Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

Road trip po Emilii Romanii. Praktyczny plan wycieczki

Ci z was, którzy śledzą bloga regularnie, wiedzą, że uwielbiam podróżować nie po wielkich połaciach państw, ale po niewielkich regionach. Zamiast robić wycieczkę 2 tygodnie po Francji, o wiele bardziej wolę spędzić 2 tygodnie w Normandii i poznać jej specyfikę.

Latem 2014 roku wybrałam się na dwa tygodnie do Emilii Romanii. Tak! Nie do popularnej Toskanii, ale właśnie do tego regionu, którego stolicą jest moja ukochana Bolonia. Od wyjazdu minęło pół roku. Napisałam kilkanaście notek z ER, ale ani razu nie przeprowadziłam was przez całą wycieczkę. No to zrobię to teraz. Zapraszam was do poczytania o mojej wycieczce samochodowej po Emilii Romanii albo inaczej Road Trip Fiatem 500.

Żeby tekst był dla was użyteczny postanowiłam pogwiazdkować poszczególne miejscowości. *** oznacza, że dane miejsce jest punktem obowiązkowym na trasie, ** że naprawdę warto je odwiedzić, a * że ok, ale można sobie podarować. Jak zwykle polecam przede wszystkim miejsca poza szlakiem.

Czas wycieczki: 2 tygodnie (powinno być dłużej).

CZTERY DNI W BOLONII

Po wylądowaniu nie od razu poszłam do wypożyczalni samochodów. Zamiast tego szarpnęłam się na autobus i pojechałam do centrum Bolonii***, mojego ulubionego włoskiego miasta. Już wcześniej poznałam je dość dokładnie, dlatego teraz mogłam sobie pozwolić na odkrywanie go z drugiej strony. Wybrałam się poza ścisłe centrum w poszukiwaniu sztuki ulicy, odwiedziłam kilka nieznanych mi wcześniej muzeów (polecam zwł. Muzeum historii Bolonii i Archigimnazjum) i pokosztowałam życia knajpianego miasta. Po raz kolejny spałam w swoim ukochanym hostelu. Z rozdartym sercem piątego dnia pojechałam na lotnisko, odebrałam zarezerwowany wcześniej samochód i ruszyłam na szlak.

WZDŁUŻ VIA EMILIA

Via Emilia to jedna z najbardziej pasjonujących historycznych dróg Włoch. Jej historia sięga starożytnego Rzymu, gdy połączyła Ariminum nad Adriatykiem (dzisiejsze Rimini) z Placentią na północnym-zachodzie (dziś Piacenza). Innymi słowy Via Emilia wyznacza obszar całej Emilii Romanii łącząc jej dwa najbardziej odległe punkty. Moim pomysłem na wycieczkę było przejechanie jej całej. Zrezygnowałam więc z biegnącej zaraz obok autostrady i zdecydowałam się ruszyć biegiem Emilii.

Italy topographic ma ancient Roman roads by Eric Gaba Agamemnus Flappiefh Based on a Topographic map from Eric Gaba and a map of ancient Roman roads from Agamemnus. Licensed under CC BY-SA 3.0 via Wikimedia Common

Niestety zawiodłam się. Pomimo, że pasjonujące było widzieć raz na kilka kilometrów informację „Jesteś na 112 km Vii Emilii”, to sama droga jest nieciekawa, zatłoczona i biegnąca przez centra miast i przemysłowe dzielnice. Rzadko kiedy podziwiać z niej można przyrodę i dzikie tereny. Jedynym plusem jest to, że, w przeciwieństwie do biegnącej obok autostrady, jest darmowa.

Pierwszym przystankiem było mieszczące się jeszcze w prowincji Bolonii położone na wzgórzu miasteczko Dozza***. Słynie ono z dorocznego festiwalu Street Artu i z mieszczącej się w tutejszym zamku winoteki regionu. W olbrzymiej piwnicy spróbujecie niemal wszystkich win produkowanych w Emilii Romanii, a także niektórych piw rzemieślniczych. Jako że czekało mnie tego dnia jeszcze trochę jazdy, ja się nie napiłam, ale zdecydowanie polecam zatrzymanie się tu na noc. W miasteczku praktycznie nie ma turystów.

