Rabka-Zdrój na weekend
Weekend oddzielający zimę od wiosny. Może być wszystkim. Może być kolejnym bezbarwnym czasem, który spędzamy na Facebooku i przed serialami. Może być weekendem wykorzystanym na spacer po okolicy, obiad w fajnej restauracji i wyjście na piwo z przyjaciółmi – weekendem przyjemnym, ale jednym z wielu. Może też być spożytkowany na mikroturystykę i krótką wycieczkę w miejsce oddalone o jakieś 50 czy 100 km. Często wtedy jest weekendem udanym.
Może też być weekendem-metaforą. I takim był tym razem dla mnie.
Nie zrozumcie mnie źle. Oczywiście nie chcę tu popadać w grafomanię i tandetne uwznioślenie uczuć. Nie będę was przekonywać „poczujcie to! Wyzbądźcie się swojej racjonalności i zanurzcie się w bezkresie przeżywania. Nowa pora roku może być dla was początkiem wewnętrznej przemiany”. Nie! Takich tekstów znajdziecie w tym tygodniu w internecie co niemiara. Wiosenne porządki i te sprawy. Ja mówię o konkretach. I to niekoniecznie też waszych – te konkrety są moje.
Pierwszy weekend wiosny jest końcem. Być może mojej prywatnej zimy. I jest też początkiem. Być może mojej prywatnej wiosny. W ten weekend:
- Pierwszy raz pojechałam poznać rodziców Piotrka
- Spędziłam weekend w Rabce-Zdrój, do której wkrótce planuję się przeprowadzić. W weekend ten szukałam mieszkania
- Rozpoczęłam sezon tegorocznego chodzenia po górach
- Pierwszy raz wzięłam udział w podhalańskim konkursie palm wielkanocnych. I robiłam to z poczuciem, że tak będzie już zawsze.
Koniec równiny, początek pagórków
Przechadzam się po Rabce-Zdrój. Jeszcze z plecakiem na plecach, dopiero co wyszłam z busa. Idę z nim na górkę, gdzie mamy obejrzeć mieszkanie na wynajem.
Na górce. Nie na równinach jak do tej pory. Płaskie jak stół wielkopolskie Leszno zostało w oddali. Od teraz każde wyjście do sklepu ma się wiązać z lekką zadyszką, wspinaniem się i schodzeniem w dół. Nieważne deszcz i niepogoda. Tak ma być, póki samochodu nie kupię!
Koniec kawiarń, początek cukierni
Przechodząc się po miasteczku zaglądamy do każdej restauracji. Możemy tu liczyć na dwie knajpy w regionalnym stylu, kilka fast foodów i pizzerię. Zaglądamy do kawiarń. Być może nie ma w nich wifi, a wystrój przypomina początek XXI wieku, ale za to kawa kosztuje dwa złote mniej, a ciasta wychodzą spod ręki najlepszych gospodyń w okolicach. Zresztą zazwyczaj to nie są kawiarnie, a cukiernie.
Pamiętacie cukiernie? To do nich się chodziło w latach dziewięćdziesiątych. Brało piękny kawał ciacha z koktajlem mlecznym i z dziadkiem siadało się przy stoliku. Kupowało się w nich całe torty, które potem z dumą prezentowaliśmy w domach na urodzinach. Dziś coraz częściej zastępują je muffiny i cupcake’i, a zamiast do cukierni „u Agatki” chadzam do Starbucksa i Costy, gdzie ciacha – powiedzmy to wyraźnie – po prostu nie mają smaku. Za 15 złotych dostajemy średniej wielkości bylejakość. Patrząc na witryny w rabczańskich cukierniach czułam, że teraz to się zmieni. Ciacha pozwolą przytyć kilka kilo.
-Musisz ich tylko nauczyć robić kawę – wtrącił mój Piotr przy okazji zajrzenia do kolejnej cukiernio-kawiarni. No tak – jakość tej może mi trochę spaść. Ale może się mylę.
Przeczytaj też o innych uzdrowiskach. Napisałam też o Ustroniu. Klik!
Koniec piwa rzemieślniczego, początek piwa z sokiem
W restauracji szukamy piwa innego niż typowy polski pilsner. W jednej knajpie znajdujemy trzy piwa czeskie. W drugiej natrafiamy na trzy piwa regionalne. W każdym innym miejscu pada formuła: „piwo z sokiem poproszę”. Paniusia z wielkiego miasta wraca na ziemię.
