W szkole byłam totalnie zafiksowana na punkcie geografii. Zarówno w podstawówce, jak i w liceum był to mój absolutnie ulubiony przedmiot, i do dziś właściwie nie wiem, czemu nie zdawałam jej na maturze i nie wybrałam jako drogi na studia. Uczenie się nazw azjatyckich rzek, afrykańskich stolic i wysp Oceanii było dla mnie pasją i przyjemnością. Kochałam wulkany, gejzery i trzęsienia ziemi. I bardzo, ale to bardzo fascynowała mnie mapa Polski. Zawsze niesamowite były dla mnie przybrzeżne jeziora Bałtyku, ale zawsze okazywało się, że Mierzeja Kopań, Jezioro Bukowo czy Jamno to odległość nierozsądna na wycieczkę z Warszawy. Potem dorosłość i wielka miłość do gór, wspinania się i Morza Śródziemnego. Musiałam urodzić dwoje dzieci, by wreszcie tu dotrzeć. I cieszę, naprawdę bardzo, iż mogę w wieku 35 lat odkryć takie cuda natury.
Zobacz też: Jarosławiec: atrakcje, plaża
Mierzeja Kopań, czyli wąski pas lądu, o który wciąż się walczy.
Przybrzeżne jeziora w Polsce – słodkie, rozległe i płytkie zbiorniki, które niczym nie przypominają błękitnej laguny, raczej zielonkawy-szary świat Wodnika Szuwarka. To dawne, polodowcowe zatoki morskie, które oddzieliły się od morza szerszą lub węższą łachą piachu. Mierzeja Kopań powstała ok. czterech tysięcy lat temu, jest wyjątkowo wąska, miejscami ma jedyne 80 metrów. Ścieżka rowerowa prowadząca z Wicia do Darłowa wzdłuż dwóch brzegów oddziela dwa charakterystyczne dla Pomorza Środkowego światy – po prawej rozciągają się wydmy z sosnami i gołymi brzozami, a po lewej króluje podmokłe torfowisko znane z Kluk
Na tym lichym pasie niegdyś próbowano żyć. Stare Wicie, dobrze prosperujące centrum rybackiego w XV i XVI wieku było ważnym ośrodkiem handlowym, a czasem jednak surowość żywiołu spychała osadnictwo na wschód. Dziś przez mierzeję wiedzie asfaltowa ścieżka pieszo-rowerowa, jedyny ślad cywilizacji. Wicie, brama wschodnia na pas piachu, to wieś od zawsze walcząca z morskim żywiołem. W sezonie sztormów woda często wdziera się w ląd siejąc zniszczenia w przyrodzie i działach rąk ludzkich. By kontrolować żywioł, dokonano przekopu w połowie drogi do Darłówka, strategicznego dla okolicy portu. Dzięki niemu woda podczas posezonowych sztormów często wlewa się lub wylewa, co jest atrakcyjne dla ekosystemu jeziora.
Mierzeja Kopań praktycznie.
Tym razem na bałtycką ścieżką rowerową R10 weszliśmy tylko na chwilę. Podczas ferii zimowych w Jarosławcu podjechaliśmy na parking do Wicia i poszliśmy na zachód. Po dwóch kilometrach doszliśmy do przekopu (trwało to całą wieczność, Sania co chwilę żądał przystanku na budowanie własnego tunelu, zbieranie patyków, wdrapywanie się na klify i sprawdzanie jakiej wysokości są fale). To miła i krótka wycieczka, nawet podczas silniejszego wiatru, teren właściwie nie jest zbyt wyeksponowany na wiatr. Idzie się przez las i przy wale przeciwpowodziowym.
W Jarosławcu spaliśmy w hotelu Szlak Bursztynowy. Bardzo go polecamy!
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?