Wyspy i pogranicza to moje ulubione miejsca docelowe. Kraje z zawiłą historią, przechodzące z rąk do rąk. Przesiedlani ludzie, wiele języków, kultur, domów modlitw. Druskienniki nie są wyspą, ale na pewno są pograniczem. Nie tylko w sensie geograficznym, ale również historycznym. Były częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, Drugiej Rzeczypospolitej, Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i Litwy. Wszyscy włodarze miasta, byli i obecni, uwielbiają tu przyjeżdżać i ciężko spotkać kogoś mówiącego innym językiem, niż litewski, rosyjski, białoruski i polski. Miejscowi również są poliglotami zorientowanymi i po mistrzowsku umieją po twarzy rozpoznać pochodzenie turysty i używają odpowiedniego słowa. Jeśli ciekawi Was historia uzdrowiska w Druskiennikach to ten post jest dla Was .-)
Położenie i Piłsudski.
Druskienniki położone są na skraju Dżukijskiego Parku Narodowego, nad Niemnem, w miejscu gdzie wpływa do niego Rotniczanka. Rotniczanka pozostałaby pewnie w wyobrażeniu Polaków przybywających dziś w te okolice mało znaczącą smródką, gdyby nie fakt, iż właśnie w miejscu gdzie zasila ona wody Niemna stała chata, w której zwykł się zatrzymywać Józef Piłsudski. Marszałek bardzo sobie chwalił te strony, gdyż właśnie tu zapoznał się z jedną ze swoich pięciu miłości życia, dr Eugenią Lewicką. Były to jednak dopiero w XX wieku, a historia Druskiennik sięga dalszych czasów i związane są z nimi sławniejsze postacie. Nazwa miejscowości pochodzi od słowa druska – sól. Znajdują się tu źródła słonych wód leczniczych (jak dla mnie nie do przełknięcia).
Historia uzdrowiska w Druskiennikach.
Druskienniki odwiedził będąc w okolicy król Stanisław August Poniatowski i jako osoba lubiąca pić rosół na śniadanie, polubił najwyraźniej również tą szalenie słoną wodę (serio smakuje jakby w litrze rozpuścili półtora kilo soli), bo 20 kwietnia 1794 przyznał miastu charakter uzdrowiska. Lecznicze źródła przyciągały wędrowców z różnych stron świata, chłopi wchodzili w rolę uzdrowicieli i znachorów (mogli być nawet wiarygodni w swojej pierwotnej nauce ziemi, gdyż Litwa przyjmowała chrzest w dwóch turach, dość późno – w latach 1387 i 1413). Wodę pito, w wodzie się kąpano. Pewien „doktor” Pranas Surutis wyleczywszy swą żonę, leczył, również z powodzeniem, przyjezdnych. Badania geologiczne okolic Druskiennik prowadzono w XIX wieku kilkakrotnie. W tym czasie była to maleńka wioska licząca zaledwie sześć chat. Nastąpił czas szybkiego rozwoju miejscowości – druskiennickie źródła uznano za mineralne, założono miasteczko, zbudowano publiczne łaźnie z czternastoma wannami, uruchomiono przeprawę promem przez Niemen. Roczna liczba kuracjuszy urosła z 30 do 260, i cały czas rosła. Druskienniki stały się niewielkim, ale pięknym miasteczkiem. Wzniesiono kolejne łazienki, krytą galerię spacerową, teatr i salę balową. W 1840r. liczba gości osiągnęła 1500 osób. W 1841r. Druskienniki nawiedziła wielka powódź. Rotniczanka zmieniła zupełnie dawne koryto rzeki, zalane zostały źródła mineralne. Wydarzenia te nie zatrzymały jednak rozwoju miasteczka. Sława rosła, a kolejni mniej lub bardziej znani kuracjusze napływali. Do bardziej znanych należeli: Ignacy Kraszewski, Stanisław Moniuszko, Eliza Orzeszkowa czy Jan Czeczot.
XIX wiek.
W połowie XIX wieku w Druskiennikach wytyczono 15 szerokich ulic obsadzonych drzewami, wyznaczono dwa place: kościelny i cerkiewny oraz nadniemeński bulwar. Działała także synagoga. Wciąż trwały prace nad poszukiwaniem nowych źródeł solanek, te który były w użyciu wyczerpywały się lub traciły na wartości.
Po upadku powstania styczniowego do I wojny światowej w uzdrowisku rozgoszczeni byli Rosjanie. Nie tylko jako kuracjusze, ale również lekarze i badacze, naukowcy miejscowość określali mianem bezsprzecznie cennego bogactwa rosyjskiego. Najbliższa stacja kolei Petersburg-Warszawa znajdowała się 17 km od Druskiennik, w Porzeczu (dziś Białoruś). W czasie rosyjskiej dominacji, w 1865r. w Druskiennikach została wzniesiona cerkiew znajdująca się dziś na placu Laisves.
Architektura miasta została „odświeżona” po pożarze w 1871r., dawne dworki zostały zastąpione drewnianymi willami z koronkowymi gankami charakterystycznymi dla rosyjskich dacz, które do dziś są ozdobą miasteczka.
XX wiek.
Historia uzdrowiska w Druskiennikach skomplikowała się jeszcze bardziej w XX w. Niestety trudy I wojny światowej nie ominęły Druskiennik. Miasto ulegało pożarom, a osprzęt kąpieliskowy wywieziono do Rosji. Po wojnie miejscowość znalazła się w polskich granicach. Przystąpiono do odbudowy, powstały kaskady na Rotniczance, zorganizowano park, który później był ulubionym miejscem pracy dr Eugenii Lewickiej. Oficjalne otwarcie uzdrowiska nastąpiło w 1922r. W obecnym Parku Kultury Fizycznej i Klimatoterapii polecano zażywać kąpieli słonecznych, dużo spacerować, oddychać.
II wojna światowa to kolejne zmiany w Druskiennikach. Tereny zostały zajęte przez Niemców, ale uzdrowisko nadal działało, chwilowo pod nazwą Badnemental. Dawni mieszkańcy musieli się wyprowadzić z okazałych willi, które teraz zamieszkali Niemcy. Wytyczono getto dla Żydów. Eksterminacja 700 osób nastąpiła w 1943r. pod Grodnem, w Kołbasinie. Niewielki pomnik przy ul. Św. Jakuba upamiętnia te wydarzenia.
Druskienniki podczas II wojny nie zostały zniszczone, więc zaraz po jej zakończeniu zaczęto przyjmować kuracjuszy. Nastąpiło kolejne przesiedlenie – Polacy, którzy zostali w okolicy zostali wysiedleni na Ziemie Zachodnie, a na ich miejsce przybyli z Syberii dawni mieszkańcy Litwy, Białorusi i innych republik radzieckich.
Nastąpił czas rozbudowy z rozmachem, czyli powstawały liczne sanatoria, czasem o pięknej wyrafinowanej sowieckiej architekturze, czasem zupełnie molochowe. Do Druskiennik przybywali kuracjusze z całego Sojuzu.
Po rozpadzie ZSRR Druskienniki znalazły się w granicach Litwy, i tak do dziś, język litewski, rosyjski i polski miesza się na ulicach i w rozmowach. Choć zapytani mieszkańcy nigdy nie odnoszą się do przeszłości. Nie chcą mówić o historii, o Związku Radzieckim, o Polsce. Patrzą w przód, a znajomość języków tłumaczą wzmożonym ruchem turystycznym.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?