Zależna w podróży – blog podróżniczy z sensem

10 kulinarnych przygód, które musisz odbyć w Emilii Romanii

Pamiętacie jeszcze wpis o kuchni Sycylii zachodniej? Ślinka cieknie na samą myśl o tym, jakie wspaniałości czekają nas na tej największej śródziemnomorskiej wyspie. Ale zdradzę wam tajemnicę. Moim ukochanym kulinarnym regionem Włoch wcale nie jest Sycylia. Nie! Ja jak jestem głodna i marzy mi się włoska kuchnia to wybieram północ europejskiego buta. To kuchnia Emilii-Romanii zachwyca! Zdecydowanie najlepszym miejscem na turystykę kulinarną we Włoszech jest Bolonia i Emilia Romania.

 

Kuchnia Emilii-Romanii

Mówi się, że każdy region Włoch ma inną kuchnię. Jest to oczywiste. Wszak Włochy do 1859 roku były rozbite na odrębne państwa. Mieliśmy wtedy Królestwo Sardynii, Królestwo Neapolu czy Królestwo Sycylii. Ba – od wysuniętego najdalej w stronę Afryki Trapani do graniczącego z Austrią Bolzano jest prawie 1700 km! Naturalne jest, że poszczególne części Półwyspu Apenińskiego i przylegające do niego wyspy wykształciły różne tradycje kulinarne. Podobnie jak podlaska babka ziemniaczana ma niewiele wspólnego z wielkopolskimi pyrami z gziką.

Ale to nie wystarczy. Mówi się, że we Włoszech nie każdy region, ale nawet każda prowincja (odpowiednik naszego powiatu) ma odrębną kuchnię. Jedna specjalizuje się w oliwie, inna w soli, jeszcze inna w occie balsamicznym. Technika wyrabiania ciasta na pizzę jest inna z miasta na miasto.

Pizza podobno najlepsza jest na Sycylii, właśnie w Trapani. Ale ja nie jestem wielką fanką pizzy. Owszem – lubię – ale tylko tyle. Uwielbiać to ja uwielbiam makarony. Makarony Emilli Romanii! Regionu, w którym moje kubki smakowe toną w rozkoszy, a portfel ochoczo się opróżnia, gdy ja kupuję kolejne smakołyki. Zapraszam was do zapoznania się z 10 atrakcjami kulinarnymi, których powinniście spróbować w Emili Romanii! A wiecie przecież, że dzieli was od niej tylko jeden bilet lotniczy do Bolonii. Tylko kilkadziesiąt złotych!

Jakby powody kulinarne nie wystarczyły, to dodam, że Bolonia jest moim ulubionym włoskim miastem. Przeczytaj dlaczego! Klik!

1. Co zjeść w Bolonii? Kosztowanie makaronów

Bolonia to stolica makaronów! Być może słyszeliście o pewnej potrawie „spaghetti po bolońsku”? Cóż – tu czegoś takiego nie znają. Zamiast tego jedzą szersze makarony – tagliatelle al ragu. A jeśli nie jesteście wielbicielami mięsnego sosu (ja na przykład nie jestem), to macie do wyboru jeszcze świeżutkie tortellini, ravioli czy tortelloni z dziesiątką cudownych sosów. Polecam bardzo te nadziewane dynią. O moim ukochanym miejscu, gdzie można zjeść świeże makarony pisałam tutaj.

 

2. Odwiedzenie muzeum Lambrusco w Nonantoli

Nonantola to mała mieścina kilka kilometrów od Modeny. Właściwie niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale zdecydowanie zyskała w zeszłym roku na atrakcyjności dzięki otwartemu tu Muzeum Lambrusco. To znakomite wino musujące powstaje ze szczepu winogron o tej samej nazwie i jest specjalnością regionu Emilia. W muzeum dowiecie się jak było kiedyś produkowane, a przede wszystkim – skosztujecie wszystkich jego odmian.

3. Zajadanie się piadiną w Rimini

Piadina zrobiła karierę w całych Włoszech jako swoiste street food – szybka przekąska, którą można włożyć w rękę pomiędzy pracą i zakupami. Ale pochodzi właśnie z Rimini – stolicy turystyki nadmorskiej, a przy okazji (przede wszystkim?) wielkiej miłości Felliniego i wbrew powszechnym opiniom – pięknego miasta. Piadina dostępna jest tutaj niemal w każdym barze. Je się ją z wędlinami, z serem, z kiełbasą, ale też na ciepło z miodem czy nutellą. Najlepsze oczywiście zjecie w typowych barach w centrum miasta, z dala od nadmorskich kurortów.

4. Uczestniczenie w produkcji parmezanu w Parmie

To była najlepsza atrakcja kulinarna, jakiej dane mi było doświadczyć w Emilii Romanii. Żeby to zrobić trzeba było wstać wcześnie, bo już o 6 rano. O 7.30 wchodziłam do fabryki parmezanu, gdzie uczestniczyłam we wszystkich etapach produkcji tego znakomitego sera, którym codziennie posypuję obiadowe potrawy. Zwiedzanie fabryki możliwe codziennie we wczesnych godzinach porannych. Zakończone oczywiście degustacją i smakowaniem. Wkrótce dłuższa notka na ten temat.

