Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Sycylia w czasach koronawirusa: wywiad z Aleksandrą Carollo

Koronawirus we Włoszech – czy we Włoszech jest armagedon?

W związku z epidemią COVID-19 we Włoszech w polskiej cyberprzestrzeni pojawia się coraz więcej filmików, tekstów i nagrań audio. Często przedstawiają dantejskie sceny: ludzie, którzy umierają w domach, bo nie ma miejsc w szpitalach. Puste i nieuzupełniane półki mają przyczyniać się do głodu mieszkańców. Nasz kraj obiegł również apel lekarza z Bergamo opublikowany po włosku, a następnie przetłumaczony – bardzo mocny i potrzebny. Niestety wielu czytelników zapomina, że lekarz nie mówi o sytuacji w całych Włoszech, a konkretnie o Bergamo – miejscowości w której obecnie jest najwięcej stwierdzonych przypadków COVID-19 w Europie (obecnie ponad 2000 przypadków). Czytajmy ten apel i wyciągajmy wnioski, jak należy postępować obecnie w Polsce. Ale nie straszmy się nawzajem, że Włochy upadły.

Dostaję te filmiki i teksty od wielu niezwiązanych ze sobą osób. Ich przekaz jest jasny: W całych Włoszech jest armagedon i zaraz tak będzie u nas. Tymczasem to nie jest prawda. Doniesienia o bardzo złej sytuacji w niektórych szpitalach są prawdziwe, ale nie dotyczą całych Włoch. Kraj stał się symbolem złego przygotowania do walki z chorobą, co również jest bardzo krzywdzące.

Od dzisiaj przez następne dni będę publikowała wywiady, jakie przeprowadzam z mieszkańcami różnych regionów Włoch. Mam nadzieję, że dzięki nim będziemy mieć lepszy wgląd na to, jak obecnie wygląda życie codzienne we Włoszech.

Bardzo ważne: nie bagatelizuję COVID-19. Sama jestem zwolenniczką autokwarantanny i będę śmiało używać hashtagu #zostańwdomu. Zrobiłam też zapasy na okres ok. 2 tygodni, by w razie kwarantanny naszej rodziny nie angażować znajomych w robienie mi zakupów. A na spacery z córką wychodzę i zamierzam wychodzić często i na długo, ale do lasów i na pola. Cykl ma na celu przede wszystkim zwrócenia uwagi na to, by sprawdzać źródła informacji i nie powielać niebezpiecznych plotek.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że moi rozmówcy mają różne podejście do sytuacji. Podobnie jak my w Polsce – niektórzy boją się bardziej, inni mniej. Właśnie dlatego wywiady nie mówią o kondycji szpitali, zagrożeniu czy sensie działań władzy. Skupiamy się tu na indywidualnych doświadczeniach i życiu codziennym.

Pierwszą rozmowę przeprowadziłam z mieszkanką Sycylii – Aleksandrą Carollo. Ola mieszka w Trapani, ma dwójkę dzieci i współprowadzi biuro podróży i wynajmuje mieszkania turystom. Na Facebooku prowadzi grupę Sycylia – Trapani dla Polaków (www.trapani.pl). 


Koronawirus na Sycylii

Na dzień 13 marca na Sycylii stwierdzono 130 przypadków, a 2 osoby umarły w związku z chorobą.


Cześć Olu. Dziękuję, że zgodziłaś się na wywiad. Mieszkasz w Trapani – mieście z 70 tysiącami mieszkańców, położonego 100 km na zachód od Palermo. Odnosząc się do Lombardii, gdzie jest stwierdzonych najwięcej zachorowań, jest to właściwie drugi koniec Włoch (do Mediolanu macie 1600 km). Powiedz mi czy w Twoim mieście są już przypadki zachorowań na COVID-19?

