
Zanim zejdę po paru stopniach do podziemi w centrum Lublina, wspomnę o pewnym lipcowym przedpołudniu kilkanaście lat temu, kiedy to pokonywałam rowerem trasę z Solca nad Wisłą do Puław. W gorący, słoneczny dzień, pięćdziesięciokilometrowa wycieczka wiodła w większości przy pnączach porośniętych zielonymi szyszkami. Wielkie …