Nie jestem przesądna. Mówię o swoich marzeniach głośno. Na przykład prześladuje mnie marzenie, by spędzić (przynajmniej) jeden zimowy miesiąc w przyszłym roku w Rzymie. Wprawdzie hulaliśmy po Polsce i było wspaniale, ale perspektywa styczniowych zbiorów pomarańczy w tiszercie totalnie zawróciła mi w głowie. Co bym robiła w Rzymie? Najchętniej chodziła po ogrodach. Bo mają tam ich parę i to całkiem niezłych. My też mamy! Na przykład Ogród Krasińskich. Nie park, a ogród. Idealne miejsce na spacer z niemowlakiem, bieganie ze starszakiem, randkę, samotne wylegiwanie się na leżaku w słońcu z książką, zwykły spacer z psem. Sania dziś szalał na szperakach, a ja gryzłam temat Warszawa z bobasem. (Choć nie obeszło się bez śniadania w Momu).
Miejsce to jest mi bliskie od zawsze. W czasie studiów wielokrotnie miałam okazję być w pałacu na wystawach, spotkaniach czy zwiedzaniu. Wiele prac na zaliczenie napisałam w bibliotece IS PAN, niejedną kawę z termosu wypiłam na tutejszej ławce. Kiedy miejscy aktywiści przykuwali się do starych drzew mieszkaliśmy we Wrocławiu, więc ta akcja przeszła nam gdzieś z boku.
Ogród Krasińskich.
A jest to miejsce warte pochylenia się nad nim chwilę. Ogród Krasińskich założony został ok. 1677r. przez Jana (uwaga) Dobrogosta Krasińskiego. Początkowo był ogrodem przy pałacu, by w drugiej połowie XVIII w. stał się miejskim. Ogrodnik Knackfus urządził go na nowo i w 1768r. otwarto ogród Krasińskich dla publiczności. Od 1 kwietnia tego roku zwany Ogrodem Rzeczypospolitej. Do czasów Królestwa Polskiego często odbywały się tu uroczystości publiczne oraz zabawy ludowe. W latach 1891-1895 warszawski ogrodnik Franciszek Szanior przekształcił ogród na krajobrazowy.
W czasie II wojny niedaleko przebiegała granica getta, park był zapleczem walk toczących się w tej części miasta. Podczas Powstania Warszawskiego centralna część parku została przekształcona w cmentarz wojenny. Szkody wojny zostały misternie zatuszowane, a nawet ogród zyskał nowe hektary. W 2012r. ogród Krasińskich przeszedł bardzo udaną rewitalizację, i choć wycięto wiele drzew, to jednak efekt końcowy zapiera dech. Pozbyto się głównie powojennych nasadzeń, krzaków i zaburzających pierwotny układ parku samosiejek. Zachowano (i wyeksponowano) najstarsze gatunki drzew, pochodzące z końca XIX w., są to: miłorząb dwuklapowy, orzech czarny, leszczyna turecka i skrzydłorzech kaukaski. Jest bardzo rozmaicie!
Ogród Krasińskich z dzieckiem
Ogród podzielony jest na wolne strefy rekreacyjne. O dwóch placach zabawach w Ogrodzie Krasińskich pisałam tu. Są rozległe trawniki, idealne do gry w piłkę, pikników, czy pierwszych kroków. Drewniane leżaki, w doskonałej ekspozycji słonecznej. Jest altanka, można się schronić przed deszczem, czy nakarmić dziecko. Są stoliki piknikowe i stanowiska do gry w bule. Są górki, jest fontanna (bardzo się prosi o kąpiele w ciepłe dni, ale pisałam do sanepidu i nie jest to wskazane). Jest jeszcze coś. Święty spokój. Park jest rozległy, mnóstwo tu ławek i zakątków, gdzie można się zaszyć. Psy są mile widziane. Więc super! Tylko na smyczy i z poszanowaniem części wspólnej.
Brakuje mi w ogrodzie jednej sprawy. Jakiejś ludzkiej kawiarni z toaletą z przewijakiem i matą dla dzieci na deszczowe dni. Byłby hicior!
Artykuł początkowo ukazał się na blogu Podróżująca Rodzina. Zobacz też inne pomysły gdzie iść na spacer w Warszawie.
Magdalena Dziadosz, mama Saszy i Idy. W teorii archeolożka śródziemnomorska i muzealniczka, skrzętnie wykorzystująca wiedzę zdobytą na studiach w swojej pisarskiej pasji. W praktyce właścicielka firmy zajmującej się komunikacją i PR-em. Dużo pisze na różne tematy. Uwielbia podróże, najbardziej te blisko natury: długodystansowe spacery oraz wycieczki górskie. Ale doceni też wieczór na szpilkach w wiedeńskiej operze.
Co myślisz?