W Trapani zostały
potwierdzone 4 przypadki
COVID-19

W prowincji zostały potwierdzone 4 przypadki – 3 chorych znajduje się w szpitalu w Trapani, a jedna osoba została poddana kwarantannie w domu. Nie są to osoby z samego Trapani, ale z okolicznych miejscowości – Marsali, Alcamo i Mazary del Vallo. Jedna osoba jest na intensywnej terapii, dwie mają objawy choroby, a jedna pozostaje na obserwacji, ale nie ma żadnych objawów.

Czy osoby które miały styczność z chorymi, są poddane kwarantannie?

Tak. Kwarantanna trwa 14 dni. Chory z Marsali jest nauczycielem i jeszcze po zarażeniu się prowadził lekcje. Dlatego w Marsali wiele osób zostało poddanych domowej kwarantannie. Każda osoba, która miała styczność z chorym miała również robiony test na obecność wirusa. Procedura wygląda tak: test, potem 14 dni kwarantanny, a potem znowu test.

Służba zdrowia na Sycylii

W takim razie porozmawiajmy o szpitalach. Rozumiem, że skoro chorzy zostali przewiezieni do Trapani, to działa tutaj oddział zakaźny?

Do tej pory nie było takiego oddziału, ale stworzono go na potrzeby tej choroby. Dziś już mamy tu oddział intensywnej terapii i chorzy z całej prowincji przyjeżdżają do Trapani.

Dzisiaj na oddziale są trzy osoby, więc sytuacja jest dobra. Lekarze nie są przepracowani, nie brakuje środków. Oby tak zostało.

Sama jesteś diabetyczką. Leczysz się na cukrzycę typu I. Czy przez epidemię masz utrudnione leczenie?

Szpital w którym się leczę
w Partinico w prowincji
Palermo będzie w całości
przekształcony
w szpital zakaźny.

Tak, wczoraj dostałam informację, że szpital w którym się leczę w Partinico w prowincji Palermo będzie w całości przekształcony w szpital zakaźny. Jest to jedyny ośrodek na Sycylii specjalizujący się w cukrzycy typu I, więc teraz chorzy będą musieli szukać pomocy gdzie indziej.

Obecnie muszę przedłużyć dokument, który pozwoli mi na refundację pasków do glukometru. Do tej pory musiałam spotkać się w Partinico z lekarzem, który wystawiał mi dokument, który następnie zawoziłam do oddziału ASP – odpowiednika naszego NFZ. Obecnie nie muszę mieć zaświadczenia od lekarza, tylko mam pojechać bezpośrednio do funduszu, który przedłuży dofinansowanie na podstawie zeszłorocznych dokumentów. A że jestem w grupie ryzyka mogę też wysłać męża z pełnomocnictwem, by zrobił to za mnie. Więc pod tym względem jest łatwiej.

Dostałam też informację, że w aptekach brakuje insuliny. Wczoraj byłam więc u mojego lekarza rodzinnego, by zrobić zapasy.

Jak wygląda kwarantanna na Sycylii

Przejdźmy do życia codziennego. Podobnie jak mieszkańcy północnych Włoch, zostaliście poddani mocnym obostrzeniom. Z punktu widzenia Polaków sytuacja wyglądała bardzo dziwnie. Jednego dnia premier ogłosił strefę ochronną w Lombardii i ograniczył swobodne przemieszczanie się między gminami, a na drugi dzień rozszerzył ją na całe Włochy. Dlaczego, skoro liczba na Sycylii było wtedy tylko kilkadziesiąt przypadków?

Ponieważ w momencie gdy w mediach pojawiła się informacja o zamknięciu Lombardii i okolicznych prowincji na Sycylię przyjechało 20 000 osób! Byli to przede wszystkim pracownicy i studenci, którzy wrócili do domu. Wiemy ilu ich jest, ponieważ jest u nas obowiązek rejestracji podróżujących z Lombardii osób. Właśnie dlatego wprowadzono na wyspie kwarantannę i dziś wszyscy musimy siedzieć w domu. Nie wolno nam podróżować między gminami, z tego co wiem, z domu możemy wychodzić tylko do sklepu spożywczego, do pracy lub do lekarza. Na spacer z psem czy z dziećmi możemy iść tylko w obrębie naszej dzielnicy, „pod domem”.

