Znacie ten moment na wycieczce, że czujecie, że coś jest nie tak? Macie gorączkę, na skórze pojawia się dziwna wysypka, ledwo wstajecie z łóżka lub od kilku godzin wymiotujecie. Zwykle w Polsce poszlibyście do lekarza. Ale w Polsce nie jesteście.
Wyjechaliście na podbój Europy. To miała być dwutygodniowa przyjemna wycieczka, ale nie wyszło. Coś was pokarało i nici z przyjemnych wakacji. Leżycie w hotelowym łóżku i wysyłacie towarzyszy niewoli po aspirynę. Ci chcą was jednak zabrać do lekarza, ale mówicie „nie”. Dlaczego? Bo nie ubezpieczyliście się. Bo nie wyobrażacie sobie, ile to będzie kosztować. Bo po prostu boicie się, że wasz portfel tego nie wytrzyma. Wolicie więc przeczekać to 5 dni i pójść do lekarza już w Polsce.
Byłam w takiej sytuacji. We Francji złapałam paskudną wysypkę, która nie dość, że nie chciała zejść, to jeszcze sprawiała, że drapałam się do krwi. A problem polegał na tym, że nie wracałam do Polski za tydzień, ale za kilka miesięcy. Wygrzebałam więc z torebki moją kartę EKUZ i wybrałam się do pobliskiego lekarza. Czy się uda? Czy dam radę nie płacić za wizytę, tak jak mnie przekonują na prawo i lewo? To się miało okazać.
Czym jest i co daje EKUZ?
Zauważyłam, że pomimo tego, że karta EKUZ dostępna jest w Polsce od lat, wiele osób o niej nie wie pyta mnie o ubezpieczenie. Kiedy odpowiadam – „wyrób EKUZ, powinno wystarczyć” nie wiedzą, o co chodzi. Spieszę z wyjaśnieniem
EKUZ to Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego, która przysługuje każdemu obywatelowi Unii Europejskiej i jest wydawana bezpłatnie. Jedyny warunek w Polsce jest taki, że musicie być ubezpieczeni w NFZ – czy to przez ZUS czy przez KRUS, czy przez fakt, że jesteście uczniami/studentami – nieważne.
W każdym kraju Unii Europejskiej, a także w Szwajcarii, Norwegii, Islandii i w Liechtensteinie macie takie same przywileje zdrowotne, jak obywatele tego kraju. Bez względu na to czy macie kartę EKUZ czy nie – macie takie same prawa do opieki zdrowotnej. Nie żartuję! Nie ma też żadnych kruczków. Gdziekolwiek jesteście, tam możecie umówić się do lekarza i być potraktowanym tak samo, jak miejscowi.
Karta EKUZ jest tylko dowodem, że ubezpieczeni jesteście.
Więc co się stanie, jeśli jej nie będziecie mieli przy sobie? Wtedy zależy od kraju.
Natalia, autorka bloga Zapiski ze świata, w Chorwacji pokazała paszport – wystarczyło. Wyszła od przystojnego lekarza, nie wyciągając nawet portfela. Jak sama mi napisała:
-Mam pecha, bo za granicą niestety często zdarza mi się chorować. Drugiego dnia pobytu w Chorwacji obudziłam się z potwornie spuchniętym i zaropiałym okiem, którego za nic w świecie nie mogłam otworzyć. Chociaż bardzo nie lubię jeździć po lekarzach, tym razem powiedziałam tylko: błagam, weźcie mnie do szpitala, bo zwariuję! Byłam zaskoczona, jak szybko i bezproblemowo zostałam przyjęta. Pani w rejestracji od razu skierowała mnie do odpowiedniego gabinetu, gdzie zajęła się mną dwójka lekarzy. Po opatrzeniu oka i przepisaniu zaleceń, poprosili tylko o paszport, żeby załączyć ksero do szpitalnych dokumentów.
Podobnie inna znajoma została normalnie przyjęta w Szwecji. Również – tak jak Natalia. EKUZ-a nie pokazywała, za wizytę nie płaciła.
Nie jest to jednak reguła. Często może się okazać, że musicie zapłacić za wizytę, a koszty zostaną wam zwrócone po powrocie do kraju. Dlatego osobiście polecam go zawsze przy sobie mieć. Wszak wyrobienie, to tylko chwila roboty.
Jak i gdzie wyrobić EKUZ?
