Spis treści
- Czy moje doświadczenia z czytaniem niemowlakom były podobne?
- Czy to faktycznie najlepsze książeczki dla niemowląt?
- Książeczki kontrastowe dla niemowląt – książki na dobry start (do 6. miesiąca)
- J. Babula – “Widzę to. Kwadraty” i “Widzę to. Koła” wyd. Olesiejuk
- Książeczka sensoryczna kontrastowa (u nas Hencz)
- Książka-harmonijka od Czuczu
- Książeczka z grzechotką. Mała Owieczka, Yoyo Books
- L. Weston – Ogród motyli, wyd. Mamania
- Robaczki, wyd. Wilga
- J. Merkuria Czerwińska – Praptaki i inne zwierzaki, wyd. Dwie Siostry
- J. Bartosik – Raz dwa trzy… patrzymy, wyd. Widnokrąg
- J. Bartosik – Raz dwa trzy… słyszymy i mówimy, wyd. Widnokrąg
- Zdjęcia! Książki dla niemowlaków z twarzami ludzi i zwierzętami (od 4. miesiąca)
- Książeczki z wierszykami dla niemowląt (od 4. miesiąca)
- Książeczki dźwiękonaśladowcze dla niemowląt
- Pierwsze fabularne książeczki dla niemowląt
- Książeczki interaktywne dla niemowląt
- Książeczki sensoryczne dla niemowląt
Pierwszy rok życia! Dla nas pierwszy rok czytania. Swoim dzieciom czytam właściwie od pierwszych dni po wyjściu ze szpitala. Korze bardzo dużo – nawet kilka godzin dziennie. Róży trochę mniej, ale wystarczająco dużo, by powiedzieć, że trudno znaleźć dzień, w którym przez moje ręce nie przewinęłyby się książeczki dla niemowląt.
W artykule:
- najlepsze książeczki dla niemowląt
- książeczki kontrastowe i z realnymi zdjęciami
- książeczki dźwiękonaśladowcze i sensoryczne
Zobacz też: Chciałam wybrać najlepsze książki dla dwulatka. No to wybrałam… 50!
Książeczki dla niemowląt – co kiedy wybrać?
Muszę przyznać, że czytanie niemowlakowi jest najbardziej zróżnicowane ze wszystkich późniejszych etapów. Najpierw książki dla niemowląt to po prostu kontrastowe kartoniki, które równie dobrze mogłyby być narysowane na kartce papieru. Jednocześnie rodzic ma tę cudowną możliwość czytania dziecku tego, co sam czyta. Dlatego Kora w pierwszym półroczu życia pochłonęła reportaż o sprawie Grzegorza Przemyka, a Róża zgłębiała „Rozważania o wieku XX” w wykonaniu Judta i Snydera (obie pozycje bardzo polecam).
Potem robi się trochę trudniej. To czerwone koło na czarnym tle już nie jest takie pasjonujące i trzeba je zastąpić twarzą dziecka. Z kolei „Rękopis znaleziony w Saragossie” okazuje się nagle nudny (skandal!) i zastępuje go „Lokomotywa” i inne bardziej rytmiczne utwory.
W drugim półroczu wchodzą książki dźwiękonaśladowcze dla niemowląt i mama zamienia się maszynkę do wydawania odgłosów. To szczeka, to miauczy, kiedy indziej udaje odkurzacz i motor. Co więcej – uwielbia to robić. Taka ledwo siedząca córka śmieje się w niebogłosy, a szczęśliwa matka jedną ręką nagrywa video, drugą przewraca strony w w poszukiwaniu kolejnej onomatopei.
Z ulgą przyjmuje zbliżanie się do roczku i pierwsze książki fabularne.
Jak widzicie dzieje się wiele. O ile nie zmieniałyście w środku semestru studiów z filologii klasycznej na fizykę kwantową, jest to prawdopodobnie najbardziej zróżnicowany literacko rok w waszym życiu. I na szczęście, bo ile można robić kra! kra!