->Enoteca Regionale Emilia Romagna, Piazza Rocca Sforzesca, Dozza. Na degustację i warsztaty wina należy umówić się telefonicznie. 

Po tym lekkim zjechaniu z trasy, wróciłam na Via Emilię, by zjeść obiad w Imolii*. Miasto zdecydowanie mniej ciekawe, a jednak niepozbawione atrakcji. Jak niemal każde z okolicznych miast posiada zamek, przyjemny główny plac, a znane jest przede wszystkim z odbywających się tutaj wyścigów Formuły 1. Panów z pewnością zainteresuje tor wyścigowy.

Ominęłam miasteczko Castel Bolognese, nazwane tak z powodu mieszczącego się tu – kolejnego – zamku i wjechałam do Faenzy**, w której okolicy miałam spędzić dwie najbliższe noce. Postawiłam na agroturystykę, znaną w okolicy ze swojej restauracji. W dzień błądziłam po mieście i trzeba przyznać, że byłam pod wrażeniem. Polecam przede wszystkim znakomite muzeum ceramiki, z której miasto jest słynne na całym świecie. Urokliwy jest plac katedralny i można (choć nie trzeba) zajrzeć do Palazzo Milzetti, który jest znakomitym przykładem neoklasycystycznego pałacu we Włoszech.

→Agroturystyka Locanda Merlaschio, via Merlaschio 13. Bardzo urokliwie, jeśli lubicie agroturystyki na końcu świata, to polecam.

International Ceramic Museum, Viale Baccarini 19, wstęp 8 euro  Palazzo Milzetti Museo Nazionale dell’eta Neoclassica, Via Giulio Cesare Tonducci 15, wstęp 4 euro.

Emilia Romania w czasach dawnych została podzielona na swoiste miasta-państwa. Piacenza, Parma, Modena, Bolonia i Rawenna – wszystkie miały po równo dostępu do gór na południu i pól uprawnych na północy. Faenza należy do prowincji Rawenny i tylko kilkanaście kilometrów dzieli ją od Apeninów. A w nich znajduje się jedno z najpiękniejszych włoskich miasteczek, jakie widziałam – Brisighella***.

Brisighella znana jest ze znakomitej kultury kulinarnej. Została też wyróżniona znakiem Slow Life i uznana za jedno z najwspanialszych miejsc do życia. Myślę, że jest możliwe, że kiedyś przyjadę tutaj spędzić w miasteczku cały tydzień.

Pojechałam też na północ od Faenzy, do Russi*. Ale nie polecam. Lepiej kontynuować trasę Via Emilią do Forli* i Caseny**.

Forli bardziej przejechałam, niż zwiedziłam. Byłam oczywiście na głównym placu, ale ciągnęło mnie do Caseny. Nie dość, że odbywał się tam właśnie słynny targ, to jeszcze znajduje się tam olśniewająca biblioteka Malatestiana – pierwsza świecka biblioteka w Europie. Cudowne wnętrze zawiera 400 000 książek. Prawdziwa gratka dla polonistki.

Tylko dobrze by było, gdyby ta polonistka doczytała, że tego dnia biblioteka była zamknięta. Zawiedziona pojechałam dalej, pozostawiając najbardziej wyczekiwany przeze mnie budynek nieodwiedzonym. Samo miasto jednak polecam. Znowu zamek, znowu piękne place. Ot cała Romania.

–>Biblioteka Malatestiana, Piazza Maurizio Bufalini 1, 5 euro

ZAGŁĘBIE TURYSTYKI

Po odwiedzeniu kilku omijanych przez turystów miast, wjechałam do prowincji Rimini. Przerażona! Rimini pełne turystów, Rimini, na którego plaży nie można znaleźć metra przestrzeni. A wcześniej jeszcze zjechanie na południe i odwiedzenie równie turystycznego San Marino** (poza sezonem lub na wieczór ***). Miasteczka, o którym już pisałam, że jest przepiękne, ale przekomercyjne. Zjadłam tam kolację, odwiedziłam tutejsze zamki i pojechałam do Rimini.

