Kiedy byłam dzieckiem byłam w bardzo monotonnym schemacie wakacyjnym – lato nad morzem, zima w Zakopanem, słoneczne niedziele w Kazimierzu Dolnym. Najdawniej spaliśmy w pokojach gościnnych w synagodze (gdzie wtedy urządzone było kino), potem obracaliśmy jednym dniem. W “dorosłym” życiu byłam parę razy u koleżanki w Podgórzu, skąd wysoczyzną i wąwozami spacerowałam na rynek w półtorej godziny. Bardzo brakowało mi miejsca blisko, ale jednocześnie na uboczu. W ciepłych miesiącach na klimatyczne kamieniczki spoglądają dziesiątki tysięcy ludzi. Każdy chce mieć kawałek tego międzywojennego oddechu dla siebie. Od teraz już wiem, że tylko Folwark Walencja jest dobrą opcją na spanie w znanym nadwiślańskim miasteczku.
Bo kochamy Góry.
Rdzenny Kazimierzanin o okolicy wypowie się tylko we dwa sposoby – ktoś albo żyje na dołach, albo na górach. Cały Płaskowyż Nałęczowski poprzecinany jest głębokimi, wąskimi wąwozami – tu jasność żyznych pagórków kontrastuje z lessowymi wilgociami. Idąc za Farę, mijając ścieżkę na górę Trzech Krzyży i zamek, wspinamy się właśnie ulicą Góry. I bliziuteńko, już pod numerem 16 znajduje się Folwark Walencja. i jest to gospodarstwo nie tylko z nazwy. Holistycznie podchodzi się tu do zaspokajania potrzeb ludzkich. Góry są doskonałe, bo w 10 minut można zejść na rynek, a spacerowicze tu nie dochodzą, bo… trochę nie mają po co, a trzeba iść w górę. Atrakcje spacerowe to wylot wąwozu Norowy Dół, którego dolna część znajduje się przy spichlerzach. Można też tędy dojść do Wąwozu Korzeniowego. A na samej asfaltówce spotkać sarny (tak jak my).
Folwark Walencja – za co pokochacie to miejsce.
Bardzo cenię sobie, w życiu i w podróży, prawdziwość. Tu jest prawdziwe gospodarstwo – rano obudzi Was kogut, na śniadanie zjecie wędliny wędzone na podwórku, wypieczone na miejscu bułeczki i chleb, owoce z własnego ogrodu. Historia jest zanurzona solidnie w dziejach okolicy, Folwark Walencja prowadzą rdzenni mieszkańcy, a wszyscy pracownicy są bardzo zaangażowani i widać, że są tu z przyjemnością. Zabudowania otoczone są soczystym ogrodem z wieloma atrakcjami – plac zabaw, letnim basem (i brodzikiem), jest zagroda za zwierzętami, miejsce na ognisko i wielki trawnik, na którym można cudownie się popaść, grać i biegać.
Kazimierz Dolny: hotel dla dzieci
Piwnica folwarku to szereg inspiracji na różnorodne spędzanie czasu. Sala zabaw dla dzieci (z konsolą dla młodzieży), sauna i jacuzzi, kręgielnia, bilard i bar. My nie jesteśmy fanami koktajli i drinków, najbardziej cenimy wino i koniaki, ale folwarczny barman to mistrz swojego fachu. Zadaje różne pytania (nas o podróże) i przygotowuje na poczekaniu bardzo interesujące mieszanki smaków. Dość teatralnie.
Pokoje w Folwarku Walencja są przestronne i czyste, z częścią sypialną i kącikiem dziennym.
Zarezerwuj nocleg przez nasz link afiliacyjny, dla Ciebie cena się nie zmieni, dla nas to będzie grosz do podróżniczej skarbonki.
Restauracja – dzieło warte orderu!
Wiele by pisać o zaletach miejsca, ale totalnie przepadliśmy, gdy poczuliśmy zapach z kuchni. Już na “dzień dobry” wiedzieliśmy, że kucharz potrafi ugotować, bo zapachy rozchodziły się przyjemnie już przy sieni. Kiedy spróbowaliśmy specjałów – nowoczesnych dań według tradycyjnych przepisów – pokochaliśmy to miejsce ogromnie i zapragnęliśmy szybko tu wrócić.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Zobacz też: Kazimierz Dolny: atrakcje na weekend
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?