Spis treści
- Winnica Chateau Vartely – Marta (Podróże od kuchni).
- Giurgiulesti – Szymon (Za miedzą i dalej).
- Bendery – Piotr (Jedz, baw się).
- Stary Orgiejów – Tati (Poszli-Pojechali).
- Purcari – Tati (Poszli-Pojechali).
- Kiszyniów – Kamila (Kami and the Rest of the World).
- Gagauzja – Natalia (Biegun Wschodni).
- Cricova – Natalia (Biegun Wschodni).
- Et Cetera – Marcin (Wojażer).
- Taul – Magdalena (Podróżująca Rodzina).
Mołdawia ma pecha. Raz ukochany przez intelektualistów Stasiuk napisał, że nic w niej nie ma, i ta nieszczęsna łatka ciągnie się za nią od lat. A jakże jest błędna! Bo Mołdawia na każdym kroku zachwyca. Bajecznie pofalowany krajobraz, ukryte w lasach monastyry, imperialne rezydencje, sowieckie skanseny, najlepsze wina i obfite bazary. No i Mołdawia staje się popularna, podczas naszego tegorocznego dwumiesięcznego pobytu z radością obserwowałam, jak kolejne znajome mi osoby meldują się w winnicach. Zapytałam polskich blogerów podróżniczych, co ma do zaoferowania Mołdawia. Dzięki temu zebrałam w jednym miejscu małe kompendium wiedzy, bo nie każdy podróżuje z dziećmi i w tym stylu co my. Zatem, bierzcie boróweczki w miseczki i klikajcie!
Zobacz też: Mołdawia: waluta, ceny, transport i atrakcje. Czyli wszystko w jednym
Mołdawia! Największe atrakcje polecają polscy blogerzy podróżniczy.
Winnica Chateau Vartely – Marta (Podróże od kuchni).
To była moja druga wizyta w Mołdawii. Po 6 latach trochę już stęskniłam się za tym krajem, a szczególnie za Starym Orgiejowem, miejscem, które urzekło mnie przy okazji pierwszej wycieczki. Byłam również ciekawa jak bardzo zmieniło się to państwo. Do Chateau Vartely przyjechałam w kwietniu 2017 roku i trafiłam w Mołdawii na zimę stulecia. Na szczęście, gościnność Mołdawian okazała się silniejsza niż mrozy panujące za oknem. Odkryłam nowoczesną, wspaniałą winnicę, w której powstają wina na wysokim poziomie. Mogłam przyjrzeć się całemu procesowi produkcji i zwiedzić pokaźny teren Chateau Vartely. Okazało się, że to również świetne miejsce wypadowe do Starego Orgiejowa, więc upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu. Do Polski wróciłam zafascynowana winem i z poczuciem, że za kilka lat znowu będę miała do czego wracać. Na otarcie łez po powrocie kupiłam sobie pyszne Chardonnay Taraboste z Chateau Vartely, wam również je polecam!
Ja również pisałam o Chateau Vartely tutaj.
Giurgiulesti – Szymon (Za miedzą i dalej).
Giurgiulesti to najbardziej wysunięta na południe miejscowość Mołdawii. Wciśnięta między Rumunię i Ukrainę, a znana z dwóch rzeczy. Po pierwsze, jedyny w całym kraju, ogromny port morski zbudowany na ledwie 600 metrach brzegu Dunaju (aby mógł osiągnąć takie rozmiary, Mołdawia w latach 90. musiała wymienić fragment drogi Odessa-Izmaił na kilkaset metrów brzegu). A po drugie, tranzyt. W rejonie Delty Dunaju nie ma bezpośredniego międzynarodowego przejścia granicznego Rumunia – Ukraina, trzeba jechać przez 3 km Mołdawii, właśnie w Giurgiulesti.
Wygląda to tak, że najpierw przekraczamy granicę rumuńsko-mołdawską, jedziemy przez miasteczko, a po 3 km musimy przejechać granicę mołdawsko-ukraińską; generalnie oba przejścia są dość popularne (szczególnie to rumuńskie) – w razie czego zawsze można urozmaicić to sobie darmowym WiFi, jakie jest na przejściach granicznych w tym państwie 😉 Sama miejscowość, poza swoją “granicznością” i nieco większą, niż normalnie w Mołdawii ilością sklepów, jest raczej zwyczajnym miasteczkiem, jakich sporo w kraju między Prutem i Dniestrem.