Czy moje doświadczenia z czytaniem niemowlakom były podobne?
Mam dwie córki. Czy obie tak samo lubią czytać te same pozycje?
Nie! Różnica jest ogromna.
Kora była od urodzenia czytelniczką znakomitą. Już od pierwszego miesiąca uczyliśmy ją zasypiać przy czytanej książce, a Tuwima i Brzechwę przerobiłyśmy w całości w drugim miesiącu życia. Z kolei najlepszym sposobem na przewinięcie jej pieluchy było postawienie na przewijaku książeczki kontrastowej z kwadratami.
Z Różą było zupełnie inaczej. Książeczki kontrastowe miała totalnie gdzieś. Wierszykami nudziła się po kilku wersach i szybko odchodziła (bo tego nauczyła się szybko). Ona w ogóle jest większą indywidualistką i w codziennej zabawie nie ogląda się zbytnio na dorosłych.
Na szczęście w 11. miesiącu życia coś przeskoczyło. Zaczęła żywo przeglądać książeczki i regularnie je nam przynosi – zresztą najczęściej te same. Można więc powiedzieć, że gdy kończy roczek, ma już swoje ulubione.
Czy to faktycznie najlepsze książeczki dla niemowląt?
Pewnie niekoniecznie. Pewnie nie znam wszystkich. Pewnie to indywidualna kwestia dziecka i – na tym etapie przede wszystkim – rodzica. Jednak moje niemowlaczki dostały ode mnie ponad 100 książek i z tego przesadzonego zbioru wyróżniam 25 serii. Kilkadziesiąt innych pozycji jest neutralnych, a kilkanaście zdecydowanie odrzucam. Te ostatnie zresztą spieniężyłam lub oddałam i Róża już ich nie zdążyła poznać.
Dla mnie ważne są dwie rzeczy. Po pierwsze od urodzenia próbuję otaczać córki rzeczami estetycznymi. Chcę wyrabiać w dziewczynach poczucie piękna, dlatego wybieram książki, które mają ładne ilustracje. Jeśli nawiązują do szkoły polskiej ilustracji (która jest jedną z najlepszych na świecie) to tym bardziej na plus.
Po drugie – treść ma być dobra. Jestem z wykształcenia filolożką polską, na studiach skupiałam się na literaturoznawstwie. Nie akceptuję słabej literatury i już w tym pierwszym roku życia odrzucam teksty, które są zwyczajnie złe.
Książeczki kontrastowe dla niemowląt – książki na dobry start (do 6. miesiąca)
Dziecko po urodzeniu bardzo słabo odróżnia kształty i kolory. Pomagają mu w tym… wyraźne kontrasty. Stąd na rynku pojawiły się książeczki kontrastowe, czarno-białe, lub z dodatkiem czerwieni i co zadziwiające – one działają.
Dziecko, które zwykle macha główką i płacze, uspokaja się, gdy położy się przy nim książeczki. Swego czasu był to jedyny sposób, by sprawnie przewinąć Korę.
Staram się pokazywać zdjęcia naszych pozycji, niestety większość książeczek kontrastowych już sprzedałam, więc w tym przypadku wyjątkowo korzystam ze zdjęć od wydawnictw.
J. Babula – “Widzę to. Kwadraty” i “Widzę to. Koła” wyd. Olesiejuk
Nudne i nieciekawe? Trochę tak. Ale wierzcie czy nie, to była nasza najważniejsza pozycja pierwszych 4 miesięcy życia, którą Kora uwielbiała. Właśnie na najprostszym kwadracie potrafiła zawiesić się na kilka minut, uważnie go studiując
Kółeczka kupicie tutaj, a Kwadraty tutaj
Książeczka sensoryczna kontrastowa (u nas Hencz)
To taka ksiażka-maskotka, do macania. Kocyk z metkami do chwytania. Korcia bardzo chętnie na nią patrzyła, a Róża od początku wolała raczej łapać.
