Dwa dni temu Francja wybrała nowego prezydenta. Wybrała, a ja odetchnęłam z ulgą. W jakiś sposób miałam poczucie, że wybiera mój kraj. Może nie ten najważniejszy, ale jeden z ważniejszych. I chociaż nie miałam prawa głosu, to od tygodni obserwowałam z zaciekawieniem, jak to się wszystko potoczy.
Wszyscy moi francuscy znajomi są zadowoleni z wyboru. Wcale mnie to nie dziwi. Zdziwiło za to, ilu znajomych z Polski uważa ten wybór za porażkę. Raz, z powodu niechlubnych słów Macrona o sankcjach na Polskę i postawienia Kaczyńskiego w jednym rzędzie z Putinem (zupełnie jakby Le Pen była wielką przyjaciółką Polski). A dwa, z powodu proimigracyjnej polityki nowego prezydenta. O tym ostatnim chciałam trochę napisać. Choć nie o samym prezydencie i nie o jego czy moich poglądach na imigrację.
Dlaczego o Francji?
Chyba tylko raz wspomniałam na blogu o tym, że przez rok mieszkałam w Paryżu. W wieku dwudziestu lat, na cztery lata przed założeniem bloga, pojechałam do Francji na Erasmusa. Zdecydowałam się studiować literaturę współczesną na Uniwersytecie Paris-Est Marne-la-Vallée – placówce położonej bliżej Disneylandu niż samego centrum Paryża.
Miałam do wyboru też teatrologię na Sorbonie. Z jednej strony żałuję swojego wyboru – byłam oddalona od samego serca Paryża i tak naprawdę bywałam w nim 2 razy w tygodniu. Ale z drugiej… poznałam Paryż zupełnie inny. Być może ten prawdziwy.
Mieszkałam w Torcy. Ale gdzie jest Torcy?
Być może zdziwi was, jak powiem, że Paryż to bardzo małe miasto. Zajmuje zaledwie 100 km kwadratowych (dla porównania Warszawa rozciąga się na powierzchni 500 km kwadratowych). Gdzie jest haczyk? Większość osób, które uznajemy za mieszkańców Paryża, w rzeczywistości mieszka w miastach-dzielnicach przylegających do stolicy Francji. Są to tak zwane „Nowe miasta” i mieszka w nich ponad 10 milionów osób (w samym Paryżu 2 miliony)!
[wp_geo_map]Na wschodzie od Paryża znajduje się „nowe miasto” Marne-la-Vallée. To zbitek malutkich wiosek, które przekształciły się w ohydne blokowiska, sztucznych stawów, parków, centrów handlowych i – o dziwo – potężnych łąk i rezerwatów przyrody. Wielu z was tu było! W Marne-la-Vallée znajduje się Disneyland (ostatnia stacja podmiejskiej kolejki RER A). Dla poszukiwaczy perełek spoza szlaku polecę zamek w Champs-Sur-Marne z przepięknym ogrodem, w którym będziecie sami ze sobą. Brak turystów gwarantowany, a zamek przy samym metrze!
Samo Marne-la-Vallée to taki dziwny konstrukt, że w nim znajduje się 27 miejscowości. I tak mamy wyżej wspomniane Champs-Sur-Marne z dostojnym pałacem, Lognes niegdyś nazwane pierwszym azjatyckim miastem Europy (ponad 40% mieszkańców ma swoje korzenie we francuskich koloniach Indochin) czy moje Torcy – miasteczko, w którym dużo, jak nie większość mieszkańców pochodzi z Afryki.
Dlaczego właśnie tutaj?
No ale… dlaczego mieszkałam właśnie w Torcy? Nie dlatego, że oglądałam podparyskie mieszkania nieopodal uniwersytetu i właśnie Torcy mi się diabelnie spodobało. Szczerze powiedziawszy Torcy wygląda identycznie jak Lognes czy Noisiel. Zwyczajnie to w Torcy mój uniwersytet ma akademik i tak się złożyło, że jego przede wszystkim udostępnia studentom z Erasmusa. Świetnie zresztą położony! Do stacji kolejowej miałam minutę na piechotę, do restauracji dwie minuty, do kina trzy minuty, paryska piekarnia (musi być!) po drugiej stronie deptaku, a supermarket miałam we własnym budynku.