Dziś w mieście można spotkać osoby legitymujące mieszkańców. Mój mąż przedwczoraj idąc na zakupy też był pytany, gdzie i w jakim celu idzie.

W momencie gdy premier ogłosił ograniczone poruszanie się po kraju, byłaś z mężem w Palermo – 100 km od dzieci. Rozmawiałyśmy wtedy i wiem, że bardzo mocno to przeżyłaś.

Tak. Odwiedziliśmy wtedy znajomych w Palermo. Jedliśmy kolację, piliśmy wino, a w tle w telewizji leciał film. Nagle został przerwany i na ekranie pojawił się premier Włoch – Giuseppe Conte, który powiedział, że o północy wszystkie miasta zostaną zamknięte. My byliśmy po butelce wina, 100 km od dzieci.

Na szczęście można było wrócić do miejsca swojego zameldowania. Uzupełniliśmy wymagany autocertyfikat i rano wróciliśmy do domu. Wtedy jeszcze po drodze nie było kontroli, które dzisiaj przy wyjazdach z miasta już są.

Czy na Sycylii w sklepach brakuje produktów?

Jak wyglądają w Trapani sklepy spożywcze? Czy to prawda, że brakuje produktów?

Nie. Sklepy spożywcze są pełne, bardzo dobrze zaopatrzone. Sama żartowałam z bratem, że mogę mu przesłać do Polski papier toaletowy. Zostały jednak wprowadzone restrykcje, co do sposobu robienia zakupów. Do sklepu idą pojedyncze osoby z gospodarstwa domowego, a nie cała rodzina. W małych sklepach wewnątrz mogą znajdować się tylko 3 osoby i mają zachować odległość jednego metra. Dlatego tworzą się kolejki i wiele osób czeka na zewnątrz.

Czy turyści mogą wyjechać z Sycylii?

Wraz z mężem wynajmujecie turystom mieszkania. Jeszcze w tym tygodniu mieliście u siebie klientów, również z Polski. Jak wygląda ich sytuacja? Czy mogli wrócić do domu?

Tak. Turyści wylecieli wczoraj do Polski. Dziś (w piątek 13 marca) są ostatnie loty zagraniczne z Palermo. Od jutra wszystko jest anulowane.

W piątek 13 marca
są ostatnie międzynarodowe
loty z Palermo.

Gorzej wygląda sprawa studentów ERASMUS-a, którzy u nas robią praktyki. Są tu na miejscu w Trapani, wynajmują  mieszkanie i powinni robić praktyki w naszym biurze turystycznym. Niestety biuro jest zamknięte, więc nie mogą realizować programu. Nie wiemy jeszcze jak zostanie to rozwiązane. Oni ponieśli duże koszty, które powinny być refundowane przez ERASMUS-a. Ale są refundowane wtedy, gdy program praktyk zostanie zrealizowany, co teraz jest niemożliwe. Jedyne co mogę im zlecić, to przetłumaczenie strony na język hiszpański (studenci są Hiszpanami).

Czekamy na rozwój sytuacji.

Dziękuję Ci za mnóstwo informacji i życzę powodzenia. Oby kwarantanna pomogła i liczba chorych na Sycylii szybko uległa zmniejszeniu.

Czy mieszkacie we Włoszech i chcielibyście opowiedzieć o sytuacji w waszej miejscowości? Chętnie posłucham. Napiszcie do mnie na fanpage’u, lub na maila zaleznawpodrozy@gmail.com. Wierzę, że wasze opowieści mogą nam bardzo pomóc poznać prawdę.

Exit mobile version