Książkę z lusterkiem znajdziecie tutaj
Książka-harmonijka od Czuczu
Kolejna super pozycja, już z bardziej zaawansowanymi kształtami. Potrafiłam z niej tworzyć całe ekologiczne bajki o tym, jak Korcia ratowała kurki z fermy (vege od kołyski!). Jak dzisiaj przeglądam zdjęcia, to wyraźnie widzę, że to właśnie tę pozycję wybierałam dla dziewczyn najczęściej.
Książki kontrastowe Czuczu w pakiecie dostępne tutaj
Książeczka z grzechotką. Mała Owieczka, Yoyo Books
Mała rzecz, akurat do torebki, by mieć zawsze przy sobie, a tyle dobra.
Po pierwsze jest to kontrastowa książeczka. Po drugie ma grzechotkę. Po trzecie jest naprawdę dość długa (ma 20 stron, co jest kobyłą wśród książek dla niemowląt), więc rodzic się tak łatwo nie nudzi. W końcu uczy nazw zwierząt i kolorów. To co prawda przyda nam się dopiero za kilka(naście) miesięcy, ale czytać można od pierwszych miesięcy.
Owieczki już nie widzę w ofertach księgarń, ale ta kaczuszka wygląda dość podobnie.
L. Weston – Ogród motyli, wyd. Mamania
Chciałam tę książkę, od kiedy ją zobaczyłam! Ogród motyli to zdecydowanie jeden z piękniejszych kontrastowych tytułów dla niemowląt i małych dzieci. Powiedziałabym, że ta książka rośnie z dzieckiem. Najpierw można mu pokazywać kontrastowe strony, a jak trochę podrośnie, uświadomić, że książka ma okienka i motyle przepoczwarzają się (nomen omen) i nabywają przepięknych kolorów.
Ogród motyli możecie kupić tutaj
Robaczki, wyd. Wilga
To już dwa w jednym. Z jednej strony kontrastowe obrazki, które można pokazywać już od 3-4 miesiąca, z drugiej super wierszykowane bajeczki. Przepadamy za tymi czterema książeczkami, zwłaszcza za tą o Biedronce.
Książki są obecnie niedostępne – szukajcie ich z drugiej ręki i w księgarniach stacjonarnych
J. Merkuria Czerwińska – Praptaki i inne zwierzaki, wyd. Dwie Siostry
Praptaki to pierwsza część serii “Pierwsze obrazy” wydanej przez Dwie siostry. To artystyczne kształty kontrastowe, które nawiązują do malowideł naskalnych. Dzięki temu dziecko już od urodzenia ma możliwość obcowania ze sztuką.
Muszę przyznać, że książka (i jej dwie kolejne części) jest wyzwaniem też dla rodziców. Pewnego dnia dziecko będzie chciało, by mu opowiadać, co przedstawiają dane malowidła. UWAGA! Włączamy wyobraźnię! Podpowiedzi w postaci podpisów brak.
Wspaniała seria! Wielka szkoda, że już niedostępna – do znalezienia z drugiej ręki i w księgarniach stacjonarnych.
J. Bartosik – Raz dwa trzy… patrzymy, wyd. Widnokrąg
Później pokażę też drugą i trzecią część serii, czyli „słyszymy” i „mówimy”, ale póki co pokazuję „widzimy”. Dlaczego ta książeczka kontrastowa jest warta wspomnienia? Bo jest po prostu ładna! Czy moje laski ją lubiły? Powiem szczerze, że jednak wygrywały kwadraty :D. Gdy zaczęły ogarniać bardziej zaawansowane kształty, to przeszłyśmy na wyższy poziom czytelnictwa, czyli do…
Ja ją i tak polecam i kupicie ją tutaj. Jak nie dla dzieci, to dla was!
J. Bartosik – Raz dwa trzy… słyszymy i mówimy, wyd. Widnokrąg
Kolejne dwie książki z serii powinny się znaleźć w dziale z książkami z onomatopejami i słowami, ale wrzućmy całą serię razem. Zarówno przy pierwszej jak i drugiej córce najlepiej nam się sprawdza część “słyszymy”. Umieszczone tu wyrazy dźwiękonaśladowcze są zabawne i towarzyszy im urocza ilustracja. Kominiarz na pierwszej stronie i jego “A kuku” wywołuje nieustanny śmiech na ustach.