Jak przystało na XXI wiek – online. Na stronie NFZ dostępny jest wniosek do druku, który wypełniamy i składamy – ja polecam osobiście, bo i tak będziemy musieli iść odebrać kartę, a ta jest wydawana od ręki.
Idziemy więc do oddziału lub delegatury NFZ w najbliższej okolicy (obojętnie jakiej – nie musi to być miejsce zameldowania. Lista placówek dostępna tutaj), składamy wniosek i dostajemy kartę, którą wkładamy do portfela podróżnego. Tylko do niego! Wszak musimy ją mieć na wyjeździe.
Powtarzam – nie ma żadnej opłaty za wyrobienie karty. Po prostu musicie poświęcić pół godziny i… załatwione.
EKUZ – czy wszędzie mam darmową opiekę zdrowotną?
No właśnie – gdzie mamy tę bezpłatną opiekę, a gdzie nie? Czy możemy na tym ubezpieczeniu jeździć na nartach i złamać nogę czy raczej nie? We Francji zwracają 70% kosztów wizyty lekarskiej. Na miejscu musiałam zapłacić 23 euro, a potem wypełniłam formularz i dostałam zwrot 70%. Więc jak widzicie za samą tylko wizytę u lekarza musiałam zapłacić. Niewiele – 7 euro, ale jednak. Biorąc pod uwagę fakt, że byłam na diecie 10 euro dziennie, to trochę to dla mnie było.
Ja tylko szłam do lekarza. Przypisał mi, co trzeba i błyskawicznie się wyleczyłam. Tymczasem mama Hani, autorki bloga Plecak i walizka, miała mniej szczęścia. Po wypadku na stoku narciarskim trafiła do szpitala. Tam spytali ją i o EKUZ i o prywatne ubezpieczenie. Okazało się, że europejskie ubezpieczenie zdrowotne gwarantuje darmową operację, ale koszty akcji ratunkowej i pobytu w szpitalu trzeba było zapłacić lub pokryć z ubezpieczenia prywatnego. Udało się idealnie. Ubezpieczenie gwarantowało zwrot 20 000 euro, a rachunek wyniósł 21 500 euro (w tym 6000 euro za operację). Jak zauważyła Hania – gdyby nie było EKUZ, rodzice musieliby dopłacać, nawet posiadając prywatne ubezpieczenie.
Nieszczęśliwą przygodę na stoku miał w tym roku też Łukasz na Słowacji. Łukasz jest współautorem bloga Złota proporcja. O wydarzeniu opowiadała mi jego partnerka, Natalia:
–Łukasz doznał na stoku kontuzji barku. Został przetransportowany karetką do szpitala, gdzie przeprowadzono niezbędne badania, w tym RTG barku oraz tomografię. Mieliśmy podwójne ubezpieczenie – prywatne narciarsko-snowboardowe oraz kartę EKUZ. W szpitalu skorzystaliśmy tylko z karty EKUZ. Ponieśliśmy jedynie koszt świadczenia ambulatoryjnego w zryczałtowanej wysokości 1,99 euro oraz musieliśmy zapłacić 20 euro za stabilizator. Za to dostaniemy zwrot z ubezpieczenia prywatnego. Pamiętajcie, że karta EKUZ nie obejmuje na Słowacji ratownictwa górskiego. W naszym przypadku wystarczyło okazanie ważnego skipassa, w ramach którego ratownicy udzielają pomocy na stoku.
Jeździsz na nartach? To może masz ochotę na Kaprun i Zell am See. Klik!
Obie historie wyraźnie pokazują różnice w funkcjonowaniu opieki zdrowotnej. Właśnie dlatego zawsze przed wyjazdem należy zajrzeć na stronę i upewnić się, co gwarantuje nam EKUZ. Niemal na pewno potrzebujecie dodatkowe ubezpieczenie w przypadku wykonywania w odwiedzanym kraju sportów. Jak widzicie Natalia z Łukaszem jakoś by przełknęli te 22 euro. Jednak w przypadku 16 500 euro rodziców Hani byłby już problem.
Pytałam kilku innych znajomych o ich doświadczenia z EKUZ-em. Olga trafiła do szpitala w Hiszpanii, Monika w Szwecji, Kasia wielokrotnie korzystała z usług medycznych w Austrii, a Olek wylądował na pogotowiu dentystycznym w Słowenii. Nigdy nie było żadnych problemów z pokryciem kosztów leczenia.
To może jedźmy się leczyć do Niemiec?