Na parterze w mieszkaniu na końcu korytarzu ze swoją żoną i niezidentyfikowaną liczbą dzieciaków mieszkał sympatyczny czarnoskóry dozorca. Nigdy nie przyjął europejskiej mody – chodził w długich luźnych afrykańskich sukniach. Niestety dziś nie pamiętam (i wstydzę się tego) z jakiego pochodził kraju i czy urodził się już we Francji czy przybył do niej jako dorosły facet. Raczej to drugie, bo jego francuski był tylko niewiele lepszy od mojego. Dozorcy nie widziało się często – miałam to szczęście, że niewiele mi się w pokoju psuło. Łagodnym okiem patrzył na codzienne imprezy na korytarzach i o ile nie były zarzygane i nie odbywały się pod jego drzwiami – nic sobie z nich nie robił.
Ale pamiętam, że nie był pierwszym czarnoskórym, którego widziałam w tej okolicy. Już idąc do budynku po raz pierwszy, gdy towarzyszyli mi rodzice z moimi bagażami, minęłam grupę mężczyzn przesiadujących w ulicznym barze – trochę przy stolikach, trochę bardziej na chodniku. Co wtedy poczułam? Jak się odniosłam do tego – chcąc nie chcąc zupełnie nowego dla dziewiętnastoletniej Polki – sąsiedztwa?
Z tego co pamiętam, było mi ono zupełnie obojętne.
Życie w Torcy i okolicach
Panów w barze mijałam codziennie. Gdy nosiłam mini czasem słyszałam za sobą drobne zaczepki, ale nie różniły się one niczym od tych słyszanych w Polsce, gdy przechodzi się przy ławce pod blokiem. Po kilku tygodniach czy miesiącach zaczęliśmy się ze sobą witać. Nigdy nie doszło do głębszej wymiany zdań, ale „Bonjour, ça va?” stało się codziennością.
Mniej spokojny był mój tata. Pamiętam, że kilkukrotnie w ciągu roku zapytał, jak mi się mieszka w czarnej dzielnicy. Czy widzę na ulicy jakieś sprzeczki? Bójki? Gdzieś wyczytał, że to między innymi w Torcy imigranci podpalali samochody w 2005 roku w czasie zamieszek paryskich (ja tam mieszkałam w 2008). Nigdy nie znalazłam potwierdzenia tych słów.
Więc jak mi się tam mieszkało? Dokładnie tak samo, jak na jakimkolwiek blokowisku w Polsce. Czy czułam się w takim razie zagrożona? Ani razu. A jako studentka wracałam do akademika w bardzo różnych porach. Czy w ciągu roku widziałam chociaż jedną niepokojącą sytuację? Nie przypominam sobie. A czy korzystałam z niepopularnej dziś wielokulturowości? Tak! Na przeciwko miałam sklep z żywnością egzotyczną prowadzoną przez Libankę, kilka kroków dalej bar sushi. A w odległości dłuższego spaceru spory wietnamski market, który miał tę niezwykłą zaletę, że był jedynym otwartym w niedzielę sklepem w okolicy. Przy okazji wprowadziłam do kuchni wiele azjatyckich specjałów, o których wcześniej nawet nie śniłam. A kulturalnie? Czy było niezwykle inspirująco i ciekawie? Czy codziennie chodziłam na wystawy i wydarzenia międzykulturutowe? Nie.
Aha i raz umówiłam się na randkę z Francuzem kongijskiego pochodzenia. Było sympatycznie. Nie zaiskrzyło. (nie, nie z tym ze zdjęcia ;))
Gdyby Le Pen wygrała, przywróciłaby Francję Francuzom(?)
Dziś czytam w internecie komentarze o oddaniu Francji muzułmanom i spisaniu tego kraju na straty. Zastanawiam się, jak bardzo piszący to ludzie muszą nie znać tego kraju.