Trzecia część to nauka zwrotów grzecznościowych, ale zamiast “dzień dobry”, czytamy “dzień dobry kochane bobry”. Kreska oczywiście wspaniała, jak przy dwóch pierwszych pozycjach.
Kreskę Joanny Bartosik absolutnie uwielbiam. Kontynuację jej serii pokazywałam w tekście o najlepszych książkach dla dwulatka.
Zdjęcia! Książki dla niemowlaków z twarzami ludzi i zwierzętami (od 4. miesiąca)
Żadne bajki! Kolorowe rysunki i jednorożce mogą się schować! Najbardziej fascynujące dla niemowlaków są zdjęcia!
Najlepszym chyba pomysłem jest wywołanie kilku zdjęć rodzinnych i włożenie ich do albumu. W ten sposób mamy idealną książeczkę ze zdjęciami, do której wszyscy będziecie wracać jeszcze przez długie lata! Ja robię fotoksiążki z Saal Digital.
Jednak, jeśli chcecie opierać się na gotowych pozycjach, to nam się sprawdziły trzy.
Baby day. My first book
W sumie to są znowu kontrasty. Zdjęcia dzieci są na ciemnym tle. Dodatkowo robotę robi rytm – dzieci uuuuuwielbiają rytmy – no i angielski, który na tym etapie jeszcze ambitnie wprowadzałam w lekturach (to się zmieniło, jak Kora miała 2 lata i już rozumiała większość tego, co mówimy po polsku. Po prostu przestała wtedy chcieć czytać po angielsku).
Podobna pozycja po polsku to np. Twarze dzieci (kupicie tutaj).
Książek po angielsku można z powodzeniem szukać w TK MAXXie. Ta pozycja o psiakach okazała się super atrakcyjna dla Róży. Ma kartonowe strony, elementy do dotykania, no i oczywiście zdjęcia.
W ogóle polecam kupowanie książek dla dzieci w TK MAXXie. Często kosztują 19 zł, co sprawia że to najtańsze miejsce, gdzie możemy kupić fajne, często dotykowe lub z obrazkami, książki dla dzieci po angielsku.
J. Cialone – 48 podobieństw psiaków i maluchów, wyd. Olesiejuk
A połączeniem tych dwóch książek jest „48 podobieństw psiaków i maluchów”. Na każdej stronie jest i pies i dziecko. Róża przepadła! Może oglądać przez długie minuty. Minus? Miękkie, papierowe strony. (też niedostępna, ale ja dorwałam ją niecały rok temu w koszu Intermarche).
Książeczki z wierszykami dla niemowląt (od 4. miesiąca)
Jeśli spytacie, jakie są pierwsze książki, które możecie czytać dzieciom, to odpowiadam – te które wy czytacie. I to od pierwszego dnia na świecie. Pfu! Od życia płodowego!
Dziecko będzie odczuwało przyjemność dzięki samemu słuchaniu waszego głosu. Róża w taki sposób przyjęła trochę „Rozważań o XX wieku”.
Jednak jeśli jesteście już na tym etapie, że maluch podejmuje z wami bardziej żywą interakcję i np. śmieje się do was, to mi przy obu dziewczynach super sprawdziły się wierszyki. Zwłaszcza pewien jeden, pewnie nieznany wam autor – Julian Tuwim!
J. Tuwim – “Lokomotywa” i “Rzepka, Ptasie Radio” w harmonijce, Oficyna Wydawnicza G&P
Oficyna Wydawnicza G&P, która wydaje książki ilustrowane przez Szancera, wypuściła dwie książeczki harmonijki – jedna to „Lokomotywa”, druga „Rzepka. Ptasie Radio”. Sprawdzają się fantastycznie już na najwcześniejszym etapie – są zabawką, rzeczą do trzymania, do patrzenia na nie na brzuszku i do czytania rewelacyjnych rytmów i wyrazów dźwiękonaśladowczych.
