Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Czy kiedykolwiek stałeś na krawędzi świata?

Pocztówka z takim pytaniem stoi oparta o moje biurko, a ja potrafię wpatrywać się w nią godzinami. Na zdjęciu widać ciemną postać mężczyzny, który patrzy na niemożliwą do ogarnięcia bladobrązową przestrzeń. Uśmiecham się do siebie, szczęśliwa, że mogę odpowiedzieć – tak. Stałam na krawędzi świata. W czasie swojej dwutygodniowej wycieczki po Izraelu. W Mitzpe Ramon na pustyni Negew w Izraelu.

Jak poznałam Michal z Tel Awiwu w ubiegłym roku w lipcu i pierwszy raz zaczęłam myśleć o wyjeździe do Izraela, to kojarzyłam go z biblijnymi miastami no i oczywiście z konfliktem izraelsko-palestyńskim. I właściwie to tyle. Wygooglałam sobie, jakie są najwyższe góry kraju i postanowiłam się tam wybrać, by spędzić trochę czasu na trekingu. Napisałam do Michal, że właśnie tam mogłybyśmy pojechać i wspólnie pochodzić (Michal jest wielką fanką gór). Jednak w jej odpowiedzi wyczułam niechęć. Niby ok, ale ona jednak wolałaby pojechać na pustynię Negew. A konkretnie do Mitzpe Ramon.

Przeczytaj też o tym, jak spędziłam urodziny na pustyni. Tam więcej o atrakcjach Negew Klik!

Tak też zrobiłyśmy i wiecie co? Nie mogę być jej bardzo wdzięczna za to, że mi to miejsce pokazała. Bo też żaden opis, żadne zdjęcie czy filmik na Youtubie nie mogły mi pokazać, jak znakomite jest to miejsce. I jak wejdzie do kanonu moich miejsc ukochanych.

 

Mitzpe Ramon to niewielkie miasto położone na środku pustyni Negew. Gdy jedziemy tu z północy, z Tel Awiwu czy Jerozolimy, już w mieście Beer Szewa zmieniają się widoki. Znaleźliśmy się na stuprocentowej pustyni. Kierując się na południe czekają nas setki kilometrów podobnych – dla mnie osobiście pięknych – widoków.

Po wjeździe do Mitzpe Ramon czas się obudzić za kierownicą. Gdybyśmy przyspali czekałby nas bowiem niemały wypadek. Spadlibyśmy w pięćsetmetrową przepaść, prosto w największy maktesz świata. Hola, hola – w co? Czym jest maktesz pytacie? Pytałam i ja.

Na szczęście dzień później byłam umówiona z Itaiem, facetem który pracuje tu jako przewodnik i organizuje wycieczki po pustyni Negew. Zgodziliśmy się, że on weźmie mnie swoim jeepem na kilkugodzinną wycieczkę, a ja w zamian wspomnę o nim na blogu. I robię to teraz z wielką chęcią, bowiem człowieka tak zakochanego w pustyni jak ja, mogę nazwać tylko bratnią duszą. On mnie wtedy zaczarował. Wziął do samochodu, upoił jakimiś ziołami i wwiózł do samego środka ziemi. I wtedy też zaczął opowiadać.

Masz konkretne pytania o Izrael? Być może odpowiedzi znajdziesz w blogowym FAQ-u Klik!

Co to jest maktesz?

Być może słyszycie czasem o kraterze Ramon. Biii… Błąd! Poprawiajcie każdego, kto mówi o takim miejscu. Ono nie istnieje. Krater jest spowodowany upadkiem meteorytu. Nic takiego na pustyni Negew nie miało miejsca, a już na pewno nie w pobliżu Mitzpe Ramon. To co można tu zobaczyć to maktesz, którego geneza jest zupełnie inna.

Miliony lat temu pustynia Negew była miejscem, gdzie znajdował się ocean. Z biegiem lat… ba… setek tysięcy lat wody zaczęły odpływać i nad poziomem morza ukazało się wzniesienie. 5 milionów lat temu uformowała się dolina Arabah, a nią spłynęły rzeki mające swoje ujście w Morzu Martwym.

Taka rzeka natrafiła na nasze wzniesienie, którego szczyt stanowią twarde skały wapienne i dolomity, ale za to pod spodem znajdują się skały, które powstały 200 milionów lat temu i stanowią nic innego jak miękkie, łatwe do wydrążania skały kredowe i piaskowce.

Rzeka znalazła rozwiązanie i łatwo pokruszyła skały u podnórza góry.

Gdy powstała wystarczająco wielka jaskinia, skały znajdujące się na szczycie nie wytrzymały i po prostu załamały się tworząc coś, co dziś wygląda jak krater. Na samym środku widać ślady dziś najczęściej wysuszonej rzeczki, która miliony lat temu była przyczyną takiej afery.

 

Na świecie jest siedem makteszów. Pięć znajduje się na pustyni Negew, dwa kolejne, mniej znaczące, na Półwyspie Synaj. Maktesz Ramon jest największy (40 km długości, 10 km szerokości i 500 m głębokości). Oprócz tego na uwagę zasługuję Maktesz Gadol (10 km długości) i Maktesz Katan (7 km długości).

 

Historie opowiedziane przez Ramon

A więc wyobraźmy to sobie. Stoimy na krawędzi świata w nowoczesnym mieście Mitzpe Ramon. Znajdujemy się 850 m n.p.m. Pod swoimi stopami mamy skały wapienne, które mają dajmy na to 10 mln lat.

