To jedno z tych miejsc w Warszawie, które siąpi cudownym oddechem przeszłości. Gdzie ludzie potrafili otoczyć się naturą, a nie za wszelką cenę ją stłumić. Są dwa – to relikwie potoku Bielańskiego, oba stawy są z nim połączone za pomocą podziemnych kolektorów. To ukryte wśród (dużych) bloków totalnie od czapy krajobrazy. A teraz powstał plac zabaw Stawy Brustmana i jest czadem już zupełnym!
Stawy Brustmana
Oczywiście, że większość z Was się tu wybierze tylko dla placyku. I rozumiem to doskonale, ale będę Was zachęcać, byście w takich miejscach zwracali uwagę na kontekst. To miejsce z piękną historią i bardzo chcę się nad nią pochylić. Stawy Brustmana powstały w roku 1820, po przejęciu w 1819 tego terenu przez Instytut Agronomiczny w Marymoncie. Wcześniej był on dość podmokły i stanowił część terenów należących do dworu hrabiego Podoskiego i folwarku założonego w 1777.
Otoczony fosą i parkiem, znajdowały się tu stawy rybne i kanały. Hrabia dwór wynajmował warszawiakom jako letnisko. Jak można mniemać obszar współczesnych Stawów Brustmana od dawna był silnie nawodnionym terenem. Znajdowały się liczne drobne zbiorniki wodne oraz przepływał Potok Bielański (dopływ Rudawki, przewijającej się przez historie żoliborskie), w oparciu właśnie o nie założona została osada Wawrzyszew. W przeszłości istniał również trzeci zbiornik wodny wchodzący w skład kompleksu. Jednak został on zasypany, a na jego miejscu zlokalizowano szkołę.
Ciekawostka: Według niektórych źródeł, w okresie PRL, w pawilonie pomiędzy stawami, który mieści dyrekcję osiedla, rzekomo miały znajdować się urządzenia zagłuszające nadajniki Radia Wolna Europa.
Kim był Brustman, od nazwiska którego pochodzą stawy? Prawdopodobnie pełnomocnikiem rosyjskiego generała, który po powstaniu styczniowym konfiskował należącą do Instytutu Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa ziemię na Wawrzyszewie. Dopóki nie znajdzie się dokument z epoki potwierdzający tę teorię, trzeba uznawać ją za legendę.
Plac zabaw Stawy Brustmana
My tu się szlajaliśmy już wcześniej, bo ja jestem dziką fanatyczką zielonych plam na mapach miast. Brakowało tu tylko tej wisienki i powodu, by zagnać młodzież. No i się znalazła. Ubarwiony zielonym życiem, spektakularny i bezpieczny, plac zabaw Stawy Brustmana, czyli najnowsza inwestycja Bielan, dobrze znanych z fajnych wybiegów dla dzieci (Słoń, park trampolin na AWF itd.).
Najbardziej atrakcyjna jest ogromna konstrukcja z mostkiem na wysokości i trzema wysokimi zjeżdżalniami, jest mnóstwo sprawnościowych przejść, domki na drzewie i wybawienie – dwa ogromne dęby na środku, które latem będą dawały cień.
Jak dojechać na Stawy Brustmana
Stacja Metra Wawrzyszew i za Wolumenem przejście między blokami. W okolicy jest Lasek Lindego.
Dzieciaki szaleją w kombinezonach Reima.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca rodzina. Zobacz też inne place zabaw w Warszawie.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?