“Lokomotywę” możecie kupić tutaj, a “Ptasie radio” tutaj
Seria Zielonej Sowy z ilustracjami A. Gensler
Zielona Sowa swego czasu wydała trzy kartonówki z klasycznymi wierszami „Pan kotek”, „Bajka Iskierka” i „Stefek burczymucha”. A ja żałuję, że tylko trzy.
Pozycje są świetne, bo znowu są kontrastowe. Ale już nie czarno-białe. Są po prostu bardzo wyraźnymi, bardzo kolorowymi ilustracjami do znanych tekstów. Dlatego są bardzo atrakcyjne dla dzieci.
Kora się w nich zaczytywała. Róża bardzo lubi je oglądać, jednak w wieku 12 miesięcy tekst jest dla niej jeszcze za długi i niezbyt atrakcyjny. Na tych książkach wyraźnie widać różnicę między moimi dziewczynami. Kora naprawdę już w wieku 8-9 miesięcy potrafiła przeczytać ze mną dziesięciostronicową książeczkę. Róża w wieku 11 miesięcy wytrzymuje pierwsze – mocno dźwiękonaśladowcze – pozycje. Ale bez „kuku” i „kap kap” nie ma szans.
No i tu was zmartwię, bo one również nie są już dostępne. Szukajcie lokalnie – zresztą zawsze wspierajcie lokalne księgarnie, bo to sól tej ziemi!
Seria Muchomora z polskimi piosenkami
Ok, bo ja je nie do końca czytam.
Ja je po prostu śpiewam. Więc oczywiście, że dziecko jest zainteresowane.
Ale książeczki są bardzo ładne. Zilustrowane w nich są tradycyjne polskie piosenki, jak np. „Stary niedźwiedź”, „Krakowiaczek jeden” czy „Jedzie pociąg”. Polecam, bo pozytywne wrażenia estetyczne gwarantowane! Jedyna moja uwaga jest taka, że niekoniecznie mam ochotę dziecku śpiewać „Jakże cię bili, czarny baranie? Łup cup cup, łup cup cup, mościwy panie.” Ale żeby być fair – nie wiem czy ta zwrotka jest w książeczce, bo tej pozycji akurat nie kupiłam.
Książeczki coraz trudniej znaleźć, ale tu jest “Krakowiaczek jeden“, “Stary niedźwiedź” i “Gdzieżeś ty bywał czarny baranie“
Książeczki dźwiękonaśladowcze dla niemowląt
Na samym początku głośno powiem – nie lubię słynnej „Księgi dźwięków”!
Miałyśmy ją z Korą. Nie sprawdziła się. Owszem młoda była zainteresowana i przeglądałyśmy ją czasem, ale jej wielkość (grubość) i to jak łatwo się rozwala, mnie wykańczało.
Za to przyjmuję inne książki dźwiękonaśladowcze. Przede wszystkim:
M. Żylska – Ptasie Trele, wyd. Sto stron
To dwie książeczki z mową ptaków. Jest nie dość, że pięknie wydana, to jeszcze onomatopeje, które są tu użyte, to nie jest zwykłe „kra kra” i „stuk puk”. Tomasz Samojlik, po którego książki z pewnością jeszcze sięgniecie, jak pociechy trochę podrosną, wykazał się swoją wiedzą i serwuje nam takie smaczki, jak to, że mysikrólik robi „triu turiju turiju łi! Tiruru turiju turiju łiłi!”. Bajka!
Ewa i Paweł Pawlak – Wrocławski abecadlik, wyd. Warstwy
Ewa i Paweł Pawlakowie! Na ich książki też jeszcze niedługo traficie – są fantastycznymi ilustratorami.
„Wrocławski abecadlik” to książka kartonowa z onomatopejami i ilustracjami związanymi z Wrocławiem! Napój „gul gul gul” pity jest przed bramą zoo. Kaczki „kwa kwa” kwaczą w ogrodzie japońskim. Gdzieniegdzie widać krasnala i… Olgę Tokarczuk!
