Spis treści
- Amsterdam: atrakcje dla dzieci
- Parki rozrywki w Holandii
- Plaże w Holandii
- Miasta w Holandii z dzieckiem
- Muzea sztuki w Holandii: ekspozycje pod dzieci
- Parki w Holandii: place zabaw i mini zoo
- Jakie zabawki kupić dziecku w Holandii?
- Kawiarnie rodzinne: Delft, Gouda, Haga
- Kinderdijk: skansen wiatraków też z dziećmi!
- Rejsy w Holandii: Czy dzieci lubią rejsy barką?
- Gdzie spać w Holandii z dzieckiem: housesitting
- Książki dla dzieci o Holandii: co wzięliśmy na wycieczkę?
Holandia. Atrakcje dla dzieci – co zobaczyć z dzieckiem w Holandii?
Po opublikowaniu artykułu, o 12 atrakcjach, które powaliły mnie w Holandii, postanowiłam napisać tekst „Holandia. Atrakcje dla dzieci”. Postaram wam przedstawić naszą wycieczkę z perspektywy dwu i pół letniej Kory. Czy się nudziła? Czy męczyło ją zwiedzanie? Czy gwarantowaliśmy jej specjalne atrakcje dla dzieci?
Na trzecie pytanie od razu mogę odpowiedzieć: tak. Od początku bardzo mi zależało, żeby codziennie (lub prawie codziennie) znajdować Korze jakieś atrakcje dla dzieci w Holandii. Czasem to było muzeum specjalnie pod nią, czasem tylko plac zabaw. Jednak sama pamiętam z własnego dzieciństwa wycieczki z rodzicami, które mnie szalenie nudziły, więc dziś – kiedy oferta dla podróżujących rodzin z dziećmi jest olbrzymia – tym bardziej robię wszystko, by młoda bawiła się na naszych wyjazdach jak najlepiej, nawet jeśli oznacza to, że sami zwiedzimy o wiele mniej.
Amsterdam: atrakcje dla dzieci
Tych, którzy jadą do Amsterdamu od razu ostrzegam: to miasto nie jest ujęte w tym artykule. Powód jest prosty – mimo że sama trzykrotnie byłam w Amsterdamie, to jednak nie z córką. Owszem dwa razy sama byłam dzieckiem, a raz byłam tam z ośmioletnią kuzynką, jednak te wizyty miały miejsce co najmniej 10 lat temu. Jestem pewna, że mnóstwo się zmieniło. Na szybko mogę wam tylko polecić Muzeum Anny Frank (dla starszych) i na tym moja wiedza się niestety kończy. Ale odeślę was do świetnego źródła, jakim jest blog Amsterdam Wonderland. Tam znajdziecie cały dział o Amsterdamie z dziećmi.
Parki rozrywki w Holandii
Głównym powodem, dla którego turyści biorą dzieci do Holandii są… parki rozrywki!
Tak w Holandii, jak i w pobliskiej Belgii parki rozrywki to niemal religia. Jeden z ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu z dziećmi. Tak jak na szybko potrafię policzyć w Polsce trzy większe parki rozrywki (Energylandia, Legendaria i Majaland, o którym pisałam na blogu), tak w Holandii błyskawicznie dochodzę do kilkunastu.
Nie wszystkie są dobre – wiele z nich po prostu jest już bardzo starych. Jednak, jeśli jesteście w okolicy, to nawet one zasługują na kilkugodzinną wizytę.
Haga z dzieckiem: park rozrywki Drievliet
Park rozrywki, który odwiedziłyśmy z Korą to Drievliet w Hadze. Zdecydowałam się na niego ze względu na wiek młodej – wiele atrakcji nastawionych jest właśnie na dzieci przedszkolne, już od drugiego roku życia. Właściwie z niektórych nie korzystałyśmy nie ze względu na jej wiek, ale na moją ciążę i brzuch, który po zapięciu mógłby być za bardzo opięty.
Park rozrywki Drievliet położony jest na obrzeżu Hagi i jest jednym z najstarszych parków w Holandii. Jego korzenie sięgają już 1938 roku, gdy pojawiły się tu pierwsze karuzele!
