Na Żoliborzu wszystko się miesza. Są przedwojenne osiedla spółdzielni mieszkaniowych, które poruszał Springer, powojenne bloki z wysokimi piętrami i kameralnymi ogródkami, kamienice otulające plac Wilsona, współczesne apartamentowce z wygódkami w postaci wind i garaży podziemnych. No i najpiękniejsze – żoliborskie wille. I właśnie w willi jest odpowiedź na pytanie gdzie zjeść na Żoliborzu. W Domu. Tak też powiedziałam mamie, gdy pytała gdzie dziś jemy i nawet zakręciła nosem. A zawsze myślałam, że moje gary smaczne. Piękny był dzień. Pierwszy taki ciepły, że nawet przez chwilę nie było wątpliwości gdzie usiądziemy. W ogrodzie. Nam to się kojarzy z domowymi (a jakże) nasiadówkami u babci w Konstancinie. Kiedy już się siedzi przy stole, jest tak dobrze, że najchętniej by się zostało aż do kolejnego posiłku. U babci tak robiliśmy. Dom znajduje się na Mierosławskiego, blisko placu Inwalidów, w mojej ulubionej i wymarzonej do życia części Żola.
Dom żoliborski
Wizyta w Domu żoliborskim była więc z dziećmi i mamą (biedny mój mąż pracujący na etat, którego tyle omija). Ogród jest osłonięty z każdej strony, na środku stoi drzewo, które za chwilę się oliści i będzie potrzebnym cieniem. Wnętrze jest ciepłe, atmosfera domowa. Obsługa na luzie, ale totalnie profesjonalna i ładnie opowiadająca o jedzeniu.
W Domu karta jest moja ulubiona, niestabilna. Co miesiąc się zmienia. Czasem całkiem, czasem częściowo. Codziennie jest też nowy lunch. Rozkład jazdy podany jest na cały tydzień. Ja jadłam tajską rybną, idealnie pikantną, wszystkie krewetki mi wyjadł Sania. Mama wzięła krem z porów. Absolutnie aksamitny i delikatny. W drugie poszłyśmy w domowe makarony, mama z borowikami, ja z kaczką i gruszką. Sania dostał tego dnia cztery izraelskie soki od babci i postanowił być na diecie owocowo-koktajlowej. Oprócz naszych wyborów w karcie są dwa dnia mięsne, jedno z rybą i jedno wege. Więc nie jest mega dużo, ale, jak to mawia Sania za tytułem książki którą uwielbia, wszystko pyszne. Na deser zjedliśmy sernik z koziego sera. Nie wiem czy nie był to sernik życia.
Dom otwarty jest od 9, więc jest też idealną opcją na dzień dobry. Dom jest bardzo domowy. Więc jeśli pyta Cię ktoś: gdzie zjeść na Żoliborzu? W Domu.
DOM made
ul.Mierosławskiego 12
otwarte: pon-pt 9.00-22.00, sob. 10.00-22.00, niedz. 10.00-21.00.
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina.
Inne opisane na Żoliborzu restauracje:
- Porananas; naleśniki na Żoliborzu
- Pasadena – gnocchi na Żoliborzu
- Mizu Sushi, czyli Japonia na Żoliborzu
- Tel Aviv Urban Food: super miejsce, by zjeść na Żoliborzu
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?