Spis treści
W artykule:
- Siedlce: atrakcje w mieście
- Gdzie spać w Siedlcach i okolicy
- Skanseny i dwory w okolicy Siedlec
Zobacz też: Mińsk Mazowiecki: atrakcje na idealną mikrowyprawę
Siedlce: atrakcje w mieście i okolicy
Ten wyjazd przejdzie do mocno historycznych, iż jest to mój pierwszy roadtrip, podczas którego prowadziłam samochód. Nawet nocleg po drodze zrobiliśmy (po przejechaniu 30 km). Odkryliśmy zupełnie nowe, zachwycające miejsca, jak również odwiedziliśmy te, które skradły nasze serca już dawno. Wspaniałe jest, że do każdego z opisanych niżej miejsc, możecie wybrać się na jednodniówkę, lub w dowolny sposób je łączyć. Odległości nie są duże, a na mapie naszej podróży najecie się, przespacerujecie i zobaczycie światowej sławy dzieła sztuki. Zapraszam!
Góry Chobockie
Góry to nie jest coś typowego w geografii Mazowsza, ale też nie oczekujmy Beskidu Niskiego. Całe nasze piękne województwo obfituje w piaskowe wydmy. Jest ich wiele, ale tu mamy do czynienia z prawdziwie przyjmujący rozległym piachem. Najwyższe wzniesienia mają 140 metrów wysokości. Nietypowo, to zmienne podłoże porastają brzozowe zagajniki (zwykle jednak wydmy są gołe, lub obrastają je sosny), co ma swój ogromny, jasny urok. Brzozy nadają okolicy delikatności, nie skrzypią na wietrze jak olbrzymie koleżanki z szyszkami. Wydmy znajdują się w sercu kompleksu leśnego, a jego obrzeża mają zgoła inny charakter. Las jest soczyście zielony, wręcz ciemnawy o tej porze roku, a podszyt… Podszyt to rozległe pola borówki czarnej i wrzosu. Borówka zachwyca wiosną i latem, a wrzos jesienią. W zimę radością będą sanki.
Za cel wycieczki wybraliśmy ławeczkę (oznakowania na GoogleMaps, jestem rekinem topografii miast, ale niestety w przyrodzie się gubię). Ławeczka stoi na jednym ze szczytów, rozpościera się z niej cudny widok, jest osłonięta od wiatru drzewami. I dość przerośniętych rozmiarów – dzieciom trudno się na nią wdrapać, a matce dotknąć ziemi.
Polecam również rundkę po lesie i jeśli Wam sił starczy, odwiedziny Dzikiego Łowiska Chobot. Auto zaparkowaliśmy na początku szlaku, przy szosie przecinającej las. Jest parę miejsc na samochody. Zobacz też osobny artykuł o Górach Chobockich.
Gościniec Goździejewski
Parę kilometrów dalej jest Gościniec Goździejewski, z doskonale dobraną nazwą. To idealne miejsce na obiad, na nocleg, odpoczynek w drodze. Właściciele mają serce na dłoni, nie ma w ogóle polskiego kiczu i farby “piasek pustyni”. Restauracja serwuje absolutnie fantastyczne tradycyjne dania (takiego dewolaja jadłam ostatnio sama nie wiem gdzie i kiedy, i czy w ogóle). Są zwierzęta – drób, owce i kozy, plac zabaw, duży teren rekreacyjny. Jest też stary spichlerz, w którym przenocowaliśmy. Bardzo klimatyczne miejsce! Dokładnie opisałam go tutaj.
Po drugiej stronie szosy w lesie ukryta jest stara baza wojskowa, która może być dość mrocznym celem kolejnego spaceru.
Skansen w Nowej Suchej
Z Gościńca, przy szlochach dzieci, które chciały zostać tam na zawsze, wyruszyliśmy wczesnym ranku po kolejne atrakcje na wschodzie Mazowsze. Trzy kwadranse jazy i ten wschód nas dopadł. Wylądowaliśmy we wsi, w której dudni cisza po horyzont. To cudowne doświadczenie dla zmysłów mieszczucha. Nie ma żadnego białego szumu odległej trasy, nic. Tylko dokazywały zwierzęta gospodarskie, oraz uginające się pod naporem wiatru gałęzie drzew. Mnie wzrusza.