Czy we Francji jest wielka migracja spoza Francji. Tak!
Ponad 20% oficjalnych mieszkańców metropolii paryskiej urodziło się poza Francją. Dużo? To słuchajcie tego: Ponad 40% dwudziestolatków ma przynajmniej jednego rodzica spoza Francji, a 20% z samej Afryki północnej. I to nie jest wynik od zeszłego roku. Zauważcie, że nawet słowem nie mówię o Bliskim Wschodzie. To jest migracja, która rozpoczęła się kilkadziesiąt lat wcześniej, głównie w latach sześćdziesiątych. Migranci w większości pochodzą z krajów będących francuskimi koloniami: Algierii, Tunezji, Maroka, Mali czy Konga. Oprócz tego z Indochin i francuskich wysp u wybrzeży Ameryki. Migracja jest bezpośrednim następstwem kolonizacji.
Dlatego, jak słyszę o przywróceniu Francji Francuzom, to zastanawiam się głównie nad tym, jakby to miało być zrobione? Nagle trzeba by wyrzucić z kraju połowę obywateli? Zabronić się rozmnażać osobom etnicznie niefrancuskim? Zabronić wyznawania innych od katolickiej religii (w ateistycznej Francji może być z tym mega trudno)? Nawet jeśli Francja miałaby zamknąć się na nową imigrację, to przecież i tak jest jednym z najbardziej różnorodnych etnicznie państw w Europie. A Paryż to już w ogóle!
Dlaczego nie dziwi mnie wynik wyborów?
Niech statystyka odpowie sama. 40% dwudziestolatków ma korzenie pozafrancuskie. Ich francuskie matki czy ojcowie kiedyś zakochali się w imigrantach – oni też nie mogą więc być przeciwni wielokulturowości kraju. Każdy mieszkaniec większego miasta, który ma mniej niż 40 lat, ma w swoim najbliższym otoczeniu znajomych o kolorze skóry odbiegającym od „rdzennie francuskiego”. Spotkał ich na podwórku, w szkole, na uniwersytecie. Bawił się z nimi w piaskownicy, chodził na randki, pracował w biurze.
Więcej: spójrzmy na najnowszą kulturę Francji, zwłaszcza tę atrakcyjną dla młodych. Świetny francuski rap, najlepszy w Paryżu street art (z moim ulubionym JR-em na czele) i nietuzinkowa literatura ostatnich dwudziestu lat. Pozwolę sobie wysunąć tezę, że wszystko co najciekawsze we francuskiej powieści, wychodzi ostatnio od imigrantów. Sięgnijcie tylko po Alaina Mabanckou czy Leilę Marouane (powieść o przewrotnym tytule „Życie seksualne muzułmanina w Paryżu”).
Dodając dwa do dwóch, byłabym bardzo zdziwiona, gdyby Le Pen wygrała. Również biorąc pod uwagę zamachy.
Żeby nie było czarno-biało
Tekst jest o tym, że w Paryżu jest dobrze. Że dobrze mieszka się w kolorowych podparyskich dzielnicach i że zupełnie nie obchodziło mnie, jaki kolor skóry mieli moi sąsiedzi i jaką wyznawali religię. Ale żeby nikt mnie nie posądził o naiwne fanfary muszę dodać: oczywiście, że nie wszystko we Francji w polityce migracyjnej się udaje.
Czy tworzą się czarne getta? Tak. Czy są okolice, gdzie biały człowiek się nie zapuszcza? Oczywiście. Czy czarny i biały mają takie same warunki na start? Czy w każdej jednej firmie mogą liczyć na obiektywność w wyborze dobrej osoby do pracy – hahaha.
Naturalnie nierówności społeczne kształtują się wokół tematów: kolor skóry, bieda, różnice kulturowe i utrudniona edukacja, religia. Francja na pewno nie wypracowała utopijnego modelu polityki migracyjnej.
