Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Izrael: Urodziny na pustyni

Spis treści:
1. Lotnisko Ovda na pustyni
2. Jedziesz do Izraela na pustynię?
3. Mitzpe Ramon – atrakcje na pustynii
4. Park Ein Avdat i jego kaniony
5. Bazy wojskowe na pustyni Negew
6. Ejlat – co zobaczyć na pustyni?
7. Informacje praktyczne


Lecimy. Po czterech godzinach widzę przez okno samolotu, to na co czekałam kilka miesięcy. Dziesiątki, setki kilometrów żółtego krajobrazu. Nie ma drzew, nie ma wody, nie ma nawet zbyt wiele zabudowań. Są za to góry, kaniony i setki kilometrów uspokajającej pustki. Pustki pustynnej. Tej, która kręci mnie najbardziej.

Decyzja o spełnieniu marzenia była prosta. Cały świat jakby postanowił mi w tym pomóc. Ryanair uruchomił tanie loty z Krakowa do Ovdy pod Eilatem. A sama Ovda już jest na pustyni.

Szukacie wycieczek po Izraelu? Zaprzyjaźnione biuro podróży odbiera was z lotniska i robi objazdówkę. Szczegóły tutaj!

Dodatkowo zaangażowało się państwo Izrael. Chcąc rozpowszechnić loty i zaprosić Polaków na swoje niewielkie wybrzeże Morza Czerwonego, kraj postanowił dopłacić do biletów. Dzięki temu wielu z nas poleciało do Izraela za 40 zł w jedną stronę. My nie mieliśmy aż tak dobrze, ale i tak – 80 zł za lot do Azji to całkiem dobry układ.

[wp_geo_map]

Lotnisko Ovda i pustynia wkoło

Ovda to lotnisko pośrodku niczego. Dosłownie. Na lewo pusta ziemia, na prawo pusta ziemia. Przed wejściem na lotnisko czeka jeden autobus, który ma nas rozwieść po hotelach w Ejlacie. Gdybyśmy poszli nieco dalej, zobaczylibyśmy też przystanek autobusowy. Jadąca tędy linia służy głównie izraelskim żołnierzom. W końcu 13 tysięcy kilometrów kwadratowych idealnie nadaje się na założenie tu baz wojskowych, poligonów i obozów ćwiczebnych. Gdy następnego dnia jedziemy autobusem do Mitzpe Ramon – już wcześniej przeze mnie odwiedzonego i pokochanego miasteczka na pustyni – w autobusie spotykamy jedynie młodych żołnierzy. Autobus pokonuje 150 km w ponad trzy godziny, co pięć minut zatrzymując się przy kolejnym obozie. W Mitzpe wychodzimy jedyni.

Jedziesz do Izraela tylko na pustynię?!

Tydzień na pustyni. Piotrek nic nie mówi, ale wiem, że go to niepokoi. Co do diaska można robić tydzień na pustyni. Ile musi wziąć książek, by nie umarł z nudów? A ile wody, by nie dopadł go udar.

Znajomi pytają jeszcze inaczej. Jak to? Do Izraela i nie jedziecie do Jerozolimy? Nie odwiedzacie Tyberiady? Uśmiecham się pobłażliwie, jak widzę, że moje tłumaczenie nic im nie mówi. Tyberiada jest brzydka jak noc. Jerozolima z kolei tak pasjonująca, że musielibyśmy w niej spędzić cały tydzień. Trzecia grupa pyta czy jedziemy do Petry.

Tak, tu się wahaliśmy. Ja w niej co prawda już byłam, ale Piotrkowi chciałoby się ją pokazać. Tylko wtedy dochodzą koszty. Kosztuje wiza, wejście, wypadałoby tam być przynajmniej dwa dni.

-Nie! – upieram się. – Slow travel to slow travel. Nie będzie kolejnego nieudanego wyjazdu, tylko dlatego, że chcemy zobaczyć więcej niż godzin jest w dobie. Jedziemy przeżywać głęboko, a nie szybko.

-No dobra, ale dlaczego pustynia? – pytają wszyscy dookoła.

Kochana mamo, kochany tato. Kochani znajomi i nieznajomi. My się chyba nie rozumiemy.