Pamiętajcie, że jako obywatele Unii Europejskiej mamy prawo iść do lekarza gdziekolwiek byśmy w Unii nie byli, ale nie mamy prawa do darmowego leczenia, jeśli specjalnie w tym celu pojechaliśmy za granicę. W innych słowach – jak jesteście na wycieczce w Niemczech, to tak – możecie iść do szpitala w związku z nieszczęśliwym wydarzeniem, ale nie możecie mieć tego wydarzenia w Polsce i specjalnie jechać do Niemiec, by tam dostać lepszą obsługę.
Do szpitala w Niemczech trafiła Iza, autorka bloga Love Traveling. Przebywając w Garmisch-Partenkirchen złapała jakieś przeziębienie, które było nietypowe z tego powodu, że cały czas łzawiła.
–Po kilku dobach płakania non stop stwierdziłam, że nie ma szans i trzeba jechać do szpitala. Szpital jest w Partenkirchen. Na początku był problem, jakieś papierki z uczelni, czy jestem ubezpieczona i bla bla bla, po czym wyciągnęłam w rejestracji mój ekuz i babki praktycznie podskoczyły z radości. Dostałam jeden papierek do uzupełnienia po angielsku z oświadczeniem, że nie byłam wcześniej chora i nie przyjechałam do Niemiec w celu leczenia się, tylko po prostu rozchorowałam się w czasie pobytu. Później bez problemów – spotkanie z lekarzem, od ręki seria badań włącznie z badaniem krwi, czekałam 30 minut na wyniki, po czym konsultacja z lekarzem, że to wirus i jednak nie umrę, dostałam recepty. Nie zapłaciłam ani grosza za wizytę. Nic. Wszędzie na papierkach był ten mój numer ekuz i tyle.
A ze strony szpitala w Polsce
Wreszcie wypowiedział się Piotr, który pracował na pogotowiu w Polsce:
-Pacjenci zagraniczni byli traktowani dokładnie tak samo, jak pacjenci polscy. Wystarczyło, że pokazywali kartę EKUZ, a szpital się potem rozliczał. – mówi autor bloga Podróże pana Szpaka. – A w ogóle, to o mojej pracy na pogotowiu mógłbym prowadzić drugiego bloga.
Chętnie bym go poczytała Piotrze. A póki co, na dzisiaj kończymy. Jeśli macie dodatkowe pytania dotyczące funkcjonowania karty, lub zdarzyło wam się jej użyć w podróży – podzielcie się swoimi myślami w komentarzach. Może się to przydać kolejnym osobom :).
Podobał Ci się ten tekst? Dzięki! Starałam się. 🙂 W innych też się staram. Dołącz do czytelników bloga na Facebooku i na bieżąco bądź informowany o nowościach na blogu.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Grazia
25 lipca, 2019Karta EKUZ to bardzo dobre rozwiązanie dla podróżujących… jednak aby mieć profesjonalne ubezpieczenie turystyczne należy wykupić dodatkową polisę, która na przykład obejmuje kradzież bagażu czy ochronę podczas rekreacyjnego uprawiania sportu.
~Paulina
12 listopada, 2017A czy karta EKUZ działa wtedy gdy pójdę do prywatnej zagranicznej kliniki (chodzi o dentystę chirurga), czy musi to być opieka państwowa – (szpital)??
Agnieszka Ptaszyńska
12 listopada, 2017państwowa.
~Anna
23 listopada, 2017Dwa lata temu byłam w Portugalii. Dwa razy. I pech chciał,że za każdym razem musiałam się leczyć. Pierwszy raz – coś mi wpadło do oka. Wydawało mi się, że wypłukałam. Przejechałam na rowerze ok. 25 km a oko boli i boli. W najbliższym malusieńkim miasteczku (Serpa)poszłam do szpitala. Pan w portierniorejestracji nie miał pojęcia co mu pokazuję. Zapłaciłam 10 euro i nie zawracałam sobie głowy zwrotem po powrocie do Polski.