Nie wszyscy imigranci chcą się też włączać we francuskie społeczeństwo. Kurcze, nawet na wyspach stereotypowy pan Janusz nie uczy się angielskiego. Czy naprawdę dziwi nas więc, że imigranci (jakiegokolwiek pochodzenia) nie uczą się francuskiego we Francji? Oczywiście socjalka w kraju jest bardzo wysoka i często skutkuje olewaniem pracy. I oczywiście są osoby, które głęboko gdzieś mają francuską kulturę i fakt, że przyjechali w gości. Trzymają się tylko ze sobą, bawią ze sobą, jadają, grają i uczą się po swojemu, a potem narzekają na odrzucenie (i tu znowu – jakiegokolwiek pochodzenia).
Paryżanie, zwłaszcza ci starsi, znani są z rasizmu i choć opinia ta oczywiście jest stereotypowa, to jednak niejednokrotnie spotkałam się z pogardą względem niefrancuzów – tak w stosunku do czarnoskórych, jak i do mnie, jako osoby z Europy wschodniej.
Oczywiście, że wiem też o zamachach. I oczywiście znam pochodzenie zamachowców z ostatnich dwóch lat. Sama zresztą nie uchroniłam się od strachu. Gdy w październiku zeszłego roku odwiedziłam Paryż, czułam niepokój. Tylko pierwszego dnia, ale jednak – czułam. Nie powinnam. Mój francuski kolega może mnie nie wyśmiał, ale uznał to za dziwne i ciekawe.
A tak przy okazji: największy przyrost imigrantów do Francji wcale dziś nie jest z Afryki czy z Bliskiego Wschodu. Każdego roku połowa nowych mieszkańców Francji przyjeżdża z… Europy wschodniej.
Francjo, ja ci życzę bardzo dobrze! I 30% przewaga Macrona w wyborach mnie nie dziwi.
P.S. Gdy mieszkałam w Paryżu temat uchodźców z Syrii jeszcze nie istniał. W ciągu ostatniej wizyty w Paryżu, gdy mieszkałam u przyjaciela (ponownie zresztą w bardzo wielokulturowo-hipsterskiej okolicy), również nie spotkałam się z tematem. Celowo więc nie odnoszę się do tego, gdyż zwyczajnie – nic pozytywnego czy negatywnego na ten temat nie wiem. A jeśli chcecie poczytać czy w Paryżu jest bezpiecznie, zajrzyjcie na Ethno-Passion.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Mosówek
28 lipca, 2020Niestety ostatnie pół roku spędziłem we Francji (głównie w Paryżu) w sprawach zawodowych i obiema rękami mogę podpisać się pod tym co napisałeś. Szczerze mówiąc bywałem w swoim życiu w wielu krajach- zarówno w Europie zachodniej jak i wschodniej, nigdzie nie czułem się tak zagrożony po wyjściu na ulicę, na stacjach metra czy joggingu po parku jak właśnie w Paryżu. Pewnego razu poszedłem pobiegać w okolicach parku La Courneuve, na szczęście idąc za radą znajomych wziąłem ze sobą jedynie odtwarzacz MP3. Przebiegając obok grupki wyraźnie nafaszerowanych czymś czarnoskórych młodych mężczyzn dwóch z nich podbiegło do mnie i grożąc nożem ukradli mi odtwarzacz. Pracujący ze mną Francuzi powiedzieli, że nie ma sensu nawet tego zgłaszać na policję, bo i tak z tym nic nie zrobią. Inna sytuacja- mój znajomy Polak, który był na wyjeździe razem ze mną został pobity niedaleko stacji Staliningrad za to, że nie poczęstował przybyszów z Afryki Północnej papierosem.
To jedynie dwa przykłady, a opowieści koleżanek, które bez przerwy były wyzywane czy obrażane sprośnymi gestami mógłbym liczyć w setki. Niestety, jadąc na wycieczkę do dzielnic turystycznych na kilka dni nie ma się pojęcia co dzieje się kilka kilometrów dalej.
I oczywiście w Polsce również zdarzają się kradzieże czy pobicia, jednak nie jest to na tak masową skalę i co by nie mówić o naszej policji to mam wrażenie, że z roku na rok w naszym kraju jest bezpieczniej.