W Nowej Suchej zwiedziliśmy skansen – Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego. Miejsce, w którym kręcono 19 historycznych filmów. Tutaj postawiono na ekspozycję zewnętrzną. Są wspaniale zorganizowane scenerie – stare sady, pasące się konie, klomby, zasiane zioła i makówki. Nie ma niestety ekspozycji wewnątrz chałup, po za dworem, gdzie dowiemy się wszystkiego o okolicy, patronie muzeum – Auguście Cieszkowskim oraz właśnie filmowej historii. Przyjemnie jest to pospacerować i pooddychać.
Osobny artykuł o skansenie w Nowej Suchej jest tutaj.
Zalew nad Muchawką
Dzieci uwielbiają skanseny i są cierpliwe, gdy matka dopytuje o szczegóły przeszłości pracowników muzealnych, ale powiedzmy sobie szczerze – podczas rodzinnych wypraw każdy musi być dopieszczony. Więc zatrzymaliśmy się nad Zalewem Siedleckim (nad Muchawką). Zalew zajmuję powierzchnię około 40 hektarów. Od początku był organizowany pod rekreację, a zasilać go miała rzeka Muchawka, będąca lewym dopływem Liwca. Udało się bardzo! Wzdłuż zalewu ciągnie się ścieżka pieszo-rowerowa (2,5 km), a przy niej można wybierać – place zabaw, siłownie plenerowe, restauracje, bary, budki z lodami, polany, sielskie widoki.
Samochód zostawiliśmy na dużym, wygodnym parkingu tuż przy plaży z kąpieliskiem i molo. Dzieciaki rzuciły się na piasek, Natalia (podróżowaliśmy w 5, dołączyli do nas Natalia i Marcel), a ja włożyłam buty do biegania, by pozwiedzać okolicę w ruchu. No i zachwyt moi drodzy, zachwyt.
Zalew nad Muchawką, to miejsce, w którym odpoczniecie pięknie. My byliśmy w niedzielę i nie było tłoku, choć to była niedziela majowa, podejrzewam, że latem może być zgoła inaczej.
Dwór Mościbrody
No i jesteśmy u wrót szczęścia Magdalenkowego, w głównej bazie na wschodzie Mazowsza. Dwór Mościbrody to moje miejsce! Rozległe zabudowania, ogromne hodowlane stawy, doskonałe jedzenie (tutejszy stek, to niebo). Jest idealnie, bo tu wszystko się toczy swoim wiejskim rytmem. Jak przyjedziecie, to tak, by wybrać się na dłuższy spacer między stawy i do rezerwatu przyrody Gołobórz. Można tu podglądać ptactwo, słuchać rechotu żab, obserwować wijące się w wodzie karpie.
Historia jest dość typowa. Wybudowany w pierwszej połowie XIX wieku, często zmieniał właścicieli. Na stanie stawy hodowlane, obok folwark. Gdy przyszli Rosjanie, przejęli, ale dbali, bo czerpali korzyści z dobrze funkcjonującego gospodarstwa. Chwila polskości w dwudziestoleciu międzywojennym, a potem trudny niemiecki epizod. To już czasy, które pozostają w pamięci najstarszych we wsi. Szczęśliwie są i wątki o “dobrych Niemcach”. We dworze stacjonowali okupanci, ale szczęśliwie znaleźli się wśród nich tacy, co potrafili w środku nocy na rowerze jechać wiele kilometrów, by ostrzec ludzi przed niebezpiecznymi rozkazami. Po II wojnie światowej zorganizowano tu klasyczny PGR, o posiadłość nie dbano, we dworze mieszkali pracownicy. Transformacja przywiodła prywatyzację, i stało się najlepiej. Nowi właściciele z pomysłem, pasją i pieniędzmi, dali temu miejscu nowe życia, a nam zachwycający odpoczynek.