Koniec kosmetyków znad Morza Martwego, początek kuracji uzdrowiskowej
Z zachwytem wbiegam do kawiarni zdrojowej. To te miejsca, które w górskich miejscowościach często zachwycają mnie najbardziej. Już kiedyś pisałam, że polskie uzdrowiska są niedocenianym skarbem. Mamy fantastyczne, niegdyś znane w całej Europie, “wody”, które dziś ciągle kojarzą się jeszcze z turystyką dla starszych osób, które nie stać na wakacje w Egipcie! Piii, błąd! Uzdrowiska to skarb, super hipsterskie miejsca, miejsca produkujące świetne (i tanie!) kosmetyki, zapewniające nam ekstra kurację wodą źródlaną i czyste powietrze w okolicy. Uzdrowiska, które bardzo często mają przepiękną architekturę i duże zadbane parki. Będę wam tu krzyczeć do upadłego – nie olewajcie polskich uzdrowisk! Jasne nie zobaczycie tam wielu turystów, którzy są wyznacznikiem stylu i jakości. Spacerujące tu osoby nie będą miały na sobie modnych raybanów i spodni-takich-jak-teraz-się-nosi.
Uzdrowiska to skarb, super hipsterskie miejsca, miejsca produkujące świetne (i tanie!) kosmetyki, zapewniające nam ekstra kurację wodą źródlaną i czyste powietrze w okolicy.
Niestety, o czym napisałam wyżej, jeszcze niekoniecznie dostaniecie tu wasze ulubione piwa, kawy alternatywnie palone (ledwo znajdziecie te z ekspresu) i organiczną kuchnię w tutejszych barach. Ale za to: spa pierwszej klasy, w hotelach diety oczyszczająco-odchudzające, kosmetyki najwyższych lotów i tężnie najlepsze w Polsce będą. Za psie pieniądze!
Mikro-uzdrowiskiem jest Długopole-Zdrój. Byliście tam już? Klik!
Koniec weekendu w pubach, początek weekendów na szlaku
Wstajemy o świcie i po nieśpiesznym śniadaniu idziemy do miasteczka, by po odwiedzinach w starym drewnianym kościele (dziś Muzeum im. Orkana – 7 zł) iść na Luboń. Piotr koniecznie chciał mi pokazać polanę Surówki. Więc zamiast grzecznie szlakiem, kierujemy się leśnymi ścieżkami licząc tylko na GPS w komórce i swój własny zawodny instynkt.
Udało się! Wyszliśmy idealnie na polanę, o której słyszałam wcześniej tak wiele. Tu dziadek Piotra zbudował wiatrak, który miał pomóc w produkcji prądu w jednym z domostw. Wiatrak wieje do dzisiaj – na polanie Surówki wciąż jest to jedyna możliwość zdobywania elektryczności.
W pięciu domach mieszkają dziś 4 osoby. Jedna z nich podobno jest niepiśmienna. Młodzi już dawno wyjechali, a kolejne domy zamieniają się w ruinę.
Jednocześnie jest to miejsce idealne na założenie agroturystyki. Z polany przy dobrej pogodzie (a na taką trafiliśmy) jest rewelacyjny widok na Tatry. Usiedliśmy na znalezionej desce i wyciągnęliśmy kanapki. Przed nami rozpościerały się białe szczyty, a na twarzy zagościły się promienie słońca. 200 metrów wyżej był już śnieg. Tam już potrzebne było grzane piwo w schronisku na Luboniu.
Na portalu Góry dla Ciebie wyczytałam, że najciekawszym szlakiem na Luboń jest szlak żółty. To nim wobec tego zejdziemy.
Trzy godziny później, gdy opowiadaliśmy o tym recepcjonistce w hotelu, zdziwiła się, jak można tym szlakiem schodzić. Żółty szlak na Luboń okazuje się być jednym z najtrudniejszych szlaków w Beskidzie Wyspowym. Spora jego część idzie przez kamienie i półki skalne. Po drodze mijamy jaskinie i pionowe skały.
-To coś takiego jest w Wyspowym? – dziwi się Piotr, który był przekonany, że zna Luboń na wylot.
A no jest. I od dzisiaj ten szlak szalenie polecamy.
