architektura w Čičmanach | historia wioski | atrakcje w okolicy | więcej o Słowacji |
Czym są Cicmany?
Szukacie domku z piernika?
Z Jasiem, Małgosią, najlepiej bez czarownicy?
Gdzieś daleko w lesie, najlepiej w górach, z dala od cywilizacji i tej paskudnej komerchy, która często jest w lukrowanych miejscach?
Reklamowcy by powiedzieli „look no more”, a i mi wchodzi ta fraza na język i – jak ta diabelska czekolada – nie przestaje kusić. Więc pakujemy się i jedziemy na Słowację. Tak, zimą. Czemu nie.
Čičmany – piękna słowacka atrakcja blisko granicy
Kiedy pierwszy raz usłyszałam o Čičmanach? Prawdopodobnie kilka lat temu. Widziałam stamtąd zdjęcia, przeglądałam artykuły znajomych blogerów, którzy już tam byli. Na fotografiach przeplatało się ze sobą dziesiątki wzorów, które wymalowane na drewnianych domach, zdawały się zdobić całą wioskę.
O ironio – to nie było egzotyczne afrykańskie Mali. To nie była też bliższa, ale ciągle wymagająca dłuższej przejażdżki Rumunia. Čičmany to wioska położona na styku Gór Strażowskich i Małej Fatry na Słowacji, blisko granicy Polski, bo tylko 90 km od Zwardonia i 200 km od Krakowa czy Katowic. Jednocześnie jest to najwyżej położona miejscowość w Kraju Żylińskim. Nic dziwnego – tak niezwykła kultura musiała być odizolowana, albo morzem, albo górami.
Miałam przyjechać tu już latem. Trudno jednak było wygospodarować wolny weekend. Na szczęście Organizacja turystyczna Żylińskiego Kraju, we współpracy z którą powstaje ten tekst, zorganizowała zimową wycieczkę po swoim województwie. Przyszło mi zobaczyć Čičmany w śniegu.
Oglądając zdjęcia, zastanawiałam się, jak bardzo przereklamowane są Čičmany. Czy podobnie jak w Zalipiu, będzie to kilka domów na krzyż, które niedawno pomalowane mają przyciągać turystów bajkowymi zdjęciami? Czy to możliwe, że się nie zawiodę?
Wątpliwości zostały rozwiane w chwili wjazdu do wioski. Po lewej i prawej stronie mijałam kolejne drewniane domy, gęsto pokryte białymi wzorami. Policzenie ich wszystkich tego dnia – w temperaturze -8 stopni – byłoby dla mnie niemożliwe, ale z tablicy informacyjnej wiem, że pomalowanych domów jest tu 136! Jeśli znacie wspaniałą Krainę otwartych okiennic na Podlasiu, to wyobraźcie sobie Trześciankę, w której pięknych domów jest 5 razy więcej i są położone gęsto przy sobie.
Początki – czyli pytanie o przyczynę
Jak to się stało, że mieszkańcy, a raczej mieszkanki, Čičman zaczęli masowo zdobić swoje domy? Wbrew podejrzeniom o magię, pierwotny powód był bardzo praktyczny. Używane do zdobienia wapno miało chronić narożne bele budynków przed wilgocią i pomóc im przetrwać dziesiątki lat.
Rozumiecie? Bele malowały KOBIETY! Nie machnęły więc raz białą „farbą”, ale tworzyły na nich krzyżyki, kwadraty, kółka i inne ozdoby. Dość szybko chatki zaczęły się wyróżniać, a ich mieszkanki prześcigać się w sztucę dekorowania. W końcu któraś zdecydowała się pokryć malowidłami cały budynek. Inne zrobiły to samo.
Lukrowane ozdoby
Na tablicy informacyjnej w centrum wioski widnieje informacja o rodzajach malowanych ornamentów. W wiosce znajdziemy wzory geometryczne, botaniczne, zoologiczne. Zostały one opisane (znajdziemy w wiosce między innymi „kurze dupki”), niestety ich rodowód i znaczenie (jeśli jakieś głębsze znaczenie jest) pozostają nieznane.