Za drugim razem wyjechałam przeziębiona, co zamieniło się w paskudne zapalenie gardła. Poszłam do szpitala. Zaprowadzono mnie do przychodni z drugiej strony szpitala. Okazało się, że to PRYWATNA klinika. Wizyta 35 euro. Zbadali, wypisali receptę. Niestety nie wyleczyłam się całiem i poszłam jeszcze raz. Znowu 35 euro. Lecz tym razem pan doktor wpisał nr karty na receptę, co podobno sprawiło, że lekarstwa były tańsze. Razem koszt leczenia 70 euro. Po powrocie do kraju złożyłam w NFZ-cie wniosek o zwrot kosztów i po PÓŁROCZNYM oczekiwaniu dostałam pieniądze – 260 zł, już nie pamiętam ile dokładnie, ale dwieście sześćdziesiąt ileś.
~Paulina
12 listopada, 2017A czy karta EKUZ działa wtedy gdy pójdę do prywatnej zagranicznej kliniki (chodzi o dentystę chirurga), czy musi to być opieka państwowa – (szpital)??
Agnieszka Ptaszyńska
12 listopada, 2017państwowa.
~Anna
23 listopada, 2017Dwa lata temu byłam w Portugalii. Dwa razy. I pech chciał,że za każdym razem musiałam się leczyć. Pierwszy raz – coś mi wpadło do oka. Wydawało mi się, że wypłukałam. Przejechałam na rowerze ok. 25 km a oko boli i boli. W najbliższym malusieńkim miasteczku (Serpa)poszłam do szpitala. Pan w portierniorejestracji nie miał pojęcia co mu pokazuję. Zapłaciłam 10 euro i nie zawracałam sobie głowy zwrotem po powrocie do Polski.
Za drugim razem wyjechałam przeziębiona, co zamieniło się w paskudne zapalenie gardła. Poszłam do szpitala. Zaprowadzono mnie do przychodni z drugiej strony szpitala. Okazało się, że to PRYWATNA klinika. Wizyta 35 euro. Zbadali, wypisali receptę. Niestety nie wyleczyłam się całiem i poszłam jeszcze raz. Znowu 35 euro. Lecz tym razem pan doktor wpisał nr karty na receptę, co podobno sprawiło, że lekarstwa były tańsze. Razem koszt leczenia 70 euro. Po powrocie do kraju złożyłam w NFZ-cie wniosek o zwrot kosztów i po PÓŁROCZNYM oczekiwaniu dostałam pieniądze – 260 zł, już nie pamiętam ile dokładnie, ale dwieście sześćdziesiąt ileś.
~kasia
27 lipca, 2017Wydaje mi sie, ze EKUZ nie obejmuje transportu medycznego do kraju i nie obejmuje transportu zwlok do kraju.
~kasia
27 lipca, 2017Wydaje mi sie, ze EKUZ nie obejmuje transportu medycznego do kraju i nie obejmuje transportu zwlok do kraju.
~Magda
28 czerwca, 2017Na pewno jest lepiej mieć taką kartę, a wyrobienie jej majątku nie kosztuje, także warto zadbać o zdrowie będąc za granicą.
Agnieszka Ptaszyńska
30 czerwca, 2017wyrobienie jest darmowe.
~Magda
28 czerwca, 2017Na pewno jest lepiej mieć taką kartę, a wyrobienie jej majątku nie kosztuje, także warto zadbać o zdrowie będąc za granicą.
Agnieszka Ptaszyńska
30 czerwca, 2017wyrobienie jest darmowe.
~Kamil B
24 marca, 2016Wiadomo, że lepiej jest mieć taką kartę. Zastanawiam się jednak, czy faktycznie zawsze jest tak bezproblemowo jak tutaj piszesz 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016No mnie zabolało to, jak się dowiedziałam, że we Francji trzeba płacić za wizytę. Ale skoro Francuzi też muszą, a nie tylko zagraniczni, no to przełknęłam tę wiadomość.
~Kamil B
24 marca, 2016Wiadomo, że lepiej jest mieć taką kartę. Zastanawiam się jednak, czy faktycznie zawsze jest tak bezproblemowo jak tutaj piszesz 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016No mnie zabolało to, jak się dowiedziałam, że we Francji trzeba płacić za wizytę. Ale skoro Francuzi też muszą, a nie tylko zagraniczni, no to przełknęłam tę wiadomość.