W parku znajduje się ok. 40 atrakcji, z których ucieszą się przede wszystkim przedszkolaki. Nastolatkowie czy młodzi dorośli raczej nie znajdą tu dreszczu emocji. Niestety, park jest otoczony miastem, a co za tym idzie, jest po prostu mały i ciasny. Nie ma zielonych terenów na odpoczynek i dekoracji z baśniowymi postaciami. Było za to bardzo głośno, a covidowe czasy sprawiły, że czułam się niezbyt pewnie.
Byłyśmy w parku 3 godziny i muszę powiedzieć, że Kora wcale nie protestowała, że chcę wychodzić. A zaledwie miesiąc wcześniej była cały dzień w Majalandzie i tam jej było mało.
Inne parki rozrywki w Holandii
Na pewno najlepszy park rozrywki w Holandii to Efteling, w którym sama byłam dwa razy – raz jako dziecko, a raz 10 lat temu. Co więcej – uważam go za najlepszy park tematyczny w Europie, a jestem fanką, więc trochę ich zwiedziłam. Bije na głowę Disneyland, Legoland czy inne Mirabilandie.
Co w nim jest takiego wspaniałego? Przede wszystkim, jest ogromny! Skorzystanie z większości jego atrakcji wymaga nie jednego dnia w parku, a dwóch (na szczęście na miejscu są liczne opcje zakwaterowania, w tym fantastyczny hotel dedykowany dzieciom). Po drugie, Efteling to kraina elfów. Ten temat cudownie jest pokazany poprzez dekoracje parku i atrakcje do nich nawiązujące – np. przejażdżka wagonikami przez ich magiczny świat. Spacery umilają parki, jeziorko duża przestrzeń.
Polecam każdemu! Tak dzieciom, jak i nastolatkom i dorosłym.
Trzecim parkiem, jaki kiedyś odwiedziłam, jest Duinrell – park, który łączy aquapark i park rozrywki. Co prawda byłam tam 20 lat temu, ale wtedy bardzo mi się podobał. Podobnie jak Drievliet, on również został otwarty w latach trzydziestych, jednak dziś jego teren jest o wiele przyjemniejszy. Od Hagi dzieli go niecałe 10 km.
Plaże w Holandii
Skoro mówimy o Hadze, pamiętajmy, że Holandia leży nad morzem. Konkretnie Morzem Północnym. Z większości miast Holandii na plażę jest zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, a że jest to piękne piaszczyste wybrzeże, przypominające wybrzeże Polski, warto o tym pamiętać w czasie naszej holenderskiej wycieczki.
Plaża w Scheveningen
Miałam okazję być na dwóch plażach. Pierwsza, to najsłynniejszy kurort Scheveningen, który bywa porównywany do polskiego Sopotu. Mnie to porównanie bardzo zwiodło. Sopot jest piękny, tymczasem bezpośrednie sąsiedztwo plaży w Scheveningen… paskudnie brzydkie. Ale to prawda – jest to najpopularniejsza plaża w Holandii, a wybrzeże jest pełne restauracji, barów i rozrywek, jak Diabelski Młyn, tyrolka czy Sealife (o którym za chwilę w części o miastach).
Niestety skutkuje to też tym, że plaża jest mocno zatłoczona i choć pusta byłaby pewnie piękna, w letni pogodny dzień nie była w stanie zrobić na mnie pozytywnego wrażenia. Zwłaszcza, że Scheveningen to de facto dzielnica Hagi, a na plażę można dojechać tramwajem. Oczywiste więc, że są na niej tłumy.
Plaża Zuiderstrand
Polecam za to inną plażę w Hadze, czyli plażę Zuiderstand. By dojść do niej z parkingu, należy przejść prawie kilometr przez park krajobrazowy Westduinpark, w którym mieszkają półdzikie szkockie krowy <3! Można tu też dojechać rowerem – ścieżka rowerowa wiedzie wzdłuż całego wybrzeża.
Jak widzicie niełatwo się tu dostać (przynajmniej leniuszkom), a co za tym idzie na plaży nie ma aż tylu ludzi. Znajdziecie tu za to wspaniałe wydmy i bardzo przyjemną – nie taką drogą – kawiarnio-restaurację. Spędziliśmy tu bardzo miłe pół dnia.
Więcej o holenderskich plażach przeczytacie tutaj.
Miasta w Holandii z dzieckiem
Przejdźmy do tego, co robiliśmy przede wszystkim w czasie naszej wycieczki do Holandii, czyli do zwiedzania miast. Jakie tam atrakcje dla dzieci znajdą nasze szkraby?
