Czytam.
Nic dziwnego. Zawsze czytałam dużo. Moja mama jest polonistką. Miałam to szczęście, że w szkołach zawsze trafiałam na dobrych nauczycieli polskiego.
W końcu sama poszłam na polonistyczne studia. Co roku czytałam ok. 100 lektur i po pięciu latach miałam serdecznie dosyć. Rzuciłam ciężkie klasyki i oddałam się spokojnej lekturze niezbyt wymagających powieści i reportaży. Aż wreszcie zaszłam w ciążę.
Przyznaję, że ciążę przeleżałam. Na początku dlatego, że na nic innego nie miałam siły, potem trochę z rozluźnienia, by nie powiedzieć lenistwa. Jakoś w piątym miesiącu zaczęłam dużo czytać. I tak to się ciągnie do dziś.
Od sierpnia 2017 do końca maja 2018 roku przeczytałam 40 książek. Wszystkie oceniam na swoim prywatnym profilu na Facebooku i na portalu lubimyczytac.pl. Ale kilka osób spytało mnie czy mam zestawienie na blogu, w którym poleciłabym, to co najlepsze.
No to z okazji zbliżających się wakacji polecam 10 najlepszych książek, które przeczytałam przez ostatni rok. Kolejność losowa. Pozycje w większości niepodróżnicze, ale i te się znajdą.
- C. Whitehead – Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki
Powieść opowiada historię młodej niewolnicy, która po ucieczce z plantacji stale musi uciekać przez kolejne stany Ameryki. Pomaga jej w tym sieć kolei podziemnej, która w książce pojmowana jest dosłownie – jako przewożące niewolników podziemne pociągi. Powieść dostała tegorocznego Pulitzera. W Polsce o dziwo przechodzi bez echa – przeszłam kilka księgarń, by w końcu ją kupić przez internet.
Lubię tematykę XIX-wiecznych Stanów, a co za tym idzie, wciągnęłam się szalenie. Autor nie idzie na ustępstwa, nie tłumaczy Amerykanów. Opowiada o gwałtach, publicznych egzekucjach, naszyjnikach z uszu czy eugenice, która teoretycznie miała być dla dobra czarnych. Każdy kolejny stan pokazuje inną (anty)utopię.
Powieść łatwo interpretować w kategoriach współczesności.
“Sama Ameryka to także złudzenie, największe ze wszystkich. Biała rasa wierzy, wierzy z całego serca, że przywłaszczanie tej ziemi jest jej prawem. Zabijanie Indian. Prowadzenie wojny. Zniewolenie swoich braci. Ten naród nie powinien istnieć, jeżeli istnieje sprawiedliwość na tym świecie, jest bowiem zbudowany na mordzie, kradzieży i okrucieństwie. A jednak tu jesteśmy.”
2. W. Szabłowski – Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia
Jak często ostatnio – reportaż wybrałam nie ze względu na tematykę, a na nazwisko autora. Szabłowskiego uwielbiam i stawiam go pewnie w top 3 ulubionych polskich reporterów. Przeczytanie tej książki było więc kwestią czasu.
Spodziewałam się dużo, ale i tak miło się zaskoczyłam. Wbrew pozorom książka nie była jednoznaczna. Pokazane były tak pozytywne przykłady “kresowych sprawiedliwych”, jak i bardzo negatywne. Kilka wątków bardzo mnie zaskoczyło. Ulubiona historia to ta o czeskim pastorze. Czeskie miasteczko na Wołyniu ocaliło kilka tysięcy Polaków.
Pod koniec mocne słowa jednej z bohaterek (Ukrainki), o tym jak Polska wielokrotnie przeprosiła za jedną płonącą stodołę, a jak jej kraj nie przeprasza za 100 takich stodół. Kobieta mówi, że czeka na film zrobiony przez ukraińskiego reżysera.
[buybox-widget category=”book” ean=”9788324043187″]
3. P. Smoleński – Wieje szarkijja. Beduini z pustyni Negew
Smoleński zajął się tematem nieznanym. Kto myśląc o Izraelu, myśli o beduinach? Nikt. Tymczasem 250 000 osób żyje w skrajnej biedzie. Ich domy są codziennie niszczone, kobiety bite, poziom przestępczości rośnie. Czytając opisy beduińskich miasteczek, ma się wrażenie, że mowa o kraju trzeciego świata, a nie o Izraelu.