Bendery – Piotr (Jedz, baw się).
Bendery to praktycznie największa atrakcja turystyczna Nadniestrza, czyli tego regionu Mołdawii, który od lat ’90 uważa się za niepodległy, w praktyce będąc pod mocnym – i bardzo widocznym – wpływem Rosji. W tej niespełna 100-tysięcznej miejscowości znajduje się największa twierdza na terenie Mołdawii. XVI-wieczna forteca została tu pobudowana przez Turków Osmańskich, ale w naszych czasach, konkretnie do 2011 roku, mieściła w sobie rosyjski garnizon (i wtedy wstęp na jej teren był niemożliwy).
Dzisiaj do twierdzy można już wchodzić (wstęp kosztuje 50 nadniestrzańskich rubli, czyli circa 15 zł) i podziwiać nie tylko całkiem nieźle zachowane mury czy skromne muzeum tortur, ale także pozostałości po zabudowaniach wojskowych. W okolicy znajduje się również sobór Aleksandra Newskiego, a w samych Benderach można odwiedzić też Muzeum Kolejnictwa, ulokowane nieopodal dworca. Do Benderów najłatwiej dostać się z Tyraspola – miasta są od siebie oddalone o około 15 km. Kurs taksówką nie powinien kosztować więcej niż 10 zł, a odwiedzający spragnieni autentycznego klimatu mogą również wybrać trolejbus albo marszrutkę (za jakieś 3 zł w jedną stronę).
Stary Orgiejów – Tati (Poszli-Pojechali).
Niedaleko Kiszyniowa (60 km) leży Stary Orgiejów, miejsce o unikalnej wartości archeologicznej i historycznej, nie tylko dla Mołdawii. Porusza wyobraźnię niesamowitą przyrodą, ale przede wszystkim pozostałościami klasztoru, pośród których, w jednym z wykutych w kamieniu ascetycznych pokoi, nadal mieszka mnich, witający gości i doglądający kaplicy. Przyjeżdżający tu turyści zostawiają monetę w skale “na szczęście“, niektórzy wierzą w moc miejsca, niektórzy z uśmiechem po prostu poddają się modzie – nigdy nie zaszkodzi spróbować 🙂
Skalne formacje tworzą tutaj też świetną akustykę. Dlatego już drugi rok z rzędu odbywa się tu descOpera – festiwal muzyki klasycznej i operowej na świeżym powietrzu. Tylko wyobraźcie sobie klasyków w wykonaniu orkiestry symfonicznej, z akompaniamentem ptaków, w promieniach zachodzącego słońca!
Purcari – Tati (Poszli-Pojechali).
Jedna z najstarszych winnic mołdawskich, założona w 1827 roku. Degustacja wina tutaj to prawdziwa uczta, od zapoznania się z historią miejsca wśród pól dojrzewających winogron i w podziemiach, pomiędzy beczkami z największymi posiadanymi przez producenta skarbami, po uroczyste zapoznanie się z najlepszymi produkowanymi tu winami.
Rara Neagra to przecudowne wino, jeden z najlepszych trunków, jakie winiarstwo mołdawskie może dać wszystkim amatorom wina. Całe szczęście, dostępne jest w Polsce! Robią tutaj też niesamowite wino lodowe – przygotowywane z winogron zbieranych po pierwszych mrozach. Nazwałabym je wykwintnym deserem dla dorosłych, sprawdzającym się przy każdym stole 🙂
Artykuł o Purcari również u nas na blogu.
Kiszyniów – Kamila (Kami and the Rest of the World).
Kiszyniów nie przypomina pozostałych europejskich stolic. Nie ma tam nowoczesnych drapaczy chmur, wielu zabytków czy modnych knajp. W Kiszyniowie znajdziemy za to spokój, brak pośpiechu i przyjazną atmosferę. To idealne miasto na odpoczynek, obserwowanie ludzi i tzw. slow travel, a także na swoistą podróż w czasie o co najmniej 20 lat. I chociażby z tego powodu warto odwiedzić Kiszyniów!