Haga z dzieckiem: Sealife
W Hadze, a właściwie w Scheveningen odwiedziliśmy Sealife, czyli zoo ze zwierzętami morskimi. Znajduje się przy samej plaży, a co za tym idzie, warto rezerwować bilety z wyprzedzeniem. Tzn. jeśli chcecie tam iść, bo… nie warto.
Sealife jest ciasne, ponure i dużo mniejsze niż np. Afrykarium we wrocławskim zoo. Ich największa duma to pingwiny i morskie wydry, ale odnosiłam przykre wrażenie, że zwierzęta się tam bardzo męczą – mają niewielką przestrzeń i jeszcze mniej miejsca do schowania się przed tłumami turystów (i tego konkretnego dnia przed upałem). Sama mam duży moralny problem z ogrodami zoologicznymi, ale jednocześnie wiem, że pracujący tam naukowcy i działacze mocno przyczyniają się do ochrony i odnawiania zagrożonych gatunków, a coraz częściej kładą duży nacisk na edukację ekologiczną (np. wrocławskie zoo czy wspaniała placówka, jaką odwiedziliśmy w Emiratach Arabskich, która pomogła w odnowieniu populacji oryksów). Tu tego jednak nie ma. Sealife służy jedynie rozrywce plażowiczów i jest przerywnikiem między pływaniem w morzu i budową zamku z piasku. Jak się domyślacie – nie polecam.
Haga: inne atrakcje dla dzieci
W Hadze prócz Sealife, parkiem rozrywki Drievliet i plażą jest jeszcze kilka atrakcji dla dzieci. Przede wszystkim park miniatur Madurodan, który ominęliśmy z braku czasu i dlatego, że Kora za takimi miejscami jeszcze nie przepada.
Za to bardzo żałuję, że nie poszliśmy do Muzeum Książki dla Dzieci (Kinderboekenmuseum). Niestety dowiedziałam się o nim dopiero po powrocie do Polski, a podobno jest obłędne. Nie zróbcie mojego błędu.
Utrecht z dzieckiem: Muzeum Miffy
W jakiś sposób nieobecność w Muzeum Książki dla Dzieci nadrobiliśmy w Utrechcie, gdzie poszliśmy do Muzeum Miffy. Kim jest Miffy? Cóż: Czechy mają Krecika, Wielka Brytania Kubusia Puchatka, Misia Padmingtona, a ostatnio też Harry’ego Pottera. Polska na upartego ma Reksia, a Holandia znana jest z króliczka Miffy, który w Polsce jakoś się nie przebił, ale którego ja uwielbiam.
Książeczki o Miffy są dziełem artysty-rysownika Dicka Bruny, który pochodzi właśnie z Utrechtu – czwartego największego miasta Holandii (i jednocześnie pięknego!).
Dziś można odwiedzić tu Muzeum Miffy, które jest właściwie salą zabaw podzieloną na kilka pomieszczeń. Wszystkie zaprojektowane są tak, że wyglądają jak sceny z książeczek. Co szczególnie mi się podobało, zabawy są edukacyjne – dzieci malują, dopasowują elementy do układanek, uczą się znaków drogowych. Korze bardzo się podobało!
Pamiętajcie proszę, że muzeum jest raczej dla młodszych dzieci. Myślę, że dobrze się będą w nim bawić maluchy od roku do 5 lat.
Lejda: muzea dla dzieci
Lejda to akademickie miasto znane z bycia domem Rembrandta i miastem, w którym jest kilkanaście muzeów. Być może najciekawsze dla dzieci są Corpus, w którym poruszamy się po wnętrzu ludzkiego ciała i Muzeum Historii Naturalnej (te zawsze są świetne dla dzieci). Niestety ze względu na COVID nie udało nam się ich odwiedzić – była ograniczona liczba wejściówek. Zamiast tego poszliśmy do Muzeum Medycyny i Nauki (Rijksmuseum Boerhaave) i ono też było świetne. Korę interesował interaktywny pokaz w „teatrze anatomicznym”, z ciekawością oglądała części ciała i modele nienarodzonych dzieci („zobacz kochanie, tak duża jest teraz twoja siostrzyczka)”. Ostatnią salą jest sala dla dzieci – niespecjalnie duża, ale wystarczająca, by spędzić w niej prawie godzinę.
