Znowu przyszła zima. Dni są zdecydowanie za krótkie, temperatura za niska, a na wielkopolskich nizinach brakuje śniegu.
O tej porze roku akceptuję tylko dwa rodzaje wycieczek. Albo jest to wyjazd do cieplejszych krajów, jak do Izraela czy na Wyspy Kanaryjskie, albo wręcz przeciwnie – do krainy LEPSZEJ zimy, gdzie spadło WIĘCEJ śniegu, a trasy, na których można jeździć na nartach czy sankach są bardziej pochyłe. Dlatego co roku, od dwudziestu lat, zimą całą rodziną jedziemy na narty.
Tym razem padło na Turracher Höhe- idealny ośrodek na narty dla rodzin z dziećmi. Dlaczego? Jedziemy z listą!
1. Turracher Höhe – Niewielki ośrodek, gdzie wszystko jest na wyciągnięcie ręki
Turracher Höhe znajduje się na granicy Styrii i Karyntii. I to dosłownie – granica przechodzi przez środek miejscowości i przez wspaniałe wielkie jezioro, wokół którego wszystko się dzieje. W tej niewielkiej wiosce poza sezonem mieszka zaledwie kilkadziesiąt rodzin. To nadaje miejscu niezwykle rodzinnej atmosfery – mieszkańcy witają się na ulicy, wpadają do siebie do hoteli na poranną kawę, współpracują, a wieczorem w tym samym lub innym hotelu siadają przy barze.
Wszędzie jest nie więcej niż kilkadziesiąt kroków – niezależnie od tego, w której części wioski mieszkacie, możecie śmiało uznać, że samochód wam nie jest potrzebny i ze swojego hotelu do kolejki narciarskiej dojdziecie spokojnie na piechotę.
2. Zajmie się Tobą narciarski kamerdyner!
W Turracher Höhe znajduje się 38 km stoków, co – bądźmy szczerzy – w Austrii nie jest dużo. Ośrodek zrobił z tego zaletę. Podczas gdy tłumy narciarzy pojadą do Sölden czy Kaprun, ci co wybiorą Turracher Höhe spotkają się z luksusową obsługą.
Na stokach spotykamy narciarskich kamerdynerów, którzy serwują pełnoletnim narciarzom prosecco, a tym młodszym proponują lizaki i cukierki. Codziennie rano ci sami kamerdynerzy organizują dla turystów wycieczki – czy to narciarskie zwiedzanie stoków czy spacer na rakietach śnieżnych. I teraz uwaga – uczestnictwo w programie jest bezpłatne! Wystarczy być gościem jednego z hoteli oznaczonych muchą kamerdynera.
3. W Turracher Höhe nie ma tłumów i kolejek do kolejek 😉
Wspomniałam już wyżej, że ośrodek jest niewielki. Pierwszy raz w Austrii trafiłam na miejsce, gdzie przy stoku nie ma olbrzymich parkingów, na których nie ma gdzie stanąć.
Gdy podjeżdżam do wyciągu, niemal natychmiast siadam na kanapie, która wiezie mnie z powrotem na szczyt. Podobnie na trasie – jest niemal pusto.
Czasem się zastanawiałam czy czasem ośrodek nie krzyknął “uwaga, jedzie dziewczyna z aparatem. Usuńcie ludzi, by mogła pokazać piękno pustych stoków”…
4. Idealny ośrodek narciarski dla dzieci – szerokie i płaskie stoki
…A co za tym idzie, te stoki są super bezpieczne! Jeśli szukacie na stokach adrenaliny i celujecie w czarne trasy… cóż – wybierzcie inne miejsce. W Turracher Höhe większość stoków jest niebieskich (13 km) i czerwonych (22 km).
Więcej – ośrodek został tak zorganizowany, że znajduje się tu wiele atrakcji specjalnie dedykowanych dzieciom. Kilka placów zabaw, szkoły jazdy dla najmłodszych, a także zjazdy specjalnie dla dzieci, czyli funslopy, a wśród nich…
5. Najdłuższy Funslope w Austrii
XXL Funslope to 850 metrowy zjazd, w czasie którego wjeżdżamy na mostki, przejeżdżamy pod nimi, przybijamy piątki z ustawionymi na trasie łapkami, które nas dopingują. Dla starszych wyczynowców obok zrobiono Snowpark, w którym ci zaszaleją na deskach.
