Montellà.
Wzgórze Montellà (1158 metrów), jest ciasno obudowane przez kamienne domy. U podnóży po za cmentarzem i romańskim kościołem z X wieku znajdują się pola uprawne oraz łąki- wypasy dla trzody, codzienności mieszkańców. W strome zbocza ciasno powtykane są kolejne domy, uliczki doprowadzają do rynku i wiekowej fontanny, w której hodowane są ryby. Miasteczko jest ślepe. Się nie przejeżdża, tu się przyjeżdża. W późnych godzinach popołudniowych pomarańczowe, niskie słońce wkrada się w zakątki, koty polegują na rozgrzanych murach, mieszkańcy spotykają się na rogach ulic i wymieniają codzienne uprzejmości.
Będzie nam miło, jeśli zarezerwujecie nocleg klikając w ten link. Dla Was nie będzie różnicy w cenie, a nam wpadnie grosz do podróżniczej skarbonki.
Cal Calsot.
Naszą bazą było Cal Calsot. To bio eko agro dom na skraju wioski. Ma ponad dwieście lat, jest wyremontowany z całkowitym szacunkiem dla historii miejsca. Właściciele- Lidia i Marc są mistrzami zdrowej i dobrej kuchni. Lawirują między nowymi trendami, a tradycyjnymi przepisami. Sami przygotowują i podają posiłki.
Idealna agroturystyka w Pirenejach.
- Wdrapać się na szczyt miasta.
- Przespacerować się wzdłuż drogi, by pooglądać zwierzęta (uwaga na elektryczne pastuchy!).
- Przez łąkę dojść do kościoła Sant Genis i na cmentarz.
- Za farmą zejść szlakiem po zboczu do Martinet (0.8 km).
Martinet.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?