Delft: czy dzieci lubią zwiedzać kościoły?
Taka oczywista odpowiedź brzmi „nie”, prawda?
No więc pod tym względem moje dziecko jest wyjątkowe, bo w kościołach się czuje bardzo dobrze. Co prawda najchętniej by po nich biegała, skakała i krzyczała, ale nawet zachowując trochę bogobojnej przyzwoitości, potrafi się w nich odnaleźć.
W Starym Kościele w Delft (Oude Kerk) widziałam wyjątkowe rozwiązanie, które zainteresuje również dzieci, które nie mają tak dziwnych upodobań. W różnych miejscach świątyni porozstawiano interaktywne tablice i wizualne pomoce, które pomagają zrozumieć historię i sztukę kościoła. I tak na przykład można dotknąć monet, za jakie został zbudowany, usłyszeć dźwięki budowy czy poczuć fakturę materiałów budowniczych, z których został zbudowany. W tak pomyślanym pomieszczeniu spokojnie można zainteresować dziecko na ponad godzinę.
Muzea sztuki w Holandii: ekspozycje pod dzieci
Jednym z głównych powodów wycieczki do Holandii były muzea sztuki.
Chcieliśmy zobaczyć działa holenderskich mistrzów: Rembrandta, Vermeera, van Gogha i innych.
Nie muszę chyba dodawać, że chodzenie po muzeach sztuki z dzieckiem nie jest łatwe. Owszem, da się nimi zainteresować malucha – nawet bardzo, opowiadając o tym, co widać na obrazkach, ale wymaga to od nas wysiłku i nie pozostawia dużo czasu dla własnej kontemplacji sztuki.
W Holandii zauważyłam dwie świetne pomoce w tym temacie. Po pierwsze: centra edukacyjne o malarzach. Odwiedziliśmy dwie: centrum Vermeera (Vermeer Centrum) w Delft i centrum Boscha w s-Hertogenbosch (Jheronimus Bosch Art Center).
Są znakomite! Centrum Vermeera w Delft było nastawione przede wszystkim na interaktywność. Były ruchome elementy, animacje, filmy, ruchome przedmioty i scenografie do zdjęć „jak z obrazów”. Z kolei centrum Boscha to przede wszystkim figury-rzeźby wyciągnięte prosto z jego obrazów, a także pracownia malarza w miejscu, które wyglądało jak piekło z jego dzieł. Co więcej – całość zaaranżowana została w dawnym kościele. Oba miejsca były super atrakcyjne tak dla dorosłych, jak i dla dzieci.
W samych muzeach bardzo często stoją domki dla lalek, z których słynie Holandia. Tworzenie miniaturowych mebelków i dekoracji było uznawane w kraju za sztukę i takie dzieło stało w każdym bogatszym domu. Dziś wspaniale działają na wyobraźnię dzieci odwiedzających muzea. Domek na zdjęciu wystawiany jest w muzeum w Utrechcie – jednym z najlepszych miejsc w kraju, by podziwiać holenderską sztukę.
Parki w Holandii: place zabaw i mini zoo
Ten punkt będzie bardzo krótki, bo chciałam wam w nim tylko dać znać, że Holandia – podobnie jak Niemcy – poszła w drewniane nie-place zabaw. Nie znajdziecie na nich dużo plastiku, a raczej opony i drewniane zabawki. Ja sama bardzo lubię takie nieprzeładowane sensorycznie rozwiązania.
Place zabaw znajdziecie w parkach, ale nie tylko je. Bardzo często jest w nich również coś na kształt mini zoo. Np. w parku w Dordrechcie, przy którym mieszkaliśmy, znajduje się zagroda danieli. Przed wyjazdem koniecznie przejrzyjcie Google Maps, by dowiedzieć się, co znajdziecie w parku położonym obok waszego miejsca noclegowego.
Jakie zabawki kupić dziecku w Holandii?
Podobnie jest ze sklepami z zabawkami – mało w nich plastiku.
Za to znajdziecie w nich przede wszystkim to, co w Polsce nazywamy zabawkami Montessori (często niesłusznie). Drewniane figurki, klocki, tęcze, wieże, układanki, gry czy puzzle z ciekawymi grafikami. Ceny nie należą do najtańszych, ale może warto zaszaleć i przywieźć do Polski coś super. Zwłaszcza, że wielu firm w naszym kraju nie znajdziecie.