Niedziela wielkanocna w Rabce-Zdrój
-Nie byłaś nigdy na odpuście?! Nigdy nie widziałaś konkursu palm?! Idziemy!
Tak Piotr skwitował moje stwierdzenie, że chcę zobaczyć tutejszy konkurs – jeden z najstarszych w Małopolsce. Zanim jeszcze weszliśmy na teren kościoła, dostałam pakę odpustowych cukierków. Chwilę później nie mogłam powiedzieć „nie” dużej szyszce -tak świetnie kojarzącej się z dzieciństwem. Prawie kupiłam też baranka wielkanocnego z masła domowej roboty, ale rozsądek powiedział, że nie dam rady go przewieźć do Wielkopolski.
Przyszły palmy. Najwyższa była niesiona przez kilku mężczyzn. Najpiękniejsza (moim zdaniem) była średniej wielkości, utrzymana w barwach lawendy. Zastanawiałam się, jak długo musiały być robione i jak świetny jest fakt, że ludziom chce się je robić. Że nie idziemy do sklepu, by za 5 zł kupić palmę, ale faktycznie siadamy z dziećmi i rodziną i je przyozdabiamy samemu.
Idzie wiosna!
Przeglądam przewodniki po Beskidzie Wyspowym i Gorcach. Zaznaczam w nich szlaki, które już przeszłam. Jak na dłoni widać, że mam jeszcze dużo do przejścia. Że zdobycie Lubonia i Turbacza to dopiero początek początków. Pierwszy wiosenny weekend w Rabce-Zdrój był podróżą do nowego domu. Niejako podróżą w przyszłość. Jest też niezręcznym początkiem stałego pisania o Podhalu. Wszak przeprowadzacie się tu ze mną. Spróbujemy oswoić Podhale!
Lubisz czytać o Polsce? Zajrzyj na inne artykuły o naszym kraju. Trochę ich już napisałam. A jeśli chcesz być na bieżąco, to dołącz do fanów bloga na Facebooku. Świetnie się tam bawimy. 🙂
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
~Dorota kajaki
17 maja, 2017Super miejsce gdzie można wypocząć to zdecydowanie Rabka-zdrój 🙂 A jeśli jesteś zainteresowany/a innymi ciekawymi miejscami w Polsce zapraszam do mnie na stronę. Pozdrawiam
~Dorota kajaki
17 maja, 2017Super miejsce gdzie można wypocząć to zdecydowanie Rabka-zdrój 🙂 A jeśli jesteś zainteresowany/a innymi ciekawymi miejscami w Polsce zapraszam do mnie na stronę. Pozdrawiam
~Kasia
17 kwietnia, 2017Rabkoland jest nie tylko dla dzieci, uwierz mi… 🙂 ja tam się świetnie bawię na równi z moim synem. On też chciałby mieszkać w Rabce 🙂 pozdrawiam
~Kasia
17 kwietnia, 2017Rabkoland jest nie tylko dla dzieci, uwierz mi… 🙂 ja tam się świetnie bawię na równi z moim synem. On też chciałby mieszkać w Rabce 🙂 pozdrawiam
~Naparzamwświat
30 grudnia, 2016Zazdroszczę Ci trochę tej Rabki. Choć Kraków jest moim domem, tak będąc dzieckiem w Rabce spędzałem każde wakacje i ferie zimowe. Byłem tam z sentymentu na jesieni br. i wszystkie te wspomnienia wróciły. Gdzieniegdzie czar prysł, ale w innych miejscach aż się łezka zakręciła. Oby tylko udało się poprawić powietrze (i może dociągnąć pociąg z prawdziwego zdarzenia).
Agnieszka Ptaszyńska
30 grudnia, 2016no widzisz. A ja jako zwierzę miejskie chętnie się zamienię i wrócę do Krakowa 🙂
~Naparzamwświat
30 grudnia, 2016Zazdroszczę Ci trochę tej Rabki. Choć Kraków jest moim domem, tak będąc dzieckiem w Rabce spędzałem każde wakacje i ferie zimowe. Byłem tam z sentymentu na jesieni br. i wszystkie te wspomnienia wróciły. Gdzieniegdzie czar prysł, ale w innych miejscach aż się łezka zakręciła. Oby tylko udało się poprawić powietrze (i może dociągnąć pociąg z prawdziwego zdarzenia).
