W życiu każdej matki przychodzi ten moment. Pierwsza samodzielna podróż z dzieckiem! Żadnych ojców, żadnych babć i cioć do pomocy. Tylko ja i córka. I jeszcze bagaże i dziesiątki współpasażerów.
Nasz pierwszy raz był we wrześniu. Kora miała wtedy 10 miesięcy, a ja – zaproszona przez przyjaciółkę – postanowiłam przyjechać na kilka dni do Krakowa. Tym razem bez Piotra. Tylko ja, Korcia i ukochany Kraków.
Zobacz też: Lot z dwójką dzieci. Bez taty!
Samotna podróż z niemowlakiem – samochodem czy pociągiem?
Przez chwilę myślałam o opcjach. Mogłyśmy jechać samochodem. Jednak nie wyobrażam sobie gnać 350 km z Korą w foteliku na tylnym siedzeniu, gdy ja pruję za kierownicą. Młoda musi mieć kogoś do zabawiania. Przeniesienie fotelika na przednie siedzenie nie wchodzi w grę. Ta opcja jest po prostu dużo mniej bezpieczna dla dziecka i tak jak czasem się na nią decydowałam, gdy z nosidełkiem podjeżdżałam kilometr do sklepu, tak nie wyobrażam sobie ryzykować na tak długiej trasie.
Wybrałam pociąg. Wpakowałam Korę w nosidło, wzięłam wózek-parasolkę do ręki, a na ramię zarzuciłam torbę WITTCHEN. Byłam gotowa na przygodę!
KUPOWANIE BILETU – CO WARTO WIEDZIEĆ O PODRÓŻY POCIĄGIEM Z NIEMOWLAKIEM
Kiedy zdecydowałam się na podróż pociągiem, pojechałam na dworzec, by kupić bilety. Dlaczego nie zrobiłam tego przez internet, jak zwykle? Bo niestety – strona Intercity jest nieidealna i nie ma wielu opcji zakupu biletów, które dostaniemy w kasie na dworcu.
BILETY RODZINNE INTERCITY
Przede wszystkim warto wiedzieć, że gdy jedziemy pociągiem Intercity z dzieckiem, przysługuje nam bilet rodzinny. Jest to fantastyczna opcja, bo nasze bilety kosztują wtedy 30% mniej niż zwykle! Dotyczy to nie tylko jednego opiekuna, a wszystkich dorosłych, którzy jadą z dziećmi (do 4 osób; 5 osób wliczając w to dziecko). Możemy więc jechać na wycieczkę z tatą i dziadkami i bobas gwarantuje nam ładny rabat. Dzieci do lat 4. jeżdżą za darmo. Wymagany jest dokument potwierdzający wiek dziecka.
PRZEDZIAŁY RODZINNE W INTERCITY
Druga informacja, to dostęp do przedziałów rodzinnych. Gdy w kasie kupujemy bilet, warto poprosić o miejsce w takim przedziale rodzinnym. Niestety, okazało się, że na mojej trasie takich przedziałów nie ma. Kasjerka zasugerowała, bym spytała o nie konduktora w pociągu.
Wybiegnę trochę w przyszłość i powiem – tak zrobiłam! Nie zdobyłam się jednak na wzięcie Korci na ręce i biegania po całym pociągu w poszukiwaniu konduktora. Usiadłam z nią na wykupionym miejscu, gdzie młoda – pierwszy raz w pociągu – wesoło dokazywała, chwytając raz za razem siedzącej obok kobiety (na szczęście – uff – bardzo przyjaznej) i po pół godzinie przyszedł konduktor, poprosić o bilety.
Wtedy zapytałam czy w pociągu znajduje się przedział rodzinny, a sympatyczny pan odpowiedział, że nie, ALE może mi otworzyć osobny przedział. Dzięki temu już do samego Krakowa jechałyśmy we dwie – Korcia miała miejsce do skakania po siedzeniach, a jak zmorzył ją sen (w końcu! Godzinę od celu!), to rozłożyłam jej kocyk i miała wystarczająco miejsca do spania. Sama rozprostowałam nogi, by stworzyć naturalną barierkę między dzieckiem i podłogą i w takiej pozycji dojechałyśmy na miejsce.
Co jeszcze? W pociągach w toaletach IC i EC są przewijaki! Nam się jednak nie przydał – przy prywatnym przedziale mogłyśmy się przewijać w nim. Przewóz wózka – również tego niezłożonego – jest darmowy, jednak uważajcie, by na pewno zmieścił się on w wagonie.
Lekcja dla dziecka – nowe doświadczenia. Lekcja dla rodzica – taka sama
Pamiętacie jedno z najważniejszych pytań każdej kobiety? W co by tu się ubrać?
