Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Osnabruck i te nieodkryte miasteczka Europy

Są takie miasta i miasteczka.

I jest ich sporo. Porozrzucane są po całej Europie, Azji, Ameryce.

A zwłaszcza Europie.

Miejsca do których się nie zajeżdża. Miejscowości omijane przez miliony, które pędzą autostradą do upragnionego celu. Nad którymi się przelatuje samolotami. Których nie ma na żadnych listach wymarzonych celów podróży.

                   

To są co najwyżej te miejsca, do których się jeździ do pracy. W których odwiedza się rodzinę i znajomych. Ewentualnie czasem pojedzie się w interesach, lub na studencką wymianę.

Przerażająco dużo jest ich w Europie Środkowej. Gdzieś między Rosją a Holandią. Morzem Północnym a Alpami. Gdzieś tam, gdzie leży kraj Niemcy jest ich chyba najwięcej.

   

Ilu z was było w Niemczech? Większość? W drodze do Włoch, Francji, Austrii, Wielkiej Brytanii? Albo przelotem nad niemieckim terytorium? No ok, może zwiedziliśmy Kolonię, Berlin, Monachium i Drezno. A mi w tym roku odbiło i zwiedzałam Osnabruck. Dwukrotnie.

Zajrzałam do przewodnika – 400 stron o Niemczech. Ani słowa o Osnabrucku. W drugim trochę lepiej bo strona. Pewnie podobna wiedza na temat tego miasta występuje u was. Mówimy o miejscowości pod granicą z Holandią. Osnabruck ma 160 tysięcy mieszkańców i jest położony w Dolnej Saksonii. Jakbyście chcieli tam polecieć, to najbliżej jest Dortmund – miasto mówiące nam skądinąd trochę więcej.

Skąd ja się tam u licha znalazłam? Najłatwiej powiedzieć, że z drogi. Pamiętacie mój cudowny wyjazd do Bolonii i tam opowieść o znajomościach zawieranych w hostelach? Zaprzyjaźniłam się tam z dwoma Brazylijkami i jednym Niemcem. Odwiedziny w Brazylii mam utrudnione, ale Niemcy – to przecież tuż za rogiem.

-Mamy tam nawet kilku turystów! – powiedział dumny osnabruckczyk.

Tak naprawdę nie trzeba mnie było długo przekonywać do odwiedzin – droga, poznawanie nowego miejsca, ludzie których bardzo polubiłam – czego chcieć więcej. Kolega jednak uznał, że zapalonej podróżniczce i wielbicielce zwiedzania trzeba trochę więcej. Wczuł się więc w swoją rolę przewodnika i dostałam dawkę historycznych informacji.

Pamiętacie Wojnę Trzydziestoletnią? Piąte przez dziesiąte, prawda. Gdzieś w XVII wieku w… w sumie chyba w większości państw Europy. Niderlandy zyskały niepodległość, Habsburgowie dostali w nosa, a w Rzeszy można było wierzyć w co się chce (to znaczy jeśli w grę wchodzą religie protestancka i katolicka). Wojnę kończy sławetny Pokój Westfalski w… Osnabrucku!

W prześlicznym osnabruckim ratuszu mieszczącym się w starej części urokliwego starego miasta, które jest jakby wyrwane z obrazka. Niezmiennie kojarzy mi się z Niderlandami i filmami o średniowieczu. Tu jakaś gospoda, tu zajazd, maleńkie sklepiki. Zaraz pewnie za rogiem trafię na targ, a jakaś baba wyleje pomyje na głowę. Zaraz przy ratuszu piękny protestancki Kościół Najświętszej Marii Panny.

Nieco dalej katolicka tym razem Katedra św. Piotra. Poza murami starego miasta – a jakże – barokowy pałac dawnych panów ziemi.

 

Osnabruck – nieodkryta perełka. Jak tysiące nieodkrytych perełek w okolicy Niemiec,
Holandii, Czech, Austrii, a w końcu i Polski. Jedno z tych miejsc, przez które nie lubię autostrad – bo ileż można przegapić.

 

A, mam nadzieję, że mój blog już nie raz dowiódł tego, że lokalni pokażą wam miejsca i zwyczaje, o których się nie śniło. A gdzie może cię zaprowadzić niemiecki student? Oczywiście do pubu. Notką o Dusseldorfie już zdaje się udowodniłam, że uwielbiam mikro browarnie. Tym, którzy wybierają się do Osnabrucka całą sobą polecam Hausbrauerei Rampendahl. Fajny wystrój, świetne piwo no i oczywiście – widok na destylarnię.

Zaprowadzono mnie jeszcze do jednego pubu – nazwy nie pomnę. Podano szota – nazwy nie pomnę tym bardziej. I kazano wypić. Jedyne co mogę teraz powiedzieć, to to, że jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek będzie bardzo chciał, żebyście w Osnabrucku wypili konkretny jeden trunek. Postawią wam go i z zachwytem będą się przyglądać – nie pijcie go! A jeśli już, to kupcie od razu litr mleka. Wlano we mnie najgorszy szot jakiejś ziołówko-pieprzówki, jaki próbowałam w życiu. Aj aj aj.

Jedziesz do Niemiec? Chcesz poczytać o tym kraju więcej? Zajrzyj do spisu notek o Niemczech. Dostępne tutaj

Exit mobile version