Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Goerlitz: Najpiękniejsze miasto Niemiec… graniczy z Polską!

Wiecie jak to jest ze wspaniałymi atrakcjami turystycznymi?

Im dalej taka atrakcja jest, tym bardziej rośnie w naszych oczach. Przemierzamy setki i tysiące kilometrów, by oglądać piękne miasta i miasteczka. Zostały one oznaczone w przewodnikach, jako warte zobaczenia. Powtarzały to internety i nasi znajomi. Tak jest z Paryżem. Z Rzymem czy z małymi włoskimi miasteczkami.

A potem słyszymy o pięknym mieście na granicy z Polską. Też internety i znajomi mówią, że to wspaniałe miejsce, ale my im wierzymy trochę mniej.

Polską a  Goerlitz

Dlaczego? Wydaje nam się, że przesadzają. Że w ich wychwalaniu należy dodać słowa „na miarę”. „Piękny kościół, na miarę Śląska”, „piękne miasteczko, na miarę Wielkopolski”. „Rewelacyjny street art, na miarę małych miast”.

W naszych oczach oznacza to tyle, że owszem. Ten kościół, miasteczko czy street art jest wart zobaczenia, ale nie jest wart specjalnej wycieczki w te strony.

No to powiem wam jedno: położony przy granicy z Polską Goerlitz jest przepięknym miastem. Nie na miarę. Jest po prostu przepiękny! I naprawdę trzeba go zobaczyć! Warto wybrać się tam na cały weekend.

Do tej pory to najpiękniejsze niemieckie miasto, jakie widziałam!

Gdzie leży Goerlitz i jak tam trafiliśmy? 

Goerlitz to miasto w Saksonii położone przy samej granicy z Polską. Jego bliźniaczym odpowiednikiem w Polsce jest Zgorzelec. Tak jak Cieszyn i Český Těšín, mieszkańcy traktują jako jedno miasto, swobodnie przemieszczając się przez granicę, by zrobić zakupy czy iść do knajpy, tak w mieście Zgorzelec/Goerlitz wydaje mi się to jeszcze bardziej widoczne. W czasie naszych odwiedzin w kawiarniach i restauracjach po niemieckiej stronie Nysy, spotykaliśmy głównie rodaków. Z kolei na odbywającym się właśnie w Polsce festiwalu kulinarnym co chwilę potykaliśmy się o niemieckich uczestników, którzy – uwaga – całkiem nieźle mówili po polsku.

Gdy w maju wyruszyliśmy w naszą samochodową miesięczną podróż #doorvieto Goerlitz było pierwszym miastem, gdzie się zatrzymaliśmy. Ktoś powiedziałby – nie zajechaliście daleko. To tylko trzy godziny od domu.

Tak! Ale nam się nie spieszyło. Chociaż jechaliśmy do włoskiej Umbrii, to jednak liczyła się podróż, a nie destynacja. Po drodze zwiedzaliśmy Niemcy (saksoński Goerlitz i frankoński Bayreuth), we Włoszech zatrzymaliśmy się na dłużej w Południowym Tyrolu i krainie Prosecco w prowincji Treviso. W drodze powrotnej odwiedziliśmy moich znajomych w Modenie i zatrzymaliśmy się w Austrii.

Jechaliśmy do Włoch, ale chcieliśmy zwiedzać miejsca w trzech krajach. I o ile macie czas – bardzo wam polecam taki sposób podróżowania!

NOCLEG W GOERLITZ – NIEMIECKIE HOSTELE DLA RODZIN!

Już kilka miesięcy temu, na targach turystycznych w Berlinie, dowiedziałam się super rzeczy. W Niemczech są schroniska młodzieżowe skupione na goszczeniu rodzin! Ze wszystkich 500 schronisk Jugendherberge (DJH), aż 128 jest tak zaprojektowanych, by były wygodne przede wszystkim dla rodzin.

Zaskoczeni? Ja bardzo! Okazało się, że hostel nie oznacza wieloosobowej sali i głośnej imprezy do rana! W schronisku Görlitz Altstadt dostaliśmy przestronny dwupokojowy lokal z łóżeczkiem dla dziecka, przewijakiem, a nawet barierką przy schodach i zatyczkami w kontakcie. Na stołówce z kolei czekały na nas krzesełka dla niemowlaków i mikrofale, w których można było podgrzać pokarm dla maluszków. Dla starszych dzieci jest pokój zabaw.