Z każdym metrem, który schodzimy czy, jak w moim przypadku, zjeżdżamy w dół, cofamy się też w czasie. Na wysokości 700 m n.p.m. mamy już skały, które mają 50 mln lat. Na 500 m n.p.m 100 mln lat, a na 350 m n.p.m. (czyli na dnie makteszu) mamy wokół siebie krajobraz sprzed 200 milionów lat. Powtórzę – 200 MILIONÓW LAT. Zauważyłam, że mieszkający w Mitzpe Ramon Izraelczycy mają fioła na punkcie serialu Przyjaciele, więc w duchu ich i moich upodobań powiem – Ross byłby wniebowzięty.

Co widzimy po drodze? Jakie skarby skrywa tak niezwykłe zjawisko? Oczywiście wiele. Itai w czasie naszej trzygodzinnej wycieczki nie mógł mi pokazać wszystkiego, ale zabrał mnie na teren dawnych kamieniołomów (dziś Maktesz Ramon jest oczywiście parkiem narodowym), pokazał jak barwią pigmenty otaczających nas skał i wytłumaczył, jak służą w branży kosmetycznej. Sama w tutejszym sklepiku nabyłam naturalne cienie do powiek z Ramon. Uwielbiam je!

Wreszcie wziął mnie do swojej kryjówki. Pod jednym z tysięcy kamieni trzymał znaleziska – zbierane z różnych części makteszu skamieniałości. Pokazywał mi perfekcyjnie zachowane skorupiaki morskie, a nawet małą ośmiorniczkę. Zapewniał przy tym, że gdybym pochodziła po okolicy kilka godzin, sama uzbierałabym niezłą kolekcję.

-Biorę cię tu tylko dlatego, że nie jesteś Izraelką. Wpuszczając tu tutejszego, bałbym się, że mi je zabierze – powiedział, po czym sam dał mi kawałek krzemiennego narzędzia. – Nie ma mowy, żeby wyrzeźbiła je natura.

Ślad życia człowieka w makteszu w prehistorii leży dziś na moim biurku.

 

Życie na pustyni Negew

To było kiedyś, dawno, gdzieś w czasach mitycznych. A jak życie w makteszu ma się teraz.

Cóż… są ludzie. To na pewno. Mitzpe Ramon, o którym szerzej będzie kiedy indziej, jest świetną bazą turystyczną, a maktesz świetnym miejscem na treking. Są też ludzie ubrani na zielono. Pustynia Negew okazuje się olbrzymią izraelską bazą wojskową i co chwila przelatuje nad naszymi głowami jakiś przeraźliwie głośny samolot.

 

Itai wręczył mi kawałek wysuszonego zielska.

-Wiesz co to jest? To biblijna róża Jerycha. W Jerozolimie sprzedają ją za 20 dolarów.

Rozejrzałam się dookoła. Wokół mnie rosło co najmniej pięćdziesiąt podobnych niepozornych badyli, a kilkanaście pewnie zdążyłam już podeptać. Itai włożył zmartwychwstankę do wody, a pół godziny później zobaczyliśmy rozwiniętą roślinę.

Podobny trik zrobił mi z jeszcze jedną roślinką. Dał mi coś co wyglądało jak perła i kazał włożyć do ust. Ufna wobec faceta, którego widzę pierwszy raz w życiu – zrobiłam to. Mówił, że mam trzymać na języku. Jedziemy sobie dalej samochodem, on opowiada kolejne historie, a ja nagle skaczę pod sufit. Mała perełka którą miałam w ustach pękła niczym popcorn. I niczym popcorn rozkwitła na biało.

-Widzisz? Pustynia żyje. Po prostu śpi.

Dając jej wilgotność swojej śliny, obudziłam ją. 

 

Życie oczywiście skupia się nad wyschniętą przez większą część roku rzeką. Są rośliny. Jest róża Jerycha i ratema, ale też kilka innych niepozornych krzaków i drzewek. Są też zwierzęta. Koziorożce o metrowych rogach łażą po centrum Mitzpe Ramon i grzebią w śmietnikach niczym koty. Mieszkają tu też gazele, hieny, a nawet piękny lampart arabski, o którym każdy wie, a nikt go nie widział. Brzmi jak kolejny mit tego miejsca.

 

Bo to miejsce jest mityczne. Jest jednym z najwspanialszych miejsc, jakie w życiu widziałam. Koniecznie musicie tu przyjechać, jak będziecie w Izraelu. A ja koniecznie muszę tam wrócić.

Pamiętajcie, żeby odezwać się do Itaia. Z ręką na sercu polecam jego wycieczki jeepem, trekingi z nim jako przewodnikiem czy zjazdy na linie w głąb makteszu. Szukajcie Deep Desert Israel. I koniecznie go ode mnie pozdrówcie. Powiedzcie, że wrócę.

INFORMACJE PRAKTYCZNE I DALSZA LEKTURA

 

Jedziesz do Izraela? Na blogu jest więcej tekstów o tym kraju. Wszystkie znajdziecie tutaj. A jeśli podobał wam się tekst, to dołączcie do fanów bloga na Facebooku. Tam pokazujemy sobie zdjęcia, dyskutujemy o podróżach i urządzamy konkursy. Jest super!

Exit mobile version