Molo Audace to początek. Trochę tak jest, że jak coś zaczynam gdzieś to na pierwsze głębokie wody idzie Triest. Tak było na Peronie4, jak również Architektura Muzeów. Triest to cudowny port, dobre miasto. W Trieście często bywałam, o różnych porach roku i mogłabym go gryźć z każdej strony. Czasem mam wrażenie, że nawet pisząc o pogodzie będzie hiperciekawie, bo zarówno bora, jak i sirocco, oraz sierpniowe upały z burzami są bardzo medialne.
I częściowo o pogodzie dziś będzie. Padło w mych myślach na triesteński betonowy przybytek wysunięty w morze. Molo Audace, czyli Śmiałe Molo.
Zobacz też: Triest. Co zobaczyć u króla Adriatyku
Historia Molo Audace.
Molo Audace zostało wybudowane w miejscu gdzie zatonął statek San Carlo pod koniec XVIII wieku. Wrak zabudowano i połączono drewnianą rampą z lądem. Pierwotnie pomost miał długość 95 metrów. Obecnie, po dwóch przebudowach wymiar sięgnął 246 metrów.
Molo nosiło przydomek San Carlo, od końca pierwszej wojny światowej mieszkańcy nazywają go Audace, na pamiątkę niszczyciela Audace, który dobił do portu 3 listopada 1918r.
Molo Audace wysuwa się w morze tuż przy Piazza Unita d’Italia (Plac Zjednoczenia Włoch), dając tym samym miłą perspektywę na wybrzeże i ratusz.
W “panoramie” widocznej z Molo dostrzec możemy pobliskie Aquario.
W obecnych czasach molo nie pełni funkcji portu, olbrzymi, przemysłowy port ulokowany jest w południowej części nabrzeża. Do Molo Audace dobijają jedynie małe, lokalne kutry.
Choć zawsze nocowałam dalej od centrum i morza, nie było takiego dnia bym na Molo Audace nie poszła. Wielki szary kloc, ozdobiony jedynie latarniami, bez barierek, drewnianych dywanów, a uwielbiany przez mieszkańców. Można tu się opalać, pić w letnie noce wino, a podczas zawieruchy smętnie patrzeć w mgłę morza. Zawsze jest wyjątkowo.
Pocztóweczki z Molo.
Są takie przejrzyste (zwykle zimowe) dni, kiedy tłem dla Molo są Alpy.
Są takie pochmurne dni, kiedy tłem dla Molo jest bezkres mgły, w której i tak się stoi bo wilgotność powietrza sięga stopięć procent.
Są takie słoneczne dni, kiedy tła molo nie widać, bo jest na nim zbyt tłoczno.
Są takie zachody słońca, w czasie których na molo jest piękne światło.
Są takie noce, w czasie których Molo jest puste (lub prawie puste) i wtedy się na nie wchodzi, zostawia się je innym.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?