Amman, stolica Jordanii. A tym samym miasto, o którym w swojej geograficznej ignorancji nie wiedziałam za wiele do momentu planowania wycieczki. Właściwie nie wiedziałam o nim nic. Włącznie z tym, że jest stolicą Jordanii.
Ale się tam znalazłam i zostałam wciągnięta w jego bliskowschodnią atmosferę. Niesamowite, bardzo egzotyczne przeżycie.
Byłam już w wielu arabskich slasz muzułmańskich miastach. Zarówno w wielkich metropoliach, jak i małych tureckich mieścinach. Jednak chyba pierwszy raz spotkałam się z taką innością. Miasto wielkie, a jednocześnie pozbawione turystycznej atmosfery. Być może jego nowsze dzielnice przypominają nowoczesne miasta Bliskiego Wschodu, jednak centrum pozostaje niepokojącą, pozbawioną znanych śladów atmosfery.
Kamila z bloga Kami & the Rest of the World mierzy się z opinią o Ammanie, jako jednym z najbrzydszych miast świata. Tak, miasto nas, przyzwyczajonych już coraz bardziej do czystych ulic i kolorowych budynków Polaków, może przerazić. Może zszokować. W sumie, Amman może okazać się dla was tym poszukiwanym przez wielu szokiem kulturowym.
Lubię Bliski Wschód. Wiecie, że kocham Turcję, jako dziecko zwiedziłam Egipt i Tunezję i marzę o Maroku i Iranie. A Amman też – podoba mi się. Jego panorama z cytadeli, jego uliczne targi i codzienny brud. Poczytajcie przewodnikowe 5 rzeczy, które powinniście zrobić będąc w Ammanie
- Spacer po Cytadeli Dżabal Al-Qala’at
Turystycznie jest to największa atrakcja miasta. Usytuowana na najwyższym wzgórzu miasta, cytadela była zamieszkała już w czasach prehistorycznych. Tutaj mieściło się miasto Amonitów, potem w czasach rzymskich Świątynia Herkulesa, a w kolejnych latach kościół bizantyjski. Obecnie mieści się tu muzeum archeologiczne, a sama cytadela jest znakomitym archeologicznym parkiem, w którym można spędzić kilka godzin. Widok stąd na miasto jest absolutnie rewelacyjny!
2. Teatr rzymski w Ammanie i odpoczynek na forum miasta
Widoczny z cytadeli, więc łatwo do niego trafimy. Teatr rzymskiego miasta Filadelfia (tak!) posiada 6000 miejsc. Mieści się przy nim muzeum etnologiczne, ale przede wszystkim starożytne forum dziś jest jednym z najważniejszych placów miasta. Dzieciaki grają tu w piłkę, jeżdżą deskorolkach, młodzież przesiaduje na murku i towarzysko spędza czas. Taki Central Park na miarę Ammanu.
3. Spacer ulicami Downtown i zagubienie się na tutejszych targach
Według mnie najciekawszy punkt mojego pobytu w Ammanie. Główna ulica starego miasta (Downtown) Al-Malek Talal odchodzi ze wspomnianego wyżej forum. Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie widziałam tu turystów. Wiedziałam… dwóch. A ulicą szłam pewnie godzinę. Niezwykle gęstą ulicą, pełną handlujących tu mężczyzn, ulicznych straganów, małych sklepików i gdzieniegdzie wejść na zadaszone targowiska. Miejsca, w którym wąchało się kawę, przyprawy i w środku zimy kupowało świeże truskawki i całą masę orzechów. Tutejsi raczej nie przywykli do widoku dwóch spacerujących Europejek, co w jakiś sposób było błogosławieństwem – nikt nie zaczepiał, nie szeptał angielskich banałów „you’re beautiful” jak w Egipcie czy Turcji i nie wciskał ci tandetnych pamiątek. Z jednej strony obcość, w jakiej się znalazłyśmy była przerażająca. Z drugiej – uwalniająca.
4. Spróbowanie typowego dla regionu jedzenia ulicznego, w budkach, których właściciel nigdy wcześniej nie widział turystów
To się trochę styka z wcześniejszym punktem. Wielu podróżników, z backpackerami na czele,lubi powtarzać, że żeby poznać dany kraj, trzeba jeść na ulicy. Ja to bardzo lubię, a mój portfel lubi tym bardziej. W Jordanii można spróbować mezze (przekąski), falafele czy manaeesh. No i ja się zajadałam świeżo wypiekanym chlebem z hummusem.