Czy wiecie, że słynny Wielki Kanion Colorado to też pustynia? Że na pustyni znajduje się niezwykły Kanion Antylopy? Pustynia to oczywiście też wspaniałe wydmy Namibii i Maroka. Myśląc „pustynia” nie widzę nudnych połaci kamieni. Widzę z jednej strony przepiękne góry i kaniony, z drugiej tajemnicze wydmy, a z trzeciej w końcu uspakajającą, wszechobecną przestrzeń, która jest jak balsam dla mojej klaustrofobicznej natury.

Przeczytaj o moich 10 ulubionych miejscach w Izraelu. Klik!

 Mitzpe Ramon – atrakcje na pustyni

Przyjechaliśmy do Mitzpe Ramon i weszliśmy do jednego z moich ukochanych hostelów – Green Backpackers. Błyskawicznie zrzuciliśmy plecaki i pobiegliśmy na zachód słońca – prosto na tak zwanego Wielbłąda – punkt widokowy nad samym makteszem Ramon. To było to! Za tym właśnie tęskniłam. Pomimo zimnego wiatru odetchnęłam szczęściem, a Piotr powoli otrząsał się ze zdziwienia. W końcu nie tak sobie wyobrażał pustynię.

Przez następne pięć dni urządzaliśmy trekkingi po okolicy. Jeśli jesteście ciekawi pustyni, to polecam zacząć właśnie w Izraelu. Tutaj, niczym w polskich górach, mamy wyznaczone szlaki, a w informacjach turystycznych i miejscach noclegowych znajdziemy dobrze oznakowane mapy. Naszą pierwszą decyzją było powędrowanie na drugą stronę makteszu. Zeszliśmy stromym zejściem z Mitzpe Ramon, minęliśmy niewielki wąwóz, by w końcu niebieskim szlakiem znów wspinać się na górę Shen Ramon. Na końcu, już przy samej drodze, czekała nas niespodzianka – Ammonite wall.

Ammonite Wall to po polsku Ściana amonitów. Zwierzątka wyginęły kilkadziesiąt milionów lat temu, jednak na pustyni Negew znajdziemy wiele ich skamieniałych „cmentarzysk”. Jednym z nich jest właśnie południowa ściana makteszu Ramon. Wspaniałe!

Przeczytaj osobny artykuł o tym, jak zwiedzałam maktesz jeepem (i co to w ogóle takiego ten maktesz Ramon) Klik!

Park Ein Avdat i jego kaniony

Z samego rana złapaliśmy autostopem auto i podjechaliśmy na parking, z którego wychodzi czerwony szlak do wejścia do parku krajobrazowego Ein Avdat. Planowaliśmy inaczej. Chcieliśmy dostać się pod samo wejście samochodem i dalej przejść się wzdłuż rzeki. Na szczęście podwożący nas kierowca wiedział lepiej. Kolejne kilometry pokonywaliśmy w olśniewających kanionach, co i rusz schodząc z głównej ścieżki i błądząc po coraz to ciaśniejszych zakamarkach. Zanim doszliśmy do parku, byliśmy już tak szczęśliwi, że nie musielibyśmy do niego wchodzić.

Jeśli wybierzecie się do parku (a powinniście!), to pamiętajcie, że szlak jest jednokierunkowy. Grzecznie zapłaćcie za wstęp i idźcie w wyznaczonym kierunku, skacząc przez rzekę i wspinając się na skały. Wreszcie spójrzcie na wszystko z góry, a dla kontrastu – idźcie do McDonalda! (prowokuję ;))

Bazy wojskowe na pustyni Negew

Nigdzie dla europejskiego człowieka autostop nie będzie tak wygodny, jak w Izraelu. Nie dość, że bardzo łatwo go złapać, to jeszcze wszyscy mówią albo po angielsku, albo rosyjsku. Do Ejlatu wracamy z inżynierem z Hajfy. Zaangażowany jest w budowę nowego międzynarodowego lotniska. Były wojskowy fajnym angielskim opowiada nam o ciekawostkach związanych z izraelską armią i niebezpieczeństwem takiej, a nie innej geopolityki. Dowiedzieliśmy się na przykład, że w 2015 roku ISIS dwukrotnie wystrzeliło swoje rakiety na Ejlat, z którym z Synaju mają po sąsiedzku. Ataki zostały udaremnione dzięki tarczom antyrakietowym.