Dwór Mościbrody znajduje się siedem kilometrów na południe od Siedlec, przy drodze na Łuków. Nocleg w dworze zarezerwujesz tutaj.
Muzeum Ziemiaństwa w Dąbrowie
Wkraczamy na nadbużańskie tereny na wschodzie Mazowsza. Moje marzenie, które odkładam celowo i czekam, aż Ida będzie samodzielnie pykać kilkadziesiąt kilometrów dziennie na rowerze, byśmy zjechali te cudnej urody wsie na dwóch kółkach. Więc spotowo skoczyliśmy nad Bug, by odwiedzić dwa ciekawe i warte uwagi miejsca – pierwszym z nich jest Muzeum Ziemiaństwa w Dąbrowie. W dworze jest wspaniała, wyczerpująca ekspozycja, które pokaże jak się żyło w dawnej Polsce. Idealna sprawa dla wszystkich fanów Pana Tadeusza i okolicy.
Wnętrza są pieczołowicie zorganizowane, jest wiele ciekawostek, urządzeń i gadżetów, które niegdyś ułatwiały ludziom życie. Poznamy pokój pani domu, oraz gabinet pana, sypialnię, jadalnię, kuchnie i salon.
Dwór stoi w pięknym, zadbanym parku, jest tu też folwark, staw, urokliwy mostek. To fajny przystanek, gdzie dostaniemy ogromną dawkę wiedzy! I możemy ruszać do oddalonego o parę kilometrów…
Pałac w Korczewie
Tu już wieje mocno Podlasiem, a na horyzoncie, za Bugiem majaczy Drohiczyn. W końcu jesteśmy na wschodzie Mazowsza. Znajduje się tu miejsce niepojęte. Ogromny pałac, idealnie odnowiony, w którym nie ma wesel i restauracji. Miejsce jest oddane sztuce. To prywatne muzeum, wspaniałe sale koncertowe i wystawowe. Zachwyca wszystko, drewniana klatka schodowa cudem nie rozkradziona, oranżeria w której buchają fontanny, park pałacowy ze stuletnimi platanami. Miejscowy kościół został zorganizowany w starej oranżerii, dziś jest otoczony niebotyczną zielenią.
Podczas zwiedzania ekspozycji poznamy historię pałacu i zawiłe losy kolejnych właścicieli. Ci przedwojennie szcześliwie odzyskali pałac, który przez smutny PRL tonął w smutku i ruinie. Od 30 lat sukcesywnie go odnawiają, i choć już efekt zachwyca, to jeszcze wiele pracy i inwestycji (oraz pomysłów) przed nimi.
W parku stoi stary menhir – kamień mocy, trzeba pomyśleć życzenie i dotknąć, ma się spełnić. Dzieciom wyszło – chcieli tego dnia ogniska i bajek.
W Korczewie można się zatrzymać na dłużej – w Kuźni Pałacowej działa hotel i restauracja. Nocleg zarezerwujecie tutaj.
Siedlce – atrakcje miasta
Na wschodzie Mazowsze czeka wiele zaskoczeń. Siedlce, to jedno z czterech największych miast na Mazowszu, ktoś mógłby powiedzieć, że przemysłowe i nieciekawe. A figa! Siedlce mnie zachwyciły! My nasz spacer rozpoczęliśmy o lokalnego kirkutu. Cmentarz żydowski na sporawej działce w pobliżu cmentarza komunalnego jest ogrodzony, uporządkowany. Szczątki macew świadczą o trudnej historii ludności żydowskiej. Lepiej wygląda ohel i parę nagrobków w centrum miasta. Żydzi w Siedlcach przed wojną mieszkali w centrum miasta, Niemcy wydzielili getto, które zostało doszczętnie zniszczone.