Cóż, takie pytanie będzie nieobecne na waszej wycieczce solo z niemowlakiem. Chociaż gdy jedziecie z tatą samochodem, bierzecie trzy duże walizki, tym razem, cudownym sposobem, spakujecie się do jednej torby na ramię. Nie dlatego, że więcej byście nie chciały wziąć – pewnie że byście chciały. Ale powiedzmy sobie szczerze: macie do zabrania szkraba, wózek i bagaż. W bagażu pieluszki, ciuchy i akcesoria na trzy dni. I to wszystko trzeba wnieść i wynieść z pociągu.
Byłam w takiej sytuacji, że nikt po mnie na dworzec nie wyszedł. I choć często w takich momentach można liczyć na współpasażerów, mi się nie udało. Każdy się spieszył po swojemu, a żadna z twarzy nie wyglądała na tyle przyjaźnie, bym odważyła się poprosić o pomoc – zdarza się. Na szczęście bagaż był na tyle kompaktowy, że nie był to problem.
WÓZEK, NOSIDŁO, TORBA, CZYLI WIELKA TRÓJKA PODRÓŻY WE DWIE
Kluczowe były tu trzy gadżety:
Po pierwsze, lekki i składany wózek-parasolka. Pakunek niewielkich rozmiarów niosłam w lewej ręce, a po wyjściu z pociągu błyskawicznie go rozłożyłam, by korzystać z niego przez najbliższe krakowskie dni. My postawiliśmy na wózek Cybex Gb Pockit – najmniejszy wózek na świecie. Czy jestem z niego zadowolona? Przy transporcie faktycznie spisuje się wspaniale – można go włożyć nawet do plecaka. Jednak nie wydaje mi się on wygodny dla Korci. Młoda nieszczęśliwie w nim siedzi, ochrona przeciwsłoneczna jest niewystarczająca. Widziałam inne wózki, tylko trochę większe, a wydawały mi się dużo porządniejsze. Na plus przemawia cena. Nowy wózek kosztuje 500 zł.
Po drugie, nosidło ergonomiczne lub chusta (najlepiej kółkowa). Mogłabym na ich temat pisać hymny pochwalne. Sprawdzają się nie tylko w podróży, ale też przy szybkim wyskoczeniu do sklepu czy przy uspokojeniu płaczącego dziecka w domu. Jeśli spodziewacie się dziecka, to koniecznie zainwestujcie w chustę i idźcie na kurs chustonoszenia. Dla noworodkowej Korci był to jedyny skuteczny sposób, by przestała płakać. Zasypiała kilka minut po włożeniu do chusty.
Nosidło ergonomiczne sprawdza się dlatego, że jest od chusty szybsze.
W podróży mogą przeszkadzać ciągnące się po ziemi pasy, gdy próbujemy jak najszybciej założyć na siebie dziecko. Z pomocą przychodzi nosidło. Uwaga – by go używać, dziecko musi umieć siedzieć. I pamiętajmy, że kupujemy nosidło ergonomiczne, a nie wisiadło. To drugie jest bardzo szkodliwe dla fizjologii niemowlęcia, o czym przeczytacie tutaj.
Nosidło bardzo się przydało w dwóch kluczowych momentach: wejścia i wyjścia z pociągu. Dzięki niemu miałam wolne ręce i w jednej mogłam trzymać wózek, a drugą przytrzymać się poręczy i otworzyć drzwi do przedziału. Torba wisiała na ramieniu. Jakbym się uparła, mogłabym w ogóle wózka nie brać i radzić sobie w Krakowie tylko z nosidłem. My postawiliśmy na nosidło Zaffiro.
Wreszcie po trzecie, niewielka, ale pakowna i poręczna torba. Padło na lekką jak piórko torbę na ramię Wittchen, którą zarzuciłam na ramię, a przez uchwyty przerzuciłam kurtkę. Dlaczego nie wzięłam walizki? Głównie dlatego, że wiedziałam, że będę z torbą spacerować po mieście jeszcze pół dnia. Ciągnięcie za sobą dużego i głośnego ustrojstwa (jeszcze po krakowskich kocich łbach!) nie mieściło mi się w głowie. Torba ma kilka kieszeni, do których można włożyć potrzebne na szybko rzeczy – do jednej śliniaczek, łyżeczkę i deserek, do drugiej pieluszkę i chusteczki, a do trzeciej telefon, portfel i bilety. Jednocześnie torba mieści się do kosza wózka. Nie mogło być lepiej!
CO SPAKOWAĆ NA WEEKEND MATKI Z NIEMOWLAKIEM? NIEZBĘDNE MINIMUM
Kilka miesięcy temu opublikowałam na blogu listę rzeczy do spakowania na wycieczkę samochodową z niemowlakiem. Uwielbiam ten wpis, głównie dlatego, że korzystam z niego przed każdym wyjazdem! Ale to była wersja maks. Tym razem pakujemy minimum. Wzięłam więc długaśną listę i zaczęłam wykreślać. Oto co zostało.