Masz konkretne pytania o Izrael? Być może odpowiedzi znajdziesz w blogowym FAQ-u Klik!

-Właśnie dlatego władze przyspieszyły budowę lotniska. Z jednej strony chcemy mieć drugi po telawiskim Ben Gurionie międzynarodowy port lotniczy. Z drugiej chodzi o postawienie tarczy antyrakietowej w większej niż do tej pory odległości od miasta (dzisiejszy port lotniczy jest praktycznie na plaży w centrum).

Jadąc na południe pokazuje nam kolejne bazy. Przy drodze stoi czołg Merkawa. Podekscytowany kierowca opowiada nam o zaletach tego cudu świata, którą to (dla mnie diabelnie nudną) opowieść podchwycił Piotr:

-Polska się zastanawiała nad zakupem Merkaw, ale w końcu…

-A po cholerę Polsce takie czołgi? – bez ogródek zapytał nasz towarzysz. – Kogo wy się niby boicie? Niemców?

To pytanie zamknęło nam usta. No bo co mamy odpowiedzieć? Że Putina? Na samą myśl o tym kierowca wybucha śmiechem.

-Dajcie spokój, skupcie się na polityce socjalnej, a nie za wojną tęsknicie.

Obróciłam się do Piotrka z twarzą, której wyraz wyrażał „o to to”.

Ejlat – co zobaczyć na pustyni

Ejlat zwykle kojarzy się nam z nowoczesnym kurortem i wspaniałą rafą koralową. Jeśli nie przekonuje nas podróżowanie po Egipcie, a o Jordanii wiemy za mało, to wybieramy właśnie izraelski kurort. Znajduje się tutaj kilkadziesiąt hoteli, setki nastawionych na turystów sklepów, port turystyczny i wiele mniej lub bardziej ciekawych plaż. I tak jak nie odmówiłam sobie pływania w lutym w morzu (woda była wspaniała!), tak nie skupiliśmy się też na plażowaniu.

W Izraelu kultura trekkingu jest ogromna! Przeczytaj o kilku propozycjach na piesze wycieczki po kraju. Klik!

Ejlat wykorzystaliśmy jako miasto, które położone jest wśród pustynnych gór, gdzie piesze szlaki wychodzą niemal z samego miasta.

Wybraliśmy się na dwa. Jeden dzień spędziliśmy w fenomenalnym Czerwonym kanionie (Red Canyon). Piotr stwierdził, że gdy po nim chodziłam, na mojej twarzy wręcz malowało się szczęście. Pewnie dlatego zrobił mi kilkanaście zdjęć.

Czerwony kanion należy do tak zwanych kanionów szczelinowych. Jest z tej samej rodziny, co słynny Kanion Antylopy – wąski, czerwony i z przesmykami, przez które pięknie pada światło. Głośno krzyknę: jeśli byliście w Ejlacie i nie byliście w Czerwonym kanionie, to musicie wrócić.

Drugie polecane miejsce to rozległa dolina Timny (Timna valley), również oddalona o niecałe pół godziny drogi od Ejlatu. Trochę trudniej tu dotrzeć. My zdecydowaliśmy się na zorganizowaną wycieczkę. W parku znajdują się piesze szlaki, ale nie liczcie na to, że jednego dnia uda wam się zobaczyć wszystko. Być może najlepszą decyzją byłby rower. Oczywiście jeśli podróżujecie w miesiącach zimniejszych.

Dolina Timny to obszar najstarszej na świecie kopalni miedzi. Na jego terenie dowiecie się, jak ją wydobywano i obrabiano, ale nie tylko. Znajdziecie tu malowidła prehistoryczne, wspaniałe formacje skalne (zwł. Filary Salomona i skalne grzyby).

Nasz tydzień na pustyni to dopiero początek odkrywania. Co chwilę mijaliśmy kolejne szlaki, które zdawały się być idealne do spędzenia na nich kolejnych dni. Więc jak następnym razem zobaczycie tanie loty do Ejlatu kupujcie! Wszak każdemu się należą #urodzinynapustyni.