Ale w zamian mam inną ciekawostkę! W czasie igrzysk olimpijskich w Sochi w 2014 roku kadra narodowa Słowacji nosiła stroje z motywami z Čičman! Dzisiaj podobne swetry, czapki i koszulki możecie kupić w tutejszym sklepiku.
Drzewo się pali
Mimo, że zwyczaj zdobienia domów funkcjonuje tu od stuleci, to jednak nie mamy możliwości zobaczenia w Čičmanach chaty z XVIII wieku. W 1921 roku w wiosce miał miejsce potężny pożar, który spalił większość domostw. Na szczęście wioska szybko została odbudowana. Właśnie wtedy malowanie domów rozpoczęło się na potęgę. Wcześniej pojedyncze malowidła, teraz pokryły całe ulice. Już 40 lat później pierwsze domy zyskały miano rezerwatu architektury. I z tego miejsca chciałabym zaapelować o słowa uznania dla mieszkańców Čičman. Oni swoją wioskę odbudowali! Odbudowali i upiększyli. Pomimo całkowitego zniszczenia, odzyskali jej piękno, naśladując tradycje swoich prababć (w wiosce malowidła są prawdopodobnie od XVIII wieku).
Čičmany – co zobaczyć w wiosce i okolicy.
W Čičmanach dziś funkcjonuje muzeum etnograficzne, do którego można wejść i zobaczyć pięknie haftowane stroje (2 euro, muzeum w środku wioski, przy parkingu z tablicami informacyjnymi). Jednak główną atrakcją miejscowości jest spacer jej uliczkami i podziwianie kolejnych bajecznych domków. Wszak niewątpliwie – to miejsce nie z tej ziemi.
15 km od Čičman znajduje się Rajecká Lesná, a w centrum miejscowości, w osobnym budynku znajduje się największa drewniana szopka bożonarodzeniowa w Europie! Jej twórca, Josef Pekar, tworzył ją 23 lata, tak długo, jak pozwoliło mu na to zdrowie. Dziś Slovenský betlehem jest chlubą okolicy, którą można oglądać przez cały rok.
A skoro pozostajemy w konwencji baśniowości, to podjedźcie kolejne 13 km do Rajeckich Teplic. W tym popularnym uzdrowisku znajduje się najbardziej wystrzałowy kompleks hotelowo-basenowy, jaki kiedykolwiek widzieliście. Uzbrójcie się jednak w poczucie humoru i pamiętajcie – będziecie kąpać się z Afrodytą. Jeśli chcecie tu spędzić noc, to prowadzę do bezpośredniego linku.
GDZIE SPAĆ W CICMANACH I OKOLICY
Podobał Ci się tekst? Kolejne też będą super! Dołącz do czytelników bloga na Facebooku, by ich nie przegapić. A jeśli tak jak ja kochasz Słowację, to zajrzyj na inne teksty o tym kraju. Klik!
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
~StacjaBalkany
22 grudnia, 2016Hmm jestem naprawdę zaskoczony, bo nigdy o tym miejscu nie słyszałem, a zdjęcia bardzo ładne
~StacjaBalkany
22 grudnia, 2016Hmm jestem naprawdę zaskoczony, bo nigdy o tym miejscu nie słyszałem, a zdjęcia bardzo ładne
~Karolina Kary B.
20 grudnia, 2016Nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca. Piękne <3
Agnieszka Ptaszyńska
20 grudnia, 2016Jest wspaniałe! Bardzo polecam.
~Karolina Kary B.
20 grudnia, 2016Nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca. Piękne <3
Agnieszka Ptaszyńska
20 grudnia, 2016Jest wspaniałe! Bardzo polecam.