Niespodziewanie gwiazdkuję Rimini***. Oczywiście nie plażę, nie dzielnicę turystyczną, nie tutejsze hotele. Gwiazdkuję starówkę, która okazała się być przepiękna. Gwiazdkuję szlak Felliniego, który jest jednym z moich ulubionych reżyserów, a który pochodzi z tego miasta. Wreszcie przede wszystkim gwiazdkuję dzielnicę San Giuliano – urokliwą okolicę za rzeką, która jest jak z innej bajki. Nigdy nie sądziłam, że zakocham się w Rimini.

→ spałam w Sunflower Hostel, który ma w Rimini dwie placówki – przy plaży i w mieście. Bardzo wesoła, backpackerska atmosfera. Łóżka od 12 euro. 

PÓŁNOCNE SKARBY ROMANII

Zdaję sobie sprawę, że w okolicach Rimini ominęłam kilka ciekawych miejscówek. Nie było mnie w San Leo czy w Cattolicy. Ale trudno, mam tylko dwa tygodnie.

Z Rimini pognałam prosto do Raweny**. Miasto znajduje się na liście UNESCO ze względu na swoje słynne na całym świecie mozaiki. O dziwo ludzi wielu nie było. Owszem, trochę jednodniowych turystów w dwóch najważniejszych kościołach. Jednak pogoda trafiła mi się tak upalna, że nie dziwię się, że miasto opustoszało i  a mieszkańcy tłumnie pognali na plaże. Sama kryłam się po kościołach nie z powodu pięknych sklepień, ale szukając kawałka cienia.

Raweną się trochę zawiodłam. Chciałam do niej jechać od dziecka i chyba chciałam za bardzo.

UWAGA w pobliżu Raweny mieści się słynny park rozrywki Mirabilandia. Bawiłam się tam jako dziesięciolatka i byłam zachwycona. Wasze pociechy pewnie też będą.

Hostel Dante-Ravenna, Via Nicolodi 12, od 18 euro →bilet łączony do najważniejszych kościołów Raweny kosztuje 9,50.

Dalej jechałam na północ. Słyszałam o Wenecji w miniaturze. O przepięknym parku narodowym rzeki Pad, przy którym nasze polskie ujście Warty może się schować. Słyszałam też o urokliwych sieciach rybackich nad rzekami.

Wszystko to się sprawdziło. Plaże co prawda mnie tu nie zachwyciły – nadal były paskudnie zatłoczone, ale za to delta rzeki Pad*** i znajdujące się tu miasteczko Commachio*** są wyśmienite. Jedna z tych włoskich perełek poza uczęszczanymi szlakami, które koniecznie polecam. Miejsce idealne na romantyczny weekend.

Ferrara*** jest już o żabi skok. Och, Ferrara! Zakochałam się w niej od momentu przyjazdu. Miasto powala swoją architekturą i historią. Jest znakomitym miejscem na wycieczki rowerowe i ważnym centrum kultury. Odbywają się tutaj prestiżowe wystawy i przedstawienia teatralne. Wyobrażam sobie, że można by przylecieć do Bolonii i udać się od razu tutaj na weekend czy nawet tydzień. Czytaliście już o niej u mnie. Musicie ją też zobaczyć!