Informacje praktyczne

Lot i dojazd:

  • Lecieliśmy z Krakowa do Ovdy pod Ejlatem Ryanairem. Lot kosztował nas 80 zł w jedną stronę. Rejsy obsługiwane są  w sezonie zimowym.
  • Z lotniska do Ejlatu jechaliśmy transferowym autobusem. Rozwozi pasażerów po hotelach w mieście. Cena to 8 dolarów od osoby (ok. 30 zł). Możliwy jest też przejazd komunikacją publiczną, jednak ta jeździ tą trasą tylko kilka razy dziennie.
  • Z Ejlatu do Mitzpe Ramon – trasę pokonaliśmy autobusem (ok. 40 zł od osoby). Rozkład jazdy znajdziecie na stronie (klik). Przejazd trwał ponad 3 godziny, co – nie ukrywajmy – było bardzo długo.
  • Pozostałe trasy pokonywaliśmy autostopem. W Izraelu działa jak marzenie.

Noclegi:

  • Mitzpe Ramon: w miasteczku już po raz drugi spałam w hostelu Green Backpackers Hostel, w którym jestem zakochana. Przytulne miejsce dla kilkunastu osób, nad samym makteszem (kraterem) Ramon. Właściciele są lokalnymi patriotami i dadzą wam mnóstwo podpowiedzi dotyczących okolicy. Ceny od 88 zł za łóżko.
  • Ejlat: zdecydowaliśmy się na najtańsze rozwiązanie – Arava hostel. Niestety nie był to dobry wybór i przypominał hostele ze wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Pokoje były malutkie i śmierdziały. Przestrzeń wspólna nie zachęcała do przesiadywania, podobnie jak osoby w recepcji. Hostel ma dobrą lokalizację, ale niestety za tę samą cenę w innych miejscowościach można dostać dużo lepszy standard. Ceny od 75 zł za łóżko.

Opisane atrakcje i szlaki:

  • Na drugą stronę makteszu: z Mitzpe Ramon zejdźcie w dół krateru zielonym szlakiem, który się zaczyna przy wzgórzu wielbłąda (poznacie – wygląda jak wielbłąd ;)). Następnie skręćcie w czerwony szlak, który zaprowadzi was aż na górę Shen Ramon i do ściany amonitów. Wróćcie stopem. UWAGA! Wejście na Shen Ramon jest dość trudne. Weźcie dużo wody (co najmniej 2 l na osobę)
  • Ein Avdat: z przydrożnego parkingu (GPS: 30.841593, 34.743008) zejdźcie w dół szlakiem czerwonym i dalej niebieskim i czarnym. Dojdziecie do wejścia do parku Ein Avdat (cena 27 NIS = ok. 27 zł) i tam szlakiem niebieskim dojdziecie do punktu widokowego. Możecie dalej szlakiem niebieskim dojść do ruin miasta Avdat i McDonalda, ale szlak dalej jest nieciekawy. Można więc już stąd łapać stopa do Mitzpe Ramon. Do parku przyjeżdża autobus 65. Zatrzymuje się tak przy powyższym parkingu, jak i przy McDonaldzie.
  • Czerwony kanion: (mapa) do kanionu dojedziecie autobusem – tym samym, który jedzie do Ovdy (sprawdźcie na stronie). Przez sam kanion przejdziecie w niecałą godzinkę. Potem możecie wrócić górą kanionu lub iść na dalszy trekking. My wybraliśmy to drugie. W sumie całe przejście trwało 4 godziny.
  • Park dolina Timny: do parku pojechaliśmy na zorganizowaną wycieczkę busem, który obwiózł nas po najważniejszych miejscach parku. Dla nas trochę zbyt ogólna. Żałowaliśmy, że na miejscu nie zostaliśmy dłużej i nie wróciliśmy stopem. Cena wycieczki: 60 dolarów. Znajdziecie ją tutaj.

Jedziesz do Izraela? Tutaj znajdziesz inne artykuły z tego kraju. A jeśli podobał Ci się tekst, to dołącz do czytelników bloga na Facebooku. Tam relacje na żywo, podróżnicze dyskusje i wiele innych. Zapraszamy!

Exit mobile version