Moim zdaniem sytuacja we Francji będzie się jedynie pogarszać, prosta matematyka by policzyć jaka jest dzietność wśród imigrantów obcych kulturowo i religijnie Europie, a jaka wśród “rodowitych” Francuzów. Za kilkadziesiąt lat Paryż i Francja jaką znamy może zupełnie inaczej wyglądać.
Na koniec by nie było tak pesymistycznie- warto moim zdaniem jak najwięcej podróżować po Francji, a wiele w niej malowniczych miejscowości, regionów słynących z wina i serów.
Mimo wszystko po powrocie do Polski odetchnąłem z ulgą, Francja jest piękna, jednak bezpieczniej czułem się na ulicach Moskwy, Ałma-Atów czy Kijowa niż w sercu zachodniej cywilizacji.
Gorska
9 lipca, 2020Mieszkam na wrocławskim Trójkącie i do stref non – go to nie ma nawet co porównywać na korzyść polskich miast
Polak we Francji
22 listopada, 2019“Wszyscy moi francuscy znajomi są zadowoleni z wyboru. Wcale mnie to nie dziwi”
Ciekawy artykul, ale te dwa zdania to kompletny obciach !
Francuzi to durnie, tak uwaza tutaj w Marsylii moj znajomu kioskarz. Teraz moze obala Macrona, w rewolucyjnym stylu, aby sobie wybrac nowa marionetke ?
Poza tym, jest nowy film o przedmiesciach,Les Miserables. Wszedl w srode kin, bylem wczoraj. To jest dramat, tam wszyscy sa przegrani, juz nie mam watpliwowsci ze dla Francji nie ma ratunku. No coz, karma kraju…
Zreszta, ci z przedmiesc olewaja zwykle Zolte Kamizelki, pojedynczy do nich dolaczyli. maja, co zrozumiale, nienawisc czy chociaz niechec do Francji za lata kolonizacji. Zadnym prawicowcem ( ani tez lewicowcem haha ) nie jestem, ale multikulti to dramat we Francji…mieszkam w centrum miasta, i tak getto sie robi.
Pozdrowienia z Marsylii
Maciek
~pol
3 października, 2017Widzę, że wmawianie ludziom w Europie, że narażanie życia na zamachy w wielkim mieście, to normalne – DZIAŁA !!! Pranie mózgów – DZIAŁA !!! Have a nice day 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
3 października, 2017Hmm, a co Pani myśli o narażaniu życia przez jazdę samochodem? Wszak co tydzień w wypadkach w Polsce ginie więcej osób niż w w przeciągu roku w zamachach w całej Europie.
~slipdog
2 lipca, 2017fajny tekst….szkoda tylko, że nieaktualny już od paru lat. Ale po kolei.
,,mieszkałam kiedyś w Paryżu” super. 5? 10 lat temu? To ja dodam, że jeszcze 3-5 lat temu Żydzi w Paryżu chodzili w jarmułkach, teraz 90% nie chodzi z żadną oznaką judaizmu bo boją się ataków muzułmanów, a większość uciekła do Londynu. Statystyki za 2016r – około 700 ataków na Żydów z czego 96% atakujacymi byli muzułmanie – oficjalne dane policji, a ta jak wiaodmo i tak zawsze zaniża. Oni też mogą powiedzieć, że KIEDYŚ było dobrze.
Nawet nie ma pani pojęcia jak w ciągu 2 lat zmieniła się Francja.
Najlepszy przykład do jest słynna w ostatnich miesiącach dzielnica Paryża La Chapelle & Pajol, którą wszyscy już określają strefą no-go dla kobiet. Od 2015 dzieki ukochanym władzom Francji przybyło tam tysiące nielegalnych imigrantów. Kobiety stamtąd uciekają bo są obrażane i molestowane w biały dzień, bo po ulicach chodzą tylko imigranci i robią sobie co chcą. Teksty typu ,,ty dz…, masz krótką spodniczke wiec jestes prostytutką” to codziennośćw biały dzień. Jedna z pań minister Macrona chciała pokazac jak to ludzie kłamią i zrobiła przebieżkę szybką w nocy z obstawą, telefonami i zamieściła wspaniały wpis jak to jest bezpiecznie w La Chapelle. Potem dostała parę tysięcy wpisów od kobiet mieszkajacych tam i nie dość że musiała wykasować to brednie to na kolanach przepraszała 🙂 Ale jak to ostatnio lewicowi francuzi powiedzieli – ,,to że w La Chapelle kobiety sa molestowane to wina wąskich chodników”……kurtyna.