5. Rzut okiem na tutejsze meczety z meczetem Króla Abd Allaha na czele
Jako niewierzącej, a tym bardziej kobiecie, która co prawda ma w torebce chustę, ale rzadko ją zakłada, nie jest mi łatwo wchodzić do meczetów. A szkoda, bo je uwielbiam. Ich atmosfera mnie uspokaja, czuję się w nich jak w salach medytacyjnych, w których ktoś zadbał o to, żeby było przytulnie i dywanowo. W Ammanie najokazalszym meczetem jest Meczet Króla Abd Allaha, zainspirowany Meczetem Kopuły z Jerozolimy. Uwaga: Można zwiedzać 🙂
Jeśli skupiacie się na atrakcjach turystycznych, to Amman jest miastem na jeden dzień. Jeśli lubicie błądzić uliczkami, to i tydzień nie wystarczy wam na odkrycie głównych ulic i uliczek miasta. Olbrzymi labirynt, którego my, usytuowani gdzieś pomiędzy wschodnią i zachodnią Europą Polacy, nieprędko zrozumiemy.
Jedziecie do Jordanii? Napisałam więcej na jej temat. Zajrzyjcie na spis tekstów o tym kraju na blogu.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
~Agnieszka
7 czerwca, 2015Ja uważam, że ciężko mówić, że jakieś miasto jest brzydkie. Każde ma w sobie to coś. Ja z chęcią wybrałabym się do Ammannu 🙂
~Agnieszka
7 czerwca, 2015Ja uważam, że ciężko mówić, że jakieś miasto jest brzydkie. Każde ma w sobie to coś. Ja z chęcią wybrałabym się do Ammannu 🙂
~polished
11 stycznia, 2015Fajny wpis ale warto poczytać też inne strony np. tripadvisor.com by sobie zaplanować czas w Ammanie, który bez wątpienia jest warty zobaczenia.
1. Amman nie jest brzydki ale na pewno nie zachęca do zwiedzania, a szczególnie na piechotę. Dominują samochody, prawie nie ma sygnalizacji ruchem i mało przejść dla pieszych więc wędrówka między atrakcjami jest trudna, choć możliwa (sprawdziłem). O rowerze też można zapomnieć, zresztą za duże różnice poziomów.
2. Jedzenie lokalne jest super, np. falafel w Al_Quds na Rainbow Street (swoją drogą to chyba jest najbardziej turystyczna ulica z restauracjami i pamiątkami). Niedaleko na rondzie nr 2 jest budka z super shaormą.
~polished
11 stycznia, 2015Fajny wpis ale warto poczytać też inne strony np. tripadvisor.com by sobie zaplanować czas w Ammanie, który bez wątpienia jest warty zobaczenia.
1. Amman nie jest brzydki ale na pewno nie zachęca do zwiedzania, a szczególnie na piechotę. Dominują samochody, prawie nie ma sygnalizacji ruchem i mało przejść dla pieszych więc wędrówka między atrakcjami jest trudna, choć możliwa (sprawdziłem). O rowerze też można zapomnieć, zresztą za duże różnice poziomów.
2. Jedzenie lokalne jest super, np. falafel w Al_Quds na Rainbow Street (swoją drogą to chyba jest najbardziej turystyczna ulica z restauracjami i pamiątkami). Niedaleko na rondzie nr 2 jest budka z super shaormą.
