Wolałabym oczywiście, by covid-19 nigdy nie pojawił się na planecie Ziemia. By nie było największej ilości miesięcznych zgonów od czasów II wojny światowej, by szpitale nie były przepełnione, by dla nikogo nie brakowało aparatury medycznej, no i żeby nie było ograniczeń w podróżowaniu. Wyszło jednak jak wyszło. 2020 to z wielu powodów był podłym, ale ja naprawdę narzekać nie mogę. Mam stabilną pracę, którą mogę wykonywać zdalnie. Mam (już, w przeciwieństwie do 2019) spokój i miłość w domu. Zaczynałam ten rok bez widma pandemii, ale z ogromną niewiadomą i po 11 miesiącach wiem, że jest dobrze, nawet bardzo. Udało mi się zrealizować wiele pięknych planów podróżniczych – przeszłam z dziećmi pieszo kawał Kaszub, szlajaliśmy się po Beskidzie Niskim i Sądeckim. Spędziłam najlepsze wakacje życia na Kos, nawet wpadłam na chwilę do Pizy w Italii.
Teraz dzieci są na zdalnej i też nie ma tragedii. Zgodnie dzielimy dzień w schemacie najpierw szkoła, potem spacer, a po zmroku planszówki, puzzle i czytanie. Dziś chciałabym o tym środkowym etapie. Jak tylko zamykamy komputer po ostatniej lekcji, ruszamy do okolicznych parków. W dotlenianiu się towarzyszył nam Bielański Słoń.
Wszystkie zrecenzowane przez nas place zabaw w Warszawie znajdziesz tutaj
Kępa Potocka, czyli dobry łącznik między Żoliborzem, a Bielanami
Mieszkamy właściwie w parku, a do kolejnych mamy rzut beretem. Bardzo lubimy chadzać na Kępę Potocką i plac zabaw z wysoką wieżą. Jednak od dziś mamy też drugi wspaniały cel wycieczek. Łacha Potocka to starorzecze Wisły, wokół którego ciągnie się wspaniały rekreacyjny teren. Są tu place zabaw, kawiarnie, ścieżki rowerowe i spacerowe. Teren jest zadbany i genialnie przygotowany – dzielą się nim dwie dzielnice: Żoliborz i Bielany.Bielański Słoń
Punktem charakterystycznym naszego dzisiejszego placu zabaw, który znajduje się tuż przy pętli Gwiaździsta (121, 122, 157, 185, 197) jest zjeżdżalnia ze słoniem. Bielański Słoń jest jednak tylko jednym z genialnych elementów dwóch, bardzo ciekawych placów zabaw w bliskiej odległości. Oba są wykonane ze stonowanych w kolorze elementów – głowie drewna. Otoczone wieloletnimi drzewami, zaawansowaną jesienią w kąpieli liści, które już opadły z drzew. Ten ze słoniem jest bardziej dziki. Są wspaniałe gumowe taśmy (moje dzieci turlały się po nich przez dłuuugie kwadranse), pieńki po których można skakać, drabinki (też drewniane) i trasy do przejścia. Na pojedyncze bujaki i huśtawki to tak nawet nie bardzo potworki zwracały uwagę. Drugi plac zabaw jest ogrodzony. Znajduje się tu wielki statek, są liny przy których można się wspinać, huśtawki, grzybki do skakania. Jest też piaskowy czerpak. Teraz uwaga – znajduje się tu TOALETA (!!!!) oraz punkty przewijania dzieci z ławkami (zadaszone) oraz stoły piknikowe. Ta część parku jest naprawdę wspaniała. Korzystajcie więc póki można! Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Zobacz inne place zabaw w WarszawieMagdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?