 

5. Kursy gotowania w Bolonii

Większość Włochów się zgodzi, że stolicą włoskiej kuchni jest Bolonia. To miasto ma najwspanialsze tradycje kulinarne, najlepsze restauracje, targi i szkoły gotowania. Te ostatnie dostępne również dla turystów. Jeśli kiedykolwiek marzył wam się kurs gotowania we Włoszech, to najlepiej właśnie tutaj! Jako że Bolonia to przede wszystkim makarony, to właśnie je powinniśmy się nauczyć tu wyrabiać. Czy to nie byłby znakomity pomysł na włoski tydzień? Zamieszkać w Bolonii i codziennie chodzić na lekcje gotowania? Na Viatorze znajdziecie szkołę dla siebie.

6. Smakowanie wina w Dozzie

Nic tak nie akompaniuje dobrej kuchni jak lampka przedniego wina. Albo karafka, ewentualnie butelka. Emilia Romania to jeden z głównych rejonów winnych we Włoszech. Winnice możecie odwiedzać na trzech różnych szlakach winnych. Warto podjechać przede wszystkim do znakomitej winoteki regionalnej w uroczym miasteczku Dozza. W jej wnętrzach przechowywane jest ponad 1000 rodzajów lokalnego wina. Można się wcześniej umówić na degustacje, nauki o winie albo na poczęstunek. Przyjść i kupić butelki można zawsze. O Dozzie przeczytacie tutaj.

7. Zwiedzanie wytwórni szynki parmeńskiej pod Parmą

Swoją ostatnią noc w Emilii Romanii spędziłam pod Parmą na zboczach Apeninów. Zagadałam z właścicielem hotelu, jakie poleca atrakcje w okolicy. Były dwie główne – przepiękny zamek w Torrechiarze i mieszczące się zaraz obok Langhirano, a w nim magazyny szynki parmeńskiej. W sam raz na półdniową wycieczkę.

Tak jak wyobrażałam sobie mniej więcej, jak będzie wyglądać wytwórnia parmezanu, tak zwiedzanie magazynów szynki było dla mnie kompletną nowością. Czasem ciężko się przechodziło z sali do sali i wąchało zapach tysięcy szynek rozwieszonych dookoła. Niemniej polecam bardzo, zwłaszcza że po męce, jaką przeżywa się w niektórych pomieszczeniach, potem można degustować się szynką na świeżym, górskim powietrzu – latem w sam raz dla ochłody.

8. Poznanie technik wyrobu octu balsamicznego w Modenie

Kolejna wspaniała atrakcja – tym razem w maleńkim San Donnino kilka kilometrów od Modeny. Przesympatyczny właściciel otworzył mi swoje strychy, na których zobaczyłam niewidziane nigdy wcześniej beczułki na ocet balsamiczny. Nie zrażajcie się, że octu nie lubicie – tradycyjny ocet balsamiczny z Modeny smakuje zupełnie inaczej niż ten z polskich sklepów. A przy okazji – jest w niezłej cenie 40 euro (w Polsce ok. 300 zł). Więcej o tym fantastycznym miejscu pisałam tutaj. Aha – zwiedzanie organizowane jest za darmo!

 

9. Przekonanie się do filozofii slow food w Bolonii

Bolonia mimo że przepiękna i stanowiąca niezwykłą atrakcję turystyczną sama w sobie, chce przyciągnąć do siebie więcej turystów. Co i rusz mają miejsce targi i jarmarki świeżej żywności, a w budowie jest największe centrum slow food na świecie (już jest!). Mówią, że przyciągnie do siebie więcej turystów niż Luwr. Jest to możliwe, gdy pomyśleć, ile osób docenia sztukę, a ile dobre jedzenie.

Już teraz polecam pewne specyficzne miejsce. W dzielnicy Quadrilatero prócz lokalnego targu mieści się budynek nazwany Mercato di Mezzo, niegdyś szpital, a dziś miejsce, gdzie kupimy przekąski prosto od rolników z okolicy. Zjemy tu świeże wędliny, owoce morza, pizzę czy wypijemy piwo rzemieślnicze. Więcej pisałam tutaj.

10. Nauka wyrabiania lodów… też w Bolonii

A na sam koniec napiszę o miejscu, którego ja osobiście nie odwiedziłam – działającego od dwóch lat muzeum lodów, w którym działa Uniwersytet Gelato. Tak dzieci jak i dorośli nie dość, że mogą poznać historię wyrabiania tego ukochanego przez cały świat przysmaku, to jeszcze uczestniczą w kursie wyrabiania lodów. Opinie o tym miejscu słyszałam znakomite – następnym razem w Bolonii trzeba spróbować.

Oczywiście nie wyczerpałam tematu. Na zamieszczonej na początku wpisu mapce widać wyraźnie, że region ma znacznie więcej kulinarnych atrakcji. Piacenza jest znana z salami, Ferrara z fikuśnych chlebków, a w okolicy wytwarzają prócz win znakomite piwa. Jest muzeum kawy, w okolicy zbiera się trufle, kasztany i produkuje oliwę. A do restauracji w Brisighelli zjeżdżają smakosze z całego kontynentu. Nic tylko kosztować cudnego dolce vita!

A po jedzeniu? Po jedzeniu warto zrzucić te dodatkowe kalorie. Świetnym pomysłem jest Emilia-Romania na rower! A ja sama idę na trekking!

Jedziesz do Bolonii i Emilii Romanii? Jedź! To znakomity włoski region, niezadeptany przez turystów. Na blogu przeczytasz sporo artykułów na jej temat. Wszystkie znajdziesz tutaj.

A jeśli podobał Ci się ten tekst i nie chcesz przegapić następnych, to dołącz do czytelników bloga na Facebooku. Inspirujemy się do podróży, radzimy i pokazujemy zdjęcia. Fajnie jest. 

Exit mobile version