~Fru
19 grudnia, 2016Ojacie! Obłęd! Cudne są te Čičmany. To właśnie te chwile, kiedy żałuję, że zamiast samochodu mam rower, a zamiast prawka… a nie, ja nie mam nawet karty rowerowej 😉
~Fru
19 grudnia, 2016Ojacie! Obłęd! Cudne są te Čičmany. To właśnie te chwile, kiedy żałuję, że zamiast samochodu mam rower, a zamiast prawka… a nie, ja nie mam nawet karty rowerowej 😉
~Mike Siemion
18 grudnia, 2016Małe sprostowanie. W Čičmanach pożary były trzy, w 1907, 1921 i 1945 roku, więc ze starej zabudowy nie zachowało się prawie nic. Nie przetrwał nawet oryginalny układ wioski, bo po dwóch ostatnich pożarach chaty zaczęto stawiać dalej od siebie, by w razie ognia nie zajmowały się jedna od drugiej. w latach trzydziestych ubiegłego roku z wioski wyemigrowała znaczna część luności, sprawę dokończyły pogromy z lat czterdziestych. Obecnie zdecydowana większość mieszkańców to ludzie, którzy osiedlili się tam w latach 50tych i 60tych ubiegłego wieku. W latach 70-tych władze postanowiły zrobić z wioski atrakcję turystyczną. Dzięki dość oryginalnym chatom, nota bene zdobionym na dużą skalę dopiero po drugim pożarze, udało się. Historii i tradycji tam niewiele, ale wioseczka jest faktycznie urocza, więc interes się kręci. Natomiast autentyczności w tym tyle, co w kenijskich “prawdziwych wioskach masajów”.
Agnieszka Ptaszyńska
19 grudnia, 2016Dzięki Mike za te dokładne informacje. Czyli historia jest tym bardziej podobna do tego, co dzieje się w Krainie Otwartych Okiennic na Podlasiu. 🙂
~Mike Siemion
18 grudnia, 2016Małe sprostowanie. W Čičmanach pożary były trzy, w 1907, 1921 i 1945 roku, więc ze starej zabudowy nie zachowało się prawie nic. Nie przetrwał nawet oryginalny układ wioski, bo po dwóch ostatnich pożarach chaty zaczęto stawiać dalej od siebie, by w razie ognia nie zajmowały się jedna od drugiej. w latach trzydziestych ubiegłego roku z wioski wyemigrowała znaczna część luności, sprawę dokończyły pogromy z lat czterdziestych. Obecnie zdecydowana większość mieszkańców to ludzie, którzy osiedlili się tam w latach 50tych i 60tych ubiegłego wieku. W latach 70-tych władze postanowiły zrobić z wioski atrakcję turystyczną. Dzięki dość oryginalnym chatom, nota bene zdobionym na dużą skalę dopiero po drugim pożarze, udało się. Historii i tradycji tam niewiele, ale wioseczka jest faktycznie urocza, więc interes się kręci. Natomiast autentyczności w tym tyle, co w kenijskich “prawdziwych wioskach masajów”.
Agnieszka Ptaszyńska
19 grudnia, 2016Dzięki Mike za te dokładne informacje. Czyli historia jest tym bardziej podobna do tego, co dzieje się w Krainie Otwartych Okiennic na Podlasiu. 🙂
~Pudelek
17 grudnia, 2016Nie jestem pewien, czy po pożarze nawiązano do tradycji prababć, bo z tego co się orientuję zdobienie domów pojawiło się właśnie wówczas, a nie wcześniej 😉 Jest to więc dość młoda tradycja, ale jakże piękna 🙂
Ładnie to wygląda zimą, ja miałem okazję tylko latem: http://hanyswpodrozach.blogspot.com/2016/05/cicmany-chaupy-malowane-wapnem.html
Agnieszka Ptaszyńska
19 grudnia, 2016Zgodnie z informacjami w artykułach naukowych – zdobienie pojawiło się już w XVIII wieku. Ale to prawda – masowo dopiero w latach 20tych.
~Pudelek
17 grudnia, 2016Nie jestem pewien, czy po pożarze nawiązano do tradycji prababć, bo z tego co się orientuję zdobienie domów pojawiło się właśnie wówczas, a nie wcześniej 😉 Jest to więc dość młoda tradycja, ale jakże piękna 🙂
Ładnie to wygląda zimą, ja miałem okazję tylko latem: http://hanyswpodrozach.blogspot.com/2016/05/cicmany-chaupy-malowane-wapnem.html
Agnieszka Ptaszyńska
19 grudnia, 2016Zgodnie z informacjami w artykułach naukowych – zdobienie pojawiło się już w XVIII wieku. Ale to prawda – masowo dopiero w latach 20tych.