~Krzysiek Gajda
15 grudnia, 2014Jeśli będziesz się wybierać do Maroko, to podobnej atmosfery możesz spodziewać się w Fezie – co prawda są tam turyści, ale nie tyle co w Marrakeszu, a miasto zachowało swój oryginalny klimat i jest po prostu jedyne w swoim rodzaju. W Iranie powinno być podobnie jak w Ammanie pod względem braku turystów i tej obsługi przez Pana, co to nigdy nie widział turystów 🙂 Też byliśmy właśnie tak obsługiwani w piekarniach, nawet takie same piece mają 😀 Jeśli chodzi o bazary, to pewnie wszędzie się znajdą, chociaż np. w Shiraz (miasto jak na Iran relatywnie turystyczne i jeśli już na turystów nastawione, to raczej na tych bogatszych i starszych, nie na backpackerów) był raczej mały i jakoś nie powalający. W Teheranie natomiast jest ogromny bazar w centrum miasta, który po prostu trzeba zobaczyć – jest OLBRZYMI i pod względem wielkości może się z nim równać chyba tylko ten w Stambule (nie wiem jak w innych muzułmańskich metropoliach typu Karaczi). Tam turystów jest równe zero – jeśli już w Teheranie można spotkać turystów, to w położonej na północy dzielnicy Tajrish, natomiast w centrum nie ma ich w ogóle. Jeśli wpiszesz w Google “Tehran bazaar”, to 90% zdjęć będzie właśnie z Tajrish, bo mało kto zapuszcza się gdzieś dalej.
~Krzysiek Gajda
15 grudnia, 2014Jeśli będziesz się wybierać do Maroko, to podobnej atmosfery możesz spodziewać się w Fezie – co prawda są tam turyści, ale nie tyle co w Marrakeszu, a miasto zachowało swój oryginalny klimat i jest po prostu jedyne w swoim rodzaju. W Iranie powinno być podobnie jak w Ammanie pod względem braku turystów i tej obsługi przez Pana, co to nigdy nie widział turystów 🙂 Też byliśmy właśnie tak obsługiwani w piekarniach, nawet takie same piece mają 😀 Jeśli chodzi o bazary, to pewnie wszędzie się znajdą, chociaż np. w Shiraz (miasto jak na Iran relatywnie turystyczne i jeśli już na turystów nastawione, to raczej na tych bogatszych i starszych, nie na backpackerów) był raczej mały i jakoś nie powalający. W Teheranie natomiast jest ogromny bazar w centrum miasta, który po prostu trzeba zobaczyć – jest OLBRZYMI i pod względem wielkości może się z nim równać chyba tylko ten w Stambule (nie wiem jak w innych muzułmańskich metropoliach typu Karaczi). Tam turystów jest równe zero – jeśli już w Teheranie można spotkać turystów, to w położonej na północy dzielnicy Tajrish, natomiast w centrum nie ma ich w ogóle. Jeśli wpiszesz w Google “Tehran bazaar”, to 90% zdjęć będzie właśnie z Tajrish, bo mało kto zapuszcza się gdzieś dalej.
milczak-martyna
8 maja, 2014Napisałaś w ,,reklamie” że liczysz odwiedzających w tysiącach. Może to będzie głupie pytanie ale gdzie znajduje się ,,,ta liczba” określająca ilość odwiedzających? Odp napiszesz mi w komentarzu na pamientnikmartyny?
Zależna
8 maja, 2014prowadzę statystyki na google analytics. Zainteresowanym reklamodawcom wysyłam plik pdf z potrzebnymi im danymi.
milczak-martyna
8 maja, 2014Napisałaś w ,,reklamie” że liczysz odwiedzających w tysiącach. Może to będzie głupie pytanie ale gdzie znajduje się ,,,ta liczba” określająca ilość odwiedzających? Odp napiszesz mi w komentarzu na pamientnikmartyny?
Zależna
8 maja, 2014prowadzę statystyki na google analytics. Zainteresowanym reklamodawcom wysyłam plik pdf z potrzebnymi im danymi.
viofashion
4 maja, 2014Wspaniały wpis! Wielu rzeczy dowiedziałam się o których nie miałam pojęcia! Tym bardziej zainteresowałam się tymi targami 🙂
Zapraszam do mnie, może tobie spodoba się mój blog 🙂
viofashion
4 maja, 2014Wspaniały wpis! Wielu rzeczy dowiedziałam się o których nie miałam pojęcia! Tym bardziej zainteresowałam się tymi targami 🙂
Zapraszam do mnie, może tobie spodoba się mój blog 🙂
~Evi Ta
3 maja, 2014Przyznaję, że Bliski Wschód jest mi póki co daleki, ale jak tak patrzę i czytam, to chyba by mi się spodobalo 🙂 Meczet zacny!
~Evi Ta
3 maja, 2014Przyznaję, że Bliski Wschód jest mi póki co daleki, ale jak tak patrzę i czytam, to chyba by mi się spodobalo 🙂 Meczet zacny!