Gagauzja – Natalia (Biegun Wschodni).
Jeśli chcecie doświadczyć prawdziwej podróży do czasów Związku Radzieckiego, polecam wybrać się do Gagauzji. To obszar separatystyczny, zlokalizowany w południowej Mołdawii, posiadający swój rząd i stolicę. Gagauzi to lud niewiadomego pochodzenia, niewiele mający wspólnego z mieszkańcami i kulturą Mołdawii. I co ciekawe, oficjalnie obowiązującym językiem w Gagauzji jest rosyjski, a religią prawosławie. Jadąc tam nie spodziewajcie się, że natraficie na cień choćby europejskich standardów. Przygotujcie się za to na podróż w czasie, wstecz, mniej więcej o jakieś czterdzieści lat.
Cricova – Natalia (Biegun Wschodni).
Wyobraźcie sobie piwnice winne tak rozległe, że tworzą podziemne miasto, ze znakami drogowymi, sygnalizacją i drogami, które udźwigną ruch samochodowy. Witamy w Cricovej – drugiej co do wielkości piwnicy winnej świata. Pierwsze miejsce należy również do mołdawskiej winnicy – Milestii Mici. Cricova jednak to coś więcej niż winnica – to podziemna fabryka szampanów, produkowanych ściśle wg. oryginalnej receptury z Szampanii. Od tych francuskich nie różnią się niczym, poza ceną. Cricova ma idealne warunki do przechowywania wina, dlatego wiele znanych osób z całego świata decyduje się na umieszczenie swoich kolekcji właśnie w mołdawskiej piwnicy.
Et Cetera – Marcin (Wojażer).
Są w Mołdawii winnice spore, znane i cenione, których nazwy rozpoznaje całkiem spora ilość rodaków. Polska jest w końcu jednym z największych rynków eksportowych dla mołdawskiego wina. Są jednak także miejsca, które chciałoby się ukryć przed światem, miejsca, które oddalone są od stolicy tak daleko, że to już prawie Ukraina, a znaki drogowe wskazują już na Odessę. Takim miejscem jest Et Cetera, niewielka, kameralna winnica położona na południowym-wschodzie kraju prowadzona przez młodych i pracowitych ludzi, którzy swoją miłością dzielą się nie tylko ze swymi gośćmi, ale także z winem, o które tak dbają i które produkować tak uwielbiają. To uwielbienie czuć w smaku, szczególnie w popularnej linii win Aeroplane. Charakterystyczna etykieta z samolotem to efekt tego, że na miejsce przylecieć można niewielką awionetką z Kiszyniowa prosto na pola owej urokliwej winnicy. To miejsce, w którym podróżni mogą zatrzymać się na chwilę, na krótką degustację, ale także na dłużej, aby powolnie i leniwie, w zgodzie z filozofią wolnego podróżowania, kontemplować życie przy akompaniamencie nie tylko wspomnianego wina, ale także niezwykle smacznych potraw takich jak królik czy niezawodna placinta. Et Cetera to miejsce, które warto odkryć dla siebie.
Taul – Magdalena (Podróżująca Rodzina).
Dla mnie najbardziej zachwycający był park Taul. W bardzo niepozornej miejscowości na uboczu, znajduje się wielohektarowy park, w którym kryje się okazały pałac. Rezydencja została zbudowana na początku XX wieku przez odeskiego potentata rodem z Grecji Iwana Pommera. Lata świetności ma już dawno za sobą, i niestety obecnie czeka na remont, choć właśnie w takiej podupadłej formie robi niesamowite wrażenie. Budynki pomocnicze to najpiękniejsze domy z okazałymi werandami, w parku kryje się 150 gatunków drzew, krzewów i pnączy. Taul to idealne miejsce na całodniową wycieczkę, miejsc piknikowych nie zabraknie. Mołdawia ma potencjał!
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Magda w Mołdawii spędziła 2 miesiące. Wszystkie artykuły o tym kraju znajdziecie tutaj.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?