Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Jezioro Garda na długi weekend: wycieczka

Na blogu bardzo dużą popularnością cieszą się artykuły o północnej części Jeziora Garda, które napisałam ponad rok temu. Bardzo się cieszę. O tym największym włoskim jeziorze pisałam z zachwytem i wciąż z nostalgią wspominam tamten wyjazd. Tym bardziej się ucieszyłam, że tej wiosny miałam okazję odwiedzić południową część jeziora Garda: słynne Sirmione, Desenzano sul Garda czy Gardona Riviera z jej znaną willą Vittoriale – najważniejszym zabytkiem nad jeziorem.

Tym razem postanowiłam sprezentować wam gotowy plan czterodniowej wycieczki nad południową Gardę. Możecie ją odbyć w czasie długiego weekendu czy po prostu – krótkiego urlopu.

Gdzie: Jezioro Garda (południowa część) + Werona
Na jak długo: 4 dni
Transport: samolot + wynajęcie samochodu

Jezioro Garda samolotem

Większość znanych mi turystów jedzie nad jezioro Garda własnym samochodem. Jasne, można. Bez problemu dojedziemy tu w jeden dzień. Jeśli więc wybieramy się na tygodniowe wakacje – ma to duży sens.

Trochę mniejszy, jeśli jedziemy tylko na długi weekend. Wtedy polecam lot samolotem, a następnie wynajęcie samochodu. Tak najczęściej wyglądają moje wycieczki do Włoch, a i w tym przypadku ten patent sprawdza się bardzo dobrze.

Dokąd lecieć: Najbliżej jeziora Garda mamy lotnisko w Weronie. Z Polski co prawda nie znajdziecie tam tanich lotów, ale za to z bliskiego Berlina – już tak. Do Werony lata Ryanair. Dlatego mieszkańców Wrocławia, Poznania, Szczecina i Zielonej Góry ucieszę – nad Gardę macie żabi skok.

Pozostała część Polski spokojnie może lecieć do Bergamo (większość dużych polskich miast) lub do Wenecji (Kraków, Warszawa, Wrocław).

Na miejscu wypożyczcie samochód. Osobiście polecam skorzystać ze strony Rentalcars, na której można znaleźć dużo fajnych zniżek, a przede wszystkim – obsługa telefoniczna jest przesympatyczna i super pomocna. Pamiętajcie, że tak z lotami, jak i z wynajęciem samochodu obowiązuje zasada: im szybciej zrobisz rezerwację, tym taniej.

A może interesuje Cię bardziej górzysta część Gardy? Tutaj znajdziesz artykuł o północnej części jeziora. Klik! 

Gdzie spać nad Gardą

Na potrzeby tej wycieczki wybieram bazę w Sirmione. Nie jest to jednak opcja obowiązkowa – równie dobrze możecie codziennie zmieniać miejsce zakwaterowania. Wiem jednak, że większość turystów woli raz się rozpakować i potem dojeżdżać do atrakcji.

Sama spałam w hotelu Villa Pioppi, którego ogród wychodzi na samo jezioro – ma nawet prywatną plażę. Atuty tego miejsca to zdecydowanie piękny zabytkowy budynek, basen, wspomniany ogród i położenie, a także wyśmienita restauracja, którą polecam nawet jeśli nie zatrzymacie się tu na noc (bardzo dobre ceny!). Niestety trochę gorzej z pokojami. Hotelowi z pewnością przydałby się remont. Hotel zarezerwujecie pod tym linkiem. Inne noclegi w Sirmione znajdziecie tutaj.

Villa Pioppi – widok z hotelowego tarasu

Jezioro Garda – wycieczka czterodniowa

Dzień pierwszy: przyjazd nad jezioro Garda i zwiedzanie Sirmione

Przylatujemy na nasze lotnisko, wypożyczamy samochód i jedziemy do Sirmione. Pierwszy dzień poświęcamy temu, uważanemu za jedno z najbardziej urokliwych, miasteczek nad Gardą. To już pewnie pora lunchu. Idziemy więc na położoną na półwyspie starówkę i chwytamy coś do ręki.

W Sirmione mamy co robić. Przede wszystkim spacerujemy po starówce, wchodzimy do zamku, z którego rozpościera się super widok na okolicę, a następnie idziemy brzegiem jeziora na samą końcówkę półwyspu. Tam możemy wejść do parku archeologicznego, jednak jeśli planujemy też wycieczkę łodzią dookoła Sirmione, niekoniecznie polecam (chyba że jesteś fanem starożytności, lub nigdy wcześniej nie byłeś w parku archeologicznym). Trzeba przyznać, że znajdująca się tu dawniej rzymska willa zachowała się całkiem nieźle. Wrażenie robi przede wszystkim jej ogrom. Wydaje się, że chodzimy po mieście, a tymczasem to był tylko jeden dom.