Może nam dorosłym nie potrzeba na stoku nic więcej, prócz pięknych widoków i świetnie przygotowanych tras (no – i tego prosecco). Ale zapewniam, że dzieciaki na funslope się wspaniale bawią
6. Przełęcz Turracher Höhe i piękne okolice na spacer
Zawsze powtarzam, że wycieczka na narty nie powinna się ograniczać do samego narciarstwa. Pamiętajmy, że jedziemy do innego kraju i z zabawą na stoku może – a nawet powinno – łączyć się trochę krajoznawstwa.
W Sölden możecie odwiedzić najwyżej położone muzeum motocykli na świecie, w Kaprun zdobycie dyplom z jodłowania, a w Lesie Bregenckim zobaczycie wspaniałą drewnianą architekturę na miarę XXI wieku.
W Turracher Höhe, które znajduje się na wysokości 1800 metrów, przyjemny jest sam spacer dookoła pięknego Turracher See – jeziora, wokół którego wznoszą się hotele i pensjonaty – przy jednym z nich możecie się kąpać w ciepłych źródłach. Brak głównej drogi w okolicy zapewnia spokój, wysokość sprawia, że powietrze jest wspaniale odświeżające.
7. Atmosfera jak z “Czarodziejskiej Góry”
A te hotele… Jak z powieści o położonych w górach pensjonatach, w których czas jakby przystanął, a ich goście niespiesznie spacerują po okolicy, oddając się intelektualnym rozmowom.
Turystyka w Turracher Höhe zaczęła się już w XIX wieku. Wtedy powstał pierwszy hotel – dziś Schlosshotel Seewirt, w którym miałam przyjemność nocować. Powiem to z lekkim wstydem, ale będąc w takich wnętrzach (w naszym hotelu była na przykład gustownie urządzona biblioteka) nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Mogłam po prostu się gościć.
8. Mythos Edelstein Kranzelbinder – największa w Austrii kolekcja minerałów
Jeśli macie ochotę na jakieś muzeum, to Turracher ma dla was perełkę. To Mythos Edelstein Kranzelbinder – największe w Austrii muzeum minerałów. Ojciec rodziny – pan Kranzeldinber – był przewodnikiem górskim. Ze swoich wycieczek po Alpach przynosił znalezione przez siebie minerały.
Kolekcja z roku na rok rosła, aż w końcu powiększyła się o okazy z całego świata. Dziś muzeum prowadzi jego syn, a kolekcja zajmuje aż 500 metrów kwadratowych. Szczególnie piękne są kolekcja ametystów i skrzemieniałe drzewa, które rodzina przywiozła ze swoich podróży po Stanach.
9. Rewelacyjna kuchnia w Schlosshotel Seewirt!
Gdy opowiadam o pobycie w Turracher Höhe, to często wspominam, że ja tu przede wszystkim jadłam.
Philip – właściciel hotelu Schlosshotel Seewirt robi to, co kocha – a kocha gotować. Postawił sobie za cel prowadzić nie tylko bardzo dobry hotel, ale również rewelacyjną restaurację. Dlatego już od rana goście raczą się obfitym śniadaniem. Po kilku godzinach zjeżdżają na lunch, składający się z sałatek, zupy z dnia poprzedniego i z typowo austriackiego jadła typu kiełbasy, lub pieczone ziemniaki z boczkiem.
Ale prawdziwa uczta jest wieczorem. Codziennie czekała na nas sześciodaniowa kolacja – każdego dnia inna. Zawsze zaskakiwały nas misternie przygotowane przystawki, zupy, sałatki, a w końcu dania główne – mięsne, rybne, lub wege – i desery. Kuchnia była zarówno tradycyjna (sznycle wiedeńskie), jak i flirtująca ze smakami włoskimi czy nawet tajskimi. Hotel dodatkowo ma piwniczkę winną, a sommelier codziennie podpowiada gościom, jakie wino najlepiej komponuje się z wybranym daniem.