Student’s Hostel Estense (bardzo dobry!), Corso Biagio Rossetti 24, cena od 17 euro.  zamek Estense, Largo Castello 1, 8 euro 

SZLAK JADŁA I MOTORYZACJI

Opuszczam Romanię, wjeżdżam do Emilii, krainy położonej na zachód od Bolonii. Jadę wprost do Nonantoli*, gdzie jestem umówiona na nocleg. Niepostrzeżenie zostaję na dwie noce, a w hipisowskim B&B się zakochuję z wzajemnością. Za dnia zwiedzam kościół w miasteczku i Muzeum Lambrusco. Jadę też do Modeny**, która jest zaraz za rogiem i tam przechodzę się po starówce, zwiedzam wpisany na listę UNESCO kościół, odwiedzam muzeum Ferrari, które będzie perłą dla większości mężczyzn, a dla mnie był stratą czasu.

Strzałem w dziesiątkę było za to zwiedzanie wytwórni octu balsamicznego. Z zachwytem słuchałam o niuansach wyrabiania tego dziwnego płynu. A już rozkoszą dla podniebienia było kosztowanie go. Jeśli jedziecie do Emilii smakować jej jadła, to trzeba tu podjechać.

→hipisowskie B&B La Selvatica, cena od 18 euro.  Muzeum Lambrusco w Nonantoli, Via Provinciale Ovest 55, (należy się umówić na zwiedznaie) Muzeum Ferrari w Modenie, Via Paolo Ferrari 85, 15 euro  Villa San Donnino (produkcja octu balsamicznego), Strada Medicina 25, Modena, zwiedzanie darmowe. Należy się wcześniej umówić.

Tego dnia pojechałam też do położonego na wzgórzach Castelvetro**. Słyszałam, że jest prześliczne. Jednak po Dozzie i Brisighelli zawiodłam się. Ładne, ale nie na zwiedzanie przez moment. Raczej by się zaszyć z książką i cieszyć się miasteczkiem na końcu świata.

Zostały mi tylko dwa dni wycieczki, a ja wciąż miałam przed sobą Parmę i Piacenzę. Piacenzę podarowałam sobie – niestety, nie dało się rozdwoić. Za to okolice Parmy*** zrobiłam na bogato. Zdziwiło mnie samo miasto, które okazało się dużo atrakcyjniejsze niż Modena. Polecam zajrzeć do tutejszego teatru, który powala i zapoznać się z tradycjami muzycznymi miasta. Można odwiedzić muzeum muzyki. Oczywiście wybrałam się też na zwiedzanie wytwórni parmezanu. Na nocleg pojechałam w stronę gór do Collechio*.

To był dobry pomysł. Jednak jeśli chodzi o Emilię Romanię, to jej najpiękniejszą częścią są Apeniny. Właściciel hotelu umówił mnie na wizytę na pobliskiej fermie, gdzie wyrabia się szynkę parmeńską. Zwiedziłam też prześliczną Torrechiarę***, gdzie mieści się jeden z najpiękniejszych zamków rejonu Parmy i Piacenzy. Koniecznie wejdźcie do środka, gdyż tutejsze freski zwalają z nóg.

Częstując się u tutejszego winiarza kieliszkiem, wróciłam spokojnie do Bolonii. Tradycyjnie wyszłam na piwo, zjadłam w swojej ukochanej knajpce i wróciłam do Polski. Dwa intensywne tygodnie w Emilii Romanii to oczywiście zbyt krótko. Dwa tygodnie na zwiedzanie Włoch, to jakaś pomyłka.

→Wytwórnia parmezanu C.P.L.  Via Puppiola, 15, Baganzolino (zwiedzanie tylko rano, należy się umówić na wizytę) →Wytwórnia szynki parmeńskiej La Perla, Quinzano Sotto 3, Langhirano, cena 10 euro (należy się umówić) →Teatro Farnese, Parma, Palazzo Della Pilotta, cena 2 euro 

Praktycznie

Po Emilii Romanii jeździłam Fiatem 500, który zarezerwowałam tutaj. 10 dni kosztowały mnie 325 zł

Jedziecie do Emilii Romanii? Napisałam więcej tekstów na jej temat. Wszystkie znajdziecie tutajA jeśli podoba wam się blog, to zapraszam do polubienia go na Facebooku, na którym jest jeszcze więcej atrakcji. 

Exit mobile version