Nie ma pani nawet najmniejszego pojęcia jak Francja się zmieniła przez ostatnie lata. W którym normalnym kraju NIELEGALNI imigranci mogli by okupować Calais przez 2 LATA. 2 lata napadów rabunków, blokowania, podpalania i przez 2 lata nie zrobili NIC, a ukochany Macron nawet palcem nie rusza by cos sie zmieniło.
Pani pisze że nie zdziwiła się że wygrał Macron to może trochę faktów:
– średnia frekwencja we Francji podczas wyborów to 85%, w tych było aż całe 56% 😀 czyli na standardy francuskie żałosna
– 75% zapytanych ludzi dlaczego nie glosowało na Le Pen odpowiedziało – ,,zgadzamy się z nią, ale nie chcemy wyjscia z UE i strefy euro, których ona się domaga” Ostatnio wiceprzewodniczacy FN powiedział że porzucają te postulaty gdyz wyborcy dali im jasno do zrozumienia ze tego nie chcą
– przez bardzo długi czas w sondazach prowadził F. Fillon który w poglądach na imigrantów niewiele rózni się od Le Pen a przegrał tylo o 3% z Macronem, po tym jak wyszło na jaw że jego żona byłą fikcyjnie zatrudniona i pobierałą astronomiczne sumy za nic nierobienie. Tak by wygrał bez większych problemów.
I na koniec te teksty ,,jak niby Le Pen by przywróciła Francję Francuzom haha” – i znów odniesmy się do faktów.
Le Pen postulowała – deportacje dla nielegalnych imigrantów PRAWDZIWE, a nie jak ostatnio że gość się wysadza a potem sie okazuje że miał 3 krotny nakaz deportacji ale nikomu sie nie chciało tego wykonac. Przywrócenie porządku w Calais, wysłanie policjantów do no-go zone. Moja znajoma uciekła z Bordeaux po tym jak 9 razy została z grupą napadnieta w ciagu roku, sasiad okazał sie dilerem sympatyzujacym z ISIS, a w 5 meczetach i sklepach policja znalazła arsenały kałasznikowów i broni. O zaczepiani una ulicy nawet nie wspomne bo miała to na codzień. A tak na marginesie dodam że mam rodzine w Paryzu i jestem tam czesto wiec moge cos napisac wiecej niz ,, a kiedys tam byłem pare lat temu wiec wam opowiem jak jest”
I na koniec o głupich postulatach Le Pen i jej podobnych ,,rasistach”. Liga Północna we Włoszech wg Europy – faszysci, rasisci, populisci – w praktyce – tereny rzadzona przez nią mają najwiekszy zasymilowanych imigrantów, najmniejsza przestepczosc i najwiekszy odsetek pracujacych imigrantów. Da się? da. Wystarczy chcieć i stworzyć warunki do przestrzegania prawa a nie chłopcy na posyłki typu Hollande czy Macron którzy 2 LATA sie zastanawiają co zrobić z Calais…chyba sądza ze imigranci sie znudzą 😀 A tak jeszcze na koniec wg ostatniego badania – 44% muzułmanów odpowiada że dla nich liczy sie tylko prawo szariatu a nie jakieś tam prawo francuskie, a miejsce kobiety jest na ziemi. Francji gratulujemy podejscie do tematu 😀 a panią zapraszam do La Chapelle które jeszcze 2 lata temu było normalną dzielnicą a teraz kobiety tam chodzą co najwyzej w zbrojach pełnopłytowych
Agnieszka Ptaszyńska
2 lipca, 2017dziękuję za długi i merytoryczny komentarz, który na wiele rzeczy otwiera oczy i skłania do dalszej lektury. Muszę przyznać, że rzadko je dostaję – tym bardziej cenię. 🙂
Pani Wzorowa
1 lipca, 2017Bardzo ciekawy blog 🙂 wspaniała inspiracja 🙂 zapraszam do mnie na recenzje na razie polskich hoteli 🙂
paniwzorowa.blog.pl
Pozdrawiam,
Pani Wzorowa 🙂
~Kinoman
29 czerwca, 2017Bardzo interesujący wpis. Pokazuje wszystko z perspektywy osoby, która tam była, dlatego wzbudza ciekawość. Z chęcią zobaczyłbym jakiś film dokumentalny o mieszkańcach Paryża. Pozdrawiam.