No i oczywiście: Miffy.
Zabawki z Miffy są obecne na każdym rogu, zwłaszcza w Utrechcie. Miffy oprowadza nas po Holandii w książkach turystycznych, jest na kartkach pocztowych, znajdziecie z nią układanki, maskotki, figurki i oczywiście krzesełka, lampki, miseczki. My wróciliśmy do Polski z uroczą maskotką.
Kawiarnie rodzinne: Delft, Gouda, Haga
Chciałabym rozbudować ten punkt, ale niestety na miejscu nie poświęciłam czasu, by szukać kawiarń i restauracji specjalnie pod dzieci. Byliśmy w trzech, które miały takie udogodnienia i te tutaj opiszę.
Pierwsza to Moeke Delft, która znajduje się zaraz przy centrum Vermeera. Jej główną zaletą jest naprawdę duży kącik dla dzieci i taka ilość zabawek, że dziecko nie ogarnie ich nawet przez kilka godzin.
Niestety – miejsce nie należy do najprzyjemniejszych. Choć jeśli chodzi o styl, właściciele się trochę starali, to sprawia wrażenie brudnego. Jednak i tak myślę, że jeśli młode się nudzi, to można tu wejść na półgodzinną kawę.
W Goudzie odwiedziliśmy prawdziwą perłę. Kawiarnię Brownies&downieS, w której pracują osoby z zespołem Downa. Właściwie wszystko w niej jest wspaniałe: idea, menu, wystrój i w końcu książeczki, gry i zabawki, które są udostępnione dzieciom.
Wreszcie w Hadze weszliśmy do śniadaniarni znajdującej się przy samym Kościele św. Jakuba (Grote of Sint-Jacobskerk) – Barista Café. Nie spodziewaliśmy się znaleźć tam udogodnień dla dzieci, gdy w pewnym momencie – w czasie oczekiwania na pancaki dla Kory (nota bene wyśmienite) kelnerka przyniosła nam komplet dla dziecka. Ale nie jakąś tam kolorowankę z kredkami. To była cała książeczka zadań, a oprócz tego naklejki, tatuaże wodne, a i kredki owszem też. Zrobienie wszystkiego na spokojnie zajęłoby Korze ponad godzinę.
Mała rzecz, a przekonuje. 🙂
Kinderdijk: skansen wiatraków też z dziećmi!
Do tej pory było o miastach, ale przecież najpiękniejsze miejsce, jakie odwiedziliśmy w Holandii znajduje się na wsi. To Kinderdijk – skansen wiatraków, w dużej części ciągle zamieszkały. Dorosłym podoba się tu bardzo, a co jest dla dzieci?
Korze podobał się film, bieganie po okolicy, wdrapywanie się do wnętrza wiatraka. Całość można zwiedzać też na rowerach, co na pewno jest dla dzieci atrakcją. No i zachwyciły ją kupione na miejscu lody i pączki. 😉 Ogólnie był to bardzo przyjemny dzień na świeżym powietrzu.
Wycieczkę do Kinderdijk (np. z Amsterdamu) możecie kupić tutaj.
Rejsy w Holandii: Czy dzieci lubią rejsy barką?
Może mnie zaskoczycie i powiecie, że wasze uwielbiają, ale moim zdaniem przepłynięcie statkiem czy barką przez miasto jest jednym z największych błędów rodziców. Taki rejs z jakiegoś powodu uważany jest za świetną atrakcję dla dzieci, a w rzeczywistości nie znam nikogo, kto ma mniej niż 12 lat, kto by się na niej dobrze bawił.
Kora się nudzi, moja kuzynka się nudziła, ja jako dziecko umierałam z nudów, a dorośli z uporem maniaka kupowali te bilety pewni, że fundują swoim pociechom „time of their life”.
I od razu dodam – Holandia jest fantastyczna na rejsy barkami. Amsterdam, Utrecht, Lejda czy tramwaj z Dordrechtu do Rotterdamu. Ale jest to rozrywka dla was, nie dla dziecka.
