Król Turbacz
Turbacz to taki duży-mały król Gorców. Usytuowany trochę zachodniocentrycznie, jest środkiem rozrogu – wszystkie inne szlaki odchodzą od niego w formie gwiazdy. Poprowadzone po graniach lekko opadają, i mają zbawienną formę dla tutejszej dziczyzny – zwierzęta mają możliwość ustronnych wycieczek z dala od ludzkiego oka. Turbacz ma 1310 m n.p.m., czym plasuje się na szóstym miejscu Korony Gór Polski. Gorce plasują się między Rabką, a Nowym Targiem i ciągną do granicy Pienin w Krościenku nad Dunajcem. Budowa geologiczna to flisz karpacki (seria naprzemianlegle ułożonych warstw skał osadowych morskiego pochodzenia, składająca się z ławic i warstw na przemian zlepieńców, piaskowców, mułowców i iłowców, rzadziej rogowców i margli). Żyje tu wiele 46 gatunków ssaków, od łosi i saren, przez lisy, rysie, wilki, boski, kuny, po ryjówki i nietoperze. W koronach drzew ukrywa się ponad 130 gatunków ptaków – kowaliki, dzięcioły, sowy, ale też lubiące polany derkacze, siwerniaki czy białorzytki. Pierwsze skojarzenie jeśli chodzi o skład lasu to buk, ale dużo jest drzew iglastych – świerków, sosen i jodeł. Liczne, wypalone niegdyś pod wypasy polany są szalenie bogatym przyrodniczo miejscem, zarówno dla flory jak i fauny.Wejście na Turbacz
Wybrałam się w Gorce na króciutko, w sobotę z samego rana wyruszyłam busem do Rabki i prosto z dworca ruszyłam na czerwony szlak, który dość szybko pnie się w górę i wyprowadza na widokowo zapierające dech polany. Na linii lasu droga zaczyna piąć się w górę i przeplatana z płaskimi odcinkami dość szybko (1,5 godziny od miasta) doprowadza na Maciejową. Tu znajduje się schronisko, które na wycieczkę z dziećmi może być celem wędrówki, dla wychodzących popołudniem noclegiem, a dla mnie był przystankiem na herbatę i pieroga w drodze dalej. Po kolejnej godzinie wędrówki docieramy do schroniska Stare Wierchy – kolejna możliwość noclegu, zjedzenia, ogrzania się. Czerwony szlak prowadzi dalej odrobinę się się zwężając. Po paru kwadransach, za Obidowcem, dostajemy nagrodę w postaci polany, z której widać Tatry i jest to widok absolutnie najpiękniejszy. Ten widok będzie nam towarzyszył już na sam szczyt, czasem przysłonięty przez skarpy czy drzewa. Ostatni odcinek przed szczytem do schody, już konkretnie przenoszące nas na wyższe metry. Widok z Turbacza jest absolutnie fantastyczny na 360 stopni, nie ma tu lasu. Ja dotarłam na samą końcówkę złotej godziny. Jest prze-pięknie! Schronisko znajduje się 5 minut od szczytu, jest dużym obiektem z pełną infrastrukturą. Nawet są pokoje dwuosobowe (łazienki wspólne). Z tarasu, oczywiście widok na Tatry. Tu nocowałam.Zejście z Turbacza do Nowego Targu
Choć kusiło bardzo by wybrać się wschód, na Lubań. Jednak ograniczenia czasowe spowodowały, że musiałam rano kierować się na przystanek w Nowym Targu. Wyszłam tuż po wschodzie słońca i wybrałam najdłuższą możliwą trasę. Najpierw żółty szlak do Bukowiny Miejskiej. Potem weszłam na czarny. Za Bukowiną Obidowską odbić trzeba na niebieski, do nowego schroniska Koliba na Łapsowej Polanie (niestety w czasach covidowych zamknięte). Stąd już chwila do cywilizacji. W 20 minut schodzi się drogi asfaltowej przy której znajduje się parking i rzadko odwiedzany przez autobusy przystanek. Ale można wezwać taksówkę :). Mnie odebrali nowotarscy przyjaciele, i udaliśmy się na piknik z widokiem, ale nie na Turbacz, a Tatry. Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Agnieszka mieszkała półtora roku na Podhalu. Możecie przeczytać jej tekst o Rabce-Zdrój, czy o fajnych miejscach w okolicy Rabki.Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?