Podróżowanie po byłych miastach wojewódzkich to szalenie ciekawa sprawa. Część z nich podupadła, nie ma w nich nic. Część rozwinęła się w ujmujące miasteczka ze świetnym zapleczem gastronomicznym. I tak, choć w Słupsku najlepszego się spodziewałam prezydenta, którego nie spotkałam, ale za to zjadłam wyśmienity obiad w restauracji Repeta, który tak mnie z włoska nastroił, że nazajutrz po Ustce chodziłam z Chioggią w sercu.
Restauracja Repeta.
Trzy minuty od ratusza, w samym centrum, ale jakby od tyłu. Na elewacji jeden z bardziej okazałych murali w mieście, główne wejście od ul. Starzyńskiego. Są dwa poziomy – parter z barem, wyżej jest bardziej kameralnie (może dlatego, że ciężko tam wjechać z wózkiem). Wystrój jest uniwersalny, czysty, nowoczesny. Trochę czerni, trochę bieli, dużo kwiatów.
Byliśmy zmęczeni i głodni – poranna podróż z Gdyni, cały dzień zwiedzania dużego miasta, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. Łącznie ze spektaklem w teatrze dla dzieci. Dużo wrażeń!
Restauracja Repeta to nie tylko kuchnia włoska, raczej fusion świata. My weszliśmy w Italię – Sania wybrał linguine z zielonymi warzywami, ja dla siebie i Idki wzięłam risotto z krewetkami i zielonym groszkiem. Wymieniliśmy się połową, bo Sani bardzo odpowiadał smak naszego ryżu (poszedł we mnie z miłością do szafranu). Makaron był perfekcyjny. Młody szpinak, brokuły, groszek, zalane kremowym sosem, tyle dobra przemycone dla małego wybrzudziucha.
Ryż z kolei, szalenie delikatny, na wspomnianym już szafranowym bulionie z krewetkami i zielonym groszkiem rozpływał się w ustach.
Towarzysząca nam koleżanka wzięła sałatę Ave Cezar, klasyka. Nie nurzałam w jej talerzu widelca, ale wyglądało smacznie!
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie poprawili obiadu bezą! I to jaką. Gdybym miała zdolności liryczne, to bym o niej wiersz napisała. Ale mam tylko ciągotę do prozy, więc piszę Wam – spieczona na lekko beza ciągutka zalana owocami w syropie, do tego looody i bita śmietana. No kto nie przyjedzie do Słupska dla takiego deseru???
W Repecie jest mały kącik dla dzieci – stolik z gadżetami z kolorowankami.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Zobacz też: Słupsk: atrakcje stolicy Pomorza Środkowego
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?