Jeśli szukać miejsca gdzie zjeść w Białowieży, oferta pozornie może wydawać się bogata. Ale pytanie – czy wszędzie tak samo dobrze? Restauracja Carska wykasza konkurencję poziomem, który chciałaby mieć zapewne nie jedna restauracja w europejskiej stolicy.
Zobacz też: Kuchnia Suwalszczyzny, kuchnia podlaska
Parę kilometrów za Białowieżą, tuż przy granicy z Białorusią, wśród podmokłych łąk, uroczych szuwarów i kwitnącego wiosennie parteru roślinności stoją stare zabudowania kolejowe pamiętające czasy mikołajowe. Tory, choć porośnięte trawą, to z wagonami, na których stoją pięknie urządzone salonki, w których można nocować. Są one naszym zimowym, śnieżnym marzeniem. (Letnim było Sioło Budy i totalnie nas nie zawiodło). W budynku stacji mieści się restauracja Carska. Całe miejsce jest na odludziu, i gdyby zamiast samochodów stały konie z wozami to łatwo można by się cofnąć w czasie o te 150 lat.
Wnętrze Restauracji Carskiej jest pięknie spójne. Carska moc i elegancja. Wystrój, zastawa stołowa, sposób podawania dań, nawet pan za barem, szalenie ujmujący w swojej uprzejmości prawdziwie zachwyca. To co mnie zachwyciło, to ekpres do kawy w samowarze, ale taki na poważnie, z łyżką! Polska prowincja, granica z Białorusią, a to nawet nie poziom warszawski, a międzynarodowo dobry.
My trafiliśmy tu w kwietniu, w czwartek. Pustka. W sali obok odbywało się gwarne spotkanie za zamkniętymi drzwiami, co jeszcze spotęgowało carskie wrażenie. Stolik przy oknie , popołudniowe słońce grzało plecy. Zajrzeliśmy do karty.
Zobacz też: Podlasie: co zobaczyć, ile wydać, jak się poruszać
Restauracja Carska – menu
W karcie znowu carska spójność. Zamówiliśmy bliny z łososiem i foie gras. Kompozycje z dobraniem dodatków mistrzowskie. Wszystko pięknie podane, talarze miło wysprzątaliśmy. Drugie: kaczka pieczona z jabłkami, majerankiem i czosnkiem w sosie własnym podana z modrą kapustą, pieczonym jabłkiem z żurawiną i krokietami ziemniaczanymi (Sania zwariował ze szczęścia) oraz jesiotr na francuskim sosie beurre blanc z dodatkiem warzyw juliene z oliwą rozmarynową i czosnkiem oraz pieczonymi ziemniakami (na moją prośbę zamiast czarnej soczewicy). Porcje są olbrzymie. Kaczka idealnie soczysta, jesiotr tłuściutki. Gdyby nie to, że jestem matko karmiąco i pochłaniam niebywałe ilości jedzenia, to pewnie z każdego dania zostawilibyśmy połowę.
Jeśli chodzi o deser, to legendy o tutejszej bezie krążą po całym kraju. Niestety podawana jest tylko w sezonie, na który nie trafiliśmy (jedyny ból podróżowania wiosną). Ale ciasto czekoladowe totalnie dało radę otrzeć nasze bezowe łzy. O kawie już wspominałam – nie często się zdarza, że na polskiej prowincji można wypić tak dobrą. Jeśli chodzi o herbatę – to samo. Podana w tradycyjny sposób w szklance ze stalowym koszyczkiem i konfiturą. Klasa!
Gdzie zjeść w Białowieży?
Restauracja Carska w Białowieży.
ul. Stacja Towarowa 4
tel. 602-243-228
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Świetnym miejscem na obiad jest też położona niedaleko Karczma Osocznika, też opisana na blogu. Na spanie polecamy wspólnie Sioło Budy!
Zobacz też: Puszcza Białowieska: zwiedzanie pradawnego lasu
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?