~Połącz Kropki
17 marca, 2016Zawsze jak wyjeżdżam na dłuższy wyjazd to wyrabiam kartę, która potem i tak jest ważna przez pół roku, więc już w ogóle luksus. Nic nie kosztuje i wystarczy wypełnić wniosek:) Mimo to i tak się obawiam, że jak przyjdzie co do czego to będą problemy z tą kartą:)
~Połącz Kropki
17 marca, 2016Zawsze jak wyjeżdżam na dłuższy wyjazd to wyrabiam kartę, która potem i tak jest ważna przez pół roku, więc już w ogóle luksus. Nic nie kosztuje i wystarczy wypełnić wniosek:) Mimo to i tak się obawiam, że jak przyjdzie co do czego to będą problemy z tą kartą:)
~kori
16 marca, 2016Zawsze jak jadę w Europę to Ekuz wyrabiam, nie miałam okazji nigdy go użyć i mam nadzieję że nigdy nie użyję. Natomiast czytałam rożne opinie na temat czy była przydatna czy nie.
~kori
16 marca, 2016Zawsze jak jadę w Europę to Ekuz wyrabiam, nie miałam okazji nigdy go użyć i mam nadzieję że nigdy nie użyję. Natomiast czytałam rożne opinie na temat czy była przydatna czy nie.
~Agnieszka Ilnicka
16 marca, 2016Po raz pierwszy dowiedziałam się o EKUZ dwa lata temu. Od tej pory wyrobiłam ją dwa razy 🙂 I pewnie teraz na wakacje też, bo teraz przegapiłam, że skończyła mi się ważność i kilka wyjazdów pojadę bez. Ale w razie czego zawsze jest Euro26 🙂
~Agnieszka Ilnicka
16 marca, 2016Po raz pierwszy dowiedziałam się o EKUZ dwa lata temu. Od tej pory wyrobiłam ją dwa razy 🙂 I pewnie teraz na wakacje też, bo teraz przegapiłam, że skończyła mi się ważność i kilka wyjazdów pojadę bez. Ale w razie czego zawsze jest Euro26 🙂
~KArol Werner
16 marca, 2016Znane!Mam już kilka lat, choć na szczęście jeszcze nie musiałęm używać 😉
~KArol Werner
16 marca, 2016Znane!Mam już kilka lat, choć na szczęście jeszcze nie musiałęm używać 😉
~Pinezka na mapie
16 marca, 2016Warto przypominać o takich rzeczach. Ja podczas wyjazdów zawsze mam ze sobą kartę EKUZ, tym bardziej, że jej wyrobienie nic nie kosztuje i zajmuje dosłownie 5 minut. Na szczęście do tej pory nie miałam okazji z niej skorzystać, ale przezorny zawsze ubezpieczony 🙂
~Pinezka na mapie
16 marca, 2016Warto przypominać o takich rzeczach. Ja podczas wyjazdów zawsze mam ze sobą kartę EKUZ, tym bardziej, że jej wyrobienie nic nie kosztuje i zajmuje dosłownie 5 minut. Na szczęście do tej pory nie miałam okazji z niej skorzystać, ale przezorny zawsze ubezpieczony 🙂
~Maja | Jusiaczki On Tour
15 marca, 2016Świetny, mega przydatny tekst, bo myślę, że wiele osób nie wie o tej karcie. Pozdrawiam!
~Maja | Jusiaczki On Tour
15 marca, 2016Świetny, mega przydatny tekst, bo myślę, że wiele osób nie wie o tej karcie. Pozdrawiam!
