Kobiety kochają buty! Słyszeliście to kiedyś? Wychowane na „Seksie w wielkim mieście” i szafie Carrie (ależ oni płacą za te felietony w Nowym Jorku!), kodujemy sobie, że uwielbiamy ciekawe obuwie. Szpilki, botki, sandałki. Kozaki, japonki, koturny. Chodaki i klapki. I ja też regularnie kupuję nowe buty. Zresztą nie tylko ja. Kupuje je też Piotr i (za moim pośrednictwem) kupuje Kora. Tylko jakimś cudem u nas w 90% są to buty trekkingowe.
Jakie buty zabrać na wyjazd?
Od lat jestem fanką lekkiego bagażu. A nie ukrywajmy – najwięcej miejsca w plecaku czy walizce zajmują buty. Dlatego niezależnie gdzie i kiedy jadę, zawsze mam przy sobie dwie (i najczęściej tylko dwie) pary:
-japonki typu plażowego, które mogę założyć tak pod prysznic, jak i na ogród, plażę, szybki spacer do sklepu
-i właśnie buty trekkingowe. Chodzę w nich zarówno po górach, jak i po mieście.
Dlaczego na wyjazdy biorę buty trekkingowe?
Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego w górach należy mieć trekkingi. Dobra podeszwa, zabezpieczona kostka, antypoślizgowy bieżnik – to są podstawy bez których pójście na szlak – nawet ten średnio zaawansowany – może się niefortunnie skończyć. W końcu przez całe wakacje na facebookowych górskich grupach pojawiają się zdjęcia turystów w Tatrach w klapkach, japonkach, lekkich tenisówkach. I o ile nie przepadam za niekonstruktywnym hejtem, to takie naśmiewanie się (bez pokazywania twarzy delikwentów) może przynieść bardzo pozytywne skutki. W końcu nikt z nas nie chce być uznany za amatora i po zobaczeniu takiej salwy śmiechu, my już spakujemy do Zakopanego właściwe obuwie.
Ale dlaczego biorę buty trekkingowe również na wyjazdy nad jeziora, na szlaki nizinne, do włoskich miasteczek, a nawet do miast?
Odpowiedź jest prosta: ból stóp.
Nie jestem leniwą turystką. Wręcz przeciwnie. Gdy jadę na taką wycieczkę do miasta, to dziennie potrafię przejść 20 kilometrów. Próbowałam to robić w obuwiu miejskim. W eleganckich sandałach, w półbutach, w trampkach – nie było opcji. Moje nogi zawsze cierpiały, a podeszwa stóp bolała tak bardzo, że trzeciego dnia takiego wyjazdu, przede wszystkim odpoczywałam.
Co więcej – moje wyjazdy zwykle nie ograniczają się tylko do miast. A to zwłaszcza odkąd podróżuję z Piotrem, który jest wielkim fanem trekkingów wśród natury. Czy to w przypadku odwiedzin Edynburga, Bolonii czy wypoczynku na Lanzarote, zawsze wybieramy się na przynajmniej półdniowy spacer po pobliskich górach i wzniesieniach.
I tu wracamy do kwestii bagażu: by sprostać swoim oczekiwaniom, mieć zagwarantowaną wygodę, wytrzymałość i możliwość użycia butów tak w mieście, miasteczku, jak i na szlaku, wybieram buty trekkingowe. O ile nie planuję trekkingu w wyższych górach, a temperatura jest wyższa niż 15 stopni, są to buty trekkingowe niskie.
Jakie buty trekkingowe wybrać?
Wybór butów trekkingowych może onieśmielić. No bo jak zdecydować, które będą najlepsze? Czym się różnią buty za 100 zł od tych za 700 zł? I jakie „uatrakcyjnienia” w butach są nam niezbędne.
Przede wszystkim musimy sobie zadać kilka podstawowych pytań:
→ Jak często będziemy korzystać z butów (czy wyjeżdżamy raz na kilka lat czy raz w miesiącu)?
→ W jakim terenie będziemy ich używać (czy wybieramy się w wysokie Alpy czy chodzi raczej o spacery po szlaku na pojezierzu?)
→ Kiedy wyjeżdżamy (chodzi o śródziemnomorskie podróże w sierpniu czy zimowe spacery w rakach)?
→ Czy zależy Ci na ochronie przed błotem i deszczem? Czy twoje stopy łatwo się pocą? A może planujesz via ferraty?
Dopiero odpowiadając sobie na te pytania możemy zdecydować czy zależy nam na butach niskich czy z wysoką cholewką. Czy potrzebujemy obuwia skórzanego czy z syntetycznych materiałów. I w końcu czy chcemy mieć miękką podeszwę na lekkie trekkingi czy twardą, przydatną w skalistych górach.
Przeczytaj też: Najczęściej popełniane błędy przy wyborze butów górskich
Jak dobrać buty trekkingowe?
Jak dobrać rozmiar butów trekkingowych? Wbrew pozorom nie wystarczy podać swój standardowy numer stopy. W czasie trekkingu noga dużo pracuje, przez co zmienia swój kształt, puchnie i – co za tym idzie – jest większa niż rano po wstaniu z łóżka.
Poleca się, by wybierać buty o pół rozmiaru lub pełen rozmiar większe niż te, w których się chodzi na co dzień.
Jeśli mierzymy buty w sklepie, to warto wcześniej „zmęczyć nogi”. Pochodzić po schodach, iść na dłuższy spacer, albo wybrać się po buty po załatwieniu wszystkich innych sprawunków i dopiero wtedy zmierzyć obuwie. Pamiętajmy też by mieć na sobie skarpety trekkingowe (zwłaszcza jeśli kupujemy buty w góry). Te są zwykle grubsze niż skarpetki, w których chodzimy na co dzień, a co za tym idzie, one również wpływają na wielkość kupowanego przez nas obuwia.
Podobnie można zrobić w przypadku kupna butów online – zanim wyrzucimy dokumenty potrzebne do ewentualnego odesłania, zmęczmy nogi i sprawdźmy czy faktycznie kupiliśmy obuwie w dobrym rozmiarze.
Jakie są nasze ulubione marki?
Ja od jakiegoś czasu chodzę w Merrellach. Teraz postanowiłam uzupełnić garderobę o trekkingowe sandały Teva. Piotr po latach w Salewach teraz postawił na La sportiva i jest szalenie zadowolony (a on jest wymagający i buty górskie to jego konik). Kora dopiero zaczyna swoją przygodę z butami trekkingowymi. Zimę przechodziła w świetnych butach od Sergio Bardi, teraz postawiliśmy na Trollkids i Jacka Wolfskina.
A Róża? Róża jak na raczkującego niemowlaka przystało biega z bosą stópką 🙂
Artykuł napisany we współpracy ze sklepem e-horyzont.pl.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Co myślisz?