Drzemki małej uskutecznialiśmy na hostelowym podwórku i balkonie. A najfajniejsze, że do Dolnego Rynku mieliśmy chyba 10 metrów! Wszystkie rodzinne schroniska możecie znaleźć na oficjalniej stronie Jugendherberge.

 

Szlakiem DJH możecie podróżować niemal wszędzie! Prześpicie się w nich tak w dużych miastach, jak i w górskich miejscowościach. A czy Niemcy są ciekawe? Mega! Kliknijcie po garść inspiracji!

 

ZWIEDZANIE GOERLITZ – PIERWSZY RZUT OKA NA MIASTO

Kto by pomyślał, że wyjeżdżając o szóstej rano z Leszna, na miejscu będziemy już… na śniadanie! Zaparkowaliśmy w okolicy Obermarkt i stamtąd już na piechotę wybraliśmy się w stronę starego miasta.

W Goerlitz mamy dwa rynki! Mniej ciekawy Rynek Górny (Obermarkt), na którym znajduje się między innymi wieża widokowa i przepiękny Rynek Dolny (Untermarkt), na który prowadzi stąd miejski deptak. Po lewej stronie mijamy informację turystyczną. Nie byłabym sobą, gdybym do niej nie pognała – niestety zawiodłam się. W przeciwieństwie do informacji w Zgorzelcu (która jest świetna!), panie w Goerlitz, mimo że mówiły po polsku, były bardzo zdziwione, czego od nich oczekuję i ich jedyną pomocą było podanie mi mapki z atrakcjami. Na pytanie, co powinnam zobaczyć przez dwa dni zwiedzania, odpowiedziały „zaznaczone miejsca”. To tyle jeśli chodzi o promocję swojego miasta.

Ale wracając z dygresji – żadna osoba na niewłaściwym miejscu nie zniszczy ci dnia, jeśli za minutę wejdziesz na goerlitzki Dolny Rynek (Untermarkt)!

Rynek nie jest duży, a jednak – jest jednym z najpiękniejszych placów, jakie widziałam. Prócz renesansowych i barokowych kamienic, znajdują się tu dwa ratusze – stary, z przepięknymi renesansowymi schodami i nowy, Waga Miejska, czyli miejsce, gdzie w średniowiecznych miastach ważyło się towary i fontanna Neptuna (ha! Niczym w ukochanej Bolonii).

To było to miejsce! W budynku dawnej apteki siadamy na śniadanie.

GOERLITZ: ZABYTKI I NAJWIĘKSZE ATRAKCJE

Goerlitz to miasto muzeum! Wiecie ile znajduje się tu zabytków? 4000! W przeciwieństwie do innych niemieckich miast (BerlinaDrezna czy Norymbergi), Goerlitz nie zostało zniszczone w czasie II wojny światowej. Dzięki temu dzisiaj, spacerując ulicami miasta, oglądamy arcydzieła architektury gotyckiej, renesansowej, barokowej, aż po secesję! Rzut oka na każdy z tych budynków, zajrzenie do każdej klatki schodowej czy na każde podwórze stanowi ciekawostkę. Nawet nasz mieszczący się przy Dolnym Rynku hostel oferował takie atrakcje.

Czy jest coś, czego w Goerlitz nie można przegapić, co koniecznie warto zobaczyć? Na pewno trzeba sięprzespacerować na Górny i Dolny Rynek. Można zajrzeć do górującego nad rzeką kościoła Peterkirche i zaraz potem przejść się Mostem Staromiejskim do Polski. Na pewno warto zobaczyćDom Biblijny i koniecznie secesyjny dom towarowy (o nim za chwilę). Ale Goerlitz okazało się miastem, w którym mapa atrakcji nie ma żadnego sensu. Największą atrakcją jest błądzenie po uliczkach i oglądanie coraz to nowych kamienic i zakamarków. Te się nigdy nie kończą, a są coraz piękniejsze!

NIEMIECKIE HOLLYWOOD PRZY POLSKIEJ GRANICY!

Co z tym domem towarowym? Że jest piękny? No jest, ale już go pewnie gdzieś widzieliście – myślicie. Owszem widzieliście! W filmie Grand Budapest Hotel!