~Bartek
29 czerwca, 2017Ale we Francji ogólnie dużo jest tych ciemnoskórych obywateli wiec pewnie u nich w państwie to jest normalne. Wiec nie ma co tutaj rozgraniczać tego państwa to nie Polska że u nas ciemnoskórzy są bardzo rzadko spotykani.
Agnieszka Ptaszyńska
30 czerwca, 2017chyba nie rozumiem, o co chodzi 😉
~kliknij mnie
19 czerwca, 2017Niech wszyscy żyją, gdzie chcą, i jak chcą.
Byle w pokoju.
~Majka
24 maja, 2017Z przykrością muszę stwierdzić, że cenzuruje pani niewygodne komentarze a szkoda bo nie było w nich nic odraźliwego dla nikogo. Natomiast nie wpisywał się zapewne w ramki nakreślonej tu sielanki. Pozdrawiam
Agnieszka Ptaszyńska
7 czerwca, 2017myli się Pani. Nie przepuszczam komentarzy niezgodnych z prawem. Po prostu z powodu wyjazdu nie miałam możliwości zatwierdzenia Pani komcia i robię to dopiero teraz.
~majka
24 maja, 2017To chyba dobrze, że Pani Agnieszka nie doświadczyła ciemnej strony nielegalnej emigracji socjalnej bo nawet nie zarobkowej i może pisać bloga. Nie można się jednak zamykać na wydarzenia chociażby z ostatniego tygodnia w krajach gdzie problem muzułmanów istnieje. Dwoje polskich rodziców straciło życie czekając na swoje dzieci po koncercie. To by się nie zdarzyło pewnie nigdy gdyby ostrożniej prowadzono politykę emigracyjną a tak jest już przysłowiowo pozamiatane. Pozdrawiam.
Agnieszka Ptaszyńska
7 czerwca, 2017Nie do końca. Proszę pamiętać, że w przypadku Wielkiej Brytanii mamy do czynienia z emigracją postkolonialną. To zupełnie inny temat.
~nrr
22 maja, 2017To fajnie, ze dobrze się czułaś w tej dzielnicy. Mnie np wyzywali na ulicy, okazywali pogardę dla kobiety. Nie miałam uprzedzeń, dopiero gdy wyjechałam z Polski to ich nabyłam.
~Bogusława Pawłowska
18 maja, 2017Ja marzę o wycieczce do Paryża 🙂 ale niestety boję się i aktualnie panującej atmosfery i tego, co można spotkać na ulicach,,, Stereotypy siedzą w głowach.
~Pudelek
11 maja, 2017Już nie umiałem czytać o tym, co zrobiłaby Le Pen po wygranej… ok, zamknie granice, nie wpuści “uchodźców”, którzy i tak w większości pojechali do Niemiec, Austrii, Szwecji. A co zrobi z nieetnicznymi Francuzami, którzy mają obywatelstwo od dawna albo od urodzenia? Słusznie zadawałaś te pytania w tekście.
Zresztą zamachów we Francji dokonywali głównie “Europejczycy” – obywatele krajów EU, a nie ci, którzy przybyli niedawno. Le Pen musiałaby deportować wszystkich muzułmanów co chyba nawet wśród prawactwa wydaje się niemożliwe 😉
Agnieszka Ptaszyńska
12 maja, 2017czyli mamy te same zastrzeżenia :).
