Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Apulia autem: słynne Alberobello i niezwykła Matera

 

Alberobello i Locorotondo Matera Castel del Monte więcej o Apulii

Czytacie relację, która jest drugą częścią zwiedzania Apulii samochodem. Pierwszą część, o zwiedzaniu południa Apulii i półwyspu Salento, znajdziecie tutaj.

Dnia piątego dojechałyśmy do Alberobello wieczorem, o czym mogliście przeczytać wcześniej. Zaczynamy więc od zakwaterowania.

Nocleg: Nie można być w Alberobello i nie spać w trulli! Typowym dla okolicy, okrągłym domku. My wynajęłyśmy mieszkanie w takim na wsi, konkretnie w Trulli Caroli. Prześliczna okolica, cudowny widok z tarasu, sympatyczny właściciel. Z ręką na sercu polecam!

Odwiedzone miejsca są opatrzone gwiazdkami od * do ***. * oznacza, że dane miejsce „można zobaczyć”, *** że jest obowiązkowe. Informacje praktyczne (te jeszcze bardziej praktyczne, niż cały tekst) umieściłam na końcu artykułu. W tekście znajdziecie linki do miejsc, w których spałam. Jeśli uznacie, że tekst wam pomógł, to proszę, zarezerwujcie swoje noclegi właśnie przez nie. Dzięki temu dostanę drobną prowizję, co pomoże mi utrzymać ten blog przy życiu. Przykładowy link znajdziecie tutaj. Cała seria składa się z trzech części. W pierwszej jedziemy wybrzeżem Adriatyku na półwysep Solento, w drugiej zwiedzamy interior Apulii, a w trzeciej zajmiemy się wybrzeżem na północ od Bari i samą stolicą regionu.

Dzień 6 – Alberobello, Locorotondo i Martina Franca, czyli Dolina Itrii

Budzimy się na apulijskiej prowincji i po długim wspaniałym śniadaniu jedziemy zwiedzić Alberobello***, zdaje się, że najsłynniejsze miasteczko Apulii, znane ze swoich dzielnic trulli – specyficznych białych okrągłych domków. Do Alberobello jeżdżą wszyscy. I wiele osób jest zawiedzionych.

Dlaczego? Właśnie ze względu na tłumy turystów, które przemierzają tutejsze ulice. Turyści przyjeżdżają do miasteczka i szybko z niego uciekają. Nie zgadzam się z nimi! Wystarczy skręcić w boczną uliczkę i już nie będziecie chodzić w sznureczku gapiów i już nie będziecie mieć sklepów z pamiątkami. Koniecznie tu jedźcie!

Położone zaraz obok Locorotondo*** (kliknij, by przeczytać osobny tekst o tym pięknie) jest jeszcze lepsze! To piękna śnieżnobiała miejscowość, w której na każdym kroku wyłożono donice z kwiatami. My trafiłyśmy jeszcze na wystawę sztuki współczesnej w przestrzeni publicznej. Razem prezentowały się znakomicie. 

Tak Alberobello, jak Locorotondo znalazły się na liście najpiękniejszych miasteczek we Włoszech. Kliknijcie tutaj, by dowiedzieć się więcej i popatrzeć na inne włoskie cudeńka.

Z Locorotondo pojechałyśmy odwiedzić trzecią siostrę Doliny Itrii – Martinę Francę**. Ta jednak odstaje od swoich dwóch koleżanek. Czy zobaczyłyśmy tego dnia już za dużo pięknych miejsc? Pewnie tak. Martina Franca owszem – ma wspaniały plac główny – owszem, jej ciasne uliczki mają swój urok. Jednak całość nas zawiodła i przekonane, że straciłyśmy godzinę, pojechałyśmy dalej. Cel: Matera!

Nocleg: W Materze mieszkałam w wynajętym mieszkaniu Da Zia Titina, które położone jest dwa kroki od słynnych sassi. Miejsce świetne ze względu na swój taras z widokiem na stare miasto.

Dzień 7: Zwiedzanie Matery

Matera nie znajduje się w Apulii. Matera*** jest stolicą kolejnego włoskiego regionu – Bazylikaty. Jednak większość turystów wpada tu przy okazji odwiedzin Apulii. Słusznie. Matera to perła południowych Włoch i zdecydowany numer 1 naszej wycieczki. Miasto słynne jest z powodu swojego miasta – tak zwanych sassi czyli dzielnic, jeszcze do niedawna zamieszkałych przez lokalną biedotę. Podczas gdy w kraju rosły kolejne apartamentowce, w grotach sassi nadal ludzie mieszkali z trzodą chlewną. Dziś kilka takich mieszkań udostępnionych jest do zwiedzania, razem z wyjątkowymi kościołami w grotach.

Zwiedzanie Matery to najlepsze doświadczenie tej wycieczki i z pewnością napiszę o niej osobny wpis. Spędziłyśmy tu cały dzień, a na wieczór pojechałyśmy na drugą stronę kanionu do Parco della Murgia Materana***, skąd rozpościera się pocztówkowy widok na miasto. Idealne miejsce na zachód słońca.

Na blogu już jest osobny tekst o Materze. Znajdziesz go tutaj! 

 Dzień 8: przez Apulię do Castel del Monte i z powrotem na wybrzeże Adriatyku

Kolejny dzień miałyśmy w całości spędzić z dala od morza, w apulijskim interiorze. Naszym celem był Castel del Monte – zbudowany przez Fryderyka II zamek uważany za geometryczno-astronomiczny ideał. Do tego stopnia, że znalazł się nie tylko na liście UNESCO, ale też na włoskiej jednocentówce.

Zanim tam jednak dojechałyśmy czekała nas podróż przez park narodowy Murgia**. Park nie szczyci się pięknością. Wysuszona ziemia sprawia raczej wrażenie tajemniczej, niż urokliwej. A jednak znajdziecie tu liczne szlaki piesze, rowerowe i ok. 150 kościołów w skałach, te najsłynniejsze oczywiście w Materze.

Dojeżdżamy do Altamury*, stolicy prowincji. Czas na krótką przerwę, kawę na lodzie i ostatnie zerknięcie na typowe apulijskie miasto niemorskie. Coś co wyróżnia Altamurę, to świetne przygotowanie publikacji dla turystów. Zgromadziłam tu kilka anglojęzycznych przewodników o okolicy i – choć okolica nie zachwyca – z pewnością miałabym co robić przez cały tydzień. Tak się robi coś z niczego!

Ale oto, po kolejnych kilometrach, na horyzoncie pojawia się on! Wspaniały Castel del Monte*** zamek, który dla zwykłego turysty mógłby być jednym z wielu, ale dzięki bardzo dobrze zaprojektowanej wystawie świetnie objaśnia proporcje zamku i ich związek z nauką o proporcjach w naturze i kulturze (od dokonań Matki Natury przez starożytnych Greków po Leonarda da Vinci i właśnie Fryderyka II).

Lubisz oglądać zdjęcia? Zajrzyj na fotograficzny post z Apulii. Klik! 

Na wieczór wróciłyśmy do Barletty, by ostatnie dwa dni wycieczki spędzić nad Morzem Adriatyckim, na północ od Bari. Okolica znana jest ze swoich romańskich kościołów. Ale o tym w następnym tekście.

Podobał Ci się ten tekst? Kolejne będą równie fajne. Dołącz do czytelników bloga na Facebooku, by ich nie przegapić. A jeśli uwielbiasz Włochy, zajrzyj do innych artykułów o tym kraju. Jest ich ponad 100!

Exit mobile version