Gdzie spać w Holandii z dzieckiem: housesitting
O housesittingu kiedyś chcę napisać oddzielny tekst, więc tu tylko wspomnę, żebyście rozważyli tę opcję. Housesitting to opieka nad czyimś domem, bardzo często połączona z opieką nad zwierzętami. My na tę opcję się zdecydowaliśmy w Holandii i pod nieobecność właścicieli domu opiekowaliśmy się trzema świnkami morskimi.
Jaka to była dla Kory radość! Właściwie najważniejszym punktem wycieczki był powrót do domu i karmienie świnek, a potem branie ich na ręce i głaskanie. W Polsce nie mamy zwierząt domowych – ani my, ani nikt z najbliższej rodziny – więc było to dla młodej wyjątkowe doświadczenie.
Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o housesittingu, to zajrzyjcie na grupę na Fb prowadzonych przez moich znajomych.
Książki dla dzieci o Holandii: co wzięliśmy na wycieczkę?
Na tydzień przed wyjazdem do Holandii wybrałam się do lokalnej biblioteki i zaopatrzyłam na wyjazd. Już wcześniej przeszukałam Internet i niestety – okazało się, że nie mamy na polskim rynku typowo turystycznej pozycji o Holandii.
Co zatem można nabyć, by choć trochę przybliżyć sobie temat?
- zacznijmy od „Map” Mizielińskich, czyli klasyki każdego małego podróżnika. Jedna strona jest poświęcona Holandii i na niej można opowiadać o kraju. Warto też zrobić kserokopię i wziąć na wyjazd.
- książeczki o Miffy, czyli klasyka, o której pisałam wyżej. Zostały wydane po Polsku i bardzo polecamy najmłodszym dzieciom (już od roku) i przedszkolakom.
- „Jaś i Janeczka”. Nie znajdziecie tu wielu informacji o Holandii, ale autorka – Annie M.G. Schmidt – jest właśnie Holenderką i jest to jedna z najpopularniejszych holenderskich pozycji. Coś jak francuski Mikołajek. Od 3 lat.
- „Statki, łodzie, motorówki”. Jest to picturebook, który wypożyczyliśmy na wypadek odwiedzin w porcie w Rotterdamie – największym porcie w Europie. Niestety z powodu koronawirusa ominęliśmy to miasto i portu nie widzieliśmy.
- „Gwieździsta noc Vincenta i inne opowieści o sztuce”. To pozycja dla starszych dzieci. Kilka rozdziałów jest o malarzach holenderskich
- a dla najmłodszych „Czyj to domek?” z serii Malarze dzieciom wydawnictwa Tekturka. To króciutka opowieść ilustrowana obrazami van Gogha
- i w końcu dla dziesięciolatków i starszych „Dziennik” Anny Frank. Chyba nie trzeba przedstawiać.
Dzięki za przeczytanie artykułu!
Mam na imię Agnieszka i od 8 lat prowadzę blog i opowiadam wam o świecie. Napisałam 4 przewodniki turystyczne i ponad 500 artykułów podróżniczych. Większość z nich przeczytacie na tym blogu. Zapraszam do dalszej lektury. Na górze macie menu, a tam wszystkie teksty 🙂
Marzena
15 grudnia, 2020Ten Park w Holandii jest super 🙂 myślę że można w następne wakacje wybrać sie cała rodzina 🙂
Agnieszka Ptaszyńska
16 grudnia, 2020Mówisz o Eftelingu, tak? Jest absolutnie rewelacyjny!
MarTaS
25 listopada, 2020Miałam być w kwietniu w Holandii. Jeszcze w połowie marca naiwnie wierzyłam, że mi się to uda. Miała to być moja trzecia podróż do krainy tulipanów i wiatraków. W planach miałam bardziej świadomą podróż śladami starych wiatraków, bo wcześniejsze wyjazdy były właśnie bardziej “pod dzieci”. Teraz kiedy dzieci są już większe, mogę je zabrać również tam, gdzie ja chcę 😉 . Z tymi wodnymi wycieczkami zgadzam się z Tobą w 100%, u nas dochodzi jeszcze choroba lokomocyjna, więc takie atrakcje odpadają. Na koniec dodam, że super wpis, bardzo przydatny dla rodziców mniejszych dzieci, ale i dorośli przecież znajdą cos dla siebie. Pozdrawiam.
Agnieszka Ptaszyńska
25 listopada, 2020dziękuję 🙂
chcemy w przyszłym roku wrócić i tym razem zwiedzić północ. Mam nadzieję, że się uda.