W całej Warszawie było ich 500. Na Jazdowie Górnym i Dolnym oraz Polu Mokotowskim. Na pierwszym osiedlu przyklejonym do Łazienek Królewskich – 90. Po II Wojnie Światowej otrzymało je ZSRR w ramach reparacji wojennych od sympatyzującej z nazistami Finlandii. Najwięcej postawiono ich na skarpie wiślanej przy ul. Jazdów. Na 5 lat, mieli tu mieszkać pracownicy Biura Odbudowy Stolicy. Mieszkali, potem się wyprowadzili, a domki zostały. Schowane za Parkiem Ujazdowskim i Ambasadą Niemiecką, dociśnięte przez trasę Łazienkowską stanowią najcudowniejszą sprawę pod słońcem. Wieś w samym centrum miasta i to 3 minuty od Sejmu! Małe drewniane domki, na których wciąż można odnaleźć napisane cyrylicą słowo „reparacje”.
Osiedle Jazdów kiedyś.
Jeden domek jest w stanie złożyć samodzielnie mężczyzna z dwoma pomocnikami. Domki z prefabrykantów sprowadzano masowo z Finlandii również w późniejszych latach. Walutą wysyłaną do Finlandii był węgiel i koks.
A co na to Jazdów? Od 1809r. działał tu szpital wojskowy, którego pawilony ciągnęły się od Zamku Ujazdowskiego, aż do ul. Pieknej. (Trasa Łazienkowska to twór z lat 70., socowy, który z resztą miał piękny plan by w większości znajdować się pod ziemią, co niestety, nie zostało zrealizowane). Szpital działał do 1944r., jego historia przedstawiona jest w stałej ekspozycji w Centrum Sztuki Współczesnej. Niektóre pawilony szpitala stoją do dziś, na terenie osiedla Jazdów (czerwona cegła). W czasie okupacji wzdłuż obecnej ul. Johna Lenona ciągnęły się groby, w których składano zmarłych ze szpitala. Sześć lat po wojnie przeniesiono szczątki poległych na Powązki Wojskowe. Przy końcu ulicy znajduje się obelisk z tablicą pamiątkową.
Latem 1945r. w domkach fińskich zamieszkali pierwsi mieszkańcy. W dawnych pawilonach szpitalnych swoje siedziby miały Biuro Odbudowy Stolicy i Stołeczne Przedsiębiorstwo Budowlane.
Teren osiedla z czasem się zmniejszał, wybudowano ambasady Francji i Niemiec, w domkach wybuchały pożary, a lokatorzy dostawali kwaterunki w mieszkaniach.
Osiedle Jazdów dziś.
Obecnie osiedle ograniczają ulice Górnośląska, Piękna, Trasa Łazienkowska i Park Ujazdowski. Niestety w parku nie ma żadnej bramy czy furtki wychodzącej na ul. Lenona, co mocno ogranicza przypadkowe trafienie między domki. Parę lat temu zrobiło się o osiedlu głośno, po tym jak pojawiły się pomysły rozbiórki „wsi w centrum miasta”, bo to podobno wstyd i hańba, by obok sejmu (który wcale nigdy wstydu przecież nie przynosi) stały drewniane chatki, a nie oszałamiające wieżowce. No i działki takie drogie w stolicy, a tu ktoś zamiast inwestować grubą kasę, uprawia kolektywnie marchewkę. Ostatnia rozbiórka czterech domków miała miejsce w 2012r. W niektórych budynkach działają miejscy aktywiści, w jednym organizowane są wystawy, w innym „mieszkają” pszczoły. Na pustej posesji zorganizowany ogród społecznościowy. W paru domkach są jeszcze lokatorzy (i nie jest to żadną patopijackalogia tylko otwarci, cudowni ludzie, którzy dbają i doceniają miejsce w którym przyszło im żyć). Na uliczkach osiedla jest zawsze czysto i panuje serdeczna atmosfera. Do każdego można zagadać, zapytać. CHODŹCIE, OSIEDLE JAZDÓW JEST SUPER!
PS. Na Polu Mokotowskim pozostał jeden domek, w którym mieszkał przez wieeele lat Ryszard Kapuściński.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?