W hotelu, prócz sali jadalnianej dla gości, znajduje się niewielka restauracja, więc nawet jeśli w nim nie śpicie, możecie spróbować słynnej kuchni. Kilka osób potwierdziło, że jest najlepsza w okolicy
10. A z niemowlakiem? Sanki, rakiety śnieżne, place zabaw (czyli co na to Kora? – 14 miesięcy)
I w końcu – a co robić, jeśli nie możemy wyjść na narty? Co jeśli – tak jak ja – przyjechaliśmy tu z niemowlakiem, z którym zawsze ktoś musi zostać.
Przede wszystkim – moja Kora uwielbia wodę. Codziennie chodziłam z nią raz lub dwa razy dziennie na godzinę do hotelowego basenu, gdzie młoda żywo naśladowała pływających dorosłych.
Wypożyczyłyśmy też sanki, w których jeździłyśmy po okolicy zamiast w tradycyjnym wózku. Ta opcja zdecydowanie lepiej się sprawdzała po ośnieżonych ścieżkach.
No i wreszcie jedna z moich ulubionych form spędzania czasu zimą – rakiety śnieżne. Wypożyczyłam je na miejscu, spakowałam Korę do nosidła i ruszyłam na spacer na zamarznięte jezioro i dalej w las.
I wiecie co było wspaniałe? Pojechałyśmy zimą do górskiej miejscowości, ale zamiast smogu, zastałyśmy wspaniałe rześkie powietrze. Da się? Da się!
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Zgorky
26 kwietnia, 2021Najchętniej jeżdżę do Włoch, ale zachęciłaś mnie. Kiedyś się tam wybiorę.
MAGDA
2 grudnia, 2019Pochodzę z Podhala i dla mnie zawsze wyjazdy na narty były jakąś abstrakcją totalną 😀 A dzisiaj to bym chętnie pojechała na narty zagranico 😀
admin
4 grudnia, 2019hashtag: #gdziejestśnieg
Diana
2 grudnia, 2019Z Twojego opisu i zdjęć, to miejsce bardzo przypadło mi do gustu. Po pierwsze na ten moment Twoja kraina lepszej zimy jest jeszcze lepsza niż moja – Islandia – gdzie śniegu nie ma i na razie mogę sobie tylko pomarzyć o zimowych aktywnościach. Po drugie skoro i te stoki nadają się dla dzieci, to i dla mnie, bo z nartami będę dopiero zaczynać swoją przygodę. A po trzecie – MINERAŁY! Absolwenta wydziału geologicznego minerały ostatecznie mnie przekonały, że to miejsce zasługuje na odwiedziny! 😀 Buźka dla Was!
polegytravels
1 grudnia, 2019Jestem jedną z tych osób, które nigdy nie jeździły na nartach i zupełnie się na tym nie znają. Zawsze chciałam spróbować, ale jednak obawa przed złamaniem sobie kończyn była zbyt duża (a przy mojej zgrabności to bardzo prawdopodobne) 😉 Ale byłam zimą w Garmish-Partenkirchen i było super! Poza nartami jest tam mnóstwo atrakcji. I myślę, że w Turracher Höhe jest nawet lepiej bo jest dużo mniej turystów, a widać, że nawet jak ktoś nie jeździ na nartach to znajdzie coś dla siebie 🙂 Bardzo podoba mi się funkcja narciarskiego kamerdynera. Nie wiedziałam nawet, że coś takiego istnieje 🙂
Julia
26 listopada, 2019Ja nie w temacie – ale masz fajnie zdjęcie profilowe z Korą ?
MS
25 listopada, 2019Ojjj lubię takie widoki pooglądać na ekranie laptopa, kiedy jestem okryta ciepłym kocykiem i z herbatką w ręce . Kiedyś, kiedy byłam młodsza lubiłam śnieg, teraz jednak wolę wyższe temperatury 😉
Emilia
1 listopada, 2019Wspaniały artykuł, świetne zdjęcia
Michal
16 marca, 2019Ten ośrodek posiada doskonałe trasy asfaltowe na rower szosowy, można naprawdę intensywnie zmęczyć łydki :). No i te widoki
Wypożyczalnia nart Szczyrk
19 lutego, 2019Wow, na prawdę robi wrażenie, ogromny plus za wiele atrakcji 🙂