Agnieszka Ptaszyńska
30 grudnia, 2016no widzisz. A ja jako zwierzę miejskie chętnie się zamienię i wrócę do Krakowa 🙂
~Ibazela
26 lipca, 2016Wow, Aga, jestem pod wielkim wrażeniem!
Ucieczka w tą stronę jest nadal jednak dość rzadka. No i to taki wielki ukłon w stronę “slow life” – cukiernie, robienie palm wielkanocnych, spacery po górach. Jak mi się za tym tęskni! Z wielką przyjemnością bym Cię tam odwiedziła 🙂 Mogę? Prooooszę 🙂
~Ibazela
26 lipca, 2016Wow, Aga, jestem pod wielkim wrażeniem!
Ucieczka w tą stronę jest nadal jednak dość rzadka. No i to taki wielki ukłon w stronę “slow life” – cukiernie, robienie palm wielkanocnych, spacery po górach. Jak mi się za tym tęskni! Z wielką przyjemnością bym Cię tam odwiedziła 🙂 Mogę? Prooooszę 🙂
~eStorm
23 maja, 2016Najpiekniejszy szlak to szlak czerwony. Super widoki na Tatry i Beskid Wyspowy. Szlak piekny o kazdej porze roku. Wczesna wiosna krokusy na Starych Wierchach, pozniej laki pelne mleczy pod Maciejowa, latem lany zboza, kopy siana, snopki zboz, jesienia zlote liscie i rolnicy w polu, plug z koniem jest tu na porzadku dziennym. A zima… zima zakladajac ze sniegu jest po pas rowniez jest cudowna. Drugim moim miejscem ulubionym jest Piatkowa Gora z zabytkowym kosciolkiem i samotna sosna. Polecam na zachody slonca. Na trzecim miejscu jest przelecz pomiedzy Grzebieniem a droga do Olszowki. Najpiekniejsza wiosna latem i jesienia. Pod linkiem http://plfoto.com/1947/autor.html mozna zobaczyc wiele zdjec z tych miejsc.
~eStorm
23 maja, 2016Najpiekniejszy szlak to szlak czerwony. Super widoki na Tatry i Beskid Wyspowy. Szlak piekny o kazdej porze roku. Wczesna wiosna krokusy na Starych Wierchach, pozniej laki pelne mleczy pod Maciejowa, latem lany zboza, kopy siana, snopki zboz, jesienia zlote liscie i rolnicy w polu, plug z koniem jest tu na porzadku dziennym. A zima… zima zakladajac ze sniegu jest po pas rowniez jest cudowna. Drugim moim miejscem ulubionym jest Piatkowa Gora z zabytkowym kosciolkiem i samotna sosna. Polecam na zachody slonca. Na trzecim miejscu jest przelecz pomiedzy Grzebieniem a droga do Olszowki. Najpiekniejsza wiosna latem i jesienia. Pod linkiem http://plfoto.com/1947/autor.html mozna zobaczyc wiele zdjec z tych miejsc.
~Szczawnica
14 kwietnia, 2016Rabka po paru latach zastoju, pomalutku zaczyna byc coraz bardziej atrakcyjna jako miasto i uzdrowisko, bo krajobrazowa zawsze jest w topie.
Pozdrawiam
~Szczawnica
14 kwietnia, 2016Rabka po paru latach zastoju, pomalutku zaczyna byc coraz bardziej atrakcyjna jako miasto i uzdrowisko, bo krajobrazowa zawsze jest w topie.
Pozdrawiam
~Góry dla Ciebie
12 kwietnia, 2016Bardzo nam miło, że mogliśmy być małą inspiracją przy planowaniu trasy na Luboń wielki i że się podobało:) Żółta trasa jest faktycznie bardzo atrakcyjna, ale jest też trudna, jeśli tylko mamy możliwość to warto wybierać ją do wychodzenia, a do zejścia inny, łatwiejszy szlak. Tutaj nasz błąd, że nie zaznaczyliśmy tego wyraźnie w naszym tekście (ale już to uzupełniliśmy:)
Bardzo się cieszymy, że Rabka będzie miała “swojego ambasadora”:)
Agnieszka Ptaszyńska
17 kwietnia, 2016to ja dziękuję. Ale nam się super z Lubonia schodziło tym żółtym szlakiem. Łatwy nie był, ale bez przesady.
