Odkąd przeszłam z dziećmi na piechotę wybrzeże województwa pomorskiego, wiedziałam, że długodystansowe spacery staną się naszą rodzinną pasją i będziemy się na nie co jakiś czas wybierać. Naturalnym dla mnie wyborem stały się pełne jezior i lasów Kaszuby i na pierwszy ogień w poznaniu tego fascynującego regionu poszedł Wdzydzki Park Krajobrazowy. Wiedziałam, że będzie pięknie, ale nie spodziewałam się tak ogromnego i potencjału. Wyprawę zaplanowałam dość dokładnie.
Wyznaczyłam trasę, zarezerwowałam miejsca noclegowe, obczaiłam gdzie są restauracje i leśne stacje postojowe. Byliśmy spakowani w dwie torby, całość wraz z Idą (gdy tego potrzebowała) jechała w przyczepce rowerowej zamienionej na wózek. Było to idealne rozwiązanie. Pojazd doskonale radził sobie nawet na piaszczystych górkach, a ja miałam wolne plecy. Dzieci w krytycznych sytuacjach meteorologicznych zmieściły w przyczepce się oboje. Przeszliśmy w sumie 108 km pełnych radości, uśmiechów i doskonałych przygód. Mamy swoje przemyślenia i kolejne plany, ale najpierw zapraszam Was na wirtualną wycieczkę po Parku.
W artykule:
- Wdzydzki Park Krajobrazowy – atrakcje i charakterystyka
- Noclegi we Wdzydzkim Parku Krajobrazowym
- Kościerzyna – największe miasto na Kaszubach
Zobacz też: 10 rzeczy, które musicie wiedzieć, zanim wybierzecie się na wakacje w Bory Tucholskie
Wdzydzki Park Krajobrazowy
W Polsce mamy 123 parki krajobrazowe o łącznej powierzchni 2,5 miliona hektarów. Parki krajobrazowe chronią obszary ze względu na ich wartości przyrodnicze, historyczne, kulturowe i walory krajobrazowe w celu ich zachowania i promowania w duchu zrównoważonego rozwoju. Dla mnie największy zachwyt jest w tym, że przez krajobrazówki nie biegną intensywnie uczęszczane drogi. Są w nich hotele/agroturystyki (w narodowych jest ich mało, najczęściej w otulinie, więc trudno zaplanować swobodnie trasę z noclegami co parę kilometrów).
Wdzydzki Park Krajobrazowy położony jest w województwie pomorskim, w powiecie kościerskim. Jego powierzchnia wynosi 17 832 ha, a otulina 15 208 ha. Spójność przyrodniczą Wdzydzki Park Krajobrazowy ma z Parkiem Narodowym Borów Tucholskich, który rozpościera się tuż za południową miedzą. Rzeką parku jest Wda (genialna na kajaki). Na obszarze parku występują 53 jeziora o powierzchni powyżej 1 ha. Około 100 mniejszych, na ogół bezodpływowych zbiorników zwanych oczkami. Największych zbiornikiem jest Kaszubskie Morze, czyli Jezioro Wdzydze. Jest to pięć połączonych jezior: Wdzydze, Radolne, Gołuń, Jelenie i Słupinko.
Jaki jest Wdzydzki Park Krajobrazowy?
Charakterystyczna dla Wdzydzkiego Parku jest również rzadkość zaludnienia, nie przekraczająca 25 osób na km2. W obszarze parku nie ma miast, w otulinie znajdują się większe wsie powyżej 1000 mieszkańców (Dziemiany, Lipusz i Wiele).
Teren parku został ukształtowany przez ostatnie zlodowacenie bałtyckie (10-12 tysięcy lat temu). Przeważają piaskowo-żwirowe równiny sandrowe, z wyspami morenowymi. Tyle w teorii, w praktyce uskuteczniamy cały czas górki i dołki, piach się zgadza na sto pro.
Roślinność parku ocenia się na około 820 gatunków. Duża ilość zbiorników wodnych oraz terenów podmokłych daje życie florze błotnej, wodnej i torfowej. Skład lasów – w większości iglaste – bory (suboceaniczny świeży, suchy chrobotkowy, bagienny). Mamy wilgotne łąki i torfowiska.
Fauna reprezentowana jest przez liczne większe zwierzęta i całą leśną drobiznę. Ważny jest nocek łydkowłosy – zagrożony wyginięciem nietoperz ceniący środowisko wodne, gdzie łowi owady. Typowa jest troć jeziorowa, rak szlachetny i bóbr europejski, który pojawiał się w parku w latach 70 i 80 w wyniku reintrodukcji (zostały przesiedlone z tereny Suwalszczyzny).
Nasza wyprawa przez Wdzydzki Park Krajobrazowy
Na wyprawę przeznaczyliśmy tydzień. Dzienna kilometrówka była bardzo różna. Głównym wyznacznikiem trasy były miejsca noclegowe, które chcieliśmy odwiedzić. Z bazą we Wdzydzkim jest całkiem przyjemnie. Zaliczyliśmy wszystkie możliwe typy noclegów – hotele, ośrodki, domki, pensjonaty, apartamenty, agroturystyki.
Z Warszawy pojechaliśmy na dwa dni do Sopotu. Stamtąd pociągiem regionalnym ruszyliśmy do Kościerzyny (22 zł za całą ekipę, Ida za darmo, Sania ze zniżką).
Kościerzyna – atrakcje największego miasta Kaszub
Dobrze tu zacząć, trzeba tu wpaść na co najmniej jeden dzień. To też może być fajna baza wypadowa (o noclegach będzie osobny post). Kościerzyna to jedyne miasto w okolicy, więc jeśli będziecie spędzać wakacje w okolicy, i tak tu traficie. Do Rossmanna (na rynku), supermarketu, czy po skarpety dla dzieci. Czemu warto tu zostać na dłużej? Bo to ośrodek w pełni spójny z Kaszubami. Początki miasta datuje się na XIII wiek, wtedy to było mała osada z zamkiem, okrążona fosą. Jak w całym regionie dość szybko pojawili się Krzyżacy. Mieszkańcy z głębokim poczuciem polskości przez wieki musieli walczyć o swoje prawa i przywileje.
Wszystkiego dokładnie się dowiecie w Muzeum Ziemi Kościerskiej, w rynku. Ciekawa ekspozycja na trzech poziomach podsumowuje wzniosłe i trudne dzieje regionu. A jeśli uda Wam się zwiedzić z przewodnikiem, to celujcie w pana Rajmunda (big love) i zadawajcie miliony pytań, odpowie na wszystkie!
W tym samym budynku znajduje się jedyne na świecie Muzeum Akordeonu. Ten instrument odgrywa ogromną rolę w muzycznej tradycji Kaszub (kochamy klasyka). Muzeum Akordeonu w Kościerzynie otwarte zostało w 2010 roku. Inicjatorem był Pawłem Nowakiem – akordeonistą i kolekcjonerem zamieszkałym w Sulęczynie. To on przekazał ogromną część swojej kolekcji, która sukcesywnie jest uzupełniana.
Zaplanujcie sobie również zwiedzanie Starego Browaru (można tu spać!) – kawałka historii kościerskiej tradycji sięgającej XIX wieku. Trzeba jednak wcześniej tą atrakcję zarezerwować. Tu też najlepiej w mieście zjecie. W Kościerzynie jest również Muzeum Kolejnictwa, wiele ciekawych budynków, dostojnych pomników i strzelistych kościołów. Nam zabrakło trochę czasu na pełne zwiedzenie miasta.
Pierwszej nocy nocowaliśmy w Hotelu Bazuny. (pod linkiem nasza recenzja) To obrzeża miasta, hotel jest przyjemny, ma ogromny ogród z placem zabaw (połączony z tarasem restauracji), przyjemne SPA oraz dobry układ z lokalnym aquaparkiem.
Kościerzyna – Lipusz
Pierwszy poważny dzień naszej wycieczki. Mieliśmy do przejścia paręnaście kilometrów, cała nasza trójka złakniona była tej chwili. Wyszliśmy z hotelu po 10, kwadrans zajęło dojście nam do granicy lasu. Do lasu weszliśmy przy szpitalu, by szlakiem łącznikowych dojść do czerwonego szlaku kaszubskiego, którym doszliśmy do Łubiany, za którą odbiliśmy za zachód do Lipusza. W Łubianie znajduje się fabryka ceramiki LUBIANA, jest na miejscu sklep. Tego dnia droga była wyjątkowo dobra. Nie było trudnego piachu, dopisała ciepła pogoda z lekkim wiatrem.
Z przystankiem na obiad w Borowej Ciotce dotarliśmy do Lipusza późnym popołudniem. Koniecznie odwiedźcie Muzeum Gospodarstwa Wiejskiego urządzone w starym ewangelickim kościele. Znajdziemy tu dawne maszyny rolnicze, wyposażenie domów i gospodarstw, stare pojazdy (np. wóz strażacki z 1913 r.), ewangelickie tablice nagrobne, oraz wiele darów okolicznych mieszkańców. W Lipuszu są duże sklepy, gdzie można zaopatrzyć w podstawowe produkty.
Przy głównej krzyżówce stoi Stary Młyn Wodny, z początków XIX wieku. To jeden z nielicznych tak starannie odrestaurowanych młynów wodnych na Pomorzu Gdańskim. Można poznać tu cały proces produkcji mąki.
W tej dużej wsi spaliśmy w agroturystyce Zielony Kot. Kawałek wiejskiego życia, z wyśmienitymi śniadaniami, przyjaznymi zwierzętami, w dawnym klimacie. To nie tylko nocleg, ale również pracownia ceramiki, szycia i szereg atrakcji. Jest duże podwórko, miejsce na ognisko, wiata, cudowne promienia zachodzącego słońca przyjemnie rozlewają się terenie i wdzierają do jadalni, gdzie nie brakuje puzzli i planszówek.
Lipusz – Grzybowski Młyn
Niecały kilometr od wyjścia ze ścisłego centrum rozległej wsi Lipusz odbiliśmy w polną drogę wchodząc na czerwoną rowerową ścieżkę przyrodniczą Lipusz-Wdzydze Kiszewskie. Wiedzie po wspaniałych wzniesieniach, droga jest szeroka i ma przyjemną dla kół nawierzchnię. We wsi Płocice szlak odbija do celu naszej wędrówki – Osady Grzybowski Młyn. Tego dnia dość mocno padało, na tyle, że resztę dnia spędziliśmy susząc buty. Szczęśliwie restauracja Babcina Kuchnia dostępna jest na boso z częsci hotelowej.
Jest to dokonała mikrookolica do zrobienia ciekawej pętli. Samochód można zostawić w Osadzie lub przy siedzibie Nadleśnictwa Grzybowski Młyn jest mały parking. Gęsta sieć szlaków i ścieżek pozwoli wytyczyć fajną trasę.
Grzybowski Młyn – Borsk
To był najdłuższy odcinek podczas naszej wyprawy, a jednocześnie najpiękniejszy pogodowo dzień. Po śniadaniu ruszyliśmy lasem do Loryńca, potem przez Szludron i Słupinko. To szlak, który zdecydowanie, bardzo polecam! Wzniesienia są znaczne, a widoki totalnej zapierają dech! Jeśli dotrzecie nad Wdę w Przerębskiej Hucie, to koniecznie zatrzymajcie się w barze u Jarosi, gdzie zjecie hamburga jak w latach 90., mają też fantastyczną wędzoną rybę i lokalne dania na miejscu.
Przy mostku jest parking leśny, przy którym fajnie jest odpocząć. Kolejny dopiero w Przytarni. Tu też jest mój ulubiony Wdzydzki nocleg, w którym zatrzymałam się w maju – Apartamenty Nad Wdzydzami. To miejsce, które ujęło moje serce i duszę, i tu przyjedziemy na tydzień wakacji w przyszłym roku.
Przytarnia jest świetnym miejscem na wakacje – jest to świeżo oddana wieża widokowa, a spacer polnymi drogami rozczula najdalsze zakamarki duszy.
Podczas wędrówki doszliśmy jednak aż do Largo Lake Resort. To fajny rodzinny ośrodek z domkami, dla kogoś kto wszystko chce mieć na miejscu, a liczna obecność innych rodzin nie przeszkadza. Są tu place zabaw, przystań, karczma, stąd ruszają fajne piesze ścieżki. (recenzja tutaj)
Borsk – Wdzydze Tucholskie
Tego dnia celowo zaplanowałam bardzo krótki odcinek, byśmy odpoczęli po trudach wędrówki dnia poprzedniego. Niespiesznie więc rano korzystaliśmy w infrastruktury rekreacyjnej Largo, i bliżej południa, wraz z załogą Osiem Stóp, która również wybrałam te okolice na swoje wakacje, ruszyliśmy do Wdzydzów Tucholskich. Czarny szlak pieszy wiedzie nad samym jeziorem, więc droga jest widokowa i przyjemna.
Wdzydze Tucholskie, to popularne wczasowisko, jest tu bar Pod Brzozami, z obfitymi zestawami obiadowymi kaszubskiej kuchni. Spaliśmy w pensjonacie Mięta i Woda, bardzo fajnym, stylowym miejscu z małpim gajem pod chmurką, placem zabaw, sauną i miejscem na ognisko. Tu też działa restauracja.
We Wdzydzach Tucholskich jest mały port z plażką.
Wdzydze Tucholskie – Wdzydze Kiszewskie
Kolejnego dnia lało jak z cebra, mieliśmy do przejścia kilkanaście kilometrów do Wdzydz Kiszewskich, a zaplanowany nocleg w Hotelu Niedźwiadek. Zadzwoniłam i poprosiłam o transport, co szczęśliwie było możliwe, przyjechał po nas busem pan (recepcja za tą przyjemność policzyła 200 zł, nie dyskutowałam, bo uratowało nam to dzień, ale kwota ogromna i zdecydowanie na wyrost). Sam hotel jest jednak świetny na rodzinne wakacje – jest bardzo atrakcyjny plac zabaw, basen w środku, basen na zewnątrz, małe muzeum zabawek.
Wdzydze Kiszewskie to potęga atrakcji. My pierwsze kroki skierowaliśmy do Stanicy Wodnej PTTK, na terenie której znajduje się wieża widokowa, a z portu można wypożyczyć sprzęta wodne. U nas padło na rowery, co przyniosło całej naszej trójce wiele radości.
Obowiązkowym punktem jest również oczywiście Kaszubski Park Etnograficzny im. Teodory i Izydora Gulgowskich. Wspaniała historia, ogrom lokalnych ciekawostek, Kaszuby w pigułce.
Muzeum we Wdzydzach Kiszewskich pamięta rok 1906 kiedy to jego twórcy Teodora i Izydor Gulgowscy, miejscowy nauczyciel i jego żona, założyli pierwsze muzeum na wolnym powietrzu na terenie Polski. Urządzili je w XVIII – wiecznej gburskiej chałupie, którą odkupili od miejscowego gospodarza – Michała Hinca. Tam zorganizowali niewielką ekspozycję ze sprzętami domowymi i gospodarskimi oraz cenną kolekcję haftowanych czepców, obrazów malowanych na szkle i ceramiki. Ogromne zaangażowanie małżeństwa przyniosło również sławę wdzydzkiemy haftowi i miejscowemu rękodziełu. Piękno kaszubskiej sztuki ludowej, które tkwi w misternych korzennych plecionkach i wielobarwnych wdzydzkich haftach poszło w świat. Dziś muzeum to 22 ha obszaru położonego nad brzegiem jeziora Gołuń zabudowanego obiektami regionalnej architektury. Chałupy, dwory, szkoła, kuźnia, karczmy, wiatraki, kościoły, budynki gospodarcze i warsztaty rzemieślnicze – ponad 50 obiektów z Kaszub i Kociewia świadczą o różnorodności budownictwa wiejskiego z okresu od XVII do XX wieku.
Wdzydze Kiszewskie – Kościerzyna
Przyszedł kres naszej wędrówki i ruszyliśmy do Kościerzyny niebieskim szlakiem rowerowym. Pierwsza część szlaku jest zachwycająca – kluczymy między malowniczymi zbiornikami wodnymi, po gęstym lesie. Potem kilka solidnych wzniesień i prosta droga do wsi Juszki. Z cudowną drewnianą, tradycyjną architekturą i ukwieconymi ogrodami.
Zdecydowałam, że do samej Kościerzyny pójdziemy dalej najkrótszą, samochodową drogą. Na ostatnim odcinku, tuż przed wejściem na drogę wojewódzką 214 (bez pobocza) złapaliśmy stopa, i miły pan drwal zawiózł nas pod sam Stary Browar, w którym spaliśmy.
To doskonała lokalizacja, wygodne wnętrza i smaczna kuchnia na miejscu. Dobra opcja dla tych, co lubią na noc wracać do miasta (wiem, że tacy tu są i tłumie korzystają z polecanego przeze mnie Aparthotelu Kamienica w Pucku) .
Taka więc jest nasza historia. W przyszłym roku wracamy do Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego, na bardziej stacjonarne, sportowe wakacje – rowery, kajaki, miejscowości niekoniecznie na szlaku pieszym. To wspaniały region z ogromnym potencjałem na wakacje!
Bardzo dziękuję za pomoc w organizacji wyjazdu organizacji turystycznej Serce Kaszub. Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca rodzina.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?