Ta książka też rośnie z dzieckiem i starczy jeszcze na jakieś dwa lata. Choć z niemowlakiem pracujemy na wyrazach, to już wkrótce będziemy się skupiać na tym, że ta książka to przecież abecadlik! Wszystkie wyrazy są od A do Z.
A tak przy okazji – zbieramy książki dla dzieci o różnych turystycznych miejscach. No ale to temat na zupełnie inny post.
“Wrocławski abecadlik” do znalezienia tutaj
Pierwsze fabularne książeczki dla niemowląt
Cudowna wiadomość! Gdy Twoje dziecko będzie miało 10-11 miesięcy, to być może będzie już gotowe na pierwsze książki fabularne <3! Możesz przestać szczekać i krakać i zacząć opowiadać historie.
No dobra – trochę kłamię. Książki, które tu polecę, też są oparte na onomatopejach i bez dwóch zdań to one są najbardziej atrakcyjne dla malucha. No ale przynajmniej coś się dzieje.
Wiola Wołoszyn, Przemek Liput – Jano i Wito, wyd. Mamania
Seria Jano i Wito to numer jeden moich dzieci w okolicy roku. Konstrukcja jest bardzo prosta – chłopcy czegoś szukają. Różne przedmioty (i zwierzęta) wydają dźwięki, a narrator pyta czy to znaleźli.
Maluchy świetnie reagują – kiwają głową na „nieeee” i cieszą się na onomatopeje. Robotę robią też bardzo wyraźne ilustracje na białym tle, które ułatwią maluchom poznawanie nowych wyrazów.
Do tej pory pojawiło się sześć książek w wersji podstawowej. Nasza ulubiona to “Jano i Wito w domu”.
Jano i Wito doczekał się wielu kontynuacji też dla starszych dzieci. Teraz przed świętami warto spojrzeć na „Jano i Wito. Zapach świąt”. Umieszczona w książce choinka… pachnie! Zaznaczę jednak, że „Zapach świąt” polecam kupić dzieciom albo trochę starszym, albo tym, które już znają książki o chłopcach i ucieszą się z zobaczenia ulubionych bohaterów. Nie ma tu wyrazów dźwiękonaśladowczych, a zamiast tego są obrazki przedmiotów, które trzeba nazwać. Powiedziałabym, że idealny wiek to 1+ do 2 lat.
Wszystkie książki o Jano i Wito znajdziesz tutaj.
Książki Evy Susso, wyd. Zakamarki
Trochę bardziej skomplikowane fabuły i świetne wejście w dziecięcą literaturę skandynawską, której u nas w domu jest BARDZO dużo!
Przedstawiam wam wydawnictwo Zakamarki. Nie tylko publikuje książki Astrid Lindgren, ale wkrótce poznacie dzięki nim tak genialne szwedzkie pisarki jak Pija Lindenbaum czy właśnie Eva Susso.
Trzy książeczki „Babo chcce”, „Binta tańczy” i „Lalo gra na bębnie” opowiadają o wielodzietnej rodzince. Tu również dominują wyrazy dźwiękonaśladowcze, a jednocześnie dużo tu tańca, przygód i śmiechu – bardzo pozytywna pozycja.
UWAGA – jako jedyne na liście nie są to książki kartonowe. Jednak o dziwo moja Róża kartony niszczy o wiele łatwiej (odginając je) niż książki papierowe – na wyrywanie jeszcze nie wpadła.
Książki Evy Susso znajdziecie tutaj. Autorka napisała też “Ducha z butelki” i “Yeti” dla kilkuletnich dzieci. Polecamy je z Korą jako książki dla trzylatki.