Też się cieszę z ambasadorowania 😉
~Góry dla Ciebie
12 kwietnia, 2016Bardzo nam miło, że mogliśmy być małą inspiracją przy planowaniu trasy na Luboń wielki i że się podobało:) Żółta trasa jest faktycznie bardzo atrakcyjna, ale jest też trudna, jeśli tylko mamy możliwość to warto wybierać ją do wychodzenia, a do zejścia inny, łatwiejszy szlak. Tutaj nasz błąd, że nie zaznaczyliśmy tego wyraźnie w naszym tekście (ale już to uzupełniliśmy:)
Bardzo się cieszymy, że Rabka będzie miała “swojego ambasadora”:)
Agnieszka Ptaszyńska
17 kwietnia, 2016to ja dziękuję. Ale nam się super z Lubonia schodziło tym żółtym szlakiem. Łatwy nie był, ale bez przesady.
Też się cieszę z ambasadorowania 😉
~Jacek
30 marca, 2016zazdroszczevtej przeprowadzki w góry , Rabka jest super no i te widoki naprawdę fajnie będzie mieć to na stałe
~Jacek
30 marca, 2016zazdroszczevtej przeprowadzki w góry , Rabka jest super no i te widoki naprawdę fajnie będzie mieć to na stałe
~Marysia
25 marca, 2016Miałam okazję być tam kiedyś, piękne miejsce 🙂
~Marysia
25 marca, 2016Miałam okazję być tam kiedyś, piękne miejsce 🙂
~Marta
24 marca, 2016Bardzo podoba mi się ten wpis:) mieszkałam w tamtych okolicach przez dwa lata. Do dziś lubię tam wracać co jakiś czas.
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016Dzięki Marto. Ja się tej przeprowadzki boję, ale mam nadzieję, że niepotrzebnie :).
~Marta
24 marca, 2016Bardzo podoba mi się ten wpis:) mieszkałam w tamtych okolicach przez dwa lata. Do dziś lubię tam wracać co jakiś czas.
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016Dzięki Marto. Ja się tej przeprowadzki boję, ale mam nadzieję, że niepotrzebnie :).
~Monika
23 marca, 2016Tak tam ładnie, że jak się przeprowadzisz to wszyscy będą chcieli Cię odwiedzać! 🙂
Zazdroszczę przeprowadzki (bo to fajna zmiana) i tych palm – bo zawsze chciałabym doświadczyć tych polskich przedświątecznych zwyczajów, ale strasznie czasu brak.
~Agnieszka /Zależna w podróży
24 marca, 2016Moniko, zapraszam! Jak to u mnie zwykle bywa, planuję prowadzić otwarty dom!
~Monika
23 marca, 2016Tak tam ładnie, że jak się przeprowadzisz to wszyscy będą chcieli Cię odwiedzać! 🙂
Zazdroszczę przeprowadzki (bo to fajna zmiana) i tych palm – bo zawsze chciałabym doświadczyć tych polskich przedświątecznych zwyczajów, ale strasznie czasu brak.
~Agnieszka /Zależna w podróży
24 marca, 2016Moniko, zapraszam! Jak to u mnie zwykle bywa, planuję prowadzić otwarty dom!
~Ewa
23 marca, 2016No niezła zmiana Cię czeka! Ale ja też mam sentyment do cukierni! Jak po szkole szło się na pyszną szarlotkę albo pączki a w niedzielę tata zabierał na ogromne lody 🙂 Albo jeszcze brał taki wielki zielony termos i kupował tych pysznych lodów do domu 😀
~Ewa
23 marca, 2016No niezła zmiana Cię czeka! Ale ja też mam sentyment do cukierni! Jak po szkole szło się na pyszną szarlotkę albo pączki a w niedzielę tata zabierał na ogromne lody 🙂 Albo jeszcze brał taki wielki zielony termos i kupował tych pysznych lodów do domu 😀
~Mariusz Stachowiak
23 marca, 2016Choć nie jestem Bobem Budowniczym, to w tych regionach fascynują mnie budynki. Nie ukrywam, że marzy mi się taki, nawet mały. W sumie tylko mały. I niech ktoś mi jeszcze powie, że tam nie jest pięknie 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016Tak są świetne! No i serce się łamie, że wiele z nich jest tak paskudnie zaniedbanych.