W centrum Siedlec znajduje się Pałac Ogińskich. Mieści się tu obecnie rektorat siedleckiego Uniwersytetu Przyrodniczo – Humanistycznego. Przylegający miejski park Aleksandria to ulubione miejsce odpoczynku siedlaczan, ale też droga do szkoły tutejszych dzieciaków. Budowla pochodzi z pierwszej połowy XVIII w., wielokrotnie zmieniał właścicieli i funkcje. Ciekawym etapem był czas, gdy pełnił rolę teatru (za Aleksandry Ogińskiej). Park jest zadbanym, zalesionym terenem, z wieloma pomnikami przyrody i ponad dwustuletnimi drzewami. Dziś przyciąga tu młodych rodziców plac zabaw, powiewem sentymentalnego nurtu jest staw z niewielką fontanną. Duża część zabudowań ogrodowych – scena teatralna, altany – zostały rozebrane przez Niemców w czasie II wojny światowej.
Centrum Siedlec to niewysokie kamienice, o pięknych kształtach. Piękna jest gotycka katedra, barokowy kościół św. Stanisława. Słynne (i olbrzymie) jest siedleckie więzienie, z carska historią, wciąż działające. Jest też jeden wieżowiec. I jak zwykle, dużo syfu reklamowego i wszędzie zaparkowane samochody. Ale może kiedyś z tego wyrośniemy.
Muzea w Siedlcach
Muzeum Regionalne w Siedlcach mieści się w ratuszu miejskim. Budynek jest bardzo charakterystyczny – na szczycie wieży zegarowej góruje atlas z kulą ziemską na barkach. Ekspozycja w muzeum jest etnograficzno-archeologiczna. Można się więc zorientować w kontekście ziemi siedleckiej. A dzieci mogą zagrać na przykład zagrać na ligawce, adwentowy ludowym instrumencie. Ciekawa jest wystawa malarstwa z pracami artystów związanymi z miastem. Jeśli się ładnie uśmiechniecie do obsługi, to być może zgodzą się Was wprowadzić do biblioteki znajdującej się w wieży, z której okien rozpościera się, może nie zapierający, ale jednak widok na miasto.
Druga muzealna placówka jest fenomenem na skalę polską. W życiu bym się nie spodziewała, że miejsce, które gromadzi pamiątki kościelne, będzie tak fascynujące i wciągające. W wielu salach właściwie przenosimy się w czasy, gdy Bóg był numerem jeden. Zapach, muzyka, instrumenty, oświetlenie, dzieła sztuki, szaty, pierwszy egzemplarz biblii, to wszystko pokazuje ważność Siedlec na kartach historii. To miasto wchodziło w skład zarówno Podlasia, jak i Lubelszczyzny, by w końcu “wylądować” na Mazowszu. Wisienką na torcie jest obraz El Greca z przedstawieniem Ekstazy św. Franciszka. To jedno z cenniejszych dzieł znajdujących się w stałej kolekcji na ziemiach Polski. I doskonały powód, by przyjechać do Siedlec. Trzeba przejść parę wieków historii, by sobie na tą chwilę zasłużyć. Pani Dorota oprowadzająca po muzeum jest osobą szalenie uduchowioną, od której bije wielka ciepła siła.
Na deser – Zalew Karczunek w Kałuszynie
Kolejne kąpielisko na wschodzie Mazowsza, niespełna godzinę drogi od Warszawy. Warto tu przyjechać celowo, lub zatrzymać się w drodze na spacer i zabaw. Jest olbrzymia plaża, są budy z typowo polskim jedzeniem – zapieksy, gofry, lody. Jest plac zabaw, ścieżki spacerowe. W sezonie wejście jest za drobną opłatą, ale ja osobiście uważam, że to bardzo dobrze, bo jest hajs na porządek.
Na zakończenie zapytam – jak Wam się podobały nasze wakacje na wschodzie Mazowsza? Co byście dorzucili? Ja całkiem sporo, ale czasu nie starczyło. Na szczęście jest blisko i wrócimy tu na dłużej i krócej nieraz!
Podróżowaliśmy we współpracy z Modą na Mazowsze, w ramach akcji #odpocznijnamazowszu. Artykuł początkowo pojawił się na blogu Podróżująca rodzina. Przeczytaj też: Wycieczki jednodniowe z Warszawy
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?