DLA DZIECKA:
ciuszki: 2 body z krótkim rękawem, w tym jedno na dziecku, 2 bluzeczki z długim rękawem, w tym jedno na dziecku, 2 pary skarpetek, jedne na dziecku, 2 pary spodenek, jedne na dziecku, kurtka i czapka, na dziecku
higiena: masło shea – zarówno do pupy, jak i do kąpieli i pielęgnacji (i mamy i córki), 1 pielucha tetrowa – na wszelki wypadek, mała paczka chusteczek nawilżonych, 5 pieluszek jednorazowych , woreczek na zużyte pieluszki
jedzenie: 3 jednorazowe śliniaczki (zwykle jeden śliniak używamy do dwóch lub trzech posiłków. Są w Rossmannie – rewelacja, choć nie zero waste, deserek w tubce (+ mleko z piersi w piersi )
inne: książeczka zdrowia, jedna książeczka i jedna mała zabawka, kocyk
DLA MNIE:
ciuchy: 2 pary majtek, jedne na mnie, 1 biustonosz – na mnie ;), 2 pary skarpetek, jedne na mnie, 1 spodnie – na mnie, 2 bokserki – jedna na mnie, 1 bluzka z długim rękawem – na mnie, kurtka, buty i czapka – na mnie
higiena: szczoteczka do zębów, dezodorant, szczotka do włosów
inne: portfel, smartfon, słuchawki i ładowarka, czytnik, butelka wody i kanapka
i… to wszystko!
Jak widzicie grunt to minimalizm! Oczywiście na całe trzy dni nie starczy 5 pieluszek i mała paczka chusteczek. Dziecka też nie wykarmię jedną tubką (choć tak naprawdę cycem bym wykarmiła). Pamiętajmy jednak, że nie jedziemy na koniec świata, a w miejscu do którego zmierzamy są sklepy. Wszystko, co potrzebne, kupię na miejscu, gdy już dotrę do mieszkania przyjaciółki (czy w innym przypadku – hotelu) i zostawię rzeczy z torby.
A ciuchy? Czy tyle mi starczy? Oczywiście, że by nie starczyło. Decyduję się jednak stanąć wieczorem przy umywalce i przeprać ciuchy w ręce. Zajmuje mi to 10 minut.
Rezygnuję z gadżetów. Nie biorę aparatu, laptopa, laktatora, witamin. Kosmetyki? Masło shea wystarczy!
JAK PRZEŻYŁYŚMY PODRÓŻ SAM NA SAM?
Przyznam szczerze, że dopóki siedziałyśmy w przedziale dla wszystkich, było ciężko.
Młoda nie mogła usiedzieć na kolanach, wszystko i wszyscy ją ciekawili, a niekoniecznie chciałam, by chodziła po współpasażerach.
Odetchnęłam, gdy otwarto nam przedział tylko dla nas. To była nowa jakość! Tam Kora latała, gdzie chciała, a ja spokojnie podtrzymywałam ją tyle, ile było konieczne. Gdy usnęła, oddałam się spokojnej lekturze.
A w Krakowie… w Krakowie zawsze jest dobrze! I nawet dokupione na miejscu książki się zmieściły ;).
Cykl artykułów o pakowaniu na wyjazdy z dzieckiem jest pisany we współpracy z firmą WITTCHEN, której dziękuję za torby. Wyczekujcie kolejnego tekstu – tym razem o podróży samolotem.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Joanna
12 grudnia, 2020Super artykuł 🙂 Właśnie szukałam miejsc, które mogę odwiedzić z dziećmi i przeglądałam noclegi w Krakowie. Dawno tam nie byłam!
Martyna
30 stycznia, 2020Warto wiedzieć o wszystkich udogodnieniach jakie czekają w pociągach na rodziców podróżujących z małymi oraz większymi dziećmi.
Hania
11 października, 2019Moim niezbędnikiem w podróżowaniu z dzieckiem są ręczniki z mikrofibry! Sprawdzają się doskonale w wielu sytuacjach i do tego są bardzo lekkie i zajmują bardzo mało miejsca. Zastępują kocyk, podkład do przewijania, a czasem nawet… pieluszkę! 🙂
Lls
3 lutego, 2019Zastanawiam się jak młoda mama, podróżująca samotnie, ponoć nieprosząca nikogo pomoc, a po którą nikt nie wyszedł na dworzec ma zdjęcia z dzieckiem na ręku? I to bez seflie sticka… Srsly?
admin
10 lutego, 2019są sposoby ;). Chociażby samowyzwalacz