~Mariusz Stachowiak
23 marca, 2016Choć nie jestem Bobem Budowniczym, to w tych regionach fascynują mnie budynki. Nie ukrywam, że marzy mi się taki, nawet mały. W sumie tylko mały. I niech ktoś mi jeszcze powie, że tam nie jest pięknie 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016Tak są świetne! No i serce się łamie, że wiele z nich jest tak paskudnie zaniedbanych.
~Magda
23 marca, 2016Bardzo podoba mi się koncepcja tekstu “Koniec (czegoś starego), początek (czegoś nowego)”! 🙂 W Gorcach byłam kilka razy i lubię te okolice, mam nadzieję, że będzie Ci tam dobrze 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016Dzięki Magdo! Już szukajcie wolnego weekendu na odwiedziny. 😉
~Magda
23 marca, 2016Bardzo podoba mi się koncepcja tekstu “Koniec (czegoś starego), początek (czegoś nowego)”! 🙂 W Gorcach byłam kilka razy i lubię te okolice, mam nadzieję, że będzie Ci tam dobrze 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016Dzięki Magdo! Już szukajcie wolnego weekendu na odwiedziny. 😉
~Danuta/boliviainmyeyes
23 marca, 2016Zapowiada sie wspaniale! A jak piszesz, w takim miejscu sa duze szance na rozwoj:) A co do tych wystaw w duzych miastach.. ja tez tesknilam w Boliwii za muzeami i galeriami sztuki, a jak wrocilam do stolicy, to moze raz wybralam sie do muzeum. I bylo to calkiem nudne doswiadczenie, szczegolnie po tych wszystkich ‘zywych’ tradycyjnych imprezach;)
~Danuta/boliviainmyeyes
23 marca, 2016Zapowiada sie wspaniale! A jak piszesz, w takim miejscu sa duze szance na rozwoj:) A co do tych wystaw w duzych miastach.. ja tez tesknilam w Boliwii za muzeami i galeriami sztuki, a jak wrocilam do stolicy, to moze raz wybralam sie do muzeum. I bylo to calkiem nudne doswiadczenie, szczegolnie po tych wszystkich ‘zywych’ tradycyjnych imprezach;)
~Evi Mielczarek
23 marca, 2016Sporo atrakcji jak na jeden weekend! Przeprowadzka to duże wydarzenie i wielka zmiana Kraków na Rabkę (nic Rabce nie ujmując oczywiście)! Życzę powodzenia i trzymam kciuki! 🙂 Konkurs palm fajna sprawa, dzięki za info praktyczne, może się kiedyś do Rabki wybiorę 😉
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016zapraszamy 😉
~Evi Mielczarek
23 marca, 2016Sporo atrakcji jak na jeden weekend! Przeprowadzka to duże wydarzenie i wielka zmiana Kraków na Rabkę (nic Rabce nie ujmując oczywiście)! Życzę powodzenia i trzymam kciuki! 🙂 Konkurs palm fajna sprawa, dzięki za info praktyczne, może się kiedyś do Rabki wybiorę 😉
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016zapraszamy 😉
~Tatiana
23 marca, 2016Wpraszam się na jakiś weekend! I podziwiam, bo nie wiem czy czułabym się ok z przeprowadzką z Warszawy. Trzymam kciuki, by było tak jak chcesz
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016Wpraszaj, wpraszaj! Na odwiedziny czekam najbardziej 😀
~Tatiana
23 marca, 2016Wpraszam się na jakiś weekend! I podziwiam, bo nie wiem czy czułabym się ok z przeprowadzką z Warszawy. Trzymam kciuki, by było tak jak chcesz
Agnieszka Ptaszyńska
24 marca, 2016Wpraszaj, wpraszaj! Na odwiedziny czekam najbardziej 😀
~Marzena
23 marca, 2016Cudnie Agnieszko widzieć Cię w Rabce! Ukochanym, zaraz po Jordanowie miejscu wspomnień i wakacyjnych wojaży. Niestety nigdy nie byłam tam w okolicach Wielkanocy ale żółty szlak prowadzący na Luboń znam 🙂 Rozgość się tam wygodnie…
~Marzena
23 marca, 2016Cudnie Agnieszko widzieć Cię w Rabce! Ukochanym, zaraz po Jordanowie miejscu wspomnień i wakacyjnych wojaży. Niestety nigdy nie byłam tam w okolicach Wielkanocy ale żółty szlak prowadzący na Luboń znam 🙂 Rozgość się tam wygodnie…