.

Nasz hostel znajduje się na terenie tego drugiego. Odebraliśmy klucze, poszliśmy na kolację, a rano z skierowaliśmy nasze kroki przez otwartą furtkę do wspaniałego jesiennego parku.

Holland Park – najładniejszy park Londynu

To był mój pierwszy raz w Holland Parku, w porównaniu z sąsiednim Hyde Parkiem jest niewielki, ale i tak całkiem zacny.
Jest tak zwanym modnym miejscem. W sobotni poranek widać tu wielu młodych, wspaniale ubranych ludzi z kubkiem kawy, hipsterskie rodziny z dziećmi i setki psów należących do tych droższych ras.

Większość parku to dziko rosnący las, w którym co krok widać jakąś wiewiórkę, królika, a my zobaczyliśmy nawet lisa(!).

Znajduje się tu także Kioto Garden czyli ogród japoński z przechadzającymi się tutaj pawiami. Przy wejściu tabliczki oświadczają, że wchodzicie do strefy medytacji. Nie ma tu miejsca dla biegania i głośnych śmiechów.

Wielu uważa, że to najładniejszy zakątek parku, choć ja się z tym nie zgadzam. Zdecydowanie większe wrażenie robi na mnie ta dziksza część i okolice samego hostelu. Tutaj właściwie znajduje się centrum parku z ruinami zniszczonego w czasie II wojny światowej Holland House (Dom Holenderski).

Spędzamy w parku pewnie z dwie godziny i spieszymy dalej. Dzisiaj sobota. A to znaczy, że w Notting Hill jest Portobello market!

Szukasz nocleg w Londynie? Zarezerwuj go przez ten link. Dzięki temu dostanę drobną prowizję, co pomoże mi utrzymać blog. Dziękuję. 🙂

Co wiemy o Notting Hill?

No jak to co? Że występowali w nim Julia Roberts i Hugh Grant, prawda? No i z tego samego źródła, wiemy, że jest to dzielnica Londynu. Na zdjęciach filmu – całkiem ładna dzielnica.

Ja dopowiadam: piękna!

Nie, nie jestem znawczynią stolicy Anglii. Spędziłam w tym mieście w sumie z 20 dni, jednak za każdym razem poruszałam się po podobnych turystycznych miejscach. Zwiedzałam muzea, łaziłam po sklepach przy Oxford Street i spacerowałam brzegiem Tamizy. Pytając mnie o zabytki, wiem, które polecam. Pytając o dzielnice – niekoniecznie.

Wyjątkiem jest właśnie Notting Hill. Dzielnica znana jest ze swoich modnych restauracji i kawiarni. Tu się należy pokazać! Ubrać, albo chociaż pochodzić po sklepach niezależnych projektantów i second handach.

Te kawiarnie wokół ulicy Portobello to zresztą cuda. Zgodnie z modą, którą zresztą szalenie pochwalam, W to sobotnie południe oczywiście były wypełnione po brzegi, tak że skończyliśmy na kawie w zimnym, ale cudownie przyjemnym ogródku na ulicy.

Historia Notting Hill

Notting Hill już od XIX wieku kojarzy się z artystami. Tworzył tu między innymi powieściopisarz Thomas Hardy, mieszkał George Orwell. I tak jak na początku XX wieku okolica była idealnym miejscem dla klasy średniej, z dużymi przestronnymi mieszkaniami, tak w późniejszych latach zaczęło się to zmieniać.

Ulice zrobiły się niebezpieczne, dochodziło do morderstw, a wraz z pojawieniem się w okolicy migrantów – do zbrodni na tle rasowym. W połowie XX wieku Notting Hill było już zamieszkałe przez przybyszów z całego świata i jak zwykle w takich miejscach w wielkich miastach (spójrzmy na Brooklyn w Nowym Jorku czy Kreuzberg w Berlinie)– kwitła tu bohema.

Do niedawna. Bo dziś już mało kogo byłoby stać na mieszkanie w Notting Hill. Teraz mieszkanie tu to prestiż i możemy być pewni, że filmowego Hugha nie byłoby stać na zakup tu mieszkania przed poznaniem Julii (czy ktoś zresztą pamięta, jak się oni nazywali w filmie?!). Tak już się dzieje z tymi miejskimi historiami.

Portobello Market

Jeśli macie taką możliwość, to koniecznie przyjedźcie do Notting Hill w sobotę. Tego dnia odbywa się tu największy uliczny market Londynu – Portobello Market.

Portobello Market to niegdyś lokalny zwyczaj, dziś jest olbrzymią atrakcją turystyczną. Nie bójcie się jednak, że utkniecie wśród tandetnych pamiątek made in China. Owszem, one też się znajdą, jednak zdecydowana większość stoisk to antyki, płyty winylowe, stare aparaty i ubrania. I choć ludzi tu w soboty za dużo (targ na Portobello Road to jedna z najważniejszych atrakcji Londynu) i na spokój nie ma co liczyć, to na pewno warto na targ zajrzeć choć raz.

A na deser macie słynną filmową księgarnię z Notting Hill 😉

Informacje praktyczne

Dojazd: Na Portobello Road przy której działa w soboty słynny targ w Notting Hill, dojedziecie czerwoną linią. Wysiądźcie na stacji Notting Hill Gate. Targ odbywa się w soboty
Do Holland Parku pojedziecie tą samą czerwoną linią. Stacja: Holland Park

Noclegi: W Londynie wypróbowałam dwa hostele. Pierwszy to wspomniany wyżej Safestay Holland Park, którego lokalizacja jest po prostu idealna. Polecam go zwłaszcza wiosną i latem, gdy działa ogródek, w którym można przesiadywać na śniadaniach. 

Hostel tej samej firmy znajduje się też w południowo-wschodniej części Londynu, w pobliżu stacji Elephant & Castle. Sama okolica jest tu dużo mniej ciekawa, ale sam hostel Safestay London Elephant & Castle jest nie tak daleko Big Bena. Dziś to to jest okolica migracyjna, a język polski można usłyszeć na każdym rogu. Sam hostel E&C w moim mniemaniu jest fajniejszy od HP (no ale bez ogrodu ;))

Adres księgarni w Notting Hill: 142 Portobello Road. Inny szykowy adres to kawiarnia Coffee Republic na rogu Westbourne Park i Portobello Road. To właśnie tu Hugh wpadł z sokiem na Julię, a ja wypiłam ostatnio kawę 😉

Dalsza lektura: Jeśli szukacie więcej informacji o Londynie na polskich blogach, to ten darmowy ebook podpowie wam, na których. Kliknijcie, by dowiedzieć się więcej. Aha, koniecznie poczytajcie też o Cambridge. Nie zawiedziecie się!

Podobał Ci się ten tekst? Kolejne też będą fajne. 😉 Dołącz do czytelników bloga na Facebooku, by nie przegapić blogowych nowości. Klik!

Exit mobile version