Najważniejsze w tym temacie to dobra polityka migracyjna. Nie chodzi o to, żeby otworzyć granice i przyjmować ludzi. Chodzi o to, by mieć dobrą strategię na później – już jak imigranci w kraju są.
~Pudelek
18 maja, 2017Obecnie cała polityka emigracyjna siadła po 2015 roku. Chyba niemal każdy zgodzi się z tym, że de facto otwarcie granic spowodowało niekontrolowany przepływ ludzi bez żadnej kontroli. Z tym na razie żadne państwo sobie nie radzi, bo przepisy migracyjne nie były przygotowane na takie wydarzenie. Dziś mamy sytuacje, że dostaję ludzie azyl bez żadnego potwierdzenia tożsamości, często łamiąc prawo są prawie bezkarni, bo to za mało aby ich deportować. Zresztą kraje macierzyńskie nie chcą ich przyjmować, bo dobrze wiedzą, że często uciekali do Europy cwaniaczki i zwykli przestępcy. Minęło 2 lata prawie, a kraje “przyjmujące” nadal nie wiedzą co z tym zrobić.
To wszystko napędza populistów, którzy proponują proste rozwiązania, tyle, że praktycznie nierealne, chyba, że zamienią państwo w wielki obóz zamknięty. Co raczej większości obywateli się nie spodoba.
~Podstawyrosyjskiego.pl
11 maja, 2017Ja i tak nie wieżę telewizji ,a Paryż dalej będę kochać:)
~Kasia
9 maja, 2017Bardzo ciekawy artykuł! W ogóle nie przyszłoby mi do głowy wkurzać się na Macrona, że coś tam powiedział negatywnego na temat Polski. Jakoś bardziej czuję się mieszkanką Europy niż Polką 😛 Dlatego oczywiście wynik wyborów we Francji mnie cieszy.
~Maciej Ptaszyński
9 maja, 2017Bardzo ciekawy tekst, wychodzi w nim “CÓRECZKA TATUSIA”. Zjednoczona Europa , tolerancja wobec inności i jednoczesne twarde przestrzeganie prawa. Brawo, tez myślę, że Francja dobrze wybrała. Ciekawy jestem, czy wybór ten spowoduje jakąś refleksję w polskiej polityce, czy tylko od teraz Francuzów będziemy nazywać głupimi żabojadami.
Agnieszka Ptaszyńska
9 maja, 2017a no muszę przyznać, że zawsze z zaciekawieniem obserwuję sytuacje, gdy dzieci mają inne poglądy społeczne niż rodzice. U mnie w ogóle tego nie widzę. Co najwyżej trochę bardziej na lewo obyczajowo, ale bardziej zwalam na różnice pokoleniowe.
~Stacja Bałkany
9 maja, 2017Heh bardzo bardzo ciekawy wpis. Sam jestem zdziwiony tym nagłym wysypem zachowań ksenofobicznych w Polsce. Powiem Ci że z niepokojem obserwowałem wybory we Francji pamiętając co się stało w USA. Dobrze ze we Francji wygrała normalność 🙂
Mary_Bell
23 stycznia, 2018Kocham Francję nie tylko za wieżę Eiffla, kocham za atmosferę, za ludzi, za normalność. Często bywam w Paryżu, szybko biorę bilety
~Maciek - onedaystop.com
9 maja, 2017Tak jak we Wrocławiu, Krakowie i Warszawie po zmroku strach iść w pewne miejsca, tak samo jest w Paryżu. “Menelstwo” i przestępczość koloru skór czy religii nie wybiera. Każda metropolia ma te same problemy… jedne rozwiązuje sprawniej, inne wychodzą częściej na jaw. I tyle.
Prawicowiec: Problemy we Francji to efekt polityki “mulikulti”
Rzeczywistość: Problemy we Francji to zaniedbywanie, a własciwie brak polityki “multikulti”
Agnieszka Ptaszyńska
9 maja, 2017ostatnie zdanie: wspaniale powiedziane!
~Krystyna
16 czerwca, 2017I tu się zgadzam w pełni!