Na starówkę możemy wziąć minipociąg (1 euro), a następnie wziąć w porcie zarezerwowaną wcześniej motorówkę, która obwiezie nas dookoła półwyspu. Ze wszystkich atrakcji Sirmione, to właśnie ta przypadła mi najbardziej do gustu. Miasteczko wygląda prześlicznie z perspektywy wody.


Jeśli zostało nam trochę czasu możemy iść na plażę (np. tę najbardziej urokliwą, u stóp parku archeologicznego), lub na termy Aquaria Termal SPA. Pamiętajcie też, że Sirmione jest znane z wyśmienitych lodów. Strzeżcie się jednak tych w najbardziej turystycznej okolicy – będą drogie, kolorowe i mdłe. Co lepszych specjalności szukajcie w bocznych uliczkach.

Kolacja: Wspaniałą kolację zjecie w Villi Poppi. Polecam tutaj smażone owoce morza i makarony. Adres: Via XXV Aprile 76, Sirmione

Opisane atrakcje w Sirmione

Przyda Ci się ten tekst? Możesz mi podziękować poprzez rezerwację swojego noclegu przez ten link. Ty nic więcej nie płacisz, a ja dostaję drobną prowizję. Klik! 

Dzień 2: wycieczka do Vittoriale, Gardone Riviera i Salo (+golf nad Gardą)

Rankiem jedziemy do Gardone Riviera – małej i urokliwej miejscowości na zachodnim wybrzeżu, znanej głównie z tego, że znajduje się tutaj wspaniała willa Vittoriale degli Italiani – jedno z najbardziej niezwykłych miejsc, które zobaczycie nad Gardą.

Zwiedzanie willi we Włoszech (nad Gardą czy Como) zwykle tylko w niewielkim stopniu oznacza chodzenie po budynku mieszkalnym. Vittoriale to przede wszystkim niezwykłe ogrody. W tym przypadku przyroda łączy się ze sztuką nowoczesną i… militariami.

Właścicielem willi był Gabriele d’Annunzio – pisarz, żołnierz i faszysta (w willi bywał Mussolini). Ogrody miały ukazywać potęgę Włoch. Dlatego obok naprawdę pięknych drzew i dzieł sztuki, możemy tu zobaczyć łódź podwodną, okręt wojenny czy liczne armaty.


Na zwiedzanie Vittoriale można przeznaczyć nawet pół dnia. W ogrodach znajdują się miejsca, w których można kupić coś zimnego na ochłodę. Po wyjściu polecam przespacerować się po miasteczku Gardone Riviera, które zachwyca swoim urokiem.

Na lunch jedziemy do Salo – nieco większej miejscowości, która mnie uwiodła nietypową architekturą Art Deco. Prócz tego, że jest pięknie położona nad samym brzegiem jeziora, warto w niej też zadzierać głowę, by zauważyć malowidła i niezwykłe ozdoby budynków.

Sam obiad polecam zjeść w Restauracji Rosa (Lungolago Zanardelli 63). Ja kosztowałam tu specjałów z truflami – wspaniałe!

Pozwólmy sobie na więcej wolnego czasu w Salo. To miasteczko jest dla mnie kwintesencją dolce vita. Nie ma tu tylu turystów, co w Sirmione, dzięki czemu możemy bardziej wypocząć i cieszyć się widokiem jeziora.

Dla chętnych: Macie ochotę spróbować coś nowego? Okolice jeziora Garda znane są ze świetnych i wcale niedrogich pól golfowych. Możecie wykupić wejście i wypożyczyć kije golfowe, lub wykupić lekcję z instruktorem. To ostatnie zrobiłam ja. Korzystałam z usług szkoły O.L.G.A i muszę wam powiedzieć, że te 4 godziny na polu golfowym były najlepszą przygodą nad Gardą!
Szalałam na polu golfowym Golf Club Paradiso.

Dzień trzeci: Desenzano del Garda, Bogliaco i Gargano

Trzeciego dnia wracamy na piękny zachodni brzeg Gardy. Dzień zaczynamy w Desenzano del Garda – jednej z największych miejscowości nad jeziorem.

Desenzano to miejsce, które bardziej już przypomina miasto, a mniej sielankowe miasteczko. To tutaj warto przyjechać na zakupy, posiedzieć w modnych kawiarniach czy pobawić się w nocnych klubach. Nie zmienia to jednak faktu, że spacer po starówce jest urokliwy, a z górującego nad miastem zamku rozpościera się świetny widok na okolicę.

Po kilku godzinach spędzonych w Desenzano jadę dalej na północ. Po drodze mój kompan bierze mnie do prawdziwego miejsca spoza szlaku – perły, w której przez godzinę raczymy się pysznymi sokami ze świeżych owoców.
Mowa o Muzeum papieru w okolicy Toscolano Maderno. I nie zrozumcie mnie źle – ja do tego muzeum nigdy nie weszłam. To, co jest niesamowite, to jego położenie. Znajduje się w starym młynie wodnym w górskim kanionie, zaledwie 5 minut drogi samochodem od Gardy. Miejsce jak z bajki! Współrzędne znajdziecie pod tym linkiem.


Po wypiciu soczku czy kawy jedziemy dalej – zastanawiacie się czy Jezioro Garda posiada jakieś miejscowości bez turystów? Ha! Mi się udało. To mała rybacka wioska Bogliaco, w której tego dnia jadłam lunch. Jej główny placyk zapełniony jest żaglówkami, a sklepy w niczym nie przypominają tych, do których chętnie zajrzeliby turyści. Owszem, są tu dwa lub trzy hotele z restauracjami, owszem jest tu niewielka plaża, ale miasteczko (wioska?) jakby się wypięła na wszystko to, co się dzieje w Sirmione, Salo czy Gargano, do którego jedziemy za chwilę. Ona chce mieć spokój.

Na koniec jedziemy do wspomnianego Gargano. To ostatnia miejscowość, którą odwiedzamy nad Gardą. Ostatnia miejscowość urokliwa, która przypomina nam, jak ładne jest wybrzeże Gardy.

Ale to nie wszystko. Gargano znane jest z tego, że znajdują się tu najdalej na północ położone sady cytrynowe w Europie. Z cytryn owszem – znana jest Sycylia czy Kampania, ale żeby rosły one przy samych Alpach – to jest dość nietypowe. Udało nam się tego dnia zobaczyć jeden z takich sadów, który jest codziennie udostępniany przez kilka godzin dla turystów.

Kolacja: Czas pożegnać się z Gardą. Kolacja będzie nietypowa. W drodze powrotnej do Sirmione zapuścimy się trochę głębiej w ląd do winnicy i jednocześnie agroturystyki Cascina Capuzza niedaleko Desenzano. Tu nie spróbujemy ryb czy fancy makaronów. Tutaj poczęstują nas tradycyjną wiejską kuchnią ze szczodrą sztuką mięsiwa. Miejsce na pewno spodoba się panom. Adres: San Martino della Battaglia. 

40 km od Gardy i Werony znajduje się przepiękna Mantua – jedno z moich ulubionych włoskich miast. Kliknij, by dowiedzieć się o niej więcej

Dzień czwarty: zwiedzanie Werony

Ostatni dzień poświęcamy na zwiedzenie jednego z najsłynniejszych miast Włoch. Myślę o Weronie – miejscowości, która swoją sławę zawdzięcza Szekspirowi (który nigdy tu nie był) i dzięki niemu zarabia na turystyce miliony.

Jednak Werona to nie tylko dom Julii, do którego na pewno traficie. To naprawdę urokliwe miasto, którego historia sięga czasów starożytnych. Prócz starówki z malowniczymi średniowiecznymi uliczkami i pięknym „rynkiem” Piazza delle Erbe na uwagę zasługuje rzymski amfiteatr (mogę iść o zakład, że do niego traficie), zamek Castelvecchio, a także malownicze wybrzeże rzeki Adygi. Nie będę się jednak rozpisywać, bo o Weronie znajdziecie na blogu osobny tekst.
Stąd już zapraszam was na lotnisko.

 



Ściągnij darmowy ebook!

Szukasz informacji o wakacyjnych miejscach, w tym o Gardzie? Ściągnij za darmo moją książkę. Tam zabrałam wszystkie opisane w 2016 roku przez blogerów podróżniczych miejsca. Bo oprócz mnie o Włoszech napisało kilkadziesiąt innych osób. To kilkadziesiąt punktów widzenia i porad. 🙂 

Szukasz informacji o Gardzie? Napisałam już o niej 6 artykułów. Wszystkie znajdziesz tutaj. A jeśli podoba Ci się ten tekst, to dołącz do czytelników bloga na Facebooku. Tam na żywo możesz śledzić moje podróże i nowe teksty.
Za zaproszenie nad Gardę dziękuję Italian Leisure Way finansowanemu przez stowarzyszenie Italia Divini & Sapori. Opinie i emocje oczywiście moje.

Exit mobile version