~Pudelek
15 marca, 2016Na szczęście tylko raz musieliśmy korzystać z karty – pod katedrą w Wilnie coś użarło moją partnerkę. Noga zaczęła puchnąć, po dwóch dniach ciężko chodzić, więc poszliśmy do szpitala w Trokach (w Wilnie nie udało nam się ustalić który szpital by nas przyjął). Pomogła jedna z pacjentek z kolejki mówiąca po polsku, w rejestracji obejrzano kartę, w sąsiednim budynku zrobiono zastrzyk i po problemie 😉
~Pudelek
15 marca, 2016Na szczęście tylko raz musieliśmy korzystać z karty – pod katedrą w Wilnie coś użarło moją partnerkę. Noga zaczęła puchnąć, po dwóch dniach ciężko chodzić, więc poszliśmy do szpitala w Trokach (w Wilnie nie udało nam się ustalić który szpital by nas przyjął). Pomogła jedna z pacjentek z kolejki mówiąca po polsku, w rejestracji obejrzano kartę, w sąsiednim budynku zrobiono zastrzyk i po problemie 😉
~Iza
15 marca, 2016Ja uzywalam angielskiej w jednej z placowek lubelskich do mojego lekarza rodzinego to z laska mie przyjmowano. Dopiero jak wyszla moja lekarka to wtedy mnie zapusali ale recepcjonistka z pretensjami ze nastepnym razem przyjma na ta karte jak bedzie zagrozenie zycia. Taka fajna ta polska
~Iza
15 marca, 2016Ja uzywalam angielskiej w jednej z placowek lubelskich do mojego lekarza rodzinego to z laska mie przyjmowano. Dopiero jak wyszla moja lekarka to wtedy mnie zapusali ale recepcjonistka z pretensjami ze nastepnym razem przyjma na ta karte jak bedzie zagrozenie zycia. Taka fajna ta polska
~Dawid
15 marca, 2016W ogóle nie trzeba się bać zagranicznej publicznej służby zdrowia. Kilka lat temu w Wietnamie koleżankę złapało choróbsko – podejrzewaliśmy malarię,bo wyglądało to bardzo groźnie. W drogiej prywatnej klinice polecanej przez przewodnik był akurat remont. Pacjentka nam gasła, nie mogliśmy się bawić w zbyt długie szukanie, więc pojechaliśmy prosto do publicznego szpitala – takiego z pacjentami leżącymi na korytarzu i kobietą przywiezioną z wypadku, która umarła na naszych oczach, bo reanimacja się nie udała. Dogadać się w rejestracji było ciężko, ale kiedy trafiliśmy już do lekarza, zostaliśmy obsłużeni po angielsku, zrobiono wszystkie badania łącznie z tymi, które wykluczyły malarię,podano leki, wypisano recepty i wypuszczono do domu. Choroba przeszła, a całość kosztowała nas tak śmiesznie mało,że nawet nie było sensu starać się o zwrot z ubezpieczenia.
~Dawid
15 marca, 2016W ogóle nie trzeba się bać zagranicznej publicznej służby zdrowia. Kilka lat temu w Wietnamie koleżankę złapało choróbsko – podejrzewaliśmy malarię,bo wyglądało to bardzo groźnie. W drogiej prywatnej klinice polecanej przez przewodnik był akurat remont. Pacjentka nam gasła, nie mogliśmy się bawić w zbyt długie szukanie, więc pojechaliśmy prosto do publicznego szpitala – takiego z pacjentami leżącymi na korytarzu i kobietą przywiezioną z wypadku, która umarła na naszych oczach, bo reanimacja się nie udała. Dogadać się w rejestracji było ciężko, ale kiedy trafiliśmy już do lekarza, zostaliśmy obsłużeni po angielsku, zrobiono wszystkie badania łącznie z tymi, które wykluczyły malarię,podano leki, wypisano recepty i wypuszczono do domu. Choroba przeszła, a całość kosztowała nas tak śmiesznie mało,że nawet nie było sensu starać się o zwrot z ubezpieczenia.
~Kierunek Włochy
14 marca, 2016Ciekawa jest też kwestia takich Państw (popularnych turystycznie) jak Monako, czy San Marino. Czy tam EKUZ działa?
~Kierunek Włochy
14 marca, 2016Ciekawa jest też kwestia takich Państw (popularnych turystycznie) jak Monako, czy San Marino. Czy tam EKUZ działa?
~Kierunek Włochy
14 marca, 2016Jeszcze nie używałem EKUZ, ale wyrabiam za każdym razem od lat, gdy jeżdżę do Włoch 🙂 W artykule napisałaś o wizycie u francuskiego lekarza za 8 euro, co przy limicie dziennym 10 euro było znaczące. A przecież była jeszcze recepta? Znajomi Włosi uważają, że w ich kraju jest jakiś dziwny układ i mają najdroższe leki w Europie. Warto z Polski brać małą apteczkę z lekami na podstawowe przypadłości, bo u nas generalnie jest to najtańsze w UE (może za wyjątkiem Bułgarii i Rumunii).
~Kierunek Włochy
14 marca, 2016Jeszcze nie używałem EKUZ, ale wyrabiam za każdym razem od lat, gdy jeżdżę do Włoch 🙂 W artykule napisałaś o wizycie u francuskiego lekarza za 8 euro, co przy limicie dziennym 10 euro było znaczące. A przecież była jeszcze recepta? Znajomi Włosi uważają, że w ich kraju jest jakiś dziwny układ i mają najdroższe leki w Europie. Warto z Polski brać małą apteczkę z lekami na podstawowe przypadłości, bo u nas generalnie jest to najtańsze w UE (może za wyjątkiem Bułgarii i Rumunii).