Wiemy już, że Goerlitz, jako jedno z niewielu niemieckich miast zachowało swoją przedwojenną architekturę. Wiedzą też o tym w Hollywood i filmowcy tłumnie przyjeżdżają do miasta, by kręcić kolejne wielkie filmy. Quentin Tarantino kręcił tu sceny do Bękartów wojny, Wes Anderson Grand Budapest Hotel, a filmowy Berlin w Lektorze to w rzeczywistości również Goerlitz. Zresztą obdartych, nieodnowionych kamienic ze starymi napisami (w jednej z nich mieszkała filmowa Hanna Schmitz) jest tu wiele. Stawałam przed nimi, robiłam zdjęcia i oddychałam atmosferą z tego znakomitego filmu.

A to dopiero początek. Görliwood – bo tak czasem nazywane jest miasto – było miejscem kręcenia kilkudziesięciu filmów. Miasto jest dumne ze swojej roli i chętnie ją promuje. W internecie można znaleźć propozycje filmowych spacerów i mapy filmowych miejsc. Wielbiciele kina znajdą tu również małe kino-kawiarnie (prowadzona przez Polaka!) czy Nyski Festiwal Filmowy.

Książki o Goerlitz

Znalezienie książek o Goerlitz czy nawet szerzej – o całej Saksonii – było wyzwaniem. Ale jednak okazało się, że mamy na rynku ciekawe pozycje. Ciekawym pomysłem jest też przeczytanie książek, na podstawie których były kręcone w Goerlitz filmy. Dlatego jeśli tak jak ja lubisz czytać o odwiedzanych miejscach, to polecam:

  • K.-M. Gauss – Umierający Europejczycy; opowieść o umierających europejskich mniejszościach. Jest część o Łużyczanach, którzy zamieszkują Saksonię. Szukajcie w bibliotekach
  • H. Waniek – Finis Silesiae; znakomity obraz Śląska (i Goerlitz), którego już nie ma. Pozycja bardzo polecana. Tylko biblioteki i second hand
  • M. Zusak – Złodziejka książek; ekranizacja tego bestsellera kręcona była w Goerlitz
  • B. Schlink – Lektor; a to mój ulubiony film kręcony w mieście. A książka jest chyba jeszcze lepsza. Obecnie w bibliotekach
  • Ucieszy was też, że dostępny jest przewodnik po polsku: Przewodnik ilustrowany. Zgorzelec-Gorlitz.

Będzie mi bardzo miło, jeśli kupicie książki przez powyższe linki. Dzięki temu dostanę drobną prowizję, co pomoże mi dalej prowadzić blog. Dziękuję!

A ZGORZELEC? CZY JEST TAM CO ZOBACZYĆ?

Niewątpliwie jedną z największych atrakcji Goerlitz jest przejście na piechotę do Polski. No bo jak często spacerujemy między granicami krajów? Ja robię to najczęściej w Cieszynie. Na granicy polsko-niemieckiej zdarzyło mi się to dopiero drugi raz.

Tego majowego dnia mieliśmy szczęście. W polskim Zgorzelcu, zaraz po wyjściu z mostu, odbywał się akurat zlot foodtracków. Napełniliśmy brzuchy i piechotą poszliśmy na spacer wzdłuż Nysy. Cel: Park Andrzeja Błachanca.

Polski Zgorzelec, w przeciwieństwie do swojego niemieckiego bliźniaka, nie ma wielu pięknych miejsc. Jednak niewątpliwie warto zobaczyć wspomniany park i znajdujący się w nim monumentalny eklektyczny Miejski Dom Kultury z przełomów XIX i XX wieku.

Stąd już Mostem Przyjaźni wracamy do Goerlitz, by wypić kolejną kawę w urokliwej kawiarni, posiedzieć na słońcu nad rzeką i łazęgować bez celu po szerszych i węższych ulicach.
Jutro kolejne niemieckie miasto. Cel: Bayreuth!

A jeśli podobał Ci się ten tekst i pomógł Ci w przygotowaniu wyjazdu, to możesz mi podziękować i kupić mi wirtualną kawę. Dzięki niej będę pisać jeszcze więcej!

Exit mobile version