Marta Galewska-Kustra – Pucio uczy się mówić; wyd. Nasza Księgarnia
Jeśli ja bym wam nie powiedziała o Puciu, to niedługo zrobiłby to ktoś inny. To książka numer jeden pierwszych lat pokolenia naszych dzieci. Olbrzymi sukces wydawniczy, który zaowocował już siedmioma dużymi książkami, kilkoma malutkimi kartonówkami i serią gier i puzzli.
Trzeba przyznać, że książki sprawiają wrażenie bardzo dobrze przygotowanych pod kątem nauki mówienia. Każda zaczyna się od strony dla rodziców z informacją co dziecko na danym etapie życia powinno umieć i czym się interesować. Nie bajerują was, że dwulatek powinien mówić piękne „eR” (nie powinien!). Ja też bardzo lubię puciowe ilustracje.
W pierwszej kolejności kupujemy „Pucio uczy się mówić” (klik). Z Korą czytałyśmy już przed roczkiem. Jednak nigdy nie całą książkę naraz. Raczej dwie-trzy strony.
Michael Rosen – Idziemy na niedźwiedzia, wyd. Dwie siostry
Przepadam za nią!
Za ilustracjami, za tekstem, a zwłaszcza za tym, jak autor czyta ją na Youtubie (włączcie sobie i wy też tak czytajcie dzieciom!). Tym razem jest to pozycja rymowana, jednak również dźwiękonaśladowcza z wyrazami związanymi z przebywaniem na świeżym powietrzu – a to wieje wiatr, a to śnieżyca się odzywa czy rodzinka przechodzi przez rzekę. Nasz egzemplarz jest totalnie zniszczony.
Jakbym miała wybrać top 3 książek dla niemowlaka, to na pewno ona tam jest!
“Idziemy na niedźwiedzia” kupicie tutaj
Książeczki interaktywne dla niemowląt
W końcu ostatnie punkty to takie książki-nie książki, czyli to co dzwoni, gra, ma różne struktury. Dla dziecka – zwłaszcza tak muzykalnego jak Róża – grające książeczki dla niemowląt są hiper atrakcyjne. Ja się czasem jednak zastanawiam czy to ciągle książki czy bardziej już zabawki
Seria „Poznaję dźwięki”, wyd. Yoyo
Bardzo fajne pozycje z przyciskami. Po naciśnięciu słyszycie… no właśnie:
- -w książeczce o Beethovenie symfonie i sonaty
- -w Księdze dżungli dźwięki… dżungli właśnie
- -w książce o instrumentach zagrają dla was trąbki i perkusje
Powiedziałabym, że te pozycje z bajkami są dla starszych dzieci, ale oczywiście nasze maluchy też się ucieszą, jak małpa się odezwie.
Książki mają zawsze coś ekstra. Np. ta o Beethovenie uczy liczyć.
Część książek znajdziecie np. tutaj
Książeczki sensoryczne dla niemowląt
Na koniec tylko zasygnalizuję, że to też jest temat. Na początku życia – gdy dziecko zaczyna łapać – super sprawdzają się miękkie książki np. z ogonami. Nasza jest po angielsku, kupiona 4 lata temu, ale obecnie są już przetłumaczone (i co za tym idzie znacznie tańsze).
W okolicy roku można wprowadzać książki z różnymi strukturami. Mamy już ten element w serii „Jano i Wito”, liczne sensoryczne książeczki znajdziemy w TK MAXXie, ale mistrzami tematu są angielskie książeczki USBORNE „That’s not my…”. Jest ich na rynku olbrzymia ilość i na każdej stronie jest inna struktura do dotykania.
Można takie kupić, ale nie trzeba! W końcu najlepsze struktury są w… szafach i kuchniach rodziców. Na placu zabaw. I w lesie!
Przebrnęliście? Mam nadzieję, że tekst wam pomoże w wyborze książek dla waszych niemowlaków. Jeśli zamierzacie coś kupić, to zapraszam do skorzystania z linków. Wybrałam dla was sprawdzoną tanią księgarnię – wy zrobicie zakupy w dobrej cenie, a ja dostanę mały procent.
Zajrzyjcie też do innych zestawień na blogu:
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Co myślisz?