Wspaniała lektura, nawet jeśli temat was nie obchodzi. Smoleński ma taki styl, że obchodzić zacznie.
Dodatkowy plus za tytuł. Uwielbiam metaforę wiatru!
4. M. Cunningham – Dziki łabędź i inne baśnie
Podałam przykłady bez seksu, bo tego w baśniach bardzo dużo. Polecam!
5. J.H. Griffin – Czarny jak ja
Autor – biały dziennikarz – postanowił zmienić kolor skóry i tak przebrany za czarnoskórego, podróżować po południowych stanach USA. Niby oficjalnie dyskryminacji nie ma, niby jest równouprawnienie, ale przez kilka miesięcy nie mógł się napić tam, gdzie mógł jako biały. Nie mógł korzystać z hoteli i restauracji dla białych, nie mógł znaleźć dobrze płatnej pracy itp.
Ksiaża ma prawie 60 lat, a dalej przejmuje. Polecam.
6. H. Yanagihara – Małe życie
I zastanawiam się czemu, bo tak – uważam, że “Małe życie” jest bardzo dobrą powieścią. Przez te 800 stron zaangażowałam się w historię głównego bohatera (niepełnosprawnego, molestowanego w dzieciństwie (ale tak hardcorowo) Jude’a, któremu towarzyszymy przez całe jego życie) i naprawdę nie chciałam, by książka się kiedykolwiek kończyła.
Jednak czy jest to książka roku, jak twierdzą na lubimyczytac.pl? Czemu ona, a nie kilka innych bardzo dobrych powieści?
Jeśli mam zgadywać, to myślę, że książka miała kampanię promocyjną roku i jej sukces zależał od tego. Ale to dobrze. “Małe życie” to kawał dobrej literatury, więc popieram promowanie jej zamiast obyczajowych romansów, wampirów czy innych Greyów.
7. C. Łazarewicz – Żeby nie było śladów
Autor, mimo że bierze na siebie tak ciężki temat, pisze stosunkowo lekko, tak że reportaż czyta się jak dobry kryminał. Szczególny plus za odzwierciedlenie kolorytu epoki, z jego bohemą artystyczną i gabinetami ministerstw zwłaszcza.
Jestem na tak.
8. A. Brzezińska – Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich księżniczkach
Od chwili, gdy akcja przenosi się na wawelski dwór, jest jakby gorzej. Fabuła się gubi – coraz bardziej czytamy esej, a nie powieść. Jednak do końca książka serwuje potężną dawkę wiedzy i ciekawostek renesansowych nie tylko Wawelu, ale całej Europy.
9/10 za podjęcie tematu i wielką pracę
8/10 za przyjemność czytelniczą
9. E. Strout – Mam na imię Lucy
Powieść, z której zostały wycięte wszystkie zbędne słowa, przez co autorka od razu wędruje u mnie na listę mistrzyń stylu.
Powieść o… no właśnie. Na pewno o relacjach na linii matka-córka. O radzeniu sobie z okaleczoną przez dzieciństwo psychiką, o poczuciu własnej wartości, a raczej jego uzależnieniu od relacji z innymi.
Ale to wszystko tak górnolotnie brzmi, gdy tymczasem “Mam na imię Lucy” jest genialna w doborze prostych, ludzkich słów.
Nie mogę się doczekać kolejnych lektur autorki. A tak długo ją olewałam.
[buybox-widget category=”book” ean=”9788380321014″]
10. J. Barnes – Zgiełk czasu
Powieść o D. Szostakowiczu i jego współpracy z reżimem komunistycznym. W Polsce to oczywiście szczególnie ważny temat – czy artysta może być rozgrzeszony z takiej współpracy. Barnes zdaje się mówić słowa, pod którymi się podpisuję: nigdy nie można nikogo potępiać, jeśli samemu się nie było w takiej sytuacji. Szostakowicz cierpi, chce umierać, ma nadzieję, że jego kolejne podpisy nie będą istotne. Że ludzie dostrzegą w nich ironię, a nie zdradę. W pewnym momencie podpisuje też donos. Opowiada się przeciwko Strawińskiemu i Sołżenicynowi.
Z jednej strony kojarzy się tu sprawa Kapuścińskiego i dyskusji wokół współpracy, z drugiej wychodzi H. Arendt z banalnością zła.
No rewelacja. I jeszcze ta narracja! Te miniatury narracyjne
A wy przeczytaliście w ostatnim roku jakieś wybitne książki? Co ja powinnam zabrać na wakacje?
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