Dla mnie plac Konstytucji to mega kultowa miejsce, bo tuż przy nim, na Pięknej, mieści się moje liceum. W tym miejscu zyskałam wiarę w siebie i swoje możliwości, rozwinęłam ogromną miłość do teatru i sztuki oraz pielęgnowała zdolności językowe. I paręset metrów od niego właśnie, nad narożnym KFC znajduje się bohater dzisiejszego wpisu – Muzeum Życia w PRL.
Zobacz też: Muzeum Ewolucji, czyli muzeum dinozaurów w Warszawie
Muzeum na czas pandemii
Mam ogromną nadzieję, że kiedyś ten akapit po prostu usunę, bo będzie NIEAKTUALNY. Natomiast jest, jak jest. W styczniu AD 2021, muzea są raczej zamknięte. Ale prywatne placówki muszą walczyć – jest więc możliwość wynajęcia całej powierzchni, na indywidualne zwiedzanie. W przypadek Muzeum Życia w PRL to symboliczna kwota 50 zł za cztery osoby, które przez godzinę muzealne ekspozycje mają na wyłączność. To bardzo fajne i wygodne, można wszystkiemu się przyjrzeć, przeczytać, spróbować. Apeluję o wspieranie takich miejsc, bardzo głośno. 🙂Muzeum Życia w PRL
Nie tylko z sentymentu dla własnego dzieciństwa, naprawdę bardzo lubię radziecki design. Najbliższa jest mi chyba idea osiedli mieszkaniowych – niedużych przestrzeni, ale wybitnie funkcjonalnych. Niskie bloki, przedszkole i szkoła dla każdego dziecka bez przechodzenia przez jezdnię. Pawilony sprzedażowe, ukwiecone ogródki, kolektywne sady i posprzątane balkony. Do tego dochodzi cała masa cudów – pierwsze przenośne radia, suszarki, powiększające lusterka kwiatki, i nade wszystko PÓŁKOTAPCZAN. Kiedyś będąc w Rydze, trafiłam na czasową wystawę sowieckiego designu, jednak to nasze muzeum jest perłą totalną. Znajdziemy tu wszystko – dokładnie opisaną historię, ale bez przynudzania. Wyciągnięte są najlepsze smaczki i kluczowe wydarzenia. Mamy kronikę filmową w starej kinowej sali, jest małe mieszkanko z całą masą arcy-funkcjonalnych przedmiotów. Z plansz dowiemy się komu przysługiwało jakie M. Mamy przegląd przez mydła, suszarki, radia, perfumy, telefony. Muzeum Życia w PRL to trochę żywe muzeum – stoi tu maluch, do którego (mam nadzieję) można wsiadać. Cieszy oko budka telefoniczna (kto pamięta żeton A który starczał na informację: “mamo, wrócę do domu na kolację, pa”. Automatu z wodą sodową i szklanką na łańcuchu z dzieciństwa nie pamiętam, ale bawi absurdem do łez (i cieszy ekologia). Wisienką na torcie jest kawiarnia, w której stoi (i działa!) oryginalny ekspres do kawy z lat 60/XX wieku. W zamrażarkach chłodzą się lody bambino, w szklanych słojach gumy turbo. Za kawiarnią raj dla maluchów – bawialnia z zabawkami z epoki. Żadne kulki nie zrobiły takiej roboty!Sklepik z gadżetami w Muzeum PRL-u
Obowiązkowym punktem nie tylko przy okazji wizyty w muzeum, ale również jeśli szukacie niebanalnego prezentu, jest sklepik. Tu są emaliowane kubki, zegarki CASIO (how cool is that?), bierki, domina, słodycze, magnesy na lodówkę, skarpety, nawet młynki spożywcze. W muzeum można urządzić urodziny, organizowane są wycieczki Nysami, organizowane są lekcje (również on-line) dla szkół. Ja Muzeum Życia w PRL będę polecać każdemu, również zabiorę tam każdego gościa z zagranicy!Jeśli lubisz warszawskie muzea, to sprawdź co sądzimy o pozostałych!
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?