Najbardziej zachęcałabym Was, byście się tu wybrali teraz, jutro, pojutrze. Polana w Lipkowie kwitnie, drzewa owocowe otaczające łąkę pachną, cieszą oko i są doskonałym tłem do zdjęć. Zatopicie się też w las, gdzie przy obu brzegach stróżki ciągną się ścieżki, a przez bród przewieszone są zwalone pnie. Idealne do dzikiego hasania i wylegiwania się czasem też. Natura jest tu tak przystępna, że olbrzymi plac zabaw schodzi na dalszy plan i jest punktem numer osiem w dziesięciostopniowej skali “muszę to zrobić zanim wrócimy do domu”.
Praktykalia
Dojazd jest prosty. Lipków to wieś w południowych, przywarszawskich rubieżach stołecznej puszczy. Można ósemką, ale ja akurat poprułam przedłużeniem Górczewskiej, ominęłam dzięki temu szybką trasę, która jeszcze trochę mnie za kółkiem spina. Wróciliśmy przez Laski, co było niby najszybszą opcją, ale jednak po 18 w korku. W GPS wbijamy “Polana w Lipkowie” i tam nas zastanie duży leśny parking. W weekend bywa tu dość bardzo tłoczno, ale w tygodniu popołudniem jest pustawo. Najważniejszym punktem naszej wycieczki było jednak ognisko. Na polanie jest wiele wiat turystycznych przy których są stanowiska. Zebraliśmy gałęzie, rozpaliliśmy ogień, zjedliśmy co mieliśmy. Niestety okazało się, że złamaliśmy przy tym regulamin parku. Teraz już wiem, że jakikolwiek otwarty ogień w Kampinoskim Parku Narodowym wymaga pisemnej zgody dyrektora parku. Taka zgoda jest do uzyskania w siedzibie dyrekcji, w Izabelinie. Najlepiej wcześniej zadzwonić, zapytać o możliwość i przyjechać odebrać. Telefon: 22 722 60 01. Zgody nie dostaje się z automatu, jeśli jest zła jakość powietrza, czy silne wiatry, trzeba się liczyć z odmową. Ja się biję w piersi, wiem, że nieznajomość prawa mnie nie chroni. Ale daję Wam znać jak to wygląda.Polana w Lipkowie
Na szczęście ognisko jest tylko jedną z wielu atrakcji, które nas czekają na miejscu. W wiatach można biwakować i spożyć posiłki nie wymagające obróbki termicznej na miejscu. Każdego ucieszy olbrzymi plac zabaw, podzielony na strefy dla maluchów i starszaków. Są fajne konstrukcje wym gające zmysłu równowagi i podstaw wspinaczki. Sania i Marcel uwiesili się na linach, Ida zachwycona była zjeżdżalniami. Każdy znajdzie coś dla siebie. W głębi polany znajduje się dojście do ścieżki nad małą, płytką rzeczką. Można wzdłuż niej spacerować, przemierzając co jakiś czas bród po zwalonych pniach i gałęziach. Masa radochy! Natrafiliśmy na ślady odchodów kopytnych, więc bywają na pewno w tym miejscu duże ssaki, które można podziwiać (łosie, daniele, sarny). Polana w Lipkowie to świetne miejsce na rodzinne popołudnie. A jeśli bardzo Wam zależy